Problemy na lonży - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4) +--- Wątek: Problemy na lonży (/showthread.php?tid=584) Strony:
1
2
|
Problemy na lonży - Hedone - 01-11-2010 Witam, zwracam się do was drodzy forumowicze z prośba o poradę! (Jeśli podoby temat istnieje proszę o informację, a tam umieszczę moje wypociny). Mam problem w pracy na lonży z młodym koniem Jest to żywiołowy 3,5letni ogierek z trakeńskim pochodzeniem, dla przybliżenia sytuacji opowiem o nim trochę więcej. Znam go bardzo krótko - tydzień, jest jednym z koni które mam za zadanie ułożyć, lecz mimo to zatrważający jest fakt, że kiedy po raz pierwszy weszłam do niego do boksu - koń był tak wystraszony, że nie dało się go normalnie wyczyścić! Przeszłość tego ogierka znam tylko z opowiadań -podobno do niedawna nic od niego nie wymagano, a kontakt z człowiekiem ograniczał się do wypuszczania na padok i karmienia. Po pierwszym moim kontakcie z tym koniem starałam się spędzać z im więcej czasu iż z innymi - czyszczenie już nie jest straszne, strach ustąpił miejsca zaciekawieniu. Jednak mam kłopoty z wieloma innymi rzeczami - koń nie chce ustąpić od nacisku, czasem wręcz pcha się na mnie kiedy go prowadzę, na próbę zabawy w jeża - denerwuje się i ucieka. Widać jedyną rzeczą jaką ktokolwiek z nim robił była nauka chodzenia na lonży - niestety chyba tylko w lewo ;/ Konik dobrze zachowuje się podczas lonżowania w tą stronę, lecz kiedy przychodzi czas na zmianę kierunku - stoi jak wryty i uniemożliwia mi chociażby przejście na jego drugą stronę - albo wykręca łeb, albo rusza do przodu. Próbowałam go dziś przekupić smakołykami by poszedł za moją ręką w prawo - poskutkowało kilka razy, lecz później już nie... I tu zaistniał dylemat - jak uzyskać coś od konia którego zaufanie do mnie dopiero kiełkuje, w taki sposób by traktował mnie z respektem? Proszę o wszelkie rady jakie wam się nasuwają - zdaję sobie sprawę że na zdobycie zaufania tego konia będę musiała poświęcić sporo czasu, jednak chcę uniknąć błędów, które mogłyby nam jeszcze bardziej utrudnić pracę. Re: Problemy na lonży - Stajenny - 01-11-2010 "Znam go bardzo krótko - tydzień" Choć nie jestem fachowcem to po tym co przeczytałem powyżej nasuwa mi się tylko jedna rada: POWOLUTKU i CIERPLIWOŚCI!!!!!!!!!!! Sądzę że to najlepsza metoda. Ja osobiście nie pracował bym z koniem na lonży który się mnie boi i mi nie ufa-to jest skazane na niepowodzenie. Re: Problemy na lonży - Julia z Orla - 01-11-2010 Daj mu więcej czasu i zwyczajnie pozwól mu na tę nieufność - ma do niej święte prawo. Na zaufanie trzeba sobie zasłużyć, to taka uniwersalna prawda :) Zamiast do roboty weź go na spacer albo zaprowadź do kupki sianka. Dopóki nie poczuje się przy Tobie bezpiecznie i się nie rozluźni to i tak nici z efektywnej pracy. Odnośnie problemów z chodzeniem w jedną ze stron (np. właśnie na lonży) polecam wątek Lewa strona :((((((((( [+prostowanie] Odruch napierania na nacisk jest dla koni naturalny - jeśli będziesz uprzejmie konsekwentna to nauczysz go reagować ustępowaniem - zabawa w jeża to całkiem dobra metoda, o ile stosowana z odpowiednią uprzejmością właśnie. Re: Problemy na lonży - tomekpawwaw - 01-12-2010 Czy w normalnej obsłudze konia nie ma problemu z przechodzeniem na prawą stronę? (czy jeżeli jesteś z prawej to koń zachowuje się tak samo jak gdy jesteś z lewej?) Czy będąc po jego prawej stronie możesz mu przesunąć zad w lewo ? Jeżeli nie, to od tego bym zaczął : Staję obok łopatki, trzymając uwiąz w prawej ręce , lewą dotykam boku konia końcami palców i lekko naciskam. Jeżeli koń nie odsuwa się lub napiera, przyciągam mu głowę w prawo stopniowo coraz mocniej aż odsunie zad , choćby o pół kroku i wtedy zwalniam nacisk ręki. Cwiczenie powtarzam tak długo, aż koń będzie odsuwać zad na sam zupełnie lekki nacisk palców, bez pomocy linki. Później robię tak samo z użyciem długiego palcata i bata do lonżowania. Potem przechodzę do przesuwania łopatek. Tu postępuję podobnie, lecz trzymając konia dość krótko ustawiam mu głowę od siebie. Jeżeli koń odsuwa na dotknięcie palcatem zad oraz łopatki, nie powinno być większych problemów z wysłaniem na koło w prawo.Nawet jeżeli koń nie chce początkowo pójść naprzód to łatwo można obracać go wokół przodu, prędzej czy później zauważy, że łatwiej jest pójść naprzód niż kręcić się w kółko. Swoją drogą dobrze jest nauczyć konia chodzić w ręku prowadząc go z obydwu stron. Przy pracy na lonży aby zmienić kierunek początkowo zatrzymuję konia, obracam w drugą stronę i posyłam naprzód. Wielu autorów zaleca początkowo pracę z pomocnikiem ( jeden trzyma lonżę, drugi prowadzi konia) lecz ja sam tego nie stosuję , gdyż bardzo trudno jest obu osobom dokładnie zgrać ruchy, poza tym koń nie wie, na kim ma się skupić.Z młodym koniem pracuję najpierw zawsze na ogrodzonym lonżowniku, co uniemożliwia koniowi uciekanie na zewnątrz i umożliwia łatwą zmianę kierunku przez zajście koniowi drogi . Re: Problemy na lonży - Jacob Spahis - 01-12-2010 Moja propozycja jest banalnie prosta, a mianowicie weź pomocnika. Ty stajesz w środku koła, a pomocnik prowadzi młodego na prawą stronę. Coraz więcej, coraz dłużej i stopniowo odchodzi do środka. Po jakimś czasie koń załapie. Taki problem nie jest niczym nadzwyczajnym i tak jak powiedział Stajenny - wymaga czasu. Powodzenia. Ps. Zapomniałem dodać - 3,5 roku to dzieciak, więc niczym się nie przejmuj. On nic nie umie i bardzo dobrze, bo nie jest przeciążony psychicznie nauką. Re: Problemy na lonży - Karolina Jaskulska - 01-12-2010 czytając to chcialam to samo zaproponować tak samo uczyłam konia na długich wodzach... dóch pomocnków, uwiązy, koń szedł z nimi , nie stresując się ,bo byl tego nauczony i przy okazji uczył się reagować na sygnały wysyłane przeze mnie, potem pomocnicy stopniowo się odsuwali, odczepiali uwiązy , w końcu zniknęli... powodzenia P.S. Zauważyłam ,że często młode ogiery nie lubią by przechodzić przed nimi, zmieniać strony... ja robiłam tak ,że kazałam komuś konia potrzymać i przechodziłam na około...po co mam nie potrzebnie powodować konflikt ....? Re: Problemy na lonży - Cejloniara - 01-12-2010 To ja dodam coś od siebie i wykorzystam podane już informacje? Ok.? Oczywiście to tylko i wyłącznie propozycja, którą można weryfikować w zależności od zachowania konia (w końcu to tylko net) Okres I (1-2 tygodnie) Wspólne bycie razem, np. Ty i koń luzem na zamkniętym padoku. Chodzenie razem, obserwowanie się, bardzo ważne zadanie dla Ciebie to notowanie w pamięci reakcji konia na różne rzeczy, delikatne kierowanie ruchem konia, np. chodzenie za nim i lekkie poganianie tak, by szedł przed Tobą stępem po obwodzie, zmienianie kierunku itd., czyli takie bardzo delikatne i niezbyt precyzyjne ale jednak sterowanie końskimi nogami (alfa rządzi nogami pozostałych w stadzie). Ale to wszystko bardzo delikatnie i z wyczuciem, bez naciskania na konia powodującego zestresowanie. Ale jeśli koń lubi ruch i widać, że bawi się bieganiem to można z nim wtedy bardziej intensywnie pobiegać. Generalnie koń powinien Ci pokazać, gdzie są jego granice wytrzymałości. Dochodź do nich ale nie pozostawaj tam zbyt długo. Ale i tak z tego czasu razem na padoku to może 30% czasu to sterowanie ruchem a reszta to takie sobie bycie obok. Czyszczenie to super okazja do ćwiczenia ustępowania od nacisku. Też rób to powoli i pamiętaj, żeby naciskać jakieś miejsce najpierw koń musi mieć bardzo dobrze zaakceptowane, że go tam w ogóle dotykasz, inaczej zacznie uciekać od dotyku a nie ustępować. Powinnaś też to miejsce ZAWSZE głaskać przed i OBOWIĄZKOWO po naciskaniu. Jak poznać, że koń akceptuje dotyk w danym miejscu? Po hmmm braku reakcji lub reakcji przyjemnej (błoga minka na pyszczku, przysypianie przy drapanku). Przemieszczaj się dłońmi po ciele konia z włosem i niech to będą takie długie, rytmiczne miękkie ruchy. Jeśli dopłyniesz dłońmi w takie miejsce, że reakcją konia będzie taka mina „uwaga”, czyli lekko podniesiona głowa, delikatne nawet napięcie mięśni, uszy do tyłu i oczka się trochę bardziej otworzą, to wycofaj się z tego miejsca tam, gdzie koń już akceptuje i powoli staraj się ta granicę tolerancji a potem akceptacji na dotyk przesuwać – do przody i do tyłu, jak na huśtawce. W tym okresie powinnaś osiągnąć relaks konia i Twój przy czyszczeniu, spokojne wspólne przebywanie na padoczku, koń podchodzi, daje się pomiziać, a także że możesz poprowadzić go idąc za nim po obwodzie w jedną i drugą stronę stepem, spokojnie, na luzie (bo gonić to każdy może). Okres II (1-2 tygodnie) Do wspólnego bycia i prowadzania na padoku dołączamy prowadzanie na uwiązie na zmianę z obu stron po równo. Weź długa linkę, by w razie czego koń miał możliwość zamielić nogami i odskoczyć a Ty byś w tej chwili nie straciła z nim kontaktu. Koń powinien iść przy Tobie, nie wyprzedzać i zatrzymywać się razem z Tobą. Możesz próbować cofać go razem ze sobą dotykając początkowo klatki piersiowej, czyli wykorzystanie nauki ustępowania przy czyszczenia z poprzedniego okresu. Powinnaś też próbować ustępowania innych części na dotyk w zmienionych warunkach – koń na padoku i na lince. Jeśli czujesz się z koniem na lince bezpiecznie i czujesz, że masz nad nim jakąś kontrolę, w razie czego możesz go od siebie odesłać na sam koniec liny, to możesz z nim wyjść poza padok i połazić po okolicy stajni. I tak, jak zawsze, granice swoja akceptacją, w tym wypadku odległości od stajni i innych koni, wyznacza koń. Ty ją tylko starasz się poznać i próbujesz rozciągnąć. Dobrze by było w tym okresie też wprowadzić jakiś, bacik, wskazówkę i zaprzyjaźnić z nim konia, uzyskać akceptację na dotykanie tym ciałem obcym. W tym okresie też nie zaniedbuj wspólnego pozornego nic nie robienia na padoku. Cały czas przeplataj nim inne rzeczy. Okres IIIZ mojego dotychczasowego doświadczenia wynika, że konie naprawdę dobrze chodzące na lince nie mają większych kłopotów z chodzeniem po kole. Naprawdę nie jednego konia tego uczyłam a nigdy nie potrzebowałam pomocnika. Nie wiem, po co Wam pomocnik!! Tak jak spahis wszystko robię baaaaaardzo stopniowo. I chodzenie po kółkach zaczynam od bardzo małych kółek po jednym w prawo i w lewo. Mam konia blisko, mogę go łatwo przesunąć wskazówką, batem, bo przecież mam ustępowanie wyćwiczone. Po każdym bardzo chwale konia i zachwycam się nim, jaki to on nie bystry i dzielny. Nie wiem czemu ale straszną dumą na to reagują. Każdego następnego dnia powiększam promień i ilość kół. Jeśli koń łapie szybko to oczywiście wszystko szybciej idzie. Ale też nie opędzam konia w nieskończoność po obwodzie w jedną stronę. Znowu wszystko jest umiejętnością wyczucia granicy tolerancji. Jak przegniesz to koń się zbuntuje. Jak dojedziesz do tego momentu to napisze więcej. Jak bardzo ciężko będzie to sobie wyobrazić to i filmik zrobię z Panem Cejlonem. On tak kocha kino. Re: Problemy na lonży - Hedone - 01-12-2010 Dziękuję za wszelkie wskazówki. Niestety pracę na pewno utrudni nam fakt że jestem każdego dnia ograniczona czasem, tak jak wspomniałam staram się dla niego zawsze mieć go więcej, ale różnie z tym bywa. Poza tym zgodzę się, że jeśli są problemy na lonży to powinniśmy wrócić do podstaw i sprawdzić ich przyczynę, ale koń nie mój, a szef naciska, że ma być lonżowany i basta! W boksie Chester pozwala się obejć z przodu (z tyłu narazie nie próbowałam) i wyczyścić całą prawą jak i lewą stronę bez problemu. Co prawda narazie staram się omijać bardziej wrażliwe miejsca, nie podnoszę także nóg, ale z dnia na dzień widzę większą akceptację i nieco te granice przesuwam. Jeszcze raz dziękuję za porady, a pozostałych forumowiczów o kolejne - będę przedstawiać ich efekty na bieżąco Pozdrawiam i zmykam do stajni! Re: Problemy na lonży - Krystyna Kukawska - 01-12-2010 A ja bym zaczęła naukę od szefa !!! Re: Problemy na lonży - Hedone - 01-12-2010 Cóż Krystyno (Pani Krystyno?) - zgadzam się w zupełności że narzucanie mi lonżowania konia, który do poziomu lonżowania nie jest zupełnie gotowy jest... delikatnie mówiąc - bezmyślne? Jednak co ja mogę jako szary pracownik? Staram się mimo wszystko robić po swojemu, bo jeśli nie ja to kto inny zrobi to, ale zapewne na siłę... Niestety w moich stronach partnerskie podejście do konia jest dość rzadko spotykanym zjawiskiem... Dziś z młodym spędziłam tylko trochę czasu w boksie - czyszczenie ok, ale w pewnym momencie miał wyraźną ochotę (a nawet podjął próbę) ugryzienia mnie! Sama nie wiem czy nieświadomie zrobiłam coś co go sprowokowało czy była to próba zdominowania mnie... Nie ukrywam, że tego najbardziej się boję, bądź co bądź to silny ogier- a ja jestem człowieczkiem który wziął się nie wiadomo skąd i nagle śmie go dotykać i naciskać! Re: Problemy na lonży - Ailusia - 01-12-2010 Hedone Jednak co ja mogę jako szary pracownik?Odmówić 8) Kiedyś też miałam podobne "zadanie" i żałuję, że się w ogóle podjęłam. Re: Problemy na lonży - Piotr Sabiniarz - 01-12-2010 Krystyna Kukawska A ja bym zaczęła naukę od szefa !!! Święte słowa Krystyno. Hedone - niestety ale chyba wiem o czym mówisz. Moja rada jest taka, młodemu koniowi potrzebna jest cierpliwość- Twoja cierpliwość. Na początek zdobądź jego zaufanie :!: , to jest podstawa dalszej pracy-Twojej i konia. Nie może być sytuacji, że się spieszysz, bo masz inne zajęcia i to szef powinien wiedzieć :!: :!: :!: . Z młodym koniem powinna pracować tylko jedna osoba, czyli Ty, bo tylko wtedy znajdziesz drogę do jego umysłu i serca. Jeżeli tego samego konia, w tym samym czasie będą układały dwie osoby, to koń będzie zdezorientowany, zestresowany, a w końcowym efekcie może być nerwowy i agresywny - bo się pogubi w tym, czego się od niego wymaga. Potem stres dopadnie Ciebie i zacznie się błędne koło, bo koń wyczuje Twój nastrój. Praca dwóch osób, które jednocześnie dążą do tego samego celu różnymi drogami w pracy z młodym koniem, jest błędem kardynalnym. Tak nie może być. Albo Ty pracujesz z koniem albo szef. Musisz mieć czas na pracę z tym koniem. Nie może być mowy o pośpiechu, bo masz inne obowiązki - szef musi to zrozumiec :!: Hedone z tego co widzę poradzisz sobie, bo obserwujesz tego ogiera, jego zachowanie, reakcje i stawiasz konkretne pytania. Pamiętaj nie jesteś szarym pracownikiem, to czego nauczysz tego ogiera, będzie rzutowało na całą przyszłość tego konia, a to ważne i odpowiedzialne zadanie. Będzie dobrze Re: Problemy na lonży - Karolina Jaskulska - 01-13-2010 najbardziej zawsze smuciło mnie to ,że co z tego ,że ułoże młodego konia,powoli, łagodnie, jak i tak pojdzie pod klientów... i będę musiała patrzeć, jak koń , który tak ładnie chodził i tak ładnie się zachowywał robi się coraz bardziej zdezorientowany, dochodzą problemy, które w ogole nie występowały, niechęc przed siodłaniem, odsadzanie itd.... Re: Problemy na lonży - Hedone - 01-13-2010 Dziś wszystkowiedzącynajlepiej szef przeszedł sam siebie, dosłownie wyrwał mi konia z ręki, bo znalazł dla mnie inne zajęcie. Zastanawiam się czy jest sens kontynuować tą syzyfową pracę, bo dzisiejszy dzień był pasmem ekstramalnie stresujących sytuacji tego typu... "Tylko koni żal..." ( Re: Problemy na lonży - Karolina Jaskulska - 01-14-2010 Uważam, że musisz z nim poważnie porozmawiać.... Albo chce, żebyś to Ty układała tego konia, albo nie.Wytłumacz mu (przynajmniej spróbuj.. choć Pan Wszystkowiedzący pewnie będzie miał swoje racje...) przedstaw mu argumenty, konsekwencje takiego postępowania.... |