Hipologia

Pełna wersja: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47
Cóż, jestem przekonana, że Pan Wojciech pewnie gdzieś z ukrycia nas bacznie obserwuje. Chciałabym spodziewać się jakiejś odpowiedzi na naszą dyskusję, zapewne nie w formie podania wszystkiego na talerzu, ale dającej wiele do myślenia (...). 8)
Magda Gulina napisał(a):Dobrym ćwiczeniem i mniej nudnym w stępie , to jazda w poprzek wybiegu - ponieważ długa ściana jest naprawdę długa, to serpentyn tez sporo.

Zastanawiałam sie długo o co chodzi... " w poprzeg wybiegu..." Załapałam.
Oczywiście śledzę każdy temat , choć odzywam się nie za często. O przyczynach problemu "gorsza strona" i metodach postępowania już kiedyś było i pamiętam ,że opisywałem moje postępowanie z takimi przypadkami.
W tej dyskusji jedni twierdzą że trzeba więcej "pracować" nad gorszą stroną , drudzy że mniej nad gorszą wiecej nad lepszą. I jedni i drudzy mają w pewnym sensie rację. Dlaczego ; hasło " więcej trzeba pracować na gorszą stronę" może czasami skutkować "przedobrzeniem" . Będzie nas korciło ,żeby te stronę jednak zgiąć . Chcąc niechcąc zaczniemy " forsować" oddziaływanie co w efekcie sprawę pogorszy , bo będzie wywoływało "kontrakcję" ze strony konia. Rozwiązanie drugie ; mniej na gorszą stronę , zakłada z góry że dłużej poczekamy na efekt , i nie będziemy "przeforsowywać" oddziaływań. Pracując węcej na dobrą stronę , poprawiamy ogólną relację z koniem nie wywołując konfliktów , a to z czasem musi się przełożyć na tzw. całokształt . :wink: Nie wie czy nie przefilozofowałem i czy jest to zrozumiałe :?: i czy dałem do myslenia :?:
Dziękujemy Big Grin .
Mam pytanie. Jak pokonać ekstremalną niechęć konia do wędzidła?
Od roku pracuję z pewną klaczą. Zaczynać trzeba było totalnie od podstaw. Koń często stawał dęba, brykał, był sztywny. Teraz klacz wykonuje pewnie elementy P. Problemem jest to, że tylko i wyłącznie na halterze. Porusza się w bardzo dobrej równowadze i rozluźnieniu. Wszystko jednak znika wraz z pojawieniem się wędzidła w pysku. Zaczyna rzucać głową nawet w stój, bez jakiegokolwiek kontaktu z moją ręką. Nawet gdy zakładam ogłowie tylko pod halter (nie ma więc bezpośredniego połączenia z moją ręką) jakość chodów wyraźnie się pogarsza. Co robić? Czy to tylko kwestia przyzwyczajenia jej? Jak wypada się zachować gdy zaczyna rzucać głową? Podążyć za jej ruchem i mieć pobożną nadzieję, że kiedyś się uspokoi, czy może w jakiś sposób ją przyblokować?
Dodam, że klacz jest gruntownie przeszkolona z ziemi. Przy pracy bez jeźdźca na grzbiecie wędzidło zdaje się jej nie przeszkadzać.
kamczatka napisał(a):. Jak pokonać ekstremalną niechęć konia do wędzidła?
....
Przy pracy bez jeźdźca na grzbiecie wędzidło zdaje się jej nie przeszkadzać.

Może w drugim zdaniu tkwi rozwiązanie problemu.

A może przyczyny zdrowotne , np zęby , inne.

Zbyt malo danych Smile
Magda dobrze zasugerowała, ale i tak mało jeszcze wiemy. :|
Rzucanie głową może być spowodowane wieloma czynnikami. Poza złą jazdą, wcześniejszym złym prowadzeniem, mogą to być zęby (pisała o tym Magda). Przychodzi mi do głowy też to, ze może koń mieć jakiś stan zapalny, guza, kłopoty z zatokami (worki powietrzne np- mój kń ma powiększone, ale nie wpływa to w jej przypadku na obustronny komfort jazdy), nerwy czaszkowe w okolicach oczu i szczęki. Wet wskazany!
Poza tym jak koń rzuca głową, szarpie i ucieka, to w tym momencie skraca grzbiet, zapada się tam, gdzie siedzisz. Sprawdziłabym grzbiet, czy aby z kręgosłupem wszystko o'k.
I 1- wezwałabym weta!!!
Napisz więcej o koniu.

Miałam kiedyś ten problem, ale ufff... okazał się na szczęście problemem "wędzidłowym" :roll: .
Koń w ciągu ostatniego roku był dwukrotnie oglądany przez dentytę. Za pierwszym razem były pewne nieprawidłowości. Zostały szybko naprawione. Poza tym gdyby to była kwestia zębów to czy nie byłoby problemu z ziemi? Hmm... Zresztą, kiedyś był. Zanim zaczęłam się nią zajmować 4 osoby musiały zakładać jej ogłowie. I nie zawsze się udawało. W boksie na początku też stawała dęba z wędzidłem w pysku. Teraz jednak nie ma już takiego problemu. Nie dalej jak 4 miesiące temu była badana przez końskiego kręgarza. Oględziny wykazały, że stan jej grzbietu bardzo się poprawił i nie to jest przyczyną kłopotu. Jej stan zdrowia jest regularnie sprawdzany przez różnych weterynarzy. Gdyby wpływ na tak ekstremalne zachowanie miała moja jazda to czy koń zachowywałby sie tak dobrze chodząc na halterze? Czy zrobiłaby takie postepy, podczs gdy kiedyś był problem nawet z ruszeniem? Jestem w miare pewna mojej ręki, bowiem dużo czasu poświęciałam na jazdę w ogóle bez czegokolwiek na głowie konia. Potrafimy więc poruszać się w trzech chodach (na kołach, łukach i przy przejściach) porozuiewając się bez pomocy rąk i pyska.
Rzeczywiście wczesniej nie była jakoś wybitnie jeżdżona. Ale te wspomnienia chyba nie powinny się tak długo i TAK wyraźnie utrzymywać. Mam rację?
A! I próbowałam już z różnymi wędzidłami. Przez podwójnie łamane, gumowe do smakowych i tych z zabakwą.
Szczerze to zadałam pytanie na forum, bo zaczyna mi już brakować pomysłów na tego konia. Może ktoś zetknął się wcześniej z takim przypadkiem?
kamczatka napisał(a):Nie dalej jak 4 miesiące temu była badana przez końskiego kręgarza. Oględziny wykazały, że stan jej grzbietu bardzo się poprawił i nie to jest przyczyną kłopotu.
A widzisz, czyli jednak miała kłopoty z kręgosłupem (!?). Ile klacz ma lat? Piszesz, ze zajmujesz się nią rok, gdzie ona była wcześniej?
kamczatka napisał(a):Rzeczywiście wczesniej nie była jakoś wybitnie jeżdżona.

kamczatka napisał(a):Jestem w miare pewna mojej ręki, bowiem dużo czasu poświęciałam na jazdę w ogóle bez czegokolwiek na głowie konia.
A jak z ręką gdy trzymasz wodze (to zupełnie inna jazda niż bez :wink: )
Czy poza Tobą jeszcze ktoś próbuje pracować z tą klaczką?
Jak była traktowana w poprzednim miejscu, u poprzednich właścicieli?
Wychodzę bowiem z założenia, że jeśli lekarze twierdzą, że nic tu po nich, to może należy pogrzebać w przeszłości konia :?: .
Zazwyczaj narowy, złe nawyki to błąd człowieka :evil:.
Z tego co pamiętam Gosia chyba pisała o podobnych problemach z jej klaczą.

Za Asio: co jak na konia wsiada inny jeździec? Czy jest różnica?

Mój pomysł: zakładać wędzidło w sytuacjach nie związanych z treningiem - nauczyć ją pozytywnie je odbierać zanim się na nią wsiądzie z ogłowiem. Założyć ogłowie na 3 minuty w boksie i w tym czasie podać kilka smakołyków, założyć ogłowie bez wodzy na 5 minut na wybiegu i również spróbować pozytywnie wzmocnić obecność wędzidła przysmakiem i nie wymaganiem niczego.

Jeśli kiełznały ją 4 osoby naraz to na pewno ma złe skojarzenia, należałoby spróbować to zmienić, a potem dopiero próbować włączyć ogłowie do treningu.
Julia Zdrojewska napisał(a):Z tego co pamiętam Gosia chyba pisała o podobnych problemach z jej klaczą.
U mnie problemem było nie tylko kiełzno, ale i dotykanie łba, czy zakładanie kantara... zatem problemem nie było samo wędzidło... Klacz zajeżdżałam na cordeo (nie wiedząc wtedy, że to się tak nazywa ;-)) , długo jeździłyśmy na kantarze sznurkowym... Ogłowie początkowo zakładałam bez wędzidła rozpinając paski, później zakładałam wędzidło (zawsze z cukierkiem) na moment, aby po chwili wszystko ściągnąć... I tak coraz dłużej i dłużej aż się przyzwyczaiła do obecności kiełzna, później do jazdy bez kontaktu ale na ogłowiu, dalej na kontakcie i dziś z tym kłopotu nie ma wcale... Cały proces trwał jednak dobre 1,5 roku, a wspinanie się było jeszcze długo wdrukowane w koński zestaw pomysłów na życie...
Kara zaakceptowała miedzianą oliwkę, czy to jakiś pomysł na Twojego konia - nie wiem, ale chyba warto spróbować...
Tak czy inaczej - z autopsji pracy z podobnie znarowionym koniem - tylko cierpliwość i nagradzanie za maleńkie postępy może przynieść jakikolwiek efekt. Pamięć końska jest wbrew pozorom bardzo długa - Kara ma 11 lat, czyli wieki minęły od treningu na torach, a nadal miewa tzw. "odpały" (chociaż nie wiem czy złożyć je na karb złych doświadczeń, na głęboki inbred czy po prostu nadmiar temperamentu). Trener wielokrotnie podkreślał, że z końmi tego typu należy nauczyć się współpracować, nie "panować nad nimi". Być im partnerem nie "panem i władcą" - my się tego cały czas uczymy, ale patrząc z perspektywy lat - postępy są ogromne... tyle, że wszystko pomału kroczek, po kroczku w kierunku zaufania...
A ja chciałam zadac pytanie - czy ten oń musi mieć wędzidło? TO takie konieczne? Ja też miałam(tzn mam) konia, który nie lubił wędzidła. Po prostu wszystkie sprzedałam i jeżdżę na bezwędzidłowym. Jeśli nie chcesz jeździć na ogłowiu dr Cookea, to możesz np spróbowac hackamore z najkrótszymi czankami. Są konie, które całe zycie nie mają wędzidła - jak go nie akceptują i wyraźnie jest to spowodowane jakimś urazem, to po co sie bawić w pokonywanie urazu, jak można wędzidła nie ubierać? Na hacku koń pracuje tak samo jak na wędzidle. Na bezwędzidłowym w ogóle mi się np jedzi duuuuużo lepiej i nie wyobrażam sobie kiedykolwiek założyć mojemu koniowi wędzidło nawet jakby mi ktoś dał pół miliona Wink Skoro koń mówi nie i ten twój mówi to wyraźnie, to albo musisz na jakiś czas zrezygnowac z normalej jazdy i zacząć jakoś warunkowac go tak, żeby kojarzył dobrze wędzidło albo je zdejmij i będzie problem z głowy.
Trudno mi powiedzieć czemu dokładnie ten koń się tak zachowuje - na odległość można sobie gdybać Wink Ale wydaje mi się że musiał nastąpic jakiś uraz, koń ma jakies negatywne wspomnienie, boi się że zostanie zadan mu ból w pysku, który jest niezwykle wrażliwym miejscem i broni się "na zaś".
Zgadzam się z Anią :!: w tak zwanej "całej rozciągłości" :wink: Nie odpowiadałem od razu bo przewidywałem że ktoś zrobi to za mnie :wink:
Gdy trzymam wodze (od haltera) nie pojawiają się żadne usztywnienia. Wodze to narzędzie bardziej skomplikowanej komunikacji. Nie potrzebuję ich do kontroli konia.

Oprócz mnie na tym koniu jeździ jeszcze jej właściciel. Jest kapitalny w pracy z ziemi i wychodzi mu wszystko o niebo lepiej niż mnie. Natomiast z siodła to ja jestem lepsza. Pod nim klacz często jest bardzo nerwowa i ma gorszą równowagę. Słabiej też idzie zadem. Właściciel w ogóle nie odczuwa potrzeby jazdy na wędzidle więc nie przejmuje się tym problemem.

Zanim zaczęłam się nią zajmować była jeżdżona tylko od 1 do 2 razy w tygodniu przez właściciela. Czasami też miała parę tygodni niby ujeżdżeniowego treningu u właścicielki stajni, w której stała. Trenerka znała się na rzeczy ale, że trening miał charakter epizodyczny więc koń wiele (oprócz narastającej nerwicy) z tego nie wyniósł.

Chciałam, żeby kobyła miała zrobiony masaż (pomaga w rozluźnieniu), stąd ten kręgaż. A poprawa nastąpiła w rozbudowie mięśni grzbietu. Wcześniej była spięta i sztywna. Zresztą praktycznie mięśni nie miała 9tak rzadko chodziła).

Hmmm... Czyli z tego co mówicie nie pozostaje mi nic innego jak w dalszym ciągu cierpliwie ją przekonywać, tak?
A dlaczego tak się uparłam na wędzidło? Chcę zacząć starty w ujeżdżeniu. A najpierw zdać odznakę.
Ja mam ten sam problem - jeżdżę bez wędzidła i nie moge jechac ujeżdżenia. Bez sensu.
W takim razie może spróbuj na kilka dni tylko ją nagradzać - zrezygnuj np z normalnej jazdy i dawaj smakołyki obficie w momencie gdy siedzisz i koń nie macha głową, gdy robi wszystko to co pożądane. W ogóle polecam mieć zawsze coś dobrego na jeździe, mój koń dużo chętniej pracuje jak wie, że czasem coś smakowitego może otrzymać. Może to przekupstwo, ale ja lubię w takim razie konia rozpuszczać.
Staraj się by koń dostawał nagrody jak ma wędzidło czyli np po jeździe jak zdejmiesz ogłowie zrezygnuj na jakiś czas z dawania smakołyka jeśli to robisz - tzn nie wzmacniaj u konia tego momentu kiedy wędzidło jest już zdjęte. Nagrody tylko jak wędzidło jest na koniu - i obficie je dawaj, nie bój się wypchać kieszeni po brzegi.
Aha na jakim obecnie wędzidle jeździsz, może mi umknęło.
Mogłabys spróbować wędzidła gumowego prostego, jeśli nie masz twardej ręki. Takie jak są z tego żółtego tworzywa. Konie na tym dobrze chodzą. Nie zakładaj też paska krzyżowego, bo to dodatkowo może wzmacniać dyskomfort i przekonanie konia, że wędzidło jest złe.
Gorzej bo w ujeżdżeniu chyba musisz mieć metalowe wędzidło...? próbowałaś sprengery? Niektórzy sprzedają używane co jakis czas. One się układają dobrze i są z auriganu, który wielu koniom pasuje. Musisz szukać wędzidła, pisałas że próbowałaś róznych, szukaj dalej, próbuje każde kilka dni, nie wystarczy jeden. Tylko nie wiem czy masz taka możliwość pożyczenia różnych wędzideł.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47