Hipologia

Pełna wersja: Kącik amatorów-werkowaczy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23
Wydzieliłam opisy doświadczeń osób przymierzających się do strugania, strugających, werkujących od czasu do czasu itd. - z dwu wątków (Hacele (+ buty dla koni) oraz Mała rzecz, a cieszy Big Grin). Teolinek

Ja w swietle tego co usłyszałam na warsztatach w Stokrotce, rozkułam konia od razu i będę się uczyc strugania naturalnego. Pomimo, że wet karze kuć, bo jej się robia nakostniaki. Doszłam do wniosku, że gdyby kopyta były dobrze strygane nakostniaków tez by nie było. Tylko strugania samemu się ciężko nauczyć Sad
To rozumiem, Aniu, że teraz czekasz na kolejną edycję kursu strugania wg SANHCP ;-)
Prawie "przed chwilą" wróciłam. Uch, ciężko było momentami - ale warto było.

Arabiatta, ja się nie znam na tym, jak się kuje, po co, na co, jakie są mechanizmy. Ale koń bosy (też w butach) i koń okuty to są dwie różne bajki. Butami ochronisz podeszwę (cienką, albo narażoną na nadmierne ścieranie, albo wrażliwą bo coś tam), możesz ochronić strzałkę, stymulować strzałkę. Ale cały mechanizm będzie inny, niż w podkowach. Bez oceniania obu podejść teraz piszę - po prostu to jest decyzja albo-albo.

Roksa, a tak z ciekawości - masz jakieś zdjęcia, gdzie widać kopyta kobyłki wtedy, kiedy zdecydowałaś się ją okuć?
Nie, ja po prostu pojade w lecie do Kuby z Branką i on ją robiąc mnie nauczy(tzn ja się musze sama nauczyć tego długim doświadczeniem, ale najłatwiej jak się ogląda kogoś kto to umie, szczególnie jak lubi się dzielić wiedzą), poza tym będę podglądać jak on robi swoje konie(co zresztą nam pokazał) - tylko muszę mieć czas na to(dlatego lato) i pieniądzeWink
Ania Guzowska napisał(a):(tzn ja się musze sama nauczyć tego długim doświadczeniem, ale najłatwiej jak się ogląda kogoś kto to umie, szczególnie jak lubi się dzielić wiedzą),

A jeszcze lepiej, kiedy poza oglądaniem ma się możlwość samodzielnego robienia tego pod okiem instruktora. Wydaje mi się, że samo oglądanie to chyba za mało. Na kursie, o którym wspomniała Klara, najpierw oglądaliśmy instruktora, a potem sami werkowaliśmy martwe kopyta.

Chociaż oczywiście są tacy, którzy potrafią nauczyć się tylko z ksiązek/nagrań.
Tylko, że Kuba twierdzi że martwe a żywe kopyto to zupełnie co innego i na martwym nie ma co się uczyć. I że to co na kursach jest to on robil kiedyś, ale teraz wie więcejTongue Choć ja uważam, że dla kobiet to jest dobre choćby po to, żeby popraktykować obsługiwanie się nożem i tarnikiem!
Ale dlatego ja mam zamiar do niego na wiosnę lub latem pojechać z koniem( o ile będzie nas tam chciał Smile i jak mi zrobi pierwsze struganie, to potem próbować strugać swojego konia pod jego okiem.
Na razie znalazłam dużo informacji o tu: http://www.barefoothorse.com/ Jest fajnie, bo jest omówione struganie krok po kroku. Choć Branka ma zrobione dosć nieźle kopyta obecnie, bo okazało się dziś jak rozmawiałam w stajni z naszą włascicielką, że on coś tam o tym naturalnym struganiu wie i próbował to zrobić 8) Jakbym umiała strugać to bym teraz o te kopyta dbała często, ale boję się trochę na razie. Także wezmę kowala za miesiąć i będę z nim toczyć dyskusję i próbować, żeby on to zrobił jeszcze lepiej niż przedwczoraj.
Najlepiej to chyba łączyć różne źródła wiedzy :-) I czytać różności, rozmyślać, porównywać. I patrzeć, co robią doświadczeni strugający, słuchać ich opowieści, drążyć, dopytywać. I zajrzeć do środka - co się da zrobić tylko, jak "obiekt" nie żyje. I na nieczułym, bo nieżywym, pewne rzeczy sprawdzić - choćby ten chwyt narzędzi, czy margines błędu. I na żywym własne doświadczenie zdobywać.

Dużo mi dało i poćwiczenie na martwych nogach, i zajrzenie im do środka. Takie to się dla mnie namacalne stało, dlaczego w danym miejscu radzi się robić coś w dany sposób. Niby to jest na obrazkach w książkach, ale dla mnie ważny był ten konkret. No i pierwszy raz używałam nie tylko tarnika, ale i noża, i cęgów. Kiedyś musi być ten pierwszy raz. A dziś był pierwszy raz na żywym.
O proszę, i jak wyszło? Ja właśnie na razie się skupiam na czytaniu tego co mogę, dzisiaj wstałam o 7 i już sporo poczytałam. Zastanawiam się czy nie zrobić tak, że jak będzie kowal to go poprosić, żeby zobaczyl na mnie jak sie posługuje tarnikiem. Bo ja widzę, że on mi to nieźle zrobił - tzn tak nie usunął martwego rogu i nie zrobił mustang roll za bardzo. I stranikował do granicy białej lini, jej nie ruszając, a konia ma flarę. Tylko ja się boję tak sama teraz machać tarnikiem bez oceny kogoś z boku, bo żebym coś źle nie zrobiła. (tzn on zrobił dobrze na tyle, że nie ciachał mi strzałek i podeszwy i nie zostawił dłuższych ścian puszki od podeszwy, co kowale nagminnie robią).
Może pomyślę nad załatwieniem martwych kopyt, po to by poćwiczyć obsługe sprżętu..
Ania Guzowska napisał(a):Tylko, że Kuba twierdzi że martwe a żywe kopyto to zupełnie co innego i na martwym nie ma co się uczyć. I że to co na kursach jest to on robil kiedyś, ale teraz wie więcejTongue Choć ja uważam, że dla kobiet to jest dobre choćby po to, żeby popraktykować obsługiwanie się nożem i tarnikiem!
Nie wiem, kto to jest Kuba, ale rozumiem, że ktoś doświadczony. I pewnie dla niego martwe kopyto nie jest żadnym materiałem do nauki. Natomiast z mojej perspektywy - zupełnego laika - praca z martwym kopytem była bardzo kształcąca. I w dodatku jak dziś zabrałam się za żywe kopyta, nie widziałam różnicy między nimi a tymi, które werkowalismy na kursie. Mam na myśli sam "materiał", bo stan kopyt był nieporównywalny.

Oczywiście nie kwestionuję tego, że można dużo nauczyć się obserwując fachowca. Niektórym taka obserwacja wystarczy, innym nie. Jak z nauką wysztkiego - jedni potrzebują wiecej teorii, inni praktyki. Ja też próbowałam nauczyć się ze strony, o której pisała Ania, ale taki suchy tekst, nawet okraszony licznymi zdjęciami, do mnie zupełnie nie trafił. A dziś obserwowałam u nas w stajni podkuwacza przy pracy i widzialam duuuużo więcej niż do tej pory.

Cytat:Ale dlatego ja mam zamiar do niego na wiosnę lub latem pojechać z koniem( o ile będzie nas tam chciał Smile i jak mi zrobi pierwsze struganie, to potem próbować strugać swojego konia pod jego okiem.
Na pewno jest to bardzo dobra metoda, tylko wymagająca mnóstwo czasu, przez co dla wielu osób mało dostępna. Bo przecież po tym pierwszym struganiu musi minąć trochę czasu do następnych strugań własnego konia jego okiem.
Jeśli pojechałabym tam na 2 tyg. to robilibyśmy 2 strugania, bo na początku przy takim stanie jak mój koń ma kopyta robi się tak czesto - zresztą on kopyta swoim koniom też struga raz w tyg.

No marwe kopyto jest podobno inne, ale na pewno podobne no i fajnie na nim sie uczyć, bo wiadomo wtedy jak operować tarnikiem i nożem. Ten Kuba o którym pisałam się na tym zna, więc dla niego to strata czasu robic n amartwym cokolwiek. Mi natomiast by się to przydało.
Chodzi o Kubę z Rancho Stokrotka Wink
http://www.rancho-stokrotka.com/
który naturalnie struga konie, prowadzi różne warsztaty, stosuje metodę klikerową, różne metody naturalne i jest bardzo ciekawym człowiekiem Smile
Konia moja nie ma flary, za to strzałki ma wygryzione do granic przyzwoitości, przez naszego kowala, poza tym staje palcem najpierw (od zawsze). To w przodach, z tyłu jest w miarę ok (głównie dlatego, że zawsze było i kowal był łaskaw nie zepsuć).

[Obrazek: spacer1.jpg]

(tak wygląda konia idąc na spacer palcem najpierw Wink we wczorajszy pogodny dzień)
Moja chodzi nieco lepiej ale stoi z nogami strasznie pod sobą cały czas. I ma pełno flary w przodach, a jden z tyłów pęknięty. Wrrr.
Ania Juchnowicz napisał(a):Chodzi o Kubę z Rancho Stokrotka Wink http://www.rancho-stokrotka.com/ który naturalnie struga konie, prowadzi różne warsztaty, stosuje metodę klikerową, różne metody naturalne i jest bardzo ciekawym człowiekiem Smile
No i jest z wykształcenia weterynarzem.
Postrugałam dzisiaj przody(zajęło mi to chyba z 1,5h hehe), choć chyba nie az tak mocno jak powinnam, ale sie trochę boję...
Przestała w każdym razie stać z nogami tak w tyle(dawała je głęboko w tył pod siebie), teraz ma je prostopadle do podłoża(choć jeden z przodów mam wrażenie, że stawiała delikatnie z przodu - czy to by znaczyło, że tam jest dalej flara?). I chodzi wyraźnie od pięty, nie od palca. Ale widać, że chodzi jej się bardzo źle - tzn na trawie chodziła dość swobodnie, biegała sobie, itp., ale na betonie już nie - chodzi po nim niezwykle ostroznie. Muszę kupić buty jeśli mam jeździć po twardym.
W ogóle przed struganiem zauważyłam, że oba kopyta są różne - po struganiu dalej są różne, choć w trochę inny sposób - zastanawiam się czy tak ma być, no ale żeby było inaczej musiałabym ciąć podeszwę, a tego wg tego co się nauczyłam mam absolutnie nie robić. Bo ona w jednym z przodów ma taki wystający palec i kopyto jest niesymetryczne - za to drugie jest ładne.
W ogóle ma pełno bruzd na podeszwach i gulek. Będę je obserwować, zobaczymy czy się zresorbują.

I muszę przyznać, że nienawidzę tarnika, przy pierwszym kopycie mi szło straszliwie mozolnie. Przy drugim było już lepiej, ale za to koń odmówił współpracy - zabierała mi nogę co chwila. Zastanawiam się czy to nie mogło byc spowodowane bólem drugiego kopyta? Czy raczej znudzeniem, bo to trwało tak długo? Drugie kopyto dlatego starałam się robić w miarę sprawnie, ale jutro muszę zobaczyć dokładnie to jeszcze.

Mam nadzieję, że nie nabroję za bardzo w tych kopytach. Ale ona po rozkuciu chodziła tak fatalnie i tak starsznie trzymała nogi pod sobą, że postanowiłam coś z tym zrobić - tyle, że teraz dalej po betonie chodzi słabo(ale tez wszedzie pisze, że okres przyzwyczajenia kopyta trwa długo).

Ania Guzowska napisał(a):13.11.2008
A ja dziś skończyłam struganie konia - tyły poszły mi dużo łatwiej niż przody, pomimo że koń na początku odstawił komedię, co chwila wyrywając mi nogę - na szczęście miałam torbę chleba i szybko zrozumiała, że smakołyki dostanie tylko jak będzie grzecznie stać - zresztą starałam się brac nogę na krótko, tak by ja postawic zanim wyrwie - pod koniec była już rozluźniona i nawet współpracowała rozmieszczając ciężar ciała jakoś tak, że na mnie nie wisiała.
Jedno co, to jest teraz bardzo wrazliwa przodami na twardym(ale przed rozczyszczaniem też była ostrożna na betonie, choć chyba jednak mniej) - ale wiem już jaki błąd zrobiłam, następnym razem go nie powtórzę. Po trawie za to śmiga bez problemu(lepiej niż przed struganiem) i staje wyraźnie od pięty. Jedno co, to nie umiem robic takich długich ruchów tarnikiem - co prawda na tyłach szło mi lepiej, ale na przodach miałam takie krótkie rwane ruchy - przydałby sie trening na martwych kopytach...
Jutro wam wkleję zdjęcie przed i po struganiu Smile
Zaraz jadę do stajni, ale jest cimno i jest mgła więc zdjęcia zrobię pewnie jutro. Poza tym musze zdązyc na zajęcia na 13:/
Co do strugania to troche sie pospieszyłam, wciąż jest tyle do przeczytania...Zostawię kopytka w spokoju na 2 tyg niech ona się przyzwyczaja do nowego chodzenia - zrobiłam ten błąd, że za szybko chciałam przywrócić porządany krztałt, ale myslę że będzie dobrze, gorzej niż kowal podobno nie zrobięTongue Jedno co wiem na pewno, to to że musze dużo czytać - literatury jest pełno, ale zajmuje mi to dużo czasu żeby zrozumieć wszystko w artykułach. Poza tym na każdej stronie kazdy ma trochę inne zasady robienia kopytek.
Aniu,
a powiedz mi czy wiesz coś na temat kursów kowalskich czy sama się uczyłaś??
Zainteresowało mnie to że nie będąc "chłopem 2x2" strugasz koniom kopytaBig Grin
Niestety dopiero w poniedziałek przeczytamSad
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23