Hipologia

Pełna wersja: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Julie, blog masz prześmieszny Big Grin niektórzy mówią, że jak bez ogłowia koń trzyma nos przy ziemi, to trzeba mu mięśnie grzbietu wzmocnić, czy, jak kto woli, brzucha Wink
Ailusia: dzięki ;-) Wzmocnić mięśnie grzbietu/brzucha? Nie łapię co masz na myśli :-)

remedioss: Przepraszam, że się wtrącę, ale także moim skromnym zdaniem Twój koń nie ma ekstremalnie długiej kłody i prostego zadu.
Nie jestem w prawdzie specjalistką od konfirmacji (czy tak też się mówi po polsku?) ale jak dla mnie wygląda całkiem poprawnie i na dobrą kondycję, zwłaszcza biorąc pod uwagę problem jakim jest szpat.
Piękny koń!
Julie Smile jejku dziękuję. Przekażę to Gigantowi na pewno się ucieszy z takich komplementów. A szpat... długo by opowiadać - koń był wyłączony z życia na ponad 2 lata. Ja się zawzięłam i robiłam wszystko co w mojej mocy żeby mu pomóc. W między czasie sama chorowałam poważnie, ale udało mi się udowodnić niedowiarkom, że nawet poważne schorzenia i kontuzje da się zaleczyć dbając odpowiednio o konia. Kiedy pierwszy raz przywiozłam go go kliniki SGGW w Warszawie lekarz powiedział, że mogę sobie darować. Koń był w stanie nieoperowalnym i dostałam radę, żeby wysłać go na emeryturę i kupić nowego. Nie poddaliśmy się, a ja dziś mogła bym o szpacie pisać doktorat. Koń jest sprawny, nie kuleje i już nie wracają gorsze dni. Stawy zrosły się tak, że ma prawię nie zmienioną ruchomość. Oczywiście jakość chodów uległa zmianie i widać że jest szpatowy, ale ostatnio zaczął przekraczać w stępie o 1,5 kopyta. Przez te 2,5 roku bardzo wiele sie nauczyłam o koniach i o ich zdrowiu. Okazało się, że jest wiele rzeczy które można robić z koniem stojącym 3 miesiące w boksie (potem były 2 lata kiedy koń nie mógł być konie - nie mógł galopować, często nawet kłusować, bawić się z innymi końmi, brykać skakać itd.). Koń się zmienił, ja się zmieniłam, a przede wszystkim zmieniły się nasze relacje. Mimo że było ciężkie dni, depresja, bezradność i bezsilność. Najgorzej jest wtedy gdy zwierze cierpi i nie możemy mu pomóc. Ogarniała mnie wtedy wściekłość.
Dziś gdyby ktoś mnie zapytał czy gdybym wiedziała, ze Gigi zachoruje tak poważnie to zrezygnowałabym z jego kupna. Wiem, że nigdy bym go nie zamieniła na innego, będę robić wszystko żeby jak najdłużej cieszył się dobrym zdrowiem i kondycją. Zawsze będę przy nim. Ten koń jest najważniejszym nauczycielem jakiego kiedykolwiek spotkałam.
Julie ! to co nazywasz "konfirmacją" to po polsku nazywa się eksterier.
W ocenie hodowlanej zwraca się uwagę na budowę czyli sksterier . ( w angielskim używa sie okrślenia konformacjon.)
Chodziło mi oczywiście o Przemka.
Pozdrawiam .W.M.
Confirmation :-) Eh... tak to jest jak przez rok się rozmawia o koniach wyłącznie po angielsku...
Ważne, że wiadomo o co chodzi.
Oczywiście pozdrowię Przemka, mam z nimi stały kontakt, mimo iż oni w lubuskim a ja na kaszubach.

Czy mógłby pan coś doradzić jeśli chodzi o "węszenie" mojego konia w czasie jazdy na lince o którym wspomniałam wcześniej?
Czy dać sobie spokój i kontykuować pracę ujeżdżeniową przeplataną relaksującymi terenami na normalnym ogowiu, nachrapniku, pasku krzyżowym i delikatnym, podwójnie łamanym wędzidle?
Julie, tylko nie myl conformation z confirmation (zatwierdzeniem, bierzmowaniem) ;-)

dlaczego przeszkadza Ci tropiący koń?
jeżeli rozciąga i wysklepia grzbiet - to źle??
Julie. Przyznam że nie bardzo wiem co poradzić na to węszenie Twojego konia .Łatwiej by mi było coś wymyśleć gdybym to zobaczył na żywo.
A co do ostatniego zdania to nigdzie nie jest powiedziane, że każdy na każdym koniu powinien jeździć na sznurku.
To nie ja mylę. Sami anglicy nie są pewni, bo spotkałam się z obydwiema formami w odniesieniu do eksterieru oczywiście :-)
Wątpię, żeby w zwrocie "horse breed and confirmation " chodziło o bierzmowanie konia ;-)

Nie przeszkadza mi tropiący koń, poza tym, że czułam się dziwnie.
Tak jakby się jechało na koniu bez szyji i głowy :-)
Poza tym, bałabym się wyjechać w ten sposób poza to duże koło w którym jesteśmy zamknięci. Chyba bym się obawiała, że się potknie, albo co...
Też mi się wydaje, że takie rozciąganie grzbietu jest dobre z jednej strony, że tylko zrelaksowany i podporządkowujący się koń obniża głowę.
Ale gdyby ta jego piękna główka była tylko niżej kłębu, to cieszyłabym się ogromnie.
A ona jest prawie między jego przednimi nogami.
Ja nie wiem, że też mu tak wygodnie kłusować w ten sposób. Nie traci przy ty równowagi i rytmu!
Czy to może tak być według Ciebie Teo?

Dziękuję za odpowiedź panie Trenerze.
Też tak myślę. Chciałam tylko spróbować jazdy na lince i tak też uczyniłam.
Dużo mi to uświadomiło i na razie będę kontynuować to co umiem jako tako robić bez niczyjej pomocy.
Co do zobaczenia na żywo - proszę pamiętać o majówce :-)
Julie, nie spotkałam słownika, który by jako jedno ze znaczeń "confirmation", podawał pokrój. weź pod uwagę, że ludzie nawet we własnych językach robią błędy. patrz nasza nieszczęsna *ląża ... :evil: (koniec offtopika ;-))
Julie napisał(a):Ailusia: dzięki ;-) Wzmocnić mięśnie grzbietu/brzucha? Nie łapię co masz na myśli :-)

Znam punkt widzenia radykalnych NHE people Wink a za bardzo nie sprawdzałam jak to się ma do innych wizji. No więc, z tego punktu widzenia, jeśli koń nie jest w stanie nieść jeźdźca w najbardziej optymalnej i korzystnej dla obojga pozycji, czyli w zebraniu, to wybierze następną najlepszą opcję - czyli z nosem przy ziemi. Taki "zwis" powoduje wysklepienie grzbietu, czyli to samo, co zebranie; tylko, że mniejszym wysiłkiem. Zdaniem radykalnych NHE people, jeśli tak się dzieje, należy zejść na ziemię i wzmocnić mięśnie z ziemi. Zdaniem mniej radykalnych, jest to po prostu etap na drodze ku, przez który się przechodzi. Ja jestem bliżej tej bardziej radykalnej opcji; bo jeśli moja konia umie zebranie z ziemi, na cordeo, a cordeo u nas oznacza zebranie, to jeżeli tego nie zrobi pod siodłem, mimo że sygnał zna, to będzie znaczyło że nie jest w stanie. No ale u nas jest trochę inaczej, wprawdzie "klasycznie inaczej", ale inaczej Wink
Teolinku: Przyznaję Ci rację, powinnam powtarzać wersję poprawną, a nie błędnie ale powszechnie używaną.

Ailusia: Czyli co konkretnie mój koń mi mówi nosząc tak głowę, gdy ma taką możliwość i co radzisz mi z tym zrobić?
Od prawie dwóch lat jest regularnie lonżowany na wypięciu według metod pani Małgorzaty Hansen i wydaje mi się, że przynosi to dobre efekty - akceptuje kontakt, widocznie polepsza równowagę, mięśnie i ogólną sprawność...
A teraz ze względu na modę na szeroko pojęty "natural" myślę sobie, że może tylko wydaje mi się, że jest dobrze, a może być o wiele lepiej.
W prawdzie miały to być pytania do pana Mickunasa, ale jestem ciekawa wszelkich rad i opinii.
Z góry dzięki.
ja mam prosbe do zastanawiających się nad tropiacymi konmi o wstawianie zdjęc tych tropiących pociech zebysmy jasniej wiedzieli o jak 'mocne" tropienie chodzi
Julie napisał(a):W prawdzie miały to być pytania do pana Mickunasa, ale jestem ciekawa wszelkich rad i opinii.
Z góry dzięki.
Haha, no właśnie Wink
Tutaj możesz w skrócie przeczytać, o co chodzi:
http://www.hauteecole.ru/en/horse_encycl...d=24&id=65

Cytat:Od prawie dwóch lat jest regularnie lonżowany na wypięciu według metod pani Małgorzaty Hansen i wydaje mi się, że przynosi to dobre efekty - akceptuje kontakt, widocznie polepsza równowagę, mięśnie i ogólną sprawność...

A czy potrafi odnaleźć tą samą pozycję bez wypięcia? Kiedy wypięcie w jakiś sposób "pomaga" mu poruszać się tak, jak się porusza, to on sam ma o wiele mniej pracy do wykonania. Nie musi sam odnaleźć najlepszej pozycji, wystarczy że podda się. Tymczasem my, naturalniej, od początku pokazujemy koniowi, jak ma sam się poruszać. Zamiast kazać mu odbić się od wędzidła, uczymy go jak wysklepić szyję w łuk. Działają wtedy inne mięśnie; te, które pracują w dobrym kierunku, a nie te, które stawiają opór wypinaczom. Dochodzimy do tego przez różne ćwiczenia; stęp hiszpański, piruety, chody boczne, ukłon, szpagat, leżenie, siedzenie, hiszpańskie pozdrowienie, i tak dalej. Oprócz tego, uczymy chodów podstawowych w ręku, na prostej. Dopiero gdy koń to potrafi, lonżujemy go. Ostatnio czytałam, że takim "sprawdzianem", czy koń jest wystarczająco sprawny, by zebrać się pod jeźdźcem, jest stęp hiszpański pod jeźdźcem. Widać to zresztą na tutejszym filmiku; biały koń wprawdzie nie robi stępa hiszpańskiego, ale gdyby chciał, to by mógł, bo ma lekki przód i jest mu łatwo. Jakiś tam inny koń - niekoniecznie, bo kopnąłby się w nos Wink

Cytat:Ailusia: Czyli co konkretnie mój koń mi mówi nosząc tak głowę, gdy ma taką możliwość i co radzisz mi z tym zrobić?
Zgodnie z powyższym, albo mówi, że nie wie czym jest zebranie, albo że za mało je ćwiczył bez obciążenia. Co zrobić - odsyłam do dalszej lektury Wink tu:
http://www.artofnaturaldressage.com/viewtopic.php?t=57
Ale nie przypuszczam, żeby w ten sposób pani Morsztyn osiągnęła to, co pokazuje na filmie, więc to o czym piszę pewnie będzie za bardzo "z innej bajki" Smile z drugiej strony, czytałam gdzieś że w którejś "wyższej szkole" też uczy się w ręku bez dodatkowych sprzętów, poza długimi wodzami. Ale nie pamiętam która szkoła to była, i czy na pewno tak uczą od początku. Może później znajdę.
Acha, no i nie tylko twój koń tak robi, bo już kilka osób na tym forum napisało, że tak się stało. Smile
Ailusia jak zwykle "mądrze gada"
Ja tylko dodam jedną kwestię apropos " akceptacji wędzidła".
Warto pamietać,że prawdziwa akceptacja wędzidła to akceptacja ręki jeźdźca i tego co i jak ta ręka przekazuje. Ci ,którzy tego nie rozumieją w skrajnych przypadkach wypinają konia i zostawiają w boksie na noc wypiętego ,żeby " zaakceptował wędzidło".
sznurka napisał(a):ja mam prosbe do zastanawiających się nad tropiacymi konmi o wstawianie zdjęc tych tropiących pociech zebysmy jasniej wiedzieli o jak 'mocne" tropienie chodzi

Więc tak:
Galopujemy sobie:
[Obrazek: 5c7763d888a472a7.jpg]

Potem galop w drugą stronę i przejście do kłusa, głaszczemy, klepiemy:
[Obrazek: 5ab000407a12ebbe.jpg]

A potem Ericzek parska i się cieszy i kłusuje z głową o tak i jeszcze niżej:
[Obrazek: 07b37d6dd34db513.jpg]

Proszę o komentarze, ale proszę nie komentować tego, że na nogach mam adidasy (nie mam tego normalnie w zwyczaju, to była jazda spontaniczna i nie chciało mi się iść przebrać) oraz tego, że jeżdżę bez kasku (mam to w zwyczaju na codzień, jeśli znam sytuację i konia) i że patrzę w dół na tym ostatnim, wiem, nie powinnam.
Przepraszam za tragiczną jakość zdjęć, innymi obecnie nie dysponuję.

sznurka: Dziękuję za pomoc :*