Wałach agresywny do innych koni
Wałach agresywny do innych koni
Witam wszystkich,
mam taki kłopot z moim 5 letnim wałachem - Tyranem, goni, gryzie i kopie inne konie na wybiegu. Niedawno zmienił stajnię i tu problem zrobił się bardziej widoczny, co nie znaczy, że wcześniej go nie było.
wiem, że konie muszą ustalić sobie hierarchię, tyle że Tyran nie odpuszcza, zagania ofiarę w róg wybiegu i tłucze z zadu, a jak ofiara usiłuje uciec to gryzie.
Kastrowany był w wieku 2 lat (mamy go od urodzenia), nie miał jeszcze badanego testosteronu, (nie interesuje się klaczami kiedy mają ruję).
Doszło niestety do tego, że nie jest wypuszczany ze stadem, a docelowo, ma mieć wydzieloną swoją część padoku. Właściciel stajni boi się, że zrobi krzywdę innym pensjonatowym konikom. Czy da się jakoś walczyć z takim zachowaniem, czy jest na zawsze skazany na oddzielenie od stada
A czy atakuje wszystkie konie? Może np mógłby chodzić z jakąś klaczą?
martusia136 wiem, że konie muszą ustalić sobie hierarchię, tyle że Tyran nie odpuszcza, zagania ofiarę w róg wybiegu i tłucze z zadu, a jak ofiara usiłuje uciec to gryzie.
martusia136 wiem, że konie muszą ustalić sobie hierarchię, tyle że Tyran nie odpuszcza, zagania ofiarę w róg wybiegu i tłucze z zadu, a jak ofiara usiłuje uciec to gryzie.
Wtrącę swoje "3 grosze": Frajda też tak robi . Przykro mi, ale "naparzać" w narożniku umie doskonale, blokując ucieczkę i w taki sposób konie z padoku były przez nią wypuszczane. Atakowany zrywał pastuch. I tak było kilka razy. W taki sposób traktuje różne konie ze stada. Bałam się o moja drugą (ciężarną) klacz, bo jednak ciąża nie wpłynęła na chwilową zmianę hierarchii. Wypuszczam je razem, ale nie dopuszczam do wywołania zazdrości, bo to jest powodem złości i ataków. Ze względu na ciążę jest większy spokój. Zawsze jednak przechodzących obok z koniem ostrzegam o zapędach mojej klaczy. Zmieniłyśmy stajnię kilka dni temu. W starej stajni moje klaczki zostały odseparowane ze względu na kopanie mojej.
Marto, myślę, że można zestawić go z koniem dominującym- pewną klaczą?
Znam konie, które wszczynają atak, bo to najlepsza forma obrony :? Podejrzewam jednak, ze to on jest alfa.
W starej stajni miał jakiegoś kolegę?
Kurcze, ktoś mało przewidujący dał koniowi takie imię...
Impulsem do wykastrowania mojego młodego konia była sytuacja, w której wpuszczony do nowego stada wypatrzył sobie najniższego w hierarchii, i po trwającej kilka dni partyzantce (uszczypnięcia i kopniaki z doskoku) zagonił do niemal na śmierć. Gonił go co najmniej 2 godziny (non-stop i na kilkuhektarowym pastwisku, więc nie dałam rady ich rozdzielić) i wyrywał mu zębami wielkie strzępy skóry na brzuchu i na szyi.
Koń był w katatonicznym szoku przez kilka dni, trzeba było podać mu antybiotyk i obandażować jak mumię (miał, oprócz dużych ran we wspomnianych miejscach, miliard pomniejszych ranek i siniaków). Do tego momentu wychodziłam z założenia, że konie muszą przejść swój własny rytuał w ustalaniu hierarchii w stadzie, ale po tym incydencie twierdzę, że powinno się to odbywać pod ścisła kontrolą człowieka. Najlepiej jest wydzielić kwatery na wybiegu - tak żeby konie się widziały (czuły i słyszały) z bezpiecznej odległości i w miarę postępów socjalizacyjnych tę odległość zmniejszać, aż do bezpośredniego kontaktu.
W naszym przypadku na szczęście podziałała sama kastracja. Młody mimo typowo dominacyjnych zagrywek jest teraz zupełnie normalnym koniem - straszy i ewentualnie atakuje tylko konie, które wlezą w jego "bąbel". Może Twój koń powinien paść się tylko z końmi, które w pełni akceptuje, albo które w naturalny sposób się podporządkowują szefowaniu? Ważną kwestią jest też rozmiar wybiegu.
Nasz wałaszek od samego początku nie dogadywał się z jedną klaczą, co zawsze kończyło się tak samo...kop, kwik, kop kwik itd.
Miał swoją dwuletnią skarogniadą kochankę, ale ta mu też przestała po pewnym czasie się podobać i bardzo wyraźnie dał jej to do zrozumienia. Teraz puszczamy go ze źrebolami- takie sobie rodzeństwo prawie roczniaki. Klaczka nie wchodzi mu w drogę, ale czasami dla zasady ją pogoni, a ogierek zaczepia go cały czas i ma do niego anielską cierpliwość- po prostu bawią się razem. Różnie to bywa z tymi ciotkami
My znowu mamy wałacha który ma teraz 6 lat i był zimą wykastrowany-miał licencję i krył. A i to jest arabokonik jakieś 137 może 138 miary! Powodem kastracji była właśnie agresja w stosunku do innych samców, głównie ogierów ale na wałacha też mu się zdarzało zapolować. O wspólnym wypuszczaniu z jakims innym facetem nawet nie było co marzyć! A jeszcze jako 4 letni chodził z młodymi ogierkami.
I było tak-po kastracji puścilismy go z 4 letnim wałachem wlkp, którego zna od zawsze (oba naszej hodowli)-brak konfliktu hierarchia ustalona bez walki na ostro-oczywiście kucyk górą I jeszcze z 2 latkiem. Jak zaczynały wychodzić razem to ten młody jeszcze był ogier, chodziły razem bez problemu, młody robił do Nugata(to ten "wielki" ogier) taki źrebięcy ryjek i było dobrze. W międzyczasie pojawił się w stajni 3 letni wałach też świeżo po kastracji-dało radę. Krótka przepychanka z tym wałachem wlkp, w której ten nowy ustąpił, ale nie przyjął postawy wyraźnie uległej tylko tak "na dystans". Po kilku dniach bawiły sie razem. Nugat był wtedy jeszcze nie całkiem wygojony (wyjątkowo ciężko się goił po kastracji prawie 2 miesiące zanim się uczciwie zagoiło) więc się nie wtrącał, dopóki za płotem nie pojawiły się kobyły. Wtedy było "krótkie spięcie" Nugat zrobił "spadaj gówniarzu" i znowu było dobrze. Potem ten 2 latek pojechał na kastrację (musiał iść do kliniki, był jednostronny kanałowy) ale było bardzo dobrze, wrócił chyba po 4 dniach.Może po 5. W zasadzie wygojony był po jakimś 1,5 tygodnia wrócił do reszty chłopaków na okólnik, parę dni chodziły razem było dobrze. Któregoś dnia patrzę a ten krety Nugat gania tego 2 latka-już wałacha! i na całego jeździ mu zębami po dupie. Gówniarz sobie poradził-wyskoczył przez płot Ale musiałam go zabrać bo Nugat go wyraźnie atakował.Teraz ma przody-siedzi z kobyłami
I niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego Nugat uparł się wyganiać najmłodszego z kolegów i to jeszcze też znanego sobie od dziecka(też naszej hodowli), a nie np nowego w stajni, znacznie bardziej ogierowatego 3 latka?
Magda Pawlowicz A czy atakuje wszystkie konie? Może np mógłby chodzić z jakąś klaczą?
Magda Pawlowicz A czy atakuje wszystkie konie? Może np mógłby chodzić z jakąś klaczą?
Dagmara Matuszak do pytania Magdy dodałabym jeszcze - jak był w nowej stajni puszczany? z jednym koniem (jakim?), czy od razu z całym stadem? jak przebiegała integracja?[/quote]
Dagmara Matuszak do pytania Magdy dodałabym jeszcze - jak był w nowej stajni puszczany? z jednym koniem (jakim?), czy od razu z całym stadem? jak przebiegała integracja?[/quote]
Moim zdaniem niechcący narobiliście w głowie Tyrana niezłego zamieszania. Miał swój "poustawiany świat" ,aż tu nagle wszystko się pozmieniało i takiego narobiło "emocjonalnego zamieszania" ,że biedny Tyran zaczął "mścić "się na własnym Bogu ducha winnym braciszku. Trzeba by teraz jakoś madrze i z wyczuciem przywrócić stary porządek do którego Tyran był przyzwyczajony i w którym mu było dobrze .
Pamietać warto ,że warunki w jakich żyją współczesne "cywilizowane" konie , tylko trochę przypominają te ,w których żyli ich przodkowie . Przede wszystkim ograniczenie przestrzeni ( stajnia , grodzone wybiegi czy pastwiska) i konieczność podporządkowania się regułom ustanawianym przez człowieka , dla niektórych koni stanowią powód do kłopotów ze znalezieniem się w tym świecie.
Wraca sprawa odpowiedzialności ludzi za konie , bo to ludzie wymyślili koniom warunki ich życia w tym świecie
Wojciech Mickunas Moim zdaniem niechcący narobiliście w głowie Tyrana niezłego zamieszania. Miał swój "poustawiany świat" ,aż tu nagle wszystko się pozmieniało i takiego narobiło "emocjonalnego zamieszania" ,że biedny Tyran zaczął "mścić "się na własnym Bogu ducha winnym braciszku. Trzeba by teraz jakoś madrze i z wyczuciem przywrócić stary porządek do którego Tyran był przyzwyczajony i w którym mu było dobrze .
Wraca sprawa odpowiedzialności ludzi za konie , bo to ludzie wymyślili koniom warunki ich życia w tym świecie
Wojciech Mickunas Moim zdaniem niechcący narobiliście w głowie Tyrana niezłego zamieszania. Miał swój "poustawiany świat" ,aż tu nagle wszystko się pozmieniało i takiego narobiło "emocjonalnego zamieszania" ,że biedny Tyran zaczął "mścić "się na własnym Bogu ducha winnym braciszku. Trzeba by teraz jakoś madrze i z wyczuciem przywrócić stary porządek do którego Tyran był przyzwyczajony i w którym mu było dobrze .
Wraca sprawa odpowiedzialności ludzi za konie , bo to ludzie wymyślili koniom warunki ich życia w tym świecie
Wojciech Mickunas Pamietać warto ,że warunki w jakich żyją współczesne "cywilizowane" konie , tylko trochę przypominają te ,w których żyli ich przodkowie . Przede wszystkim ograniczenie przestrzeni ( stajnia , grodzone wybiegi czy pastwiska) i konieczność podporządkowania się regułom ustanawianym przez człowieka , dla niektórych koni stanowią powód do kłopotów ze znalezieniem się w tym świecie.
Wraca sprawa odpowiedzialności ludzi za konie , bo to ludzie wymyślili koniom warunki ich życia w tym świecie
Wojciech Mickunas Pamietać warto ,że warunki w jakich żyją współczesne "cywilizowane" konie , tylko trochę przypominają te ,w których żyli ich przodkowie . Przede wszystkim ograniczenie przestrzeni ( stajnia , grodzone wybiegi czy pastwiska) i konieczność podporządkowania się regułom ustanawianym przez człowieka , dla niektórych koni stanowią powód do kłopotów ze znalezieniem się w tym świecie.
Wraca sprawa odpowiedzialności ludzi za konie , bo to ludzie wymyślili koniom warunki ich życia w tym świecie
Czy jest jakieś badanie weterynaryjne (np. usg) lub inne (np. określenie poziomu hormonów) na podstawie którego można by potwierdzić/wykluczyć wycięcie na wesoło lub wnętrostwo (gdzieś wyczytałem o takiej anomalii, że czasem jest trzecie jądro)?
Mam podobny problem z agresywnym wałachem, przez jakiś czas po przyjściu był grzeczniutki, ale w końcu mu się spokój znudził i poszłooo - krycie ze skopaniem wybranki, godzinne polowanie na kobyłę tylko po to by ją dziabnąć w sumie udało mu się 8x zanim gościa odłowiliśmy z wybiegu, atakowanie koni na sąsiednim wybiegu z rozwaleniem pastucha - byle tylko dziabnąć/kopnąć oraz próby gryzienia koni przechodzących blisko jego boksu. Właściciele mnie na siłę przekonuja, że w poprzedniej stajni sie takie rzeczy nie działy, ale że znam tamtą stajnię i osoby które miały z tym konikiem do czynienia to z ich relacji wygląda to nieco inaczej. Chcę ich namówić na kontrolne badanie przez weta, ale za bardzo nie wiem jakie badanie byłoby najbardziej miarodajne.
Witam na forum i od razu z takim ładnym tematem wyskakuję ;)
Przerabiałam już kwestię badań z moim "ogierem", który został wykastrowany ponad rok temu, a dalej wszystkie klacze są jego, wszystkie się grzeją do niego, a on je kocha...
USG może nie wykazać, czy to była kastracja "na wesoło" zwłaszcza, jeśli było to już jakiś czas temu i pojawiły się zrosty na najądrzach (to najądrza produkują testosteron i one mogą zostać nie wycięte...). Za to można przeprowadzić badanie poziomu testosteronu. Polecam laboratorium LaboKlin w Warszawie (to żadna reklama, po prostu to lab polecili mi na Służewcu!). Weterynarz musi pobrać krew i zawieźć do Warszawy z wypełnionym formularzem (często laboratorium samo odbiera krew, mają chyba kurierów jeżdżących po okolicy Warszawy). Badania kosztują poniżej 100zł, krew leci do Niemiec i w ciągu tygodnia wraca odpowiedź. U nas wykazało 10 razy mniej testosteronu niż norma dla wałacha. A konik swoje. Bo Arbor jest "ogierem".
W przypadku pozostawionych najądrzy w klinice na Służewcu mogą delikwenta ponownie "pociąć" i "wyciąć" najądrza. Koszt to ok. 1000zł.
Jednak w naszym wypadku po prostu kazali czekać, odciąć od klaczy i obserwować. Obserwuję pół roku i nic. Podejrzewam, że to po prostu charakter dominanta, innego wytłumaczenia nie znajduję ;(
Nie ma to jak dobre wejście
Thx, przynajmniej wiem co im mogę podpowiedzieć.