Czy istnieją jakieś przepisy dotyczące warunków przestrzennych i sanitarnych jakie musi spełniać stajnia pensjonatowa (lub prywatna)? Wiem, że istnieją jakieś przepisy unijne, ale czy one obowiązują na terenie Polski? Czy konie można legalnie trzymać na gnoju i karmić zgniłym sianem? Czy epidemia grzybicy i wszawicy, z którą nic się nie robi podpada pod jakiś paragraf? Czy są jakieś instytucje odpowiedzialne za kontrolowanie takich miejsc jak stajnie pensjonatowe? Czy ktoś wie coś na ten temat?
Wczoraj wybrałam się w teren. Po 10min jazdy miałam zamiar wrócić do domu bo spotkaliśmy 3 węże, które przed nami uciekły. Ja ze strachu nie wiem co to za węże były czy zaskrońce czy żmije ale węże, których ja panicznie się boję i w dodatku ten lęk przeszedł na konia. Jadąc dalej było ich coraz więcej. Doszło do tego, że koń na widok patyka na drodze odmawiał pójścia dalej bo myślał że to wąż czy nawet cienia jaki rzucały gałęzie. Teren był krótszy niż zwykle a droga powrotna była w kłusie i galopie byle szybciej do domu. Dodam, że jechalismy polnymi drogami, z których korzystają wszyscy i nie były to jakieś nieprzetarte drogi czy zarośniete pola.
Jakie zagrożenie dla konia niesie ukąszenie? Jak się zachować w przypadku ukąszenia przez węża? Czy postępować podobnie jak w przypadku ukaszenia człowieka? Czy podawać jakieś środki zanim przyjedzie wet?
Czy ktoś z Was miał taki przypadek ukąszenia konia przez weża? I jak to się zakończyło?
Na chwilę obecną rezygnuję z terenów. Powróce do nich w chłodne i deszczowe dni.
Szukalam na forum ale byc moze diabel ogonem przykryl . jesli watek jest to przepraszam i prosze o polaczenie. :oops:
Mianowicie interesuje mnie wszytsko co jest z tym zwiazane. jakie moga byc przyczyny, czy fakt ze kon byl odrobaczany 1,5 miesiaca moze nie miec znaczenia i moze to byc kwestia pasozytow
dowiedzialam sie ze moze to byc tez kwestia brudu. podraznienia od scian wapnowanych (czy wplyw ma fakt ze kon zalatwia sie zawsze przy scianie lub jakby na scianie?) nudy (to raczje tez wykluaczam poniewaz kon jest caly dzien na padoku)
zadnych zyjatek nie ma, odrobaczany byl,
jak sobie z tym radzic. umyc ogon? czy posmarowac oliwka? czy moze jakims specjalnym preparatem na takie schorzenia.
jak szukac przyczyny?
dziekuje wszytskim za podzielenie sie wiedza :wink:
Proszę o jakieś rady w kwestii z pytania w temacie wątku. Próbowałem samodzielnie przebrnąć przez przepisy PZJ, ale jakoś mnie to przerosło. Zakładam, że takie warunki jak koń i trening są spełnione, a chodzi mi tu o kwestie czysto formalne. Jak się do tego zabrać? Jakie warunki trzeba spełnić? Co zrobić? Gdzie iść? Ile pieniędzy, gdzie musi być zostawione (żadne łapówki, tylko oficjalne opłaty)?
Miło byłoby zacząć się pokazywać gdzieś z naszymi końmi, ale ni hu hu pojęcia jak się do tego zabrać. Proszę o wszelkie rady. Może komuś oprócz mnie to też się przyda.
Z góry dziękuję i pozdrawiam,
Jarek
musze sie z Wami jednak podzielic tym, ze poczulam sie dotknieta tym naglym wyrzuceniem Magdy z forum.
Ja wiem, ze Magda nie zawsze byla latwa, prowokowala itd. Ale ktos kto umie czytac nieco wiecej niz tylko sam ksztal literek zauwazy latwo, ze Magda nie byla zlym czlowiekiem i dawala sie latwo oswoic odrobinka zyczliwosci....
Bardzo podziwilam Magde za milosc do swoich koni; kuc po ochwacie to jest na prawde ogromny wysilek, zeby go leczyc, pomagac mu...zauwazcie, ze to ` taki sobie kucyk,`` kon 0 prestizowy...raczej czesto odwrotnie. Juz na mego hucula czesto mowiono wprost, ze osiol.
Dla mnie to co robi Magda dla tego konika jest godne podziwu.I tyle.
Magda wchodzac na forum prawie na poczatku pomogla je rozkrecic...bo co kogos nie rozdzraznila, to niemal od razu wiele ciekawych osob napisalo wiele ciekawych postow.
Od razu dodaje, nie znam MAGDY OSOBISCIE..nigdy jej nie widzilam, ale mysle, ze na codzien jest fajnym czlowiekiem.
My koniarze chyba zbyt wielka wage przywiazujemy do rozumienia koni...pomijajc rozumienie czlowieka. TO JEST WIELKI BLAD.
Nie pisze tego po to, zeby dyskutowac....powierzchownie wyrazilam swoje stanowisko w tej sprawie.
.
ale do SZANOWNEJ Redakcji mam prosbe....jezeli macie do mnie jakies zastrzezenia i chcecie mi nagle powiedziec WON to.....jednak poprosze o uprzedzenie mnie, zebym mogla odejsc nieco wczesniej sama.
Jadąc dziś rowerem do stajni zastanawiałam się nad kilkoma zdarzeniami z moim pierwszym koniem. Są to dziwne wydarzenia, z pozoru błahe, a jestem człowiekiem więc analizuję i wyciągam wnioski. A koń tego podobno nie robi i nie ma możliwości analizy przyczynowo-skutkowej. Dlatego aby zrozumieć konia, musimy wykazać się empatią i starać stać się koniem... Kiedyś słyszałam, że poziom inteligencji dorosłego konia ocenia się na 3-4 lata w życiu rozwojowym człowieka. Nie wiem jak to zbadano, obliczono, ale polemizowałabym - oczywiście zależnie od sytuacji :wink:.
Chodzi mi właściwie o przyczynowość- skutkowość oraz pewnego rodzaju... hm...troskę, opiekuńczość (?) ze strony konia. Nazwałam to właśnie tak, uczłowieczyłam niektóre cechy charakteru konia.
Trzy zdarzenia:
- pokazuję moim kózkom, ze pastuch pod napięciem kopie (oczywiście same się przekonają, ale tak chciałam się zabawić), podbiega Frajda, reaguje lekko tykając nosem moją rękę. Ja nie reaguję. Koń ponownie, ale mocniej- już zwróciłam uwagę, ale nadal macham wyraźnie w stronę pastucha. Koń wepchnął się pomiędzy mnie a pastuch odpychając mnie i stanął zasłaniając taśmę.
- Idziemy na spacer w ręku. Linka 4m. Mała sfora psów, widać było ją z daleka. Koń stanął za mną, zaczął prychać, fukać. Ruszyłam gwałtownie w stronę psów, koń już obok mnie - widać, ze naładowany. Niefart- 2 psy nas doskoczyły. Były agresywne, a ja bałam się o siebie i konia. Co zrobiła F? Obroniła mnie i siebie- linka 4m pozwoliła na wykonanie kilku ataków na psy.
- Zbieram kupy z padoku na którym są moje 2 kobyłki. Frajda asystuje i dokładnie śledzi mój ruch: taczka- zbierak- kupa-taczka itd... Nie wiem, czy analizuje, nie wiem co w jej główce siedzi, ale podchodzi do następnych kup, wali następne paczki na stos i odchodzi. Kiedyś wcelowała w zbierak :oops: Przypadkiem? Chciała pomóc?
To co napisałam może wydawać się dziwne, ale mnie takie proste sprawy zastanawiają. Wiem, że przypisywanie ludzkich cech może być nie na miejscu i może być źle odebrane, ale jestem ciekawa co sądzicie o tym na podstawie własnych przygód z końmi?
ps- Dlatego powstał "Kubuś Puchatek"
Ania i Branka były pierwsze - my jesteśmy drugie
Moja konia dziś obchodziła 4 urodziny. Był tort marchewkowo- jabłkowy i dużo leniuchowania, odpoczywania i nic nierobienia Mam kilka zdjęć z dnia dzisiejszego i kilku wcześniejszych. Więc oto moja 4-letnia Roksana:
SPACEREK
NA PADOKU
PRZED URODZINAMI
W DNIU URODZIN
Z KOZĄ TOŚKĄ
Kurcze, a tak niedawno miała 1,5 roku :lol:
Pozdrawiamy
jest o nich trochę w temacie ogólnym o siodłach, ale wydaja się warte osobnego rozważenia.
1) to wygląda zgrabnie, jest nieskórzane a takiego szukam, jest niedrogie; gdzie jest haczyk? podróba czy okazja? jeździł ktoś w takim? http://www.okser.pl/sklep/150100-norton-...-2946.html Których firm bezterlicówki można polecić, jakich się wystrzegać?
2) jak się te siodła sprawdzają w dłuższych wyjazdach? czytałam że nie trzymają dobrze, że łatwo z nich wylecieć a teren to raz górka raz dołek raz uskok konia...czy przy takich różnych manewrach ono dobrze chroni grzbiet?
Witam wszystkich,
mam taki kłopot z moim 5 letnim wałachem - Tyranem, goni, gryzie i kopie inne konie na wybiegu. Niedawno zmienił stajnię i tu problem zrobił się bardziej widoczny, co nie znaczy, że wcześniej go nie było.
wiem, że konie muszą ustalić sobie hierarchię, tyle że Tyran nie odpuszcza, zagania ofiarę w róg wybiegu i tłucze z zadu, a jak ofiara usiłuje uciec to gryzie.
Kastrowany był w wieku 2 lat (mamy go od urodzenia), nie miał jeszcze badanego testosteronu, (nie interesuje się klaczami kiedy mają ruję).
Doszło niestety do tego, że nie jest wypuszczany ze stadem, a docelowo, ma mieć wydzieloną swoją część padoku. Właściciel stajni boi się, że zrobi krzywdę innym pensjonatowym konikom. Czy da się jakoś walczyć z takim zachowaniem, czy jest na zawsze skazany na oddzielenie od stada
Muszę się wygadać w tym temacie. O patentach, na przykładzie mojego obecnego podwórka:
- czambon jest często mylony z tak zwanymi (i niezwykle popularnymi) gumami - na hasło "przynieś mi swój czambon" 90% osób przywlecze gumy :wink:
- czambon jest stosowany "bo to dobry patent" bez zrozumienia zasady działania tego patentu i bez świadomości po co właściwie koń ma iść wyciągnięty w dół (i zwykle stosowany jest raz lub dwa, bo to nudny patent )
- wypinacze są często stosowane mimo, że nikt naprawdę nie wie do czego służą (np. się w nich jeździ)
- decyzja czy zastosować wypinacze zwykłe czy trójkątne jest często podyktowana kwestią który patent jest akurat dostępny w sklepie tudzież jego ceną czy jakością. Nikt nie wie jaka jest różnica w ich działaniu.
- wypinacze (i inne patenty) zapinane są na byle jakie kółko przy obergurcie i zwykle o kilkanaście centymetrów za krótko lub nierówno (bywa że w odwrotnym wygięciu na kole!)
- czarna wodza jest stosowana do siłowego składania koni "do kupy" (specjalizuje się w tym właściciel stajni, w której obecnie stoimy - bardzo smutna ruchoma ilustracja na temat "czym jeździectwo nie jest")
- martwy wytok jest używany na codzień przez młode dziewczynki na spokojnych, rekreacyjnych kucykach
- pessoa na szczęście odstrasza od eksperymentów plątaniną sznurków, ale kilka lat temu było bardzo modne i ludzie robili sobie samodzielnie różne wariacje tego patentu. I nikt nie wie jak działa.
W każdym roku ponadto króluje moda na jakiś patent - był okres wielokrążków, było właśnie pessoa, były wodze thiedemanna. Również im szybciej patent przynosi efekt w postaci "zebrania instant" tym bardziej jest popularny (stąd pewnie taki szał jazdy w gumach - nie rzucają się w oczy, nie trzeba nadużywać rąk (ani umieć jeździć z dwoma wodzami w ręku), a koń biega ze zgiętą szyją i wygląda "sportowo")
No i na koniec taka refleksja - wśród koniarzy wiedza na temat faktycznego działania patentów jest prawie żadna. Jak komuś tłumaczę (na prośbę sprowokowaną moim ciężkim wzdychaniem, sama nie wtykam nosa w czyjś trening) dlaczego zastosowanie jakiegoś patentu uważam za szkodliwe dla konia, to często, o dziwo, widzę jak mój rozmówca zamienia się w słuch i szczerze zdziwiony pyta "naprawdę?", "a ten patent? jak działa?", "nie wiedziałam!"; potem się tłumaczą "bo inni tak robią", "bo ktoś mi tak poradził", a na koniec pytają "to jak mam trenować bez tego?". Zaskakujące! Są też osoby, które uważają mnie za zupełną idiotkę, ale jest ich znacznie mniej niż myślałam.
Czy w Waszych stajniach też tak jest, że znaczna większość osób stosuje patenty i podczas jazdy i podczas pracy z ziemi? A jeśli tak to czy na pewno wiedzą co robią? Często Wam się zdarza, że ktoś Wam sugeruje wypięcie Waszych koni? I wreszcie czy kiedyś ktoś, zobaczywszy Waszego konia rozluźnionego np. w kłusie "na goło", powiedział Wam: "łał!"? Albo czy ktoś powiedział Wam "łał" na prawdziwie zebranego konia? ("Najmilsze" co ja ostatnio usłyszałam, to że mój koń jest taki delikatny w pysku, że łatwo się go ganaszuje :? )