Najpierw weterynarz!
Wykluczyć jakieś trudności fizyczne (samemu można przegapić pewne sprawy np zęby głęboko tam gdzie nie widać), jakies zmiany w stawach.
Ja Pracuję (pod kontem west) z jedną kobyłą u której ciągle coś się działo z prawym tyłem. Niby jakies mięśniowe, coś tam wcieraliśmy itp ale ciągle coś się działo. I w końcu się wściekłam i namówiłam weta na fotę stawu skokowego (jak się zrobiło zimą twardo to zaczęło być widać że tam faktycznie coś jest nie tak, bo na miękkim to tylko ja czułam a widać nie było, tzn ja czułam że koń jest lekko nierówny w pracy zadem) i wyszło: początki zmian szpatowych...
Więc najpierw solidnie konia przebadać, zwłaszcza jeśli już było lepiej i nagle sie pogorszyło-wtedy w pierwszej kolejności doszukiwała bym się trudności fizycznej.
A potem oczywiście trener
A ja mam pytanie do Magdy W-K : Gdzie leży Dymaczewo Stare ?
Dymaczewo Stare znajduje się w woj. wielkopolskim, między Mosiną a Stęszewem.
Magda Pawłowicz to mam jeszcze takie pytanie, bo oczywiście przyszło mi do głowy, by najpierw wykluczyć fizyczną dolegliwość, tylko teraz nie wiem jak
To znaczy, dobrze myślę, że należało by zrobić prześwietlenie? Mówiąc szczerze, mam po prostu problem w jakiej formie mam to przedstawić weterynarzowi by mógł odnaleźć przyczynę.
Dodam jeszcze, że wydaje mi się, że to nie może być problem jakiejś bolesności szyi, bo koń zgina ją bez problemu na jedną i drugą stronę.
Jak chodzi luzem na round penie to na tą gorszą stronę chodzi bardziej niechętnie i najczęściej zaczyna galop ze złej nogi.
Umówic się z takim naprawdę dobrym wetem, specjalizującym sie w koniach i opisać całą sytuację-już wet bedzie wiedział jak i gdzie szukać:-)
a powinno to polegac na takim kompleksowym badaniu całego konia, aż sie znajdzie jakies miejsce "podejrzane". wtedy w tym miejscu (o ile to staw np) robimy fotke rtg.
jesli to nie staw to jeszcze zostaje USG diagnostyczne albo termografia-ale to nie każdy ma.
natomiast dobry, doświadczony wet często "ma rentgen w oczach" i umie zobaczyć patrząc jak koń się rusza, że cos jest nie tak!
U tej kobyły naszej wet trafił-stwierdził, że nie podoba mu się sposób w jaki koń pracuje stawem skokowym, zrobił dwie fotki tego stawu (najpierw oczywiście próby zginaniowe, które wyszły, powiedziałabym, nijak) i trafił.
A jesli wet (ale taki naprawde dobry!) nic nie znajdzie to dopiero można się zastanawiac nad sposobem pracy z koniem.
Alexia-
Spory problem, jednak po przeczytaniu samego problemu jak i sugestii jego rozwiązania można przypuszczać, ze wszystko jest do rozwiązania, ale musisz przyjąć pewną rezerwę czasu. Dziewczyny wspominały o 12h minimum padokowania, fajnie byłoby gdyby miał dobrane odpowiednio konie do towarzystwa, a na jakiś czas na Twoim miejscu zrezygnowałabym z pracy pod siodłem (przejście na dietę o jakiej wspomniała Julia) i pomimo tego odstąpiłabym tą strefę komuś mocno zaawansowanemu w pracy z końmi, skoro jednak masz problemy. Jeśli masz problemy z pracą na lonży bo z tego co piszesz wynika, ze koń ma również silny instynkt stadny (w pracy wychodzi totalny brak zaufania i leci po Tobie, byle do stajni), może poproś kogoś, by na czas pracy z nim, zabrał własnego konia na "spacer" tak, by Dar miał z nim kontakt wzrokowy. Praca w takim stresie, to marne rezultaty, ale stosując metodę drobnych kroczków można wiele zdziałać. I jeszcze jedno:
Ailusia napisał(a):No i tu pomyślałam - że ludzie narzekają na swoje konie, ale który koń dziś wykonuje codzienne długie wędrówki głównie stępem, w pozycji tropiącego psa? Prawie żaden. A przecież koń się do tego urodził. Między innymi
Narzekają i nie chcą nad sobą pracować, a nie oczekujmy radykalnych zmian od naszych ogonów, nie wymagając niczego od siebie (tak ogólnie). Takie konie zmieniają domy co pół roku, właścicieli, są rozdarte i mają prawo do ...protestu.
Cytat:Na jedną, lepszą stronę, koń chodzi w miarę dobrze, ale na drugą obecnie nie chce chodzić w ogóle! Na delikatne działanie wodzy i wędzidła koń odwraca głowę w drugą stronę niż ich działanie. Jest to ewidentny opór. W gorszą stronę po prostu nie da się iść.
Problem pojawił się nagle, wcześniej było coraz lepiej.
Hej, Magdo. Nie zaszkodzi, tak jak podpowiadają Ci dziewczyny, przebadać konia, ale jest ogromna szansa na to, że Twój koń demonstruje klasyczne objawy skrzywienia. Przeczytaj proszę ten wątek --->
http://forum.hipologia.pl/viewtopic.php?...e&start=30
Nie jest to opór, tylko fizyczna niemożność. Twój koń jest w naturalny sposób skrzywiony na prawo (czyli wygięty w lewo na kole w prawo, jak większość koni), przez co preferuje zagalopowania na lewą nogę. Żaden skrzywiony koń nie jest w stanie zaakceptować wędzidła (zaoferować i przyjąć kontaktu). Jeśli pomożesz swojemu koniowi się wyprostować, to "akceptacja wędzidła" sama się pojawi.
I problem nie pojawił się nagle, tylko cały czas tam był. Konie takie się już rodzą, i większość jeźdźców tego nie odczuwa, do momentu, gdy poproszą konia o galop. Wodzami nic nie zdziałasz, będziesz musiała zaprzyjaźnić się z końską wewnętrzną tylną nogą i nauczyć się na nią oddziaływać :)
Chyba trzeba będzie zmienić tytuł tego wątku :wink: bo coraz rzadziej jestem tu potrzebny
Wojciech Mickunas napisał(a):Chyba trzeba będzie zmienić tytuł tego wątku :wink: bo coraz rzadziej jestem tu potrzebny
- żarty się trenera trzymają!!!!!!!!!
Julia z Orla napisał(a):Twój koń jest w naturalny sposób skrzywiony na prawo (czyli wygięty w lewo na kole w prawo, jak większość koni), przez co preferuje zagalopowania na lewą nogę. Żaden skrzywiony koń nie jest w stanie zaakceptować wędzidła (zaoferować i przyjąć kontaktu). Jeśli pomożesz swojemu koniowi się wyprostować, to "akceptacja wędzidła" sama się pojawi.
W jednym z podwarszawskich klubów spotkałam się z takim "przypadkiem". Nic nie wykryto i powodem może być ułożenie konika jeszcze w brzuchu matki.
Julia z Orla napisał(a):I problem nie pojawił się nagle, tylko cały czas tam był. Konie takie się już rodzą, i większość jeźdźców tego nie odczuwa, do momentu, gdy poproszą konia o galop. Wodzami nic nie zdziałasz, będziesz musiała zaprzyjaźnić się z końską wewnętrzną tylną nogą i nauczyć się na nią oddziaływać
Dokładnie i lepiej gdy na takim skupi się jeden jeździec, który w końcu odkryje sposób (ja to nazywam wciśnięciem właściwego "guziczka" - we właściwym miejscu :wink: ), a jazda wówczas będzie dla obydwu przyjemna.
Witam, mam jedno pytanie które nurtuje mnie od dłuższego czasu, a każda osoba którą pytam odpowiada mi inaczej i w zasadzie bez dokładniejszego wytłumaczenia. Pytanie moje dotyczy ułożenia stopy podczas jazdy na oklep oraz jazdy w siodle bez strzemion. Jedni mówią że zawsze trzymamy piętę w dół; inni zaś że jadąc na oklep powinno się trzymać palce w dół, a w siodle bez strzemion znów piętę. Proszę o odpowiedź z uzasadnieniem, bo nie chodzi mi o wskazanie jak mam układać stopę lecz również o wyjaśnienie w ten sposób :wink:
Dawno nie było do mnie pytań
Zacznę od roli strzemion podczas jazdy; Strzemiona dają stopie oparcie , które umożliwia uruchomienie amortyzującej funkcji stawów : skokowego , kolanowego i biodrowego. Aby te stawy mogły amortyzować , stopa powinna mieć kontakt ze strzemieniem w jej najszerszym miejscu ( tam gdzie "wyrastają" palce stopy.) Brak strzemion powoduje iż stawy nogi jeźdźca tracą funkcję amortyzującą . Jazda na oklep prowokuje jeźdźca do balansowania w celu utrzymania równowagi i podążania za ruchem konia . Podobnie jest podczas jazdy w siodle bez strzemion. W jednym i w drugim wypadku noga jeźdźca powinna "zwisać" swobodnie wzdłuż boku konia , by jeździec mógł " głęboko" usiąść i balansować. Balansowanie wymaga rozluźnienia . Utrzymywanie pięty w dole, bez oparci stopy w strzemieniu, wymaga napięcia odpowiednich mięśni kończyny. Napięte mięśnie "szkodzą" rozluźnieniu ,a brak rozluźnienia utrudnia balansowanie . Napięte mięśnie utrudniają również subtelne stosowanie sygnałów przesyłanych dotykiem tzw. łydki.
To są według mnie argumenty przemawiające za tym , by podczas jazdy na oklep , czy w siodle bez strzemion , trzymać nogi swobodnie zwisające wzdłuż boków konia.
Witam,
Mam pytanie.
Ostatnio byłam na szkoleniu i powiedziano mi że mój koń z racji tego że posiada wysoką akcję kończyn(rasa fryzyjska) nie dokracza w kłusie wyciągniętym (mówię o ruchu swobodnym, bo pod jeźdźcem jeszcze tego nie robimy), właśnie z powodu wysokiej akcji kończyn przednich. Wg mnie tak się nie dzieje ponieważ ślad jego tyłu wyprzedza przód. Dodam do tego że koń nigdy nie miał używanej żadnej czarnej wodzy wypinacze raz w życiu i też bardzo luźno. Ten wysoki ruch nie jest niczym wymuszony, jedynie jego budową.
Pytanie jest takie czy to negatywne jeśli chodzi o rozluźnienie konia? Bo kupując go wiedziałam że będzie miał wysokie chody i mi to osobiście nie przeszkadza, ale czy powinnam to traktować jako wadę jeśli patrzę na rozluźnienie konia podczas jazdy?
Nie jestem Trenerem ale przeczytałam Twój post i przyznam, że chyba nie bardzo rozumiem o co pytasz. Co ma być wadą- wysoka akcja kończyn? Skoro jest to ruch typowy i naturalny dla fryza to czemu ma być wadą? A rozluźnienie - co ma rozluźnienie konia podczas jazdy do jego naturalnych predyspozycji ruchowych? Moim zdaniem próby wymuszenia innego sposobu poruszania się mogłyby spowodować usztywnienie. Chyba nie o to jak wysoko "macha się łapkami" chodzi w rozluźnieniu ale może sie mylę...
Poczekajmy na opinię Trenera.
Ola wyręczyła mnie w odpowiedzi i zgadzam się z tym co napisała
Nieporozumienie wynika prawdopodobnie z niedokładnego zrozumienia , tego co wyczynają współcześni "ujeżdzeniowcy" na tych biednych , zrolowanych koniach wymachujacych przednimi nogami , przy zapadniętych grzbietach i nie pchających zadach.
Fryzy są super końmi , a poruszają się tak jak fryzy
i bardzo dobrze im z tym
Można je pewno nauczyć aktywnego używania zadu jako "silnika" , tylko warto sobie zadać pytanie ; czy ja to poptrafię zrobić ? jaki ma być tego cel ?