Hipologia Portal
Witaj, Gość
Użytkownik Hasło
Szukaj na forum
Statystyki
 Użytkownicy: 741
 Najnowszy użytkownik: Citasaca
 Wątków na forum: 1,264
 Postów na forum: 36,340

Pełne statystyki
Użytkownicy online
Aktualnie jest 93 użytkowników online.

0 Użytkownik(ów) | 90 Gość(i)
Applebot, Bing, Google
Ostatnie wątki
Forum: Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki
Odpowiedzi: 1, Wyświetleń: 21
Gasttai 01-08-2025, 02:56 PM
Forum: Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki
Odpowiedzi: 0, Wyświetleń: 11
Joarr 01-08-2025, 04:01 AM
Forum: Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki
Odpowiedzi: 0, Wyświetleń: 12
Joarr 01-07-2025, 09:14 AM
Forum: Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki
Odpowiedzi: 3, Wyświetleń: 57
Gasttai 01-06-2025, 03:33 PM
Forum: Konie chcą nas rozumieć
Odpowiedzi: 1, Wyświetleń: 9,042
guzow 01-05-2025, 06:21 PM
Forum: Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki
Odpowiedzi: 0, Wyświetleń: 9
vapormo 01-04-2025, 09:31 AM
Forum: Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki
Odpowiedzi: 0, Wyświetleń: 9
vapormo 01-04-2025, 09:27 AM
Forum: O Forum - porady, porządki, aktualności
Odpowiedzi: 0, Wyświetleń: 18
RahulClements 01-03-2025, 07:07 AM
Forum: Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki
Odpowiedzi: 5, Wyświetleń: 13,390
JakubHubbard 12-31-2024, 07:28 AM
Forum: Konie chcą nas rozumieć
Odpowiedzi: 1, Wyświetleń: 11,622
guzow 12-28-2024, 02:10 PM
Kantar sznurkowy
przez pinezka133, 01-19-2010, 03:57 PM
WITAM!! CZY MOŻECIE MI USWIADOMIĆ( BOM NIE ŚWIADOMA :oops: ) JAK UŻYWAĆ KANTARA SZNURKOWEGO DO PRACY Z KONIEM. WIDZIAŁAM I CZYTAŁAM NIE RAZ NA FORUM ,ŻE NIEKTÓRZY ICH UŻYWAJĄ, TEŻ BYM CHCIAŁA ZACZĄĆ JEŹDZIĆ NA TYM KANTARZE, JEDNAK OD CZEGO ZACZĄĆ ABY NIE ZACZĄĆ ŹLE?

Nie pisz, proszę, całych wypowiedzi drukowanymi literami - w internecie oznacza to krzyk. A i niewygodnie się czyta. Teolinek.
Kantar sznurkowy
przez pinezka133, 01-19-2010, 03:57 PM

WITAM!! CZY MOŻECIE MI USWIADOMIĆ( BOM NIE ŚWIADOMA :oops: ) JAK UŻYWAĆ KANTARA SZNURKOWEGO DO PRACY Z KONIEM. WIDZIAŁAM I CZYTAŁAM NIE RAZ NA FORUM ,ŻE NIEKTÓRZY ICH UŻYWAJĄ, TEŻ BYM CHCIAŁA ZACZĄĆ JEŹDZIĆ NA TYM KANTARZE, JEDNAK OD CZEGO ZACZĄĆ ABY NIE ZACZĄĆ ŹLE?

Nie pisz, proszę, całych wypowiedzi drukowanymi literami - w internecie oznacza to krzyk. A i niewygodnie się czyta. Teolinek.

Kącik adopcyjny
przez Magdalena Macios, 01-19-2010, 11:46 AM
moze ten koncik pomoze jakiemus malemu przyjacielowi. jako pierwszy rusza Mastiff Cezar i jego smutna historia.

Cezary, mastiff, który chciałby poznać smak słowa DOM!

Któregoś lipcowego dnia, pokrętnymi drogami, dwie kobitki trafiły do pseudohodowli. Tego dnia jedyne, co mogły zrobić to wykupic z niej paromiesięczne szczenię mastiffa angielskiego. Ale obiecały sobie, że wrócą i pomogą wszystkim przebywającym tam psom. I słowa dotrzymały. Oczywiście potrzebny było do tego nakład sił i pracy większej ilości niż dwie osoby, ale małymi krokami udało już się zabrać stamtąd część psów, a te które zostały są pod opieką weterynarza, mają co jeść i szuka się dla nich domów.

Jednym z tych psiaków jest Cezary. Cezary to 6-7 letni mastiff angielski. Całe swoje dotychczasowe życie spędził w małym wybetonowanym kojcu, w zamarłej budzie, lub w ciemnej oborze. Nie poznał towarzystwa człowieka, nie doświadczał radości spacerów, zabawy, pieszczoty. Do tego wszystkiego prawdopodobnie w młodości przeszedł jakaś poważną chorobę, której skutkiem ubocznym były zmiany neurologiczne – wpłynęły one na sposób poruszania się psa.
Cezary chodzi chwiejnie i plączą mu się łapy. Jeszcze w pseudo, chodzenie sprawiało mu spory kłopot, często się wywracał i potykał. Kiedy się schylał, podwijał przednie łapy jak koń. Czasem nie był w stanie przejść paru metrów lub chodził na ugiętych przednich łapach. Przyznam, że byłyśmy załamane.

Cezara udało nam się zabrać na początku września. Trafił do psiego hoteliku podwarszawskiego. No i w pierwszej kolejności został pokazany weterynarzowi ortopedzie, który stwierdził że specyficzny chód Cezara jest następstwem jakichś zmian neurologicznych po przebytej chorobie (tą chorobę potwierdziła jego „właścicielka”). Okazało się ze Cezara łapki nie bolą i ogolnie nie ma w tym żednej bolesności, tylko taki niezborny ruch. Zostały też zrobione badania krwi, moczu i kału – wyszły zadziwiająco dobrze, szczególnie że Cezary był mocno wychudzony i miał widoczne zaniki mięśni. Trochę odetchnęłyśmy.

Cezary w nowym miejscu oglądał świat. Na początku był zadziwiony wielkim kennelem w którym mógł biegać sobie tam i powrotem. Co z wielkim upodobaniem czynił. Kiedy trochę oswoił się z sytuacją, zaczął być wypuszczany na ogród. I wtedy okazało się, że Cezary wprost uwielbia bieganie. I w ogóle nie przeszkadza mu to, że się potyka czy wywraca.

Minęły 4 miesiące. I dziś Cezary jest innym psem. Nadal chudym, ale już umięśnionym i poruszającym się o wiele sprawniej. Czy to wpływ lekók (Nivalin) czy dobrej karmy czy po prostu regularnego ruchu. Nie wiem. Wiem, że jest o wiele lepiej. I bardzo się cieszę.

To co w Cezarym jest najpiękniejsze, to to że on bezgranicznie kocha ludzi. Może się przytulać godzinami. I uwielbia podgryzać, za ucho, po rękach, po szyi. Jest bardzo kontaktowy, choć na swój kubusiowi-puchatkowy sposób. Bo Cezar jest trochę jak Kubuś Puchatek : ) Wielki i poczciwy.
Cezar, chyba jako chyba jedyny pies z tego pseudo, nie ma problemu z chodzeniem na smyczy. I bardzo się cieszy z każdego spaceru. I nawet jakoś strasznie nie ciągnie. I grzecznie wraca do hoteliku. I zatańczyłby i zaśpiewał za psi przysmak. Uwielbia jeść.

I tylko jednej rzeczy jeszcze nie poznał – co to znaczy mieć własny dom.

A dom by się bardzo przydał. Bo Cezar już jest nie najmłodszy, i dość wyniszczony przez życie, co chociażby mocno widać po jego zębiskach. Przydałby się ktoś, kto by o Cezara zadbał, zaopiekował się nim i stworzył mu dobre miejsce na tym świecie, gdzie mógłby on sobie spokojnie żyć. Bo Cezar nie potrzebuje wiele. Jedynie ciepły kąt, pełną miskę i człowieka, którego będzie mógł pokochać. Ale jak na razie takiego człowieka nie ma : (
A szukamy już 4 miesiąc. Dlatego zwracam się do Was z prośba o pomóc w szukaniu domu dla Cezara. Żeby mógł poznać smak słowa DOM.

Cezary jest przyjazny i zrównoważony. Wygląda na psa, który w miarę łatwo adoptuje się do nowych warunków. Do innych psów odnosi się spokojnie, akceptuje suki, Nie lubi kotów. Ładnie chodzi na smyczy, ale w ogóle nie zna „miastowego życia”. Nie lubi jeździć samochodem. Boi się burzy. Nie wiadomo jak z utrzymaniem czystości w domu, nie mamy jak tego sprawdzić, (ale jak wychodzi na spacer to na nim załatwia wszystkie swoje potrzeby). Najlepszy byłby dla niego dom z ogrodem i możliwością przebywania również na zewnątrz. Oraz mądrzy ludzie, których nie zniechęci specyficzny chód Cezarka i jego wiek. Ludzie, którzy by chcieli dać dom psiakowi, który w domu nigdy jeszcze nie mieszkał.

W sprawie adopcji Cezara proszę o kontak ze mną albo bezpośrednio z jego opiekunką w hotelu Beatą 0 609 441 928.

Mile widziana byłaby tez pomóc w ogłaszaniu psiaka : )

W tym samym hotelu przebywają tez dwa inne masie, 4 letnia Tosia i 3 letni Kanclerz. One również czekają na swoje domy.
Załączone pliki
.jpg
cezary1.jpg
Rozmiar: 112.71 KB / Pobrań: 9367
.jpg
cezary7.jpg
Rozmiar: 148.41 KB / Pobrań: 9377
.jpg
cezary9.jpg
Rozmiar: 99.6 KB / Pobrań: 9371
Kącik adopcyjny
przez Magdalena Macios, 01-19-2010, 11:46 AM

moze ten koncik pomoze jakiemus malemu przyjacielowi. jako pierwszy rusza Mastiff Cezar i jego smutna historia.

Cezary, mastiff, który chciałby poznać smak słowa DOM!

Któregoś lipcowego dnia, pokrętnymi drogami, dwie kobitki trafiły do pseudohodowli. Tego dnia jedyne, co mogły zrobić to wykupic z niej paromiesięczne szczenię mastiffa angielskiego. Ale obiecały sobie, że wrócą i pomogą wszystkim przebywającym tam psom. I słowa dotrzymały. Oczywiście potrzebny było do tego nakład sił i pracy większej ilości niż dwie osoby, ale małymi krokami udało już się zabrać stamtąd część psów, a te które zostały są pod opieką weterynarza, mają co jeść i szuka się dla nich domów.

Jednym z tych psiaków jest Cezary. Cezary to 6-7 letni mastiff angielski. Całe swoje dotychczasowe życie spędził w małym wybetonowanym kojcu, w zamarłej budzie, lub w ciemnej oborze. Nie poznał towarzystwa człowieka, nie doświadczał radości spacerów, zabawy, pieszczoty. Do tego wszystkiego prawdopodobnie w młodości przeszedł jakaś poważną chorobę, której skutkiem ubocznym były zmiany neurologiczne – wpłynęły one na sposób poruszania się psa.
Cezary chodzi chwiejnie i plączą mu się łapy. Jeszcze w pseudo, chodzenie sprawiało mu spory kłopot, często się wywracał i potykał. Kiedy się schylał, podwijał przednie łapy jak koń. Czasem nie był w stanie przejść paru metrów lub chodził na ugiętych przednich łapach. Przyznam, że byłyśmy załamane.

Cezara udało nam się zabrać na początku września. Trafił do psiego hoteliku podwarszawskiego. No i w pierwszej kolejności został pokazany weterynarzowi ortopedzie, który stwierdził że specyficzny chód Cezara jest następstwem jakichś zmian neurologicznych po przebytej chorobie (tą chorobę potwierdziła jego „właścicielka”). Okazało się ze Cezara łapki nie bolą i ogolnie nie ma w tym żednej bolesności, tylko taki niezborny ruch. Zostały też zrobione badania krwi, moczu i kału – wyszły zadziwiająco dobrze, szczególnie że Cezary był mocno wychudzony i miał widoczne zaniki mięśni. Trochę odetchnęłyśmy.

Cezary w nowym miejscu oglądał świat. Na początku był zadziwiony wielkim kennelem w którym mógł biegać sobie tam i powrotem. Co z wielkim upodobaniem czynił. Kiedy trochę oswoił się z sytuacją, zaczął być wypuszczany na ogród. I wtedy okazało się, że Cezary wprost uwielbia bieganie. I w ogóle nie przeszkadza mu to, że się potyka czy wywraca.

Minęły 4 miesiące. I dziś Cezary jest innym psem. Nadal chudym, ale już umięśnionym i poruszającym się o wiele sprawniej. Czy to wpływ lekók (Nivalin) czy dobrej karmy czy po prostu regularnego ruchu. Nie wiem. Wiem, że jest o wiele lepiej. I bardzo się cieszę.

To co w Cezarym jest najpiękniejsze, to to że on bezgranicznie kocha ludzi. Może się przytulać godzinami. I uwielbia podgryzać, za ucho, po rękach, po szyi. Jest bardzo kontaktowy, choć na swój kubusiowi-puchatkowy sposób. Bo Cezar jest trochę jak Kubuś Puchatek : ) Wielki i poczciwy.
Cezar, chyba jako chyba jedyny pies z tego pseudo, nie ma problemu z chodzeniem na smyczy. I bardzo się cieszy z każdego spaceru. I nawet jakoś strasznie nie ciągnie. I grzecznie wraca do hoteliku. I zatańczyłby i zaśpiewał za psi przysmak. Uwielbia jeść.

I tylko jednej rzeczy jeszcze nie poznał – co to znaczy mieć własny dom.

A dom by się bardzo przydał. Bo Cezar już jest nie najmłodszy, i dość wyniszczony przez życie, co chociażby mocno widać po jego zębiskach. Przydałby się ktoś, kto by o Cezara zadbał, zaopiekował się nim i stworzył mu dobre miejsce na tym świecie, gdzie mógłby on sobie spokojnie żyć. Bo Cezar nie potrzebuje wiele. Jedynie ciepły kąt, pełną miskę i człowieka, którego będzie mógł pokochać. Ale jak na razie takiego człowieka nie ma : (
A szukamy już 4 miesiąc. Dlatego zwracam się do Was z prośba o pomóc w szukaniu domu dla Cezara. Żeby mógł poznać smak słowa DOM.

Cezary jest przyjazny i zrównoważony. Wygląda na psa, który w miarę łatwo adoptuje się do nowych warunków. Do innych psów odnosi się spokojnie, akceptuje suki, Nie lubi kotów. Ładnie chodzi na smyczy, ale w ogóle nie zna „miastowego życia”. Nie lubi jeździć samochodem. Boi się burzy. Nie wiadomo jak z utrzymaniem czystości w domu, nie mamy jak tego sprawdzić, (ale jak wychodzi na spacer to na nim załatwia wszystkie swoje potrzeby). Najlepszy byłby dla niego dom z ogrodem i możliwością przebywania również na zewnątrz. Oraz mądrzy ludzie, których nie zniechęci specyficzny chód Cezarka i jego wiek. Ludzie, którzy by chcieli dać dom psiakowi, który w domu nigdy jeszcze nie mieszkał.

W sprawie adopcji Cezara proszę o kontak ze mną albo bezpośrednio z jego opiekunką w hotelu Beatą 0 609 441 928.

Mile widziana byłaby tez pomóc w ogłaszaniu psiaka : )

W tym samym hotelu przebywają tez dwa inne masie, 4 letnia Tosia i 3 letni Kanclerz. One również czekają na swoje domy.

Załączone pliki
.jpg
cezary1.jpg
Rozmiar: 112.71 KB / Pobrań: 9367
.jpg
cezary7.jpg
Rozmiar: 148.41 KB / Pobrań: 9377
.jpg
cezary9.jpg
Rozmiar: 99.6 KB / Pobrań: 9371

Golenie koni
przez Nygus, 01-18-2010, 10:11 PM
Juz od dłuższego czasu zastanawiam się nad tym tematem.
W zeszłym roku jeździłam w stajni gdzie golenie konie było stanem normalnym, niestety nikt nie potrafił mi jednoznacznie powiedzieć dlaczego to robią?
Jedni twierdzili, ze ze względów higienicznych (koń się wtedy tak nie poci, więc nic mu się nie wykluje w długich włosach) inni uważali, że samo posiadanie hali jest wystarczającym uzasadnieniem do ogolenia konia.
Moim zdaniem najbardziej logiczne jest uzasadnienie, że koń który się spoci długi schnie i podczas przechodzenia pomiędzy stajnia, halą może się przeziębić, ale z drugiej strony jak ktoś zapomni go odpowiednio ubrać to właśnie przez to golenie może się przeziębić.
Nie rozumiem sensu golenia konia jezeli użytkuje sie go na poziomie rekreacji lub niskiego sportu??

Nygus jak go kupowałam też był ogolony i też nikt mi nie potrafił wtedy powiedzieć dlaczego???

Może Wy mi wyjaśnicie???

Z góry dziękuje i pozdrawiam
Katarzyna
Załączone pliki
.jpg
Nafi&Zair 378.jpg
Rozmiar: 101.35 KB / Pobrań: 8535
Golenie koni
przez Nygus, 01-18-2010, 10:11 PM

Juz od dłuższego czasu zastanawiam się nad tym tematem.
W zeszłym roku jeździłam w stajni gdzie golenie konie było stanem normalnym, niestety nikt nie potrafił mi jednoznacznie powiedzieć dlaczego to robią?
Jedni twierdzili, ze ze względów higienicznych (koń się wtedy tak nie poci, więc nic mu się nie wykluje w długich włosach) inni uważali, że samo posiadanie hali jest wystarczającym uzasadnieniem do ogolenia konia.
Moim zdaniem najbardziej logiczne jest uzasadnienie, że koń który się spoci długi schnie i podczas przechodzenia pomiędzy stajnia, halą może się przeziębić, ale z drugiej strony jak ktoś zapomni go odpowiednio ubrać to właśnie przez to golenie może się przeziębić.
Nie rozumiem sensu golenia konia jezeli użytkuje sie go na poziomie rekreacji lub niskiego sportu??

Nygus jak go kupowałam też był ogolony i też nikt mi nie potrafił wtedy powiedzieć dlaczego???

Może Wy mi wyjaśnicie???

Z góry dziękuje i pozdrawiam
Katarzyna

Załączone pliki
.jpg
Nafi&Zair 378.jpg
Rozmiar: 101.35 KB / Pobrań: 8535

Do hodowców
przez Stajenny, 01-18-2010, 08:13 AM
Pod wpływem artykułu na temat planów zorganizowania aukcji koni sportowych na portalu internetowym Świata Koni, po burzliwych dyskusjach narodziła się nowa inicjatywa.
Tworzy się grupa hodowców chcących działać w kierunku promocji naszej rodzimej hodowli.
Pomysł jest bardzo ciekawy co więcej znalazła się już grupa ludzi deklarujących chęć działania.
Jeżeli kogoś interesuje działanie a nie narzekanie proszę wysłać maila z zapytaniem na adres hodowcy@onet.pl.
Zostanie odesłana wstępna wizja działania.
Myślę że warto spróbować coś zmienić.
Pozdrawiam i jeszcze raz zachęcam.
Do hodowców
przez Stajenny, 01-18-2010, 08:13 AM

Pod wpływem artykułu na temat planów zorganizowania aukcji koni sportowych na portalu internetowym Świata Koni, po burzliwych dyskusjach narodziła się nowa inicjatywa.
Tworzy się grupa hodowców chcących działać w kierunku promocji naszej rodzimej hodowli.
Pomysł jest bardzo ciekawy co więcej znalazła się już grupa ludzi deklarujących chęć działania.
Jeżeli kogoś interesuje działanie a nie narzekanie proszę wysłać maila z zapytaniem na adres hodowcy@onet.pl.
Zostanie odesłana wstępna wizja działania.
Myślę że warto spróbować coś zmienić.
Pozdrawiam i jeszcze raz zachęcam.

Problem z koniem-brykanie
przez wioletta mika, 01-16-2010, 05:11 PM
Mam poważny problem z kobyłką mojej córki a więc: kobyłka ma 6 lat fajny spokojny konik jest u nas prawie 2 lata ale od wakacji zaczeły sie problemy. Na początku byłu to tylko nie grozne niskie wykopy jedną zadnią nogą a przerodziło sie to w naprawde grożne bryknięcia. Natalka ledwo sie juz uczymuje w siodle. Bryki zaczynają sie juz gdy chce się na niej zakłusować,łydka a koń raguje tak:zatrzymuje sie i wykop z zadnich nóg naprawde wysoko następna łydka i albo przechodzi do kłusa albo to samo. Z galopem to samo ale jeszcze jest tak że w czasie galopu bryka. Koń raczej nie jest przeciązony pracą bo pod sidłem jest maksymalnie 3 razy w tygodniu padokowany cały dzień. Nadmienie że jest to kobyła niezwykle uparta i cwana. Córka zaczeła pracować z kobyłką na lonży żeby zaczeła chodzić na jej głos (wcześniej ja zawsze pracowałam z koniem na lonży i pewnie to był bład ) i ma małe problemy koń nie zawsze jej słucha podchodzi do niej nie chce chodzis po kole ale cały czas nad tym pracujemy. Wiem że przez internet nie można rozwiązać takich problemów ale może ktoś się spotkał z takim przypadkiem albo poradzi mi jakieś ćwiczenia albo zabawy w które Natalka może się bawić ze swoją kobyłką. Z góry dziekuje za pomoc
Problem z koniem-brykanie
przez wioletta mika, 01-16-2010, 05:11 PM

Mam poważny problem z kobyłką mojej córki a więc: kobyłka ma 6 lat fajny spokojny konik jest u nas prawie 2 lata ale od wakacji zaczeły sie problemy. Na początku byłu to tylko nie grozne niskie wykopy jedną zadnią nogą a przerodziło sie to w naprawde grożne bryknięcia. Natalka ledwo sie juz uczymuje w siodle. Bryki zaczynają sie juz gdy chce się na niej zakłusować,łydka a koń raguje tak:zatrzymuje sie i wykop z zadnich nóg naprawde wysoko następna łydka i albo przechodzi do kłusa albo to samo. Z galopem to samo ale jeszcze jest tak że w czasie galopu bryka. Koń raczej nie jest przeciązony pracą bo pod sidłem jest maksymalnie 3 razy w tygodniu padokowany cały dzień. Nadmienie że jest to kobyła niezwykle uparta i cwana. Córka zaczeła pracować z kobyłką na lonży żeby zaczeła chodzić na jej głos (wcześniej ja zawsze pracowałam z koniem na lonży i pewnie to był bład ) i ma małe problemy koń nie zawsze jej słucha podchodzi do niej nie chce chodzis po kole ale cały czas nad tym pracujemy. Wiem że przez internet nie można rozwiązać takich problemów ale może ktoś się spotkał z takim przypadkiem albo poradzi mi jakieś ćwiczenia albo zabawy w które Natalka może się bawić ze swoją kobyłką. Z góry dziekuje za pomoc

Własna działalność
przez Katoda, 01-16-2010, 09:59 AM
Co warto otworzyć w dzisiejszych czasach kiedy konkurencja jest tak duża?
Chciałam sklep jeździecki, w moim miescie są tylko 3 (przynajmniej o tylu wiem i o większej ilości nie słyszałam, ani tez wpisując w google nic nie wyskakuje więcej)... Ale nawet instruktor mi odradził, ponieważ wszyscy kupują teraz z internetu.
Kurcze no pomysłu nie ma żadnego... Na usługach się zarabia i na produkcji, no ale do tego trzeba mieć uprawnienia. Jak myślicie co się "dzisiaj" opłaca otworzyć?
Własna działalność
przez Katoda, 01-16-2010, 09:59 AM

Co warto otworzyć w dzisiejszych czasach kiedy konkurencja jest tak duża?
Chciałam sklep jeździecki, w moim miescie są tylko 3 (przynajmniej o tylu wiem i o większej ilości nie słyszałam, ani tez wpisując w google nic nie wyskakuje więcej)... Ale nawet instruktor mi odradził, ponieważ wszyscy kupują teraz z internetu.
Kurcze no pomysłu nie ma żadnego... Na usługach się zarabia i na produkcji, no ale do tego trzeba mieć uprawnienia. Jak myślicie co się "dzisiaj" opłaca otworzyć?

Transformator w poblizu domu i pastwiska
przez Lutejaxx, 01-15-2010, 08:18 PM
moze jestem zbednie przerazona, ale tuz przy mojej dzialce stanie transformator i to duuzy. Sasiad dogadal sie w elektrownia i tam przeznaczyl miejsce, zeby bylo jak najdalej od niego, ale na jego dzialce ,a jak najblizej mnie..Bardzo boje sie takich urzadzen, ilekroc znajduje sie w poblizu to mam wrazenie, ze czuje jakis dziwny przeplyw energii, takiej, wprowadzajacej niepokoj...nie umiem tego dokladnie okreslic.

Strasznie mi przykro z tego powodu, bo tu jest tak dziewiczo, naturalnie ,zdrowo....otulina Parku Krajobrazowego, Natura 2000, no i kilka m ode mnie i moich koni stacja przesylowa... Do tego nie wiem dokladnie jaka, dzis dowiedzialam sie od pracowanika, ktory bedzie zatrudniony przy jej budowie....ze duuza. I ze cos jeszcze do tego.. i ze nie wiadomo czy moje ogrodzenie nie bedzie im przeszkadzalo w budowie, normalnie szok.

Ale czy to nie dziwne, ze dowiaduje sie o tym ostatnia? I dlaczego az tak blisko mego ogrodzenia? Co z konmi....?

moze jestem zbednie przerazona, ale tuz przy mojej dzialce stanie transformator i to duuzy. Sasiad dogadal sie w elektrownia i tam przeznaczyl miejsce, zeby bylo jak najdalej od niego, ale na jego dzialce ,a jak najblizej mnie..Bardzo boje sie takich urzadzen, ilekroc znajduje sie w poblizu to mam wrazenie, ze czuje jakis dziwny przeplyw energii, takiej, wprowadzajacej niepokoj...nie umiem tego dokladnie okreslic.

Strasznie mi przykro z tego powodu, bo tu jest tak dziewiczo, naturalnie ,zdrowo....otulina Parku Krajobrazowego, Natura 2000, no i kilka m ode mnie i moich koni stacja przesylowa... Do tego nie wiem dokladnie jaka, dzis dowiedzialam sie od pracowanika, ktory bedzie zatrudniony przy jej budowie....ze duuza. I ze cos jeszcze do tego.. i ze nie wiadomo czy moje ogrodzenie nie bedzie im przeszkadzalo w budowie, normalnie szok.

Ale czy to nie dziwne, ze dowiaduje sie o tym ostatnia? I dlaczego az tak blisko mego ogrodzenia? Co z konmi....?

Dopłaty unijne do koni
przez Stajenny, 01-13-2010, 08:11 PM
Mam propozycję abyśmy tutaj dzielili się wiadomościami jakie i przede wszystkim jak można uzyskać dofinansowanie z Uni Europejskiej do działalności związanej z końmi.
Oraz o ewentualnych przeszkodach jakie możemy napotkać po drodze.
Dopłaty unijne do koni
przez Stajenny, 01-13-2010, 08:11 PM

Mam propozycję abyśmy tutaj dzielili się wiadomościami jakie i przede wszystkim jak można uzyskać dofinansowanie z Uni Europejskiej do działalności związanej z końmi.
Oraz o ewentualnych przeszkodach jakie możemy napotkać po drodze.

Lekki dosiad, dosiad remontowy
przez Ewa Polak, 01-12-2010, 06:34 PM
Jak w temacie. Czytałam kiedyś że młode konie były zajeżdżane właśnie w takowym dosiadzie. Nawet w książce Pana Wojtka "Trener radzi" jest o tym mowa.
Chciałam poszukać jakiś filmik na youtube- ale nie mogła, nic znaleźćSad
Jeśli ktoś wie jak się jeździ w lekkim dosiadzie to proszę o jakieś informacje.
Sama wiem tyle że to się jeździ z krótkimi strzemionami (co ja osobiście lubię), Jest to dosiad odciążający grzbiet konia.
W tym dosiadzie nie jeździ się prosto, jest się lekko pochylonym do przodu (??)
Ja miałam na początku problem - bo trzeba mieć baardzo silne nogi żeby jeździć w takim dosiadzie ale po woli się przyzwyczaiłam, moje nogi wzmocniły. Mam natomiast inny problem - nie wiem jak to jest z tą równowagą, czy nie za bardzo do przodu się pochylam, byłam uczona że trzeba siedzieć prosto, nie garbić się, linia prosta łopatki-miednica-łydki. Lekki dosiad jest inny i boję się że tym przesunięciem ciężaru w przód koń może mieć zachwianą równowagę, że będzie się starał zrównoważyć i nadążyć za mną czyli bedzie przyspieszał - a nie o to mi chodzi..

Może ktoś ma jakieś doświadczenia i mógłby mi ten temat przybliżyć - może jakiś filmik żeby było łatwiej zrozumieć.
Lekki dosiad, dosiad remontowy
przez Ewa Polak, 01-12-2010, 06:34 PM

Jak w temacie. Czytałam kiedyś że młode konie były zajeżdżane właśnie w takowym dosiadzie. Nawet w książce Pana Wojtka "Trener radzi" jest o tym mowa.
Chciałam poszukać jakiś filmik na youtube- ale nie mogła, nic znaleźćSad
Jeśli ktoś wie jak się jeździ w lekkim dosiadzie to proszę o jakieś informacje.
Sama wiem tyle że to się jeździ z krótkimi strzemionami (co ja osobiście lubię), Jest to dosiad odciążający grzbiet konia.
W tym dosiadzie nie jeździ się prosto, jest się lekko pochylonym do przodu (??)
Ja miałam na początku problem - bo trzeba mieć baardzo silne nogi żeby jeździć w takim dosiadzie ale po woli się przyzwyczaiłam, moje nogi wzmocniły. Mam natomiast inny problem - nie wiem jak to jest z tą równowagą, czy nie za bardzo do przodu się pochylam, byłam uczona że trzeba siedzieć prosto, nie garbić się, linia prosta łopatki-miednica-łydki. Lekki dosiad jest inny i boję się że tym przesunięciem ciężaru w przód koń może mieć zachwianą równowagę, że będzie się starał zrównoważyć i nadążyć za mną czyli bedzie przyspieszał - a nie o to mi chodzi..

Może ktoś ma jakieś doświadczenia i mógłby mi ten temat przybliżyć - może jakiś filmik żeby było łatwiej zrozumieć.

Problemy na lonży
przez Hedone, 01-11-2010, 09:57 PM
Witam, zwracam się do was drodzy forumowicze z prośba o poradę! (Jeśli podoby temat istnieje proszę o informację, a tam umieszczę moje wypociny). Mam problem w pracy na lonży z młodym koniem Jest to żywiołowy 3,5letni ogierek z trakeńskim pochodzeniem, dla przybliżenia sytuacji opowiem o nim trochę więcej.
Znam go bardzo krótko - tydzień, jest jednym z koni które mam za zadanie ułożyć, lecz mimo to zatrważający jest fakt, że kiedy po raz pierwszy weszłam do niego do boksu - koń był tak wystraszony, że nie dało się go normalnie wyczyścić! Przeszłość tego ogierka znam tylko z opowiadań -podobno do niedawna nic od niego nie wymagano, a kontakt z człowiekiem ograniczał się do wypuszczania na padok i karmienia. Po pierwszym moim kontakcie z tym koniem starałam się spędzać z im więcej czasu iż z innymi - czyszczenie już nie jest straszne, strach ustąpił miejsca zaciekawieniu. Jednak mam kłopoty z wieloma innymi rzeczami - koń nie chce ustąpić od nacisku, czasem wręcz pcha się na mnie kiedy go prowadzę, na próbę zabawy w jeża - denerwuje się i ucieka.
Widać jedyną rzeczą jaką ktokolwiek z nim robił była nauka chodzenia na lonży - niestety chyba tylko w lewo ;/
Konik dobrze zachowuje się podczas lonżowania w tą stronę, lecz kiedy przychodzi czas na zmianę kierunku - stoi jak wryty i uniemożliwia mi chociażby przejście na jego drugą stronę - albo wykręca łeb, albo rusza do przodu. Próbowałam go dziś przekupić smakołykami by poszedł za moją ręką w prawo - poskutkowało kilka razy, lecz później już nie... I tu zaistniał dylemat - jak uzyskać coś od konia którego zaufanie do mnie dopiero kiełkuje, w taki sposób by traktował mnie z respektem? Proszę o wszelkie rady jakie wam się nasuwają - zdaję sobie sprawę że na zdobycie zaufania tego konia będę musiała poświęcić sporo czasu, jednak chcę uniknąć błędów, które mogłyby nam jeszcze bardziej utrudnić pracę.
Problemy na lonży
przez Hedone, 01-11-2010, 09:57 PM

Witam, zwracam się do was drodzy forumowicze z prośba o poradę! (Jeśli podoby temat istnieje proszę o informację, a tam umieszczę moje wypociny). Mam problem w pracy na lonży z młodym koniem Jest to żywiołowy 3,5letni ogierek z trakeńskim pochodzeniem, dla przybliżenia sytuacji opowiem o nim trochę więcej.
Znam go bardzo krótko - tydzień, jest jednym z koni które mam za zadanie ułożyć, lecz mimo to zatrważający jest fakt, że kiedy po raz pierwszy weszłam do niego do boksu - koń był tak wystraszony, że nie dało się go normalnie wyczyścić! Przeszłość tego ogierka znam tylko z opowiadań -podobno do niedawna nic od niego nie wymagano, a kontakt z człowiekiem ograniczał się do wypuszczania na padok i karmienia. Po pierwszym moim kontakcie z tym koniem starałam się spędzać z im więcej czasu iż z innymi - czyszczenie już nie jest straszne, strach ustąpił miejsca zaciekawieniu. Jednak mam kłopoty z wieloma innymi rzeczami - koń nie chce ustąpić od nacisku, czasem wręcz pcha się na mnie kiedy go prowadzę, na próbę zabawy w jeża - denerwuje się i ucieka.
Widać jedyną rzeczą jaką ktokolwiek z nim robił była nauka chodzenia na lonży - niestety chyba tylko w lewo ;/
Konik dobrze zachowuje się podczas lonżowania w tą stronę, lecz kiedy przychodzi czas na zmianę kierunku - stoi jak wryty i uniemożliwia mi chociażby przejście na jego drugą stronę - albo wykręca łeb, albo rusza do przodu. Próbowałam go dziś przekupić smakołykami by poszedł za moją ręką w prawo - poskutkowało kilka razy, lecz później już nie... I tu zaistniał dylemat - jak uzyskać coś od konia którego zaufanie do mnie dopiero kiełkuje, w taki sposób by traktował mnie z respektem? Proszę o wszelkie rady jakie wam się nasuwają - zdaję sobie sprawę że na zdobycie zaufania tego konia będę musiała poświęcić sporo czasu, jednak chcę uniknąć błędów, które mogłyby nam jeszcze bardziej utrudnić pracę.

Strony (127): Wstecz 1 67 68 69 70 71 127 Dalej