Hipologia

Pełna wersja: Kącik amatorów-werkowaczy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23
Poza tym, że rozciągnełaś forum to fajne to.

aga - trudno powiedzieć z opisu o co chodzi. Ale - ja stosuję zasadę, ze jak coś utnę a to natychmiast wyrasta, to tego nie ucinam! - a niech sobie rośnie, widac jest koniowi potrzebne. Poza tym w ogóle kopyta rosną szybko, więc to , że coś szybko wyrasta to normalne - tylko należy zwracac uwagę na proporcje w sosunku do innych części kopyta - teraz jak jest mokro znowu musze co tydzień odnawiać mustang roll - ale piętkami i ścianami wsporowymi sie praktycznie nie zajmuję - tzn owszem coś tam nadpiłuje w piętkach, ale absolutnie minimalnie - bo one się zmniejszają same w miarę strugania. Obecnie jak robię test strzaki, to strzałka dotyka tarnika na równi z piętkami i ścianami wsporowymi - może będę ją musiała odrobinke przyciąć za 2-3 strugania, bo wydaje mi się, że piętki ze 2-3 mm moga byc niższe i wtedy strzałka będzie odrobinkę wystawać.

Aha jeszcze jedno - czasem zcięcie czegoś co właśnie było potrzebne powoduje, że to odrasta jeszcze większe i możemy miec problem "wiecznego odrostu" - np jak zetnie się za mocno piętki, bo chce sie by były mniejsze, to prawdopodobnie mu zaraz duże odrosną - dlatego lepiej piłować stopniowo lub w ogóle nie ruszać pewnych rzeczy, jak ściany wsporowe. Piętki też się same obniżają - ja teraz jak co tydzień sięgam do kopyta robię naprawdę malutko - mustang roll odświeżam, czasem coś piętke odrobinkę podtarikuję, sprawdzę strzałki(jak gniły to musiałam trochę przyciąć to co martwe) i nic więcej nie robię - bo skrobię kopystką to co sie kruszy na pdoeszwie na bieżąco przy każdym czyszczeniu kopyt(teraz się nie kruszyło, bo w mrozy jak była twarda ziemia koń sam sobie to wykruszał).
Czy ktoś jedzie na warsztaty ze strugania kopyt? Bo ja już jestem zapisana na maj Smile (tzn. interesuje mnie termin majowy)

Tylko pozostało mi czekać...
Myślę, że ja - tzn chcę, nie wiem jak kasa itp. Ale mam wtedy 21 urodziny, więc wezmę szampana i upieke symbolicznego torta jak pojadę 8) Poza tym wyznaczyłam sobie zeszyt na kopytowe pytania. Będe tam spisywac kwestie niejasne dla mnie - pewnie sporo tego szybko wyjdzie, to przydałoby mi się pojechać na warsztaty, żeby sobie wszystko rozjaśnić :twisted:
A ja mam pytanie za 100% jakego koloru podeszwe ma koń jak ma czarne kopyta a jakiego jak ma białe ?Ja szczerze mówiąc nie mam pojęcia .
No jak czarne kopyto to i podeszwa, jak białe to biała. Albo kolorowa - u nas w tylnych nogach tak jest, że jest czarno-biało Smile
Dokładnie tak jest Smile

Kuba ma kopyta w paski czarno-białe, więc i jasna podeszwa ma czarne plamy.
A moja Oliwka ma czarne kopyta a podeszwa jest biała, to ja nie wiem jak to jest.
Gdyby ktoś chciał zamówić książkę Pete'a Rameya albo cokolwiek co on oferuje, to niech da znać, bo bardzo być może będziemy do Polski organizowac jakies większe zamówienie i wtedy wyjdzie taniej za przesyłkę. Może nam tez dadzą jakiś rabat Tongue

A jak tam strugacze amatorzy wam idzie struganie? Smile
Najpierw czytałam, potem podglądałam i pytałam aż w końcu zabrałam się za struganie kopyt mojej Roksi. Zanim zaczęłam sama cokolwiek robić, kopyta były strugane przez kowala. To już kolejny z kolei i chyba ostatni.
Na początku to się bardzo bałam bo nie wiedziałam ile i jak, i jak tym pilnikiem operować. Na szczęście Roksia była i jest wyrozumiała i grzecznie stoi przy struganiu kopyt. Mogę je trzymać między kolanami albo położyć na takim naszym pniaczku. Po pierwszym struganiu padałam z sił i pamiętam, że tylko przody zrobiłam. Pot lał się ze mnie jak w lipcowy upalny dzień. Nie sadziłam, że to tak męczące zajęcie. Tyły robiłam na drugi dzień. W tyłach była flara a przody miała okropne (ona chodzi tak, że bardziej ściera zewnętrzną stronę kopyta, przez co jest ona niższa a wewnętrzna jest wyższa). Na chwile obecną w tyłach flary prawie juz nie ma i ładnie chodzi od pięty a przody też ładniej wyglądają i również zaczyna chodzić od pięty. W przodach miała troszkę wysokie ściany wsporowe ale już je zmniejszyłam. Dziś był 3 raz jak jej te kopyta strugałam i się mi podobają. Co ważne po wizycie kowali koń do tygodnia utykał i unikał kamieni i twardego a teraz nie tylko chodzi po kamieniach(podwórko mam wysypane żwirem z kamieniami na którym już nie mamy śniegu; codziennie rano i wieczorem chodzimy po nim idąc na padok a na padoku też nie jest za miękko) a nawet biega jak idziemy na nasz spacer brzegiem rzeki. Podeszwy jej w ogóle nie ruszam - sama odpada i sama się odbudowuje. W sumie jeśli się robi regularnie kopyta to nie ma tyle pracy. Przy codziennym podnoszeniu i czyszczeniu kopyt też można wiele zaobserwować co się dzieje z kopytem i albo zostawić tak jak jest albo poprawić.
W maju jadę na warsztaty do Stokrotki. Mam nadzieję powiększyć wiedzę na temat kopyt i strugania a tym samym sama strugać kopyta. Jest to bardzo trudne zajęcie ale nie aż tak aby się go nie nauczyć :lol:
Moja Amera przody podobnie ściera jak Roksa :wink: Ja też jestem bardziej zadowolona ze swojego strugania niż z kowala... Co prawda nie podważam umiejętności żadnego z moich byłych kowali ale... sama robię mniej więcej co 2 tyg (a na kowala co 2 tyg nie byłoby mnie stać).
Na początku byłam zdania że konie lepiej rzadko strugać ale teraz im więcej wiem tym bardziej jestem przekonana że częstsze struganie jest dużo lepsze dla konia niż raz na 2-3 m-ce. Poza tym zauważyłam znaczną poprawę strzałek! Stały się większe, bardziej sprężyste i w ogóle tylne to ma wręcz idealnie "książkowe" 8)
Z przodami mamy jeszcze trochę do roboty, pielęgnacja kopyt skośnych jest trudna... Ale mam mnóstwo pytań na kwietniowy kurs naturalnego strugania kopyt i mam nadzieję że po nim więcej się dowiem jak sobie radzić ze skośnymi kopytami Big Grin
A i przy okazji się pochwalę że pojęłam już co to jest mustang rol i umiem już go robićSmile dzięki Ani G.
Poza tym widać że koń pewniej się porusza na każdym podłożu... Co mnie zaskoczyło to że Amera mniej się już potyka w terenie niż wcześniej o kamyki czy korzenieSmile
A moje początki strugania też były fizycznie trudne - wyciska siódme poty :wink: ale teraz już mniej się męczę i nie trzymam nogi konia między swoimi udami a kładę nogę na swoim kolanie tak jak na stojaku. Od razu mówię że Amera jest oazą spokoju i takich metod jak z nią praktykuję nigdy bym nie zastosowała przy innym koniu.

Muszę w końcu zrobić dobre zdjęcia i wkleić... jakoś zawsze zapomnę aparatu do stajni na struganie :roll:
A ja wam powiem, że im dłużej strugam tym więcej mam wątpliwości Wink Na przykład u Branki wciąż trzymaja się wysokie ściany wsporowe. Co je zetne od razu odrastają. Ostatnio myślałam, że może jak je skróce to juz nie odrosną, bo sa niepotrzebne koniowi przecież takie - ale gdzie tak znowu są prawie tak wysokie jak ściany na zewnątrz kopyta. W książce Rameya wyczytałam w końcu, że folbluty żyjące i pracujące na piaszczystym podłożu tak mogą mieć i że folbluty, które on struga i które zyją w takich warunkach poruszają sie dużo lepiej, odkąd zostawia ściany wsporowe samym sobie. Ja więc pójde za jego przykładem i więcej ich tykać nie będę. Moja konia jest folblucia i chodzi po piaskowym podłożu, także na wybiegu, więc może coś w tym jest.
Mamy też wciąż za wysokie piętki ale mam tam dylemat - jeden taki, że koń mało chodzi i jakby chodził to by się same obnizyły. Po drugie strzałki są wysokie i jeślibym chciała obniżyć bardziej piętki to musiałambym dość drastycznie wyciąż żywą strzałkę, czego nie mam zamiaru robić. Dlatego na razie zostawiam jak jest i będe obserwować. Będę się starała jej zapewnić jak najwięcej ruchu. No i trzecia kwestia to nawracające strzykanie w stawie - myślę, że może to być kwestia tego, że ona stoi ponad 20h dziennie w stajni jakby nie było Sad (strzykało jej już zanim zaczęłam strugać, więc nie jest to przyczyna - pierwszy raz pojawiło się to we wrześniu). I nie jestem w stanie tej małej ilości ruchu na razie zmienić, to jest Wrocław tu wszędzie tak jest Sad I tak dobrze, że w ogóle wychodzi tu na dwór, jest przeciez sporo stajni w mieście gdzie konie wcale nie chodzą. Mogę tylko więcej jeździć i chodzić na spacery i będe sie starała to robić.
Zauważyłam, że strzykanie było mocniejsze, gdy obniżyłam piętki(ale tak, że wciąż były za wysokie). Zaczęłam jej dawac glukozaminę i kupię ziółka na stawy, może to pomoże, choć na pewno wiecej da ruch(strzykanie nie jest stałe - zazwyczaj pojawia się gdy koń wychodzi z boksu, jak wraca to go nie słuchac - ale przed ruchem jest głośne i w stawie łokciowym jednym szczególnie) - teraz nie ma juz grudy i błota konie powinny więcej się ruszac po wybiegu, niedługo będa też wypuszczane na pastwiska, a tam są zawsze dłużej, bo jak je już się tam zaprowadzi, to nikomu sie nie chce po nie iść szybko Wink Zobaczymy jak się to będzie rozwijać, ale to wszystko stanowi dodatkową zagadkę przy struganiu. Wezmę chyba w ogóle weta do niej, choć nasza stajenna wet powiedziała, że to może być rzeczywiście brak ruchu i żeby jej dawać właśnie glikzamine dłuższy czas, a też dokupię zioła.
W ogóle to Branka pierwsze lata życia spędziła w złych warunkach. Nie miała w ogóle prawie ruchu, nie jadła dobrze, nie miała światła dziennego, kopyt nie miała robionych chyba do 2 rou życia - boje się, że to wszystko zaczyna teraz trochę wychodzić. Właściwie do 4 roku życia miała bardzo zmienne warunki, ale ogólnie niedobre dla konia, szczególnie rosnącego Sad I chyba nigdy w tamtym czasie nie miała właściwej wagi, witamin, nie miała wtedy często siana przez dłuugi czas, stała w oparach gnoju, który sięgał po brzuch... aha no właśnie tez mi pokasłuje co jakiś czas i nie wiem czy to kwestia przeziębienia czy czego...Ale na początki COPD nie wygląda, w tym mnie wet uspokajał. Może to też za mało powietrza - no ale i tak teraz chodzi na wybieg najdłużej w swym życiu jeśli liczyć godzniny dziennie, poza tym stajnia jest wysoka, dobrze przewietrzona. Może jest niedoporna na deszcz i wiatr, nie wiem... Ona jednak w ziemie miała o połowe krótsze futro niż każdy inny koń w stajni.

PS Też kłade kopyto na kolanie często z Branką , ona w tej chwili wręcz lubi się strugać(zawsze coś dobrego dostanie Wink ), aż trudno uwierzyc, że ten koń bał sie kowala!
Drugi konik, którego strugam za to jest wielkim potworem i ucze go by się na mnie nie wieszał, i kolana bym mu nie podłożyła, bo by mi jeszcze je zmiażdzyłTongue Za 2-3 tyg wstawię zdjęcia jego kopyt tak, zeby było porównanie po miesiącu co się dzieje z nimi. W każdym razie chłopak jest nie do poznania, biega, staje dęba, skacze przez zwalony płot - a jeszcze nie dawno ledwo stępem kuśtykał... Najdziwniejsze jest to, że ja tam tak wiele nie robię w nich, ale sam mustang roll sprawił mu nieprawdopodobna ulgę.
Ania Guzowska napisał(a):A ja wam powiem, że im dłużej strugam tym więcej mam wątpliwości Wink Na przykład u Branki wciąż trzymaja się wysokie ściany wsporowe..
Jeżeli koń nie ma ruchu , to kopyt nie ściera i będą one odrastały. O naturalnym ukształtowaniu kopyta możemy mówić tylko wtedy , gdy koń ma możliwość nieograniczonego ruchu po urozmaiconym podłożu.
P.S. Kiedyś robiłem swoim koniom kopyta raz w miesiącu, dzisiaj strugam w razie potrzeby , czasem odstęp wynosi 2 miesiące , czasem pół roku, a młodzieży nie robię prawie wcale.miałem konie , u których korygowałem kopyta po raz pierwszy np w wieku 1,5 roku a kopyta miały prawidłowe ; lecz u nas konie są cały dzień na dworze , a bywa , że i 24h .Jedynie u koni , które są kute przestrzegam terminów / 1-1,5 miesiąca/
No niestetu ja nie jestem w stanie zapewnic takiej ilości ruchu. Mając konia w mieście trzeba się cieszyć, jeśli wychodzi na te 2-3 h. Musze liczyć, że powstaną nowe ośrodki - na szczęście teraz jak coś powstaje to zazwyczaj już z pastwiskami, ludzie coraz bardziej widzą potrzebę puszczania koni.
Ale co do tych scian wsporowych to inne konie w stajni takich nie mają, a chodzą tyle co Branka. Drugi koń którego strugam też ich takich nie ma. Może to specyfika akurat mojej koni, nie wiem. Ale dlatego zianteresowało mnie co Ramey napisał o folblitach, że u nich zauwazył wyższe sciany wsporowe niz u innych ras, gdy podłoże na którym żyją jest miękkie.
Konia w kazdym razie rusza sie dobrze, nie kuleje, może chodzić po twardym spokojnie, także staram się tym zbytnio nie przejmować.
Aniu, też mam problem ze strzelającymi stawami a konkretnie z jednym stawem pęcinowym. U mnie konie chodzą po padoku od 5 do 10h, no chyba że na dworze jest straszna zawierucha to krócej. Do tego jak jadę w teren na Amerze to resztę zawsze biorę ze sobą (2 letnia i 5 letni- wszystko źrebaki :mrgreen: ) i wtedy ruchu mają dużo bo szaleją po lesie, ganiają się i gimnastykują we wszystkie możliwe strony a już w drodze powrotnej to idą ze spuszczonymi głowami z nogi na nogę i wyglądają jakby maraton przebiegłySmile
Ale nie w tym rzecz... U Amora - 5 latek zauważyłam że od wakacji zaczęło mu w stawie pęcinowym strzykać i to strzykanie jest (wydaje mi się niezależne od ruchu) bo ma je nawet po całym dniu ruchu... A i u niego jest tak że strzyka tylko w stępie i to raz strzyka a raz nie... Wet nie zalecił nic konkretnego.. nawet żadnych witamin na stawy i pow. że to może przejść samo albo już tak zostanie... Może jednak warto coś podawać?

A co do częstego strugania to masz Tomku rację że nie trzeba za często strugać jeśli koń ma od źrebaka dużo ruchu na różnym podłożu i poprawnie zbudowane kopyta. Ja u Amery strugam często gdyż ma skośne kopyto i wew. ścianę ściera znacznie mniej niż zew. dlatego staram się częściej operować pilnikiem aby nie doszło do złych proporcji wysokości tych ścian. A u źrebaków wychowanych u mnie strugam rzadziej bo mają raczej prawidłowo ukształtowane kopyta i ździerają je sobie równomiernie Big Grin
No to strzykanie u nas też tylko w stępie. Ja się jeszcze zastanawiałam czy to nie jest powiązane z kontuzją, która Branka miała rok temu - to było na początku lata i miała uszkodzony staw łokciowy i porażenie silne, i w calości obciążała prawy przód przez kilka dni, a potem czesciowo przez chyba 3 tyg. Wet uprzedzał, że druga noga jest nienaturalnie obciążona, więc zawijałam ją.
Strzykanie w stawie jest u Branki w prawym przodzie w stawie łokciowym szczególnie( w tyłach jej czasem coś zatrzeszczy, ale to rano jak jest zastana i po paru krokach przestaje), natomiast w tym stawie trzeszczy długo i głośno, choć po ruchu zazwyczaj przestaje. Może to związane jest z tamta kontuzją, bo koń pół lata stał a potem chodizł tylko na mały wybieg, jak wróciłam z wakacji to zaczęłam z nią z ziemii pracowac i do razu usłyszałam to strzykanie :/ I tak jest do teraz choć nie każdego dnia.
Może być to efekt tamtej kontuzji - strzyka przeciwna noga od kontuzjowanej. Może też być to, że u nas mało się scieli i pod spodem jest zimny beton. Ale z kim nie rozmawiam z wetów, to twierdzą, że naprawdę nieduża ilośc ściółki stanowi wystarczającą izolację dla konia, no a przeciez zawsze coś mają jednak pod nogami. Branka zreszta jak sie kładzie to zawsze w miejscu gdzie jest ściółki najwięcej skopanej.
No i może ma za mało jakichś witamin... kupiłam MIk tam są wszystkie potrzebne witaminy i minerały i kupiłam kilka ziół firmy Makana, pewnie w sklepie zielarskim byłoby taniej, ale to następnym razem w takowym kupię. Makany przynajmniej mam gotową mieszankę, z podanym dawkowaniem, akurat na 2 miesiące starczy, a resztę dam komuś ze znajomych, żeby koniowi dawał, bo podobno dłużej jak 8 tyg dawać tych samych ziół nie wolno...

Zobacyzmy jak to będzie z tym strzykaniem, ciekawe że u Twojej koni jest to samo. Szczególnie, że Twoja ma ruch. Moja w sumie etraz i tak sie rusza najwięcej w swoim życiu, bo chodzi po południu na 3 h, a przed południem albo w południe ja jeżdżę lub też ja puszczam na godzinę - dwie. A jeszcze inni pensjonariusze ją czasem puszczają, bo mamy cichą umowę że jak ktoś z nas jest, puszcza konie prywatne, choćby na mały padok pod stajnią(bo na większe trzeba iść z końmi). Poza tym Branka należy do koni, które nie umieją ustac długo, ją nosi i ona zawsze dużo biega na dworze. Także to strzykanie to moze rzeczywiście nie kwestia braku ruchu??

PS Strzykanie można też powiązać z rozkuciem, bo ona była kuta na wkładki ok 2 lat i przy kontuzji była rozkuta, wg zalecenia weta, potem jak wróciłam z wakacji słyszałam strzykanie, a potem była znowu okuta i chyba go nie słyszaam. Potem rozkułam i znowu się pojawiło. Wet powiedział co prawda, że to nie jest z tym powiązane, no ale można by też pod to podciągnąć. Wezmę dr Henklewskiego może, on jest mądry i może coś poradzi. Bo ja mam 2 wetów - on mi leczył z porażenia Brankę i tej kontuzji, ale tak na codzień mamy wet w stajni Smile Więc może skonsultuję strzykanie z nim jeszcze, choćby telefonicznie. On też może zrobic tanio zdjęcie tego stawu jak coś...
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23