Strachy na lachy i inne dziwadła - Wersja do druku +- Hipologia (https://forum.hipologia.pl) +-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Konie chcą nas rozumieć (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=4) +--- Wątek: Strachy na lachy i inne dziwadła (/showthread.php?tid=84) |
Strachy na lachy i inne dziwadła - szaman - 12-11-2007 Co robić kiedy kon sie ploszy? Wiadomo ze sa sposoby na odczulanie ( duzo tego na stronie Promyla) ale nie przyzwyczaisz konia do wyskakujacej sarny, czy zrywajacych sie ptaków. Co robic kiedy juz zacznie uciekać? kiedys gdzies przeczytalam ze trzeba oddac wodze i dac koniowi sposobnisc zeby sam sie zatrzymal, czy to dobry sposow o ile najpierw nie zaczepie noga o jakies drzewo? czy lepsze jest robienie kolek najakiejs polance? - Guli - 12-11-2007 Koń, który nabierze zaufania do jeźdźca, będzie mniej płochliwy, nawet na widok wyskakującej sarny. Oczywiście, jeździec też nie powinien bać się takich zjawisk To wszystko zależy tez w dużym stopniu od charakteru konia , jego żywej lub bardziej flegmatycznej reakcji, od sposobu karmienia też. No i czas, wyjazdy stopniujące trudności. Moje akurat nie boją się takich naturalych zjawisk, jak wyfruwające stado bażantów z trawy, saren, zajęcy. Prędzej przestrasza się ławki na łące, czy stojącego roweru. Ostatnio okropnie przeraziły sie wydmuchującej nos amazonki hock: Wreszcie kuc nauczył się galopowac z jeźdźcem :lol: Sposobów opanowania przestraszonego konia tez jest sporo. Ja stosuje słowne uspakajanie, galop pod górke, o ile taka jest w poblizu, lub skręcanie i robienie wolt - Shadowy.Horse - 12-11-2007 Pierwszą rzeczą, którą musimy zrobić, gdy koń się spłoszy - to sprowadzić go z powrotem do lewej półkuli! Gdy kon płoszy się = myśli instynktownie = używa prawej półkuli Gdy koń używa lewej półkuli = myśli Można robić wcześniej wspomniane wolty i koła, chody boczne, cofanie itd... coś żeby koń musiał pomysleć. konie nie sa w stanie robić np. chodów bocznych i być w panice, bo nie mogą byc jednocześnie w dwóch półkulach - jasmina - 12-11-2007 mnie ciekawi jak płochliwy byłby mój koń gdyby nie zabawa w natural już przy silnym wietrze jest stanowczo za dużo spięcia- ale koń jest pod kontrolą. Nawet jesli boi się czegoś- stara sie zachować ok. Chyba ze ja nawalę A w razie np. ptaków- kilka kroków galopem i albo zwalnia, albo ja zaczynam trzeźwo myśleć i robię zgięcie boczne. Czasami zdarzają się tez uskoki w bok, małe bryknięcie i nałogowo- patrzenie np. na straszna krowę. Moim zdaniem zgięcie boczne to świetny sposób na odzyskiwanie kontroli - Guli - 12-11-2007 Shadowy.Horse Gdy kon płoszy się = myśli instynktownie = używa prawej półkuli Dokładnie tak. Uzywa prawej półkuli- nie lewej, czyli napewno nie wykona cofania, tylko bedzie gnał przed siebie Jesli mówimy o ponoszeniu, to termin ten , jak dla mnie, oznacza konpletny brak reakcji na większośc wyćwiczonych bodźców . Oczywiście im koń lepiej przygotowany, wyszkolony, tym szybciej "ocknie się" i na tym skupiłabym się Natomiast zwykłe spłoszenia nie sa zbyt groźne , bo kon przewaznie szybko sprawdza, czemu ucieka W każdym razie zaufanie ,o którym pisałam wczesniej procentuje. Kuba nie ma zwyczaju ponoszenia , brykania, raczej odmawia ruchu naprzód, lub omija straszaka łukiem. Ostatnia sytuacja była innego rodzaju. Czołowym w tamtym momencie był kuc, który rządzi w ich stadzie. A skoro szef zaczął uciekac, to Kuba nie zastanawiał się , tylko posłusznie próbował podażyc za nim. Nie wyłączył jednak myslenia, bo mimo, ze nogi działały instynktownie, czyli wykonywały galop, to jednak było to prawie w miejscu, poniewaz nie oddałam kontroli - Hoss Cartwright - 12-11-2007 Nie wiem czy konie myślą lewą a uciekają prawą półkulą czy odwrotnie. Był w tych półkulach ktoś? Wiem, że konie są jak małe dzieci. Jeśli wpadają w histeryczny i niczym nieuzasadniony płacz i gdy się je czymś zajmie odwróci uwagę to szybko staja się pogodne i zrównoważone jak dzieci, którym pokazuje się palcem w niebo i mówi: ”zobacz Zdzisio ptaszek leci!” Może się to dzieje w lewej półkuli! Ja twierdze, że w takich sytuacjach odwracam pracą uwagę konia od tego, czego on się boi. Jak zwał tak zwał, ale działa! - Wojciech Mickunas - 12-11-2007 Nie wiem czy "ktoś był w półkulach mózgu konia"? ale dowiedzione to zostało przez obserwacje zachowań tysiecy koni w tysiącach sytuacji. Koń jeśli odczytuje sytuację jako zagrażajacą jego życiu n i e myśli , tylko działa wg. wypraktykowanego przez m i l i o n y lat schematu. W tym schemacie mieszczą sie wszystkie zachowania konia , których my nie lubimy , a które w doświadczeniach jego przodków dawały szansę uratowania życia. To są działania którymi kieruje "umowna prawa półkula". Jeśli nie ma zagrożenia , czyli inaczej; zmysły konia nie sygnalizują sytuacji zagrażającej jego życiu , "umowna prawa pólkula" jest w sytuacji "off" , a" umowna lewa " jest "on" , a koń zachowuje się "normalnie". Myśle że możliwości techniczne są coraz większe i wcale nie jest nieprawdopodobne ,żę ktoś kiedyś "zajrzy do tych półkul" i sprawdzi jak konski mózg funkcjonuje w róznych okolicznościach. Jeszcze jedno ; w "rozumieniu konia" zagrożeniem życia może być fakt pojawienia się krowy , kuropatwa startująca nagle z trawy, a nawet wróbelek. Takie to one są. To czy staną się odważnymi mimo bojaźliwej natury, w dużej mierze zależy od nas. - Cejloniara - 12-12-2007 Najpierw historyjka :-) Jadziem my sobie z koleżanką po polach uroczych. Wtem na horyzoncie ukazuje się urządzenie, które robi "psik" (taka podlewaczka rytmicznie psikająca wode na pole). My już ją widzimy, nasze konie jeszcze w błogiej nieświadomości. Mówię do koleżanki, że chyba będzie wesoło, bo musimy koło tej psikaczki przejechać. No nic to. Innej drogi nie ma. No i pojechałyśmy w kierunku urządzenia, co robi "psik". Ku naszemu zdziwieniu konie na psik nie zareagowały, za to w ziemie wryło je przerażanie czymś zupełnie innym - ZAGON CZERWONEJ KAPUSTY! Bardzo długo się zastanawiały, czy i jak przejść przez obok toge. Przecież powszechnie wiadomo, że kapusta pożera konie, zwłaszcza te ładne :-) Problem z ponoszeniem to zasadniczo nie powinien być problem "co zrobić, jak koń ponosi" ale "co zrobić, by koń nie ponosił". Czasem cwał na przerażonym i zupełnie pozbawionym kontroli koniu nie daje wiele możliwości. To jak z samochodem w poślizgu. Lepiej mieć zimowe opony, jechać wolno i ostrożnie. Odczulanie, jako ćwiczenie pozwalające budować odwagę i zaufanie konia jest bardzo fajne. I chyba wcale nie chodzi o to, żeby odczulić konia na wszystko, bo przecież wszystkiego się nie przewidzi - kto by wpadł na pomysł odczulania na kapustę :-) Ale odczulanie na różne przedmioty to taka ścieżka... o, to przy Tobie nie jest straszna, i to, i to, i tamto... nic przy Tobie nie jest straszne! Nic złego przy Tobie nie może się zdarzyć! Zbudowanie zaufania konia z pewnością ograniczy odruch ponoszenia do samego przysiadania na zadzie w momencie nagłego zaskoczenia. - Tania - 12-12-2007 Oprócz czerwonej kapusty -konie są pożerane przez fioletowe kwiatki. Kiedyś przeprawialiśmy się drogą ruchliwą,i jak na zawołanie była i krowa i rolnik sobie deski ciął maszyną i plandeka fruwała.I nic.Konie spokojnie maszerowały,chociaż na pewno my byliśmy zmobilizowani,żeby nie napisać spięci .A na końcu już za wsią była rabatka z fioletowymi kwiatuszkami,które wywołaly panikę . I bądź tu mądry człowieku.... - Gaga - 12-12-2007 o tak konie potrafią wymyślić , lub po prostu zaskoczyć nas niesamowicie z historii śmiesznych: jadę ja sobie w terenie jako master (czołowy, czy jak to tam) wracamy juz do domku - stępik, zastępik, śpiąco bo gorąco ;-). Kuń (już śp niestety) na kantarku - sznurek na szyi zawiązany zwisa sobie - przecież koń wie jak się do domu idzie, strzemiona przed siodłem leżą... Do stani zostało ok 150 m ścieżką przy bruku i nagle ni z tego nie z owego galopuję ja sobie wzdłuż zastępu (czytaj z powrotem w las)... po bruku... ponoć motylek nas zaatakował - i taakie zęby miał ;-) Szczęsciem koń się nie podbił - uff - bo wyglądał ten galop nieciekawie :? a wystraszył się tylko mój zwierz (też uff) Zawsze puszczałam popręg podczas rozstępowania... po tamtym zdarzeniu zaniechałam tego zwyczaju, chociaż fakt faktem - siodło nie zdążyło chyba drgnąć ;-) - Cejloniara - 12-12-2007 hihi ... motyla noga :-) jedną z moich ulubionych historyjek o strachach Cejlna jest przygoda podczas terenu na samym poczatku układania się do siebie (czyt. pańca zajezdzala konia). Powolny stępik obok nowego kumpla, srokatego Pleyboya VI aż nagle ogon się uniusł i uciekł bączek.. głośno uciekł... Sam dźwięk spowodował, że Cejlon poniósł przerażony tym, co się z niego wydobyło :-) - Anna Skalik - 12-13-2007 :lol: :lol: Mam swoja "teorię " odnosnie tych krwiożerczych kwiatków , kapust czy motylków. :wink: Otóż one wszystkie są bezgłośne i dlatego takie przerażające. No bo , który drapieżnik ryczy na polowaniu ? :wink: Natomiast nie mam "teorii" jeśli chodzi o rowery. Dlaczego człowiek jadący na rowerze jest OK , natomiast rower prowadzony przez człowieka to krwiożercza bestia ? 8) - Trusia - 12-13-2007 Hi, hi, przecież to jasne - człowiek na rowerze to znaczy bestia ujarzmiona, człowiek obok roweru - bestia rządzi. :lol: A propos strachu przed rowerami: widziałam nagranie, gdzie Pat Parelli odczulał na rower. Koń panikował na widok roweru w każdej wersji. Parelli przejął go od właścicielki, pobawił się z nim trochę i po kilkunastu minutach przerzucał koniowi rower nad grzbietem, jeździł po nim tym rowerem (nie jeździł po koniu na rowerze), a koń - pełen spokój. - Guli - 12-13-2007 Najgorsze sa stojące rowery Najpierw odmowa, próba obejścia łukiem , srożenie się i luzik - Guli - 12-13-2007 Takie dziwadło. Amazonka niebacznie przekracza ten malutki strumyk i wprowadza kuca na łączkę. Kuc prowadzony akurat w reku, bo droga żwirowa , przeskakuje za nią. Ja na Kubie zostaję na drodze. W druga stronę kuc zdecydowanie odmawia przekroczenia tej strasznej rzeki , ani z siodła, ani w ręku Co byscie zrobili? Dioda i inni- nie podpowiadajcie |