Aniu ! Zdarzają się też ludzie ,którzy nie cierpią mycia :wink: więc czemu nie miałby się trafić taki koń :wink:
Jestem pewien , że cierpliwością do się takiego konia przekonać ,że mycie jest całkiem przyjemne. Można spróbować "wspomagania" w postaci czegoś co on szczególnie lubi , tak by kojarzyło mu się to z myciem .
A może temperatura wody mu nie odpowiada?
A tak zupełnie z innej beczki to wracaj Aniu z tej Irlandii bo Cezary ma dla ciebie ciekawą propozycję.
Wracam za tydzien choc Dermott probuje mnie przekonac, zebym zostala dluzej- ale nie moge, trzeba studiowac
Poza tym ta praca jest szalona - choc przyjemna trzeba przyznac.
No dajemy mu pastylki mietowe jak go myjemy, moze sie uda go przyzwyczaic. Uzywamy letniej lub cieplej wody wiec nie powinien narzekac
Aniu czasami działa siano powieszone przed koniem w myjce... ja tak robiłam z młodymi w rekreacji - przed sezonem trzeba było stosunkowo szybko nauczyć spokoju w różnych sytuacjach , a siano, czy - o ile jest taka możliwość - powieszony żłób z suchym chlebem - działały... co do chleba - jeśli wrzuci sie duży kawał (najlepiej co najmniej pół bochemnka) koń często ma zagwostkę "jak się do tego dobrać" i nie zwraca tak dużej uwagi na sprawy mniej przyjemne (mycie, kucie, werkowanie)
Pytanie dotyczące Draco i kałuży zostało przeniesione TU.
Teolinek
Witam,
ja również mam pytanko dotyczące literatury. Otóż, rozmawiałam ostatnio z koleżanką od niedawna jeżdżącą w stylu western o książkach "101 ćwiczeń..." i podobno jest też w podobnej formie książka o western właśnie. Zaczęłam szukać w sieci i natknęłam się na książkę "101 ARENA EXERCISES A RINGSIDE GUIDE FOR HORSE AND RIDER" autorstwa Cherry Hill. Wiedziona ciekawością (bom ciekawa z natury :wink: ) zaczęłam szukać autorki. I znalazłam bardzo dużo:
http://www.empik.com/wyszukiwarka/wyniki...inSearchId
Zaciekawiły mnie książki z ćwiczeniami, po trzy (początkujący, średniozaawansowany i zaawansowany), zarówno do stylu western, jak i klasycznego, ale że nigdy nie spotkałam żadnych książek tej autorki w języku polskim i nie mam możliwości zaglądnięcia do tych, które znalazłam, więc nie wiem czy warto w nie inwestować.
Czy kiedykolwiek mieliście okazję przeczytać coś tej autorki? Czy warto Waszym zadniem sięgnąć po te pozycje? Proszę o radę i z góry dziekuję!
I jeszce link do strony Cherry Hill (przy okazji) jeśli ktoś jest zainteresowany:
http://www.horsekeeping.com/
Książka "101 Area Exercises....." jest przygotowywana do wydania w języku polskim przez Galaktykę. Jak wszystko będzie szło sprawnie to powinna przed końcem roku się ukazać.
Ooo, rewelacyjnie
Dziękuję za wiadomość, będzie ładny prezent pod choinkę :wink:
Witam wszystkich na forum. Jakimś cudem trafiłam tutaj przeglądając info na temat rollkuru. Ale mniejsza o to.
Mam pczywiście pytanie do Pana Trenera.
Mam 7-letniego wałacha z dużą domieszką konia śląskiego. Konik bardzo odważny, wbrew rasy z dużymi uzdolnieniami skokowymi. Jednak mam z nim ogromny problem już od paru lat i powoli się załamuje. Misiek "stracił" ruch po kastracji (4 lata temu). Jako ogier koń szedł do przodu na pomoce, był chętny do pracy, po kastracji zrobił się z niego straszny leń. Po godzinnej jeździe mi prawie potrzebna jest reanimacja, bo padam z braku sił. Na ogrodzonym padoku jest katastrofa, na otwartej łące troche lepiej. Sygnały do dodania w danym chodzie są odbierane prawidłowo, ale na kilka sekund. Potem znów wraca do ślimaczego tempa. Staram się urozmaicać jazdę, skracać, wydłużać, robić dużo przejść, ale to nie wiele daje. Jedno co udało mi się po ciężkiej pracy to lepszy kontakt z ręką. Ale i tak do prawidłowego zebrania daleko, bo przy takim ruchu ciężko zaangażować zad. I w sumie koń jest zganaszowany, na kontakcie ale rozwleczony po całej łące
Będę wdzięczna za każdą radę.
A, zapomniałam wspomnieć - koń jak biega luzem na padoku to śmiga jak błyskawica.
Pozdrawiam gorąco.
Oczywiście to pytanie do Trenera, ale zauważyłam że my(użytkownicy) sie lubimy wtrącać :roll:
Może koń nie lubi pracować? Bo skoro na wybiegu śmiga, to na to by wskazywało. Teraz by trzeba było poszukać tego przyczyny; może jeździec, może ból pleców, ból nóg? Godzina pracy to dużo, może spróbuj brać go na krócej, np 20 min? Potem zwiększ do 30, jeśli chcesz. Czasem naprawdę nie ma potrzeby jeździć więcej, szczególnie jak nie przygotowujesz go do zawodów. Ja nawet jak startowałam, lubiłam jeździć max 40 min, poza dniami "kondycyjnymi". Warto zastanowić się nad pracą z ziemi by wzbudzić zainteresowanie konia. Niektórzy na tym forum stosują klikera, niektórzy PHN, niektórzy jeszcze inne metody, niekiedy własne, ale zachęcające konia do współpracy. Poprzeglądaj forum. Koń nie będzie biegał żwawo pod siodłem, dopóki nie zobaczy, że mu się to opłaca albo dopóki nie będzie naprawdę lubił swojego właściciela. Dlatego trzeba jak najwięcej nagradzać. Albo jak ja teraz robię - po prostu wspólnie spędzać czas, by nawiazać z koniem lepszą więź. Nie zawsze trzeba wsiadać, kiedy się jest w stajni, czasem warto wziąć książkę, puścić konia na trawe i cieszyć się ładna pogodą, dopóki jest!
Przypominam, żeby zwrócić uwagę na względy zdrowotne. Może siodło nie pasuje, może wędzidło za małe, może za grube, itp(dlatego najlepiej bez wędzidła, nie ma wtedy problemów z dopasowywaniem
). Warto też sprawdzić zęby.
Aniu dzięki za odpowiedź. Próbowałam wszystkiego o czym napisałaś. Owszem krótsze jazdy wyglądają troche lepiej, ale nie wiele. Zęby miał robione dwa miesiące temu, przy okazji sprawdziliśmy kręgosłup. Siodło też jest ok. Zawsze zwracam uwagę żeby nie opierało się o łapatke (kiedyś robiłam taki błąd). Nie jeżdżę codziennie, konie mam w pensjonacie. Ale jak wspomniałaś robie mu często dzień dziecka i idziemy na trawke. Mogę jeszcze wspomnieć, że jak mamy dłuższą przerwe w jeździe, tak conajmniej tydzień to jest lepiej, ale przecież nie będę pracować z koniem raz w tygodniu. Próbowałam też zmiany tzn raz jazda na ujeżdżalni, raz spacerek, raz lonża. W terenie idzie jak burza, a lonża to katorga
Dodam jeszcze, że miśka mam od źrebaka. Ja go wychowałam, ujeżdżałam i tylko ja na nim jeżdże. Czasem, ale rzadko wsiada koleżanka. Koń ma do mnie duże zaufanie. I tego jestem pewna. Było pare takich sytuacji, które to potwierdzają, ale o tym to kiedyindziej
A to niech sie mądrzejsi wypowiadają :wink:
W każdym razie koń nawet lubiąć swego właściciela i pracując mało może nie przepadać za jazdą. Może pomyśl np o klikerze?
Ja bym mu z chęcią zrobiła z pół roku wakacji. Jednak w tej chwili moje dwa konie stoją w pensjonacie i tam nie ma warunków żeby chodził cały dzień na dworze. Nie ma pastwisk. I tak niestety w większości pensjonatów u nas. Jak tylko w końcu wyprowadzę się na wieś to napewno będzie miał urlopik
Co do metod pracy z ziemi itp, jestem ich zwolennikiem, jednak wyżej wspomniane warunki nie bardzo się do tego nadają. Padok wiecznie zajęty, bo gdzies trzeba konie wypuścić a na łące?? - trudno o współpracę z koniem na trawie, którą widzi od święta a jest strasznym żarłokiem
)
Bardzo się cieszę kiedy ktoś tak jak Ania " wtrąca " się i wyręcza mnie w odpowiadaniu na pytania.
Z dużą frajdą czytam Wasze posty i "siedzę cicho" :lol: , ale żeby nie pomyślał kto ,że mnie tu nie ma , od czasu do czasu się odezwę :wink:
Bywają takie konie , które mają swój "indywidualny stosunek do tego sportu". Ja uważam ,że trzeba to po prostu uszanować i przyjąć rozwiązanie "pasujące" koniowi. Jeśli Twój koń lubi jazdę w terenie , a na ujeżdżalni "wyraźnie mniej" , to jak najczęściej w teren. Przecież "na siłę" i tak nic nie osiągniesz.
Przyczyny takiego "stosunku do tego sportu" mogą być różne . Żeby je zdefiniować , trzeba by konia poznać dobrze ,trochę z nim poobcować. Jedno jest pewne ; koń musi chcieć , a będzie chciał jeśli dojdzie do wniosku ,że to mu się podoba , albo wręcz opłaca. Więc puki co w teren jak tylko jest możliwość. :wink: Ja też nie lubię kręcenia się po placu bo to nudne jak flaki z olejem :wink:
A ja sobie myślę, że jeszcze w ramach "placowania" można by sobie zrobić eksperyment - taki przez kilka jazd. Ustalić (ze sobą), że nie będzie się wymagać od konia pracy. Wykonanie ćwiczeń będzie drugorzędne. Jedyne, co się będzie liczyć, to chęć konia, żeby zadanie wykonać. Choćby to miał być jeden krok kłusa (ale z chęcią), albo nawet nie przejście, tylko nabranie przez konia energii. Jeśli przestawienie zadu w bok w stój, to też o krok choćby, albo i o pół - ale lekko, bez ociągania. I jeśli koń się stara, nie musi powtarzać zadania. W końcu nie o zadanie chodzi, a o chęć.
Czasem takie konie, rozważne, ale niezbyt do przodu, jak wiedzą, że czeka je praca, to włączają tryb ekonomiczny. I bywa, że jak zobaczą, że tej pracy nie będzie aż tyle, w sumie prosi się je o coś łatwego, zaczynają chętniej odpowiadać, mniej się asekurować. Dlatego ciekawa bym była, czy po kilku jazdach (ew. pracy z ziemi z tym samym nastawieniem) ze skupieniem na chęci, nie zadaniach, nie byłoby jakieś zmiany w nastawieniu konia do pracy. Bo skoro jest zdrowy, w dobrej formie, to raczej coś w głowie go hamuje.
Rozumiem, że trudno nagle koniowi odciąć porcję ruchu, którą ma z treningów. Ale może wysiłek w terenie, a na ujeżdżalni ćwiczenia na chęć?
Bardzo dziękuję Panu Trenerowi za odpowiedź. Może faktycznie urozmaicić trening większą ilością jazd w terenie. Może to poprostu zwykła "placowa" monotonia sprawia to lenistwo
Klara tryb ekonomiczny mnie bardzo rozbawił - to jest strzał w dziesiątke. Co do jakich kolwiek ćwiczeń typu ustępowanie zwroty itp to koń wykonuje bez problemu i z chęcią, jedynie ruch do przodu idzie mu opornie. Kurcze a może on tym lenistwem zaraził się ode mnie :oops:
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Teraz jak poznałam to forum to napewno będę z niego korzystać. Pozdrawiam
Dziś koleżanka nasunęła mi pytanie. Do wszystkich i do Pana Trenera także:
Czy zwróciliście uwagę na takie zjawisko - wysoki jeździec siedzi na niskim koniu, pozycja jego ciała jest pochylona do przodu i lekko zgarbiona. Sytuacja w przypadku dużego konia i tego samego jeźdźca jest taka, że pozycja jest prawidłowa, czyli człowiek siedzi prosto i się nie garbi. Czy jest w tym jakaś reguła? Spotkaliście się z taką sytuacją? Jak to wytłumaczyć?
Zaznaczam, że to przykład z życia wzięty