11-24-2007, 11:34 PM
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47
11-24-2007, 11:50 PM
Nie chciałbym umniejszać Twojego sukcesu ale aż tyle, to jeszcze nie zeszczuplałeś (żeby żgać). :lol:
11-25-2007, 12:59 AM
Nie wiem co odpowiedzieć, wszak ten wątek nie jest o mojej dupce? Anoreksji u mnie nie stwierdzono.
Nie żgam, uwierz mi!
Nie żgam, uwierz mi!
11-25-2007, 07:38 AM
wojciech.mickunas napisał(a):Moim zdaniem skoki na oklep można traktować raczej jako zabawę , a przy okazji formę ćwiczenia równowagi na koniu w ruchu. Koniom to nic nie daje poza problemem radzenia sobie z mało stabilnym pasażerem.
W przypadku , o którym pisałam, jazda na oklep , w tym skoki były koniecznością, choc jednoczesnie zabawą.
Otóz kon ten poprzedniego dnia został odbity w jednym miejscu na grzbiecie - siodłem.
Nie przypuszczam, żeby ktos nie mający doświadczenia i znakomitej równowagi równiez w jeździe "oklepowej" porwał się na taka jazdę.
Czyli takie sytuacje też się zdarzają
11-25-2007, 08:25 AM
A propos sytuacje się zdarzają.
Przypomniało mi się takie zdarzenie z czasów kiedy byłem renerem kadry WKKW. Na jednym obozie poprzedzającym wyjazd na zawody za granicę jeden z koni miał jakiś wyprysk na grzbiecie. Nie można było założyć siodła. Facet jeżdził więc z konieczności na oklep. Któregoś dnia w programie były małe skoki gimnastyczne. Konie miały się pogimnastykować na małych przeszkodach. Jeździec zgłosił ochotę uczestniczenia w zajęciach razem z resztą twierdząc ,że brak siodła mu nie przeszkodzi. Teretycznie tak powinno być. Tymczasem jak to mówią "zupa się wylała". Biedna konina odmawiała skoku przez 60 cm. wysokości stacjonatkę z gościem na plecach , któremu zabrakło siodła, a przede wszystkim strzemion, o które się opierał. Ten facet miał bardzo specyficzny własny "styl" skakania i nie mogłem znaleźć na to recepty.
Efektem tego "stylu"było to,że jego konie musiały się do tego przystosować i skakały też "inaczej niż książki przewidują" -źle technicznie. Ten przypadek utwierdził mnie w przekonaniu ,że technika , styl , jest jeden , wypracowany przez pokolenia i właściwy mimo,że zdarzają się czasami wyraźne odstępstwa.
Przypomniało mi się takie zdarzenie z czasów kiedy byłem renerem kadry WKKW. Na jednym obozie poprzedzającym wyjazd na zawody za granicę jeden z koni miał jakiś wyprysk na grzbiecie. Nie można było założyć siodła. Facet jeżdził więc z konieczności na oklep. Któregoś dnia w programie były małe skoki gimnastyczne. Konie miały się pogimnastykować na małych przeszkodach. Jeździec zgłosił ochotę uczestniczenia w zajęciach razem z resztą twierdząc ,że brak siodła mu nie przeszkodzi. Teretycznie tak powinno być. Tymczasem jak to mówią "zupa się wylała". Biedna konina odmawiała skoku przez 60 cm. wysokości stacjonatkę z gościem na plecach , któremu zabrakło siodła, a przede wszystkim strzemion, o które się opierał. Ten facet miał bardzo specyficzny własny "styl" skakania i nie mogłem znaleźć na to recepty.
Efektem tego "stylu"było to,że jego konie musiały się do tego przystosować i skakały też "inaczej niż książki przewidują" -źle technicznie. Ten przypadek utwierdził mnie w przekonaniu ,że technika , styl , jest jeden , wypracowany przez pokolenia i właściwy mimo,że zdarzają się czasami wyraźne odstępstwa.
11-25-2007, 09:07 AM
wojciech.mickunas napisał(a):Jeździec zgłosił ochotę uczestniczenia w zajęciach razem z resztą twierdząc ,że brak siodła mu nie przeszkodzi. Teretycznie tak powinno być. Tymczasem jak to mówią "zupa się wylała".
Przecenianie własnych umiejetności to niestety częsta przypadłosć
Cytat:
że technika , styl , jest jeden , wypracowany przez pokolenia i właściwy mimo,że zdarzają się czasami wyraźne odstępstwa.
To może sięgnijmy do innych wzorów, wszak świat nie kończy się na Polsce
Artykuł z lutego br w Konie i Rumaki o Meksykańskiej Wyższej Szkole Jeźdźców.
Pomijając warunki , jakie musi spełnic człowiek starający się dostac do Alta Escuela , to pierwszy etap szkolenia , trwający 6 miesięcy zaczyna się od jazdy na oklep i na lonży z pasem woltyżerskim.
Jak uczeń osiagnie zadawalający poziom to przechodzi do treningów z siodłem, ale bez strzemion.
Jak opanuje właściwy dosiad , to dostaje strzemiona i zaczyna się nauka ujeżdżenia na poziomie podstawowych , tzn kłus, galop
11-25-2007, 10:14 AM
Z dobrych wzorców należy korzystać bez wzgledu na to z jakiej części świata one pochodzą. W Wiedeńskiej Szkole , delikwent cały pierwszy rok jeździ wyłacznie na lonży i bez strzemion. Wzorów jest dużo i jest z czego wybierać. Są też nasze dobre rodzime. Wybierać trzeba to co najlepsze . "Po wynikach ich poznasz." to uważam za właściwy drogowskaz w poszukiwaniu metod.
11-25-2007, 10:37 AM
wojciech.mickunas napisał(a):. "Po wynikach ich poznasz." to uważam za właściwy drogowskaz w poszukiwaniu metod.
Trudno nie zgodzic się z takim twierdzeniem
Tylko gdzie te wyniki polskich jeźdźców?
Tradycje wspaniałe, konie polskie nie gorsze od innych, a czasem lepsze , ludzie też nie są antytalentami.
Czy problemem nie jest właśnie szkolenie, a raczej niewłaściwe, nieskuteczne metody?
11-25-2007, 10:57 AM
Z wynikami naszych trzeba przyznać jest coraz lepiej, szczególnie w skokach. Postęp nastąpił i trwa przede wszystkim dzięki dostępowi do coraz większej liczby ,coraz lepszych koni i rozszerzaniu się tego sportu.(mam na myśli ilość ludzi uprawiajacych i ilość koni) Ciągle są duże rezerwy w poziomie szkolenia na wszystkich etapach. Na poprawę tego elementu potrzeba jednak czasu i właściwych działań na wszystkich szczeblach. Tak jak w innych dziedzinach , tak i w jeździectwie warto brać przykład z tych , którzy osiagają nejlepsze efekty.
Przyszłość należy do młodych , znających języki, poszukujących wiedzy wszędzie gdzie jest dostępna , korzystajacych z internetu i z coraz bardziej otwartego i dostępnego świata. ( parę takich osób widzę choćby na tym forum.)
Przyszłość należy do młodych , znających języki, poszukujących wiedzy wszędzie gdzie jest dostępna , korzystajacych z internetu i z coraz bardziej otwartego i dostępnego świata. ( parę takich osób widzę choćby na tym forum.)
11-25-2007, 12:19 PM
wojciech.mickunas napisał(a):"Po wynikach ich poznasz." to uważam za właściwy drogowskaz w poszukiwaniu metod.
A kto ostatnio podpisywał petycję przeciwko rollkurowi? 8) Przecież, po wynikach patrząc, ta metoda daje wynik pt. pierwsze miejsce na świecie w kategorii ujeżdżenie...
Pół-żartem się czepiam, ale chyba pisząc coś takiego trzeba określać, o jakie wyniki chodzi, jakie ideały, z jakiej "miarki" chce się korzystać. I oczywiście nie popaść w myślenie "cel uświęca środki" (ok, wiem, że tutaj to nikomu nie grozi, ale sądzenie wyłącznie według wyników może do tego prowadzić).
11-25-2007, 03:35 PM
Muszę coraz bardziej uważać co piszę !
Pisząc "wyniki" miałem na myśli wyniki w szerokim aspekcie , a nie tylko punkty, procenty, miejsca itp.
Pisząc "wyniki" miałem na myśli wyniki w szerokim aspekcie , a nie tylko punkty, procenty, miejsca itp.
11-25-2007, 03:49 PM
Mam wrażenie, że mowa była o szkoleniu jeźdźców, nie koni
11-25-2007, 04:16 PM
Trudno to rozdzielić. Właściwie nie ma jednego bez drugiego.
11-25-2007, 04:21 PM
Generalnie tak, ale ja interesowałam się jazdą na oklep
11-26-2007, 08:19 AM
Jazda na oklep to cudowne doświadczenie. Całe ubiegłe lato tak spędziłam i przez dwa miesiace nauczyłam się więcej niż przez wszystkie lata. Inna bajka, że miałam do tego naprawdę cudnego konisia, wygodnego, jak kanapa ;-) Cejlon jest hmmm mało przyjazny do takich figur.
Według mnie jazda na oklep właśnie powinna być obowiązkowym elementem szkolenia i jeźdźców sportowych i rekreacyjnych też. Dlaczego? Pozwala zrozumieć ciało konia, jego reakcję, uświadomoć sobie, że to żywe, gorące i czujące ciało. Przecież w całej tej promowanej przez nas pozytywnej filozofii empatycznego podejścia do konia taka świadomość jest fundametem całej postawy jeździeckiej. Dlatego właśnie uważam, że z naszego punktu widzenia ćwiczenia jazdy na oklep powinny być zalecane. Po sobie wiem, że wielu obawia się jazdy na oklep i to wielu bardzo dobrych jeźdźców. Niestety jesteśmy z natury wygodni, a do tego, jak już w czymś czujemy się dobrzy, boimy się próbować rzeczy, które mogą nas cofnąć do przedszkola. Moja znakomita koleżanka (skoczek) była w moich oczach naprawdę bardzo eleganckim jeźdźcem. Gdy w zeszłego lato Tadzio pozabierał nam siodła, była bardzo zmieszana i oczywiście zaczęło się wyliczanie, dlaczego jej zdaniem dla niej to zbędne ćwiczenie. Na początku widziałam jej zmieszanie, gdy nie od razu udawało jej się przybrać dumną postawę i jak bardzo jej to przeszkadzało. Starałam się jak najmniej na nią zwracać uwagę, by się nie peszyła i nie wstydziła. Jeździłam przed nią lub jakoś w drugą stronę, by dać jej maks swobody i ta dumna amzonka po paru razach przekonała się i wyniosła dla siebie dobre wnioski z ćwiczenia.
Widać wyraźnie, że wiele kłopotów z dosiadem i równowagę sięga głębiej niż do mięśni i stawów. Piszemy duzo o psychologii koni, a my? Skoro koń i jeździec to naczynia połączone, to warto pogrzebać też i w głowie jeźdźca. Ale to już taka refleksa zupełnie na marginesie.
ps. mamy swiatło przed stajnią! Koniec z jazdą prawie po ciemku :-)
Według mnie jazda na oklep właśnie powinna być obowiązkowym elementem szkolenia i jeźdźców sportowych i rekreacyjnych też. Dlaczego? Pozwala zrozumieć ciało konia, jego reakcję, uświadomoć sobie, że to żywe, gorące i czujące ciało. Przecież w całej tej promowanej przez nas pozytywnej filozofii empatycznego podejścia do konia taka świadomość jest fundametem całej postawy jeździeckiej. Dlatego właśnie uważam, że z naszego punktu widzenia ćwiczenia jazdy na oklep powinny być zalecane. Po sobie wiem, że wielu obawia się jazdy na oklep i to wielu bardzo dobrych jeźdźców. Niestety jesteśmy z natury wygodni, a do tego, jak już w czymś czujemy się dobrzy, boimy się próbować rzeczy, które mogą nas cofnąć do przedszkola. Moja znakomita koleżanka (skoczek) była w moich oczach naprawdę bardzo eleganckim jeźdźcem. Gdy w zeszłego lato Tadzio pozabierał nam siodła, była bardzo zmieszana i oczywiście zaczęło się wyliczanie, dlaczego jej zdaniem dla niej to zbędne ćwiczenie. Na początku widziałam jej zmieszanie, gdy nie od razu udawało jej się przybrać dumną postawę i jak bardzo jej to przeszkadzało. Starałam się jak najmniej na nią zwracać uwagę, by się nie peszyła i nie wstydziła. Jeździłam przed nią lub jakoś w drugą stronę, by dać jej maks swobody i ta dumna amzonka po paru razach przekonała się i wyniosła dla siebie dobre wnioski z ćwiczenia.
Widać wyraźnie, że wiele kłopotów z dosiadem i równowagę sięga głębiej niż do mięśni i stawów. Piszemy duzo o psychologii koni, a my? Skoro koń i jeździec to naczynia połączone, to warto pogrzebać też i w głowie jeźdźca. Ale to już taka refleksa zupełnie na marginesie.
ps. mamy swiatło przed stajnią! Koniec z jazdą prawie po ciemku :-)