Opowiedziała mi to moja dobra znajoma , którą spotkałem w Poznaniu.
Przed laty kupiła ode mnie klacz . Klacz przejąłem za długi bo właściciel nie płacił za pensjonat przez prawie 2 lata i był nieuchwytny. W końcu zadzwonił z zagranicy i upoważnił mnie do sprzedania klaczy na poczet należności . Klacz się mojej znajomej spodobała od pierwszego wejrzenia. Była u niej kilka lat, urodziła kilka źrebaków i wszystko było super. Przyszedł jednak moment ,że musiała zostać sprzedana. Rozwód, podział majątku , czyli konieczność . Tak też bywa. Znajoma bardzo ubolewała z powodu sprzedaży , ale nie było wówczas innego wyjścia.
Po pewnym czasie , kiedy zaczęło się jej życie na nowo układać z nowym partnerem ,obudziła się rano zdenerwowana snem ,w którym widziała swoją klacz i słyszała jej głośne rżenie. Opowiedziała swój sen , a tu telefon. Zadzwonił handlarz i mówi : " u mnie jest klacz i wiem ,że to jest Pani koń, mam przygotowany transport do Rawicza , jeśli Pani chce mogę do jutra poczekać" ( dla niewtajemniczonych Rawicz to włoska rzeźnia wyspecjalizowana w uboju koni ) Decyzja natychmiastowa . Pożyczka pod zastaw samochodu partnera i jazda do handlarza.
Znów są razem . Klacz ma 16 lat i jest tam gdzie powinna być i już tak będzie. Kto chce niech wierzy , kto nie chce niech nie wierzy. Ja wiem że tak było.
rajdy to piękna dyscyplina jeździecka...ale słyszałam, że konie są nadmiernie eksploatowane i często koń kończący karierę nie nadaje się już do jazdy.
Konie rajdowe wyczynowe maja powiększone serce i zużyte nogi.
Piszę o tym co słyszałam, a słyszałam też , że takim koniom podaje się sterydy...i to zupełnie zwaliło mnie z nóg.
Sama nie wiem czy rzeczywiście świat MUSI być tak okrutny, żeby ludzie, niektórzy ludzie mogli dużo zarabiać i realizować swoje ambicje.
Temat się pojawił w wątku o petycji do FEI w sprawie rollkuru.
Czy..?
Jak, kiedy, po co...?
Na co uważać...?
Podzielcie się doświadczeniami :-)
W PNH współpraca z koniem ma element pozwalania lub nieprzeszkadzania koniowi w jedzeniu trawy pod siodłem. Wiem, że moje koleżanki i koledzy to robią i mówią, że nic się nie dzieje. Ja natomiast mam kompletną blokadę, jeśli chodzi o to przyzwolenie. Lata wysłuchiwania „nie dawaj się schylać, bo się zapopręży” zrobiły swoje i nie jestem w stanie pokonać tej psychicznej bariery. Mam popręg elastyczny, ale o elastycznym słyszałam, że też może prowadzić do zapoprężenia, gdyż rozciągając gumy zapinamy bardzo mocno.
No więc jak jest z tym zapoprężeniem?
DuchowaPrzygoda no u mnie na wybiegu też zrobiło się straszliwe błoto...nigdy tam tego aż tyle nie było. Dlatego konie wypuszczam dalej ryzykując podniszczenie pastwiska.
Codziennie sprawdzam strzałki i nic złego się nie dzieje. Najbardziej szkodzi kopytom gnój. Tak mi powiedział doświadczony kowal.
Temat wydzielony z wątku pogodowego. Teolinek
DuchowaPrzygoda no u mnie na wybiegu też zrobiło się straszliwe błoto...nigdy tam tego aż tyle nie było. Dlatego konie wypuszczam dalej ryzykując podniszczenie pastwiska.
Codziennie sprawdzam strzałki i nic złego się nie dzieje. Najbardziej szkodzi kopytom gnój. Tak mi powiedział doświadczony kowal.
Co robić kiedy kon sie ploszy?
Wiadomo ze sa sposoby na odczulanie ( duzo tego na stronie Promyla)
ale nie przyzwyczaisz konia do wyskakujacej sarny, czy zrywajacych sie ptaków. Co robic kiedy juz zacznie uciekać?
kiedys gdzies przeczytalam ze trzeba oddac wodze i dac koniowi sposobnisc zeby sam sie zatrzymal, czy to dobry sposow o ile najpierw nie zaczepie noga o jakies drzewo?
czy lepsze jest robienie kolek najakiejs polance?
pastwisko dla konia, żeby spełniało swoją funkcję musi być odpowiednio użytkowane.
Moje nie jest zbyt duże, niestety. Odrobinka ponad 1 hektar. Do tego trzeba zbierać kupki bo potem konie w tych miejscach gdzie się załatwiają nie chcą jeść. Nie ukrywam, że sporo z tym pracy...i trochę się nie chce.
Czy ktoś ma z tym jakieś doświadczenia , jakieś pomysły? Po jakim czasie konie chcą jeść w tych miejscach gdzie się załatwiały?
Czym nawozicie swoje pastwiska? Moje jest dość ubogie, bo to piaszczysta gleba.
Aha...ponoć konie zimą nie powinny chodzić po takim terenie bo szkodliwe jest to dla darni. Ja tego nie zauważyłam, ale...mieszkam tu zaledwie od 3 lat.
Witam, jeżdę w dwóch stadninach : w pierwszej uczę sie u instruktora sportu, doświadczonego i dobrego nauczyciela, jego konie sa zrównowazone i bardzo czule na pomoce(m. in. łydki), natomianst w drugiej jezdze na hucule który nie ma praktycznie wcale pojecia co to reakcja na lydke, wiem jak stopniowo wzmacniac dzialanie by ruszyc na prostej szybciej i dziala to! jednak mam problem jak nauczyc go reakcji na działanie lydek sluzace do skrecania. Musze dodac że w stajni gdzie sa hucuły nie ma obecnie zadnego instruktora, dlatego prosze Was o pomoc.
:lol:
Czego Ci Amerykańce nie nakombinują :-) W formie ciekawostki zapodaje ten link http://pl.youtube.com/watch?v=6WxcHSZF7A...re=related zwróćcie uwagę na sposób poruszania się konia. Mój Cejlon jest teraz na etapie takiego opuszczania szyi i głowy, potem stopniowo będę go podnosić zgodnie z zasadą, że żeby podnieść szyję i głowę do zebrania tzreba ją najpierw opuścić hehe
Konkurencja western pleasure polega na tym, że jeźdźcy pokazują swoje konia w trzech chodach w zwobodnej jeździe, wszyscy jednocześnie wyjeżdżają na arenę a sędziowie oceniają, która para "daje sobie wzajemnie najwięcej przyjemności" :-) Ocenia się spokój, równowagę, regularność chodu i w west ten chody są najczęściej jak najbardziej skrócone, bo chodzi też o to, że koń ma być wygodny do jazdy - no tak sobie kowboje wymyślili. Mają cały szereg zasad w tym, sposobów prowadzenia treningu itd., jak to każda konkurencja. Ale dziś pierwszy raz zobaczyłam, że wymyslili sobie też coś takiego jak English Pleasure.. czyli to samo, a po angielku. Tyle, że z klasycznej szkoły jazdy to tylko siodło i strój, bo ustawienie konia bardzo przypomina west. Dla porównania: http://pl.youtube.com/watch?v=jKCVs8oDAU...re=related
Ale przyznam, że jest coś w tych ich pojmowaniu ujeżdżenia http://pl.youtube.com/watch?v=6sd8Bm7-kZ...re=related , coś nawet przydatnego :-)
A może pobawimy się w wymyślanie nowych dyscyplin u nas?? :-) Powiem, że takie zaowdy w pokazywaniu, jak bardzo zgraną parę ze swoim koniem tworzymy na początku kariery może nie byłoby głupie. Choć w sumie podobną rolę ma spełniać brązowa odznaka... Tak sobie porozmyślałam gło.śno :-)
Mam wrażenie, ze rynek artykułów końskich jest dość nasycony i większość sklepów oferuje te same rodzaje towarów. Niemniej jednak zdarzają się najróżniejsze niespodzianki, takie „sklepowe odkrycia i olśnienia”, nowości albo jakieś mało typowe gadżety czy wręcz dziwadła. Jeszcze niedawno taką nowością były np. końskie buty. Naturalnie, co dla jednych jest odkryciem, dla innych może być oczywistością (żeby nie powiedzieć oczywistą oczywistością). Wymyśliłam więc wątek, gdzie można będzie podzielić się swoimi odkryciami i poradzić się co do sensowności niektórych ew. zakupów.
Właśnie znalazłam coś, co nazywa się „grazing muzzle” i jest opisane jako „simple solution to reduce and control grass intake”. Co o tym sądzicie? Czy może być przydatne na początek sezonu pastwiskowego?