Przepraszam, pytanie "z choinki":
A czy nadal na konkursach ujeżdżeniowych TRZEBA mieć wędzidło?
Wiem, że w skokach nie trzeba.
To po pierwsze, a po drugie:
Jest sobie taki arabokonik w stajni rajdowej, w której pracowałam, ma na imię Trapez.
Jak przejmowaliśmy tą stajnię rajdową od poprzednich właścicieli, dostaliśmy instrukcję obsługi do każdego konia i do Trapka była taka: "Uwaga! Delikatnie! Koń był kiedyś bity, ma głębokie urazy psychiczne, nikomu nie ufa, nie dawać do czyszczenia tylnich kopyt klientom bo kopie, i nigdy, przenigdy nie wkładać mu w dziób wędzidła, nie akceptuje, szaleje, przewraca się na plecy.... "
Trzymaliśmy się instrukcji przez dwa lata.
A teraz, jak byłam w odwiedzinach okazuje się, że dziewczyna, która z nim jest od dwóch lat (jest instruktorem, karmi, wypuszcza) trochę interesuje się stylem western (z naciskiem na western pleasure) ćwiczy sobie czasem z Trapkiem elementy west na długiej, ostrej, westowej czance w jego buzi. O tak sobie! Trapek rozluźniony, nos przy ziemi i chody boczne robi
Zrobiła to nagle! Po prostu pewnego dnia, "tak dla jaj" założyła mu ostre, westowe wędzidło (bez przygotowań typu: najpierw delikatne, podwójnie łamane, potem ostrzejsze...) I nie myliła się. Trzeba było dwóch lat pracy nad zaufaniem.
Jak już koń ufa, to możesz mu ubrać maskę do nurkowania i płetwy, albo strój batmana :mrgreen:
To daje do myślenia...