Hipologia

Pełna wersja: Pytania do W.M. ("spis treści" na początku)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47
Ponieważ zawsze lubiłam tego łobuza pozwole sobie napisać coś też.

1. badanie grzbietu - masz do wyboru 2 fajnych wetów i to w podobnej odległości od siebie (50km). Pan Piekałkiewicz jest fachowcem od grzbietów, jeśli można tak powiedzieć. Jest jeszcze Pan Peczyński. Do obu masz kontakt lub dobrze wiesz, jak zdobyć Smile Jeszcze może badanie krwi by się przydało. Ostatnio prowadziłam korespondencję z dziewczyną mającą bardzo podobnego konia z budowy, był ospały, mało energiczny, złościł się na wymagania - wyszła cukrzyca.
2. na prawdę sprawdź siodło, czy nie jest za wąskie
3. koniowi trzeba przywrócić radość z pracy z Tobą, bo trzeba znaleźć, co mu w ogóle sprawia radość i tym go motywować. Ja bym mu w ogóle dała na jakiś miesiąć święty spokój z jazdą i skupiła się tylko na spędzaniu wspólnego czasu na zasadzie "co tam stary słychac? co porobimy? podrapać Cię? a moze marchewkę?". Wszystkie ćwiczenia (prowadzenie, spacery do lasu wokół lesniczówki, lonżowanie, jazda) wprowadzałabym do tych sptkań małymi dawkami co raz to troszkę zwiększając ich ilość. Tak jak powoli dosypuje się mąke do masy na biszkopt podczas kręcenia. To ma być takie wprowadzanie, żeby nawet nie zauważał. Cały czas badzo ostrożne stopniowanie wymagań i motywowanie, motywowanie, motywowanie. Urozmaicanie spotkań tak by tydzień nie był monotonny. Cały czas trzeba obserwować konia i jak się zauwazy objawy spiętości, wycofać się z wymaganiami. Następnym razem zrobi się ten krok dalej.

To tyle, powodzenia Smile
(ale co ja tam wiem)

ps. możesz mi nie wierzyć, ale ja przeszłam przez paniczny strach przed swoim koniem i totalne załamanie. Jestem jak alkoholik ewangelista w tym temacie Smile
Dżizus nie mów, że umiesz kręcić biszkopt!
A poważnie to odnajdę kontakt do doktora Piekałkiewicza w takim razie ale czy znajdę sposób na to by przyjechał osobiście a nie przysłał asystentów? Masz rację, dalsza jazda w tej sytuacji jest bezsensowna i do niczego nie prowadzi. Siodła mam różne i w każdym jest tak samo kiepsko, mam nawet takie na prawdę szerokie na grubasa ale spróbujemy jeszcze może w ogóle bez siodła. Myślę, że nawet jeśli to ból i nawet jeśli uda mi się go wyeliminować to i tak pamięć o nim zostanie w koniu na długo i trzeba będzie powoli go przekonywać do wszystkiego od nowa. No ale zacznę od sprawdzenia stanu zdrowia. Na prawdę czasami wolałabym, żeby był zwyczajnie niegrzeczny.
hehe umiem :-) i mam taki przepis, że zawsze wychodzi!
Doktor bywa czasem w sąsiedniej Twojej stajni chyba. Ja nigdy nie miałam kłopotu, by go ściągnąć nawet do głupoty. Latem kontrolował Cejlonkowi plecki. Kontakt do niego jest na re-volcie i można znaleźć też w necie namiary na przychodnię w Pasłęku Smile
Pytanie oczywiście do Pana Trenera Smile

Co Pan sądzi o przypinaniu lonży do wędzidła podczas lonżowania? Smile
Mam pytanie do Pana Trenera:a właściwie to dwa:
pierwsze doyczy konia skoczka:
-Jak należy przygotowywać konia młodego do pierwszych skoków (ale także dalszy trening),chodzi mi przedewszystkim o jakies konkretne ćwiczenia które uwydatniają pracę zadu ale nie zawadzają dążności do przodu , i jednocześnie rozwijają koordynację i równowage. Są jakieś konkretne ćwiczenia ??? może poleci mi ktoś jakąś dobrą książkę???

no i drugie dotyczy konia z przeznaczeniem ujeżdżeniowym
-Jakich elementów uczyć konia,albo raczej w jakiej kolejności należy uczyć konia elementów ujeżdzenia , zakładając że koń ma opanowane chody podstawowe i jest w pełni przepuszczalny,potrafi ustępowanie od łydki.

będe wdzieczna za odpowiedzi.
także odpowiedzi forumowiczów

a moze mogę założyc osobny temat zeby nie zaśmiecać watku??
doradzcie , gdzie tzn w jakim dziale założyć wątek
Załóż osobny watek w tym dziale. to bardzo obszerne pytania!

Dorzucam odnośnik: Trening konia skoczka i ujeżdżeniowego Smile porady - autorka zgodnie z sugestią założyła wątek Smile Teolinek.
Sposób przypinania lonży podczas lonżowania - pytanie Cejloniary do mnie :
Generalnie lonżowanie moim zdaniem niesie ze sobą pewne pozytywy , ale równocześnie bardzo dużo można zrobić złego lonżując nieumiejętnie . Przypinanie wodzy do jednego kółka to jeden z tych minusów , który może narobić dużo złego. Tak ważna i cenna wrażliwość końskiego pyska bywa przy takim zapinaniu lonży bardzo często niweczona . Koń często odczuwa dyskomfort , a działanie wędzidła z przyczepioną do jednego kółka lonżą na końcu której jest zbyt mocno ciągnąca ręka, działa przeciwko nam , jeśli chcemy by z siodła koń reagował właściwie na subtelne działania naszych rąk.
Kawecan wymyślono właśnie w celu uniknięcia negatywów przypinania lonży do kółka wędzidła .
Doświadczony jeździec z właściwym wyczuciem i umiejętnością bardzo czułego stopniowania napięcia lonży , może prowadzić konia przypinając ją tak jak poleca Berteland de Nemethy . Przekładamy lonże przez wewnętrzne kółko wędzidło , przez jego głowę za uszami ( przez potylicę ) i przypinamy do zewnętrznego kółka . Tak przypięta lonża działa podobnie do chambonu . Jeśli się ma dostateczne wyczucie , łatwo poprowadzić tym sposobem nawet mało "zdyscyplinowanego" osobnika . Wymaga to jednak podobnych umiejętności jakich potrzeba by móc zastosować np.tak kontrowersyjny "patent" jakim jest czarna wodza , w celach edukacyjnych a nie jako "patent do spacyfikowania nieposłusznego drania " , bądź "zganaszowania .konia który się wyryja " :wink:
Dziękuję Smile pytałam, bo zwątpiłam. Zawsze uważałm, że z przypinania lonzy do jednego kółka wędzidła nic dobrego nie wyniknie, a zagrożenie zepsucia pyska jest za duże, by sobie tak lekkomyślnie to robić. Nawet jak koń jest wypięty czymś, np. wypinaczami, to i tak wydawało mo się to zapinanie lonży do wędzidła, jako przejaw wygodnictwa lonżującego, a nie celowy zabieg coś tam dający. Nie za bardzo rozumiem argument przytaczany przez niektórych, że tak już podczas lonżowania uczymy konia reakcji na kontakt. Przecież kierunek działania siły na wędziło jest zupełnie inny niż ten powodowany przez wodze, gdy na koniu się siedzi.
Jeszcze raz dziękuję Smile lubię, jak mi się pogląd stabilizuje Smile
A jak z lonzowaniem na 2 lonzach? Słyszałam sporo wypowiedzi że to jedyny właściwy sposób pozwalający koniowi zachować prawidłowa postawę na kole...
No właśnie Trenerze też jestem strasznie ciekawa, bo niektórzy uwarzają że na dwóch lonżach koń jest zamkniety miedzy linami i nie pozwala mu to na wydobycie ruchu :?: no i też dopisuję sie do pytaniaSmile
Nie bardzo rozumiem jak można "zamknąć konia pomiędzy dwoma linami ? ..... i nie pozwolić mu na wydobycie ruchu ?"
Bardzo wymyślne to , tajemnicze , i dla mnie nic nie znaczące określenie z gatunku ; baaardzo fachowych :wink:
Szkolenie na 2 lonżach to trochę "wyższa szkoła jazdy" . Trzeba posiadać spore wyczucie , umieć się poruszać tak by koń rozumiał język naszego ciała i mieć ręce , które prowadzą , a nie ciągną Smile
Widziałem kiedyś gościa , który miał konia na 2 lonżach , a koń reagował tak jak super ujeżdżony koń reaguje pod jeźdźcem. Skakał okser 150 cm . wysoki prowadzony tymi lonżami rewelacyjnie . Gość potrafił spowodować że koń zatrzymywał się kilka metrów przed przeszkodą , następnie cofał kilka kroków , by z cofania ruszyć galopem i płynnie skoczyć okser Smile
Z pewnością 2 lonże odpowiednio użyte to lepszy sposób niż jedna ( nawet odpowiednio używana :wink: ) , ale to moje zdanie Smile
Czyli jak zawsze wszystko zalezy od rąk które to trzymaja...
Trochę próbowałam i nie ukrywam trzeba sporo wyczucia...próbowałam na podpietych do kantara zeby nie napsuc i 3 razy zmieniałam linki-za lekkie były do niczego bo "furkotały"sobie na wietrze, podwójne grube za cieżkie....ale chyba jeszcze duuuzo trzeba cwiczyc zeby dojśc z tym do jakiej takiej wprawy. :?
Drogi Trenerze,
rzadko używam forum w poszukiwaniu pomocy przy pracy z końmi, lecz niewątpliwie potrzebuje pomocy w treningu swego konia, gdyż mimo konsultacji różnego formatu problem niestety od paru lat jest nierozwiązany i czasami zagraża zdrowiu jeźdźca i konia.

łobuz ma osiem lat i jest wałachem, nasz problem polega na uciążliwym rzucaniu głową- zadzieranie, chowanie, wyrywanie na boki, łapaniu i gryzieniu wytoku. rzuca się nawet przy luźnej wodzy-mocniejszym kontakcie także. jest to koń bardzo ambitny, utalentowany skokowo lecz bardzo wrażliwy i impulsywny(linia męska sprawdzona w sporcie, niestety matka została wycofana ze sportu, gdyż sprawiała problemy w prowadzeniu).
zbója mam od źrebaka i już w owym okresie biegając na pastwiskach zauważyłam niepokojące triki głową lecz uważałam że ma to podłoże związane z wyrażaniem dominacji w stadzie.

w szybkim skrócie: bezproblemowo zaakceptował jeźdźca, wczesna współpraca przebiegała poprawnie i bezstresowo, choć
młodziak już wtedy zaczynał machać głową- tłumaczyłam sobie że jeszcze nie przyjął wędzidła
niestety wszelkiego rodzaju prace mające na celu eliminację narowu nie odnosiły sukcesu- pozwoliłam sobie na odważną terminologię gdyż prócz rzucania głową złośnik zaczął się wspinać, na szczęście problem wspinaczki już wyeliminowałam.
konsultowałam się z weterynarzem i koń jest zdrowy- uszy, zęby, nerwy twarzy, nos, grzbiet, nogi itp.

moim zdaniem problem ma podłoże psychiczne, gdyż weryfikując jego zachowanie pod siodłem mam odczucie, że denerwuje go fakt niemożności zrzucenia mnie - staram się aby trening nie był nudny i starannie dobieram poziom zadań do jego
umiejętność i nastroju.
w obsłudze jest bardzo posłuszny lecz w ostatnich tygodniach pod siodłem podejmuje walkę z jeźdźcem, której ja nie podejmuje i robię swoje - bez batów i krzyków, co powoduje wzmożenie jego agresji,
ze wstydem przyznaje że dwa razy wyprowadził mnie z równowagi kiedy chciał się rzucić na plecy i trochę dostał w skórę, i już więcej nie spróbował, nie jestem z tego powodu dumna tylko zrozpaczona gdyż bunt koniowatego trwa nadal a mam zbyt mało doświadczenia aby nam pomóc a propozycje pomocy jakie otrzymywałam uważam za łamanie konia, a nie tędy droga,również jazda na zupełnie luźnych wodzach nie przynosi efektu- prócz rozbitego mego nosa

w bardzo chaotycznym skrócie przedstawiłam niepokojące zachowanie mojego konia i rozumiem że kilka porad nie wyeliminuje długoletniego problemu, dlatego była bym wdzięczna za możliwość przedstawienia szczegółowo sytuacji bezpośrednio przy udziale zwierzęcia.

jest to dobre konisko mające spory problem, którego niestety nie rozumiem i nie potrafię rozwiązać.

Z góry dziękuję za pomoc
Ja bym stawiała na head shaking syndrome skoro zauważyłaś to też na pastwisku. To nie problem psychiczny tylko fizyczny - pomocne okazują się maski na oczy, chrapy lub jedna i druga (m.in.). Konia może drażnić światło, pył, kurz, etc. Najlepiej poczytaj o tym w necie i skonsultuj się z dobrym wetem (a najlepiej kilkoma).
Zgadzam się head shaking to może być . Ale trudno ci będzie coś z tym zrobić w PL .Dobrego veta poszukaj .
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47