Kazuria jestem pełna obaw, bo mam problemy żeby dogadać się ze stajennym odnośnie wypuszczania, sprowadzania, karmienia i w ogóle wszystkiego, bo on zachowuje sie jakby wszystko widział lepiej...
Rozmowa wydzielona z wątku Zniewoleni - jak się bronić. Teolinek
Kazuria jestem pełna obaw, bo mam problemy żeby dogadać się ze stajennym odnośnie wypuszczania, sprowadzania, karmienia i w ogóle wszystkiego, bo on zachowuje sie jakby wszystko widział lepiej...
Od dłuższego czasu nie mogę doprosić się zwrotu pożyczonych przedmiotów :?
Nie mogę zrozumieć takiego postępowania.
Proszę kilkakrotnie o zwrot i słyszę :" jutro oczywiście oddam"
Jutro mija , następne dni też i cisza...
Co zrobić w takim przypadku?
Temat ten przewijał się już w kilku wątkach, ale chciałabym stworzyć nowy stricte "odczulający"
Jako, że jeden z moich ogonów (kobyła) jest wyjątkowym histerykiem mam prośbę o pomysły na odczulanie.
Po pierwsze planuję zakup preparatu odstraszajacego owady - niestety w "psikaczu". Kobył od kiedy kilka lat temu się zranił, a ranę trzeba było psikać antybiotykiem w sprayu - organicznie nie cierpi "sykaczy". Wiele czasu i pracy zajęło nam przekonanie się nawzajem, ze psikacz do ogona nie morduje konia :-( Po dziś dzień kobył znosi to, ale pokazuje oznaki kompletnej dezaprobaty włącznie z podnoszeniem tylnej nogi czasami Szczęsciem ten etap mamy praktycznie opanowany, zatem nie tutaj tkwi problem. Nie mogę jej jednak spryskać czymkolwiek innym - w znaczeniu nie daje się psikać "po koniu". Jeśli syczę czymkolwiek - czy głośnym sprayem , czy jakimś cichym psikaczem - obok konia - poza miną o znaczeniu "nie podoba mi się" - nie ma już praktycznie żadnej reakcji. Jeśli jednak psiknę w jej stronę - od razu pełna histeria :-( Starałam sie zagłuszać psikanie , odczulać psikając i obok i na konia... reakcja zawsze ta sama - obok ewentualnie mogę, ale już w stronę konia nie, raz, czy dwa udaje się syknać, trzecia próba kończy się odskoczeniem (konia czyszczę najczęściej luzem, z resztą przywiązanie w tej sytuacji tylko by pogorszyło sprawę). Szczerze pisząc nie mam pojęcia jak psikać, aby koń nie objawiał zachowań histerii :-( Odczuliłyśmy się na wiele strachów - na czyszczenie łba i uszu (nienawidzi tego, ale ewentualnie pozwala na te zabiegi), ogon jak pisałam też OK, kąpiele włącznie z szyją aż do linii uszu, etc. ale psikacze nas przerastają.... Jej syn - prowadzony od urodzenia - nie ma z tym problemów, tymczasem Kara ma swoje zdanie i nijak nie chce go zmienić. Nie pomagają smakołyki, nie pomaga uspokajanie, spokojny głos, etc... :-( Macie jakieś pomysły w tym temacie?
Drugi problem z tym samym koniem, to zastrzyki... Kobył widząc charakterystyczny samochód weterynarza już jest przygotowany do walki - hm i tu zaczyna się "zabawa". Po łaskawym przyjściu do stajni oczy ma już wielkie, jak spodki... Z reguły staram się poświecić jej chwilę na wyczyszczenie, etc, by trochę ją uspokoić i odwrócić uwagę od "strasznego człowieka ze strzykawką"... daje to tylko tyle, że czasami udaje się w miarę sprawnie założyć dudkę, ale bywa i tak, ze toczymy walkę - koń się odsadza, atakuje przodem - koszmar... Nigdy nie miała złych skojarzeń z wetem - wszelkie zabiegi poza-zastrzykowe można wykonywać bez obawy, ale strzykawka stanowi barierę praktycznie nie do przejścia... Fakt faktem, ostatnio udało się zaszczepić bez dudy (cudotwórca ten mój wet ), ale chwila walki była mimo wszystko :-( dodam ponadto, że igłę jako tako można wbić, ale strzykawka stanowi prawdziwą traumę... nawet jeśli zasłonię oczy a konai zajmę smakołykami - ona wie o co chodzi - mądrala
Ostatnio Darco mocno się poranił - prawdopodobnie drapał się o przegrodę boksu, zahaczył grzywą i walczył o życie :-( rozwalając: część przegrody, własny łeb i przednie nogi Aktualnie po konsultacji z wetem dostaje co 48 godzin 20 ml bolesnego zastrzyku antybiotykowego... Stoi jak trusiek, mogę mu podawać zastrzyk praktycznie bez żadnego pomocnika... I tak sobie pomyślałam - co bym zrobiła, gdyby taka sytuacja przydarzyła się Karej? :-( TFU TFU TFU!!!! Jak podawałam jej rok temu zastrzyki przez 3 czy 4 dni z rzędu (maleńkie takie chyba 1 cm) to trzymało ją dwóch facetów... Szczepionkę przeciw - grzybiczną trzeba było na dudce - a to seria 6 zastrzyków co tydzień :-( mając czas próbowałam bez, próbowałam uspokajać a kończyło się na tym, że przerażona o to, że zrobię koni krzywdę łamiąc np igłę - wolałam wziąć ją na dudę... :oops: Jest na to jakiś sposób, czy do końca życia będziemy zastrzykowo walczyć? :-(
Walczę od kilku tygodni , zeby kuc nie dostał ochwatu, czyli ograniczam mu dostęp do trawy.
Niestety marny ze mnie rolnik i nie wiem, kiedy trawa jest już bezpieczna, czyli zaczyna być twardsza , ma mniej białka.
Chyba nie trafiłam , bo od kilku dni zauważyłam jego mniejszą chęc do biegania, unikanie stawania na betonie.
Wreszcie zdecydowałam się na pobranie mu krwi , choc musiałam w tym celu zmienic weterynarza na "od piesków" :roll:
Weterynarz trochę bał się , mnie trzęsły sie ręce, a kuc spokojniutki, jadł marchewkę
Zawiozłam próbki do laboratorium , poprosiłam o zrobienie morfologii z obrazem i OB.
Tylko nie mam pojęcia , jakie są prawidłowe wyniki u koni.
Mam prośbę w związku z tym.
Ma ktoś wiedzę na ten temat, a może jakiś link do poczytania?
Przypuszczam, że weterynarz tez zacznie szukac, bo nie ma doświadczeń z końmi , więc chciałabym wiedzieć
http://www.equine-communication.com
co o tym sądzicie?
Jestem ciekawa, czy stosujecie tą metodę, próbowaliście kiedyś czegoś uczyć w ten sposób i z jakim skutkiem?
Dla ilustracji, film na którym widać naukę w ten sposób piafu i pasażu:
http://youtube.com/watch?v=72-FrRRLLcc
nie chciałabym tutaj dyskutować o samym filmie, ani tym bardziej o koniu, tylko na temat
Oprócz freestylujących naturalsów, stosuje to również mój jedyny klasyczny idol Bent Branderup, myślę że nawet więcej razy, niż sam to sobie uświadamia (bo zwykle człowiek sobie raczej mniej uświadamia niż bardziej). B.B. robi na przykład pół kroczku do przodu stojąc przy koniu i wtedy ten koń porusza się o pół kroczku naprzód w piafie. Albo krzyżuje nogi w chodach bocznych i koń też krzyżuje - to ostatnie ćwiczyłyśmy ostatnio z konią przy okazji baucherowania. Moja konia powiedziała że z naszą łopatką do wewnątrz możemy już wyjść na prostą (zaczęłyśmy na kole, jak kazali) i na tej prostej (długiej ścianie ujeżdżalni) patrzyła na moje nogi, a potem swoimi robiła tak jak ja robię - trzeba przyznać że wcale niełatwo jest poruszać się dwiema nogami na trzech śladach
Oprócz tego oczywiście w stępie hiszpańskim to stosowałyśmy (teraz już przestawiam na sygnał ręką) i w ukłonach - w szpagacie naśladuję właśnie B.B. i robię pół kroczku stojąc blisko konia, w bok, a ona robi pół kroczku samymi przednimi nogami.
A w tak zwanym "terenie" nadeptuję nogą coś, co chcę żeby i ona nadepnęła, a dotykam ręką jak chcę żeby dotknęła nosem (wszelkie złe Mzimu pokonujemy tą drogą).
Więcej okazji na razie sobie nie przypominam
Na pewno jak zacznę jeździć to się to jakoś też przełoży na dosiad, ale na razie nie mam pomysłu. Natomiast przypuszczam, że Karen Rohlf zapewne będzie mówić o nauce zebrania przez naśladownictwo na swoim kursie, bo już kiedyś o tym pisała i mówiła i może nawet się na niego wybiorę z tego powodu 8)
Mam małe pytanie do forumowiczów..
O jakich porach dnia jeździcie??
Czy lepiej rano czy lepiej popołudniu??
Wiemy że idzie lato i owady- wredne owady Czy jazda rano np w godzinach 5 - 7 rano jest ok czy to dla konia za wcześniej??
I jak np. wtedy z karmieniem? Ogólnie to i tak wstaje rano ale zaraz wyganiam konie na pastwisko żeby się najadły i nie wiem czy moge wziąć konie na jazdę już od rana??
Poradźcie coś.. Jak to u Was jest??
Moja koleżanka prosiła mnie, abym ogłosiła, że we Wrocławiu trwa nabór na kurs instruktorki, o którym mało kto wie i przez to prawdopodobnie sie nie odbędzie(bo za mało chętnych).
Jakby ktoś chciał zrobić instruktora to tu są informacje: http://akuthomson.republika.pl/
Wojciech Mickunas . Uczono mnie zawsze rozumienia tych zwierząt jako najlepszego sposobu na bezpieczne z nimi obcowanie.
Cytat:Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie, zamiast próbować zapanować nad kilkudziesięcioma dekagramami końskiego mózgu, koncentrują się wyłącznie na tym, żeby okiełznać 500kg jego mięsni!
Spojrzenie z drugiej strony.
Trener kiedyś napisał:
Wojciech Mickunas . Uczono mnie zawsze rozumienia tych zwierząt jako najlepszego sposobu na bezpieczne z nimi obcowanie.
Cytat:Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie, zamiast próbować zapanować nad kilkudziesięcioma dekagramami końskiego mózgu, koncentrują się wyłącznie na tym, żeby okiełznać 500kg jego mięsni!
Klara Naszarkowska Magdo, ja bym jednak na sizal uważała... On się nie rwie. A cienki jest tak, że się koń może poważnie podciąć w razie jakiejś nieprzewidzianej awarii (zaplątanie, zahaczenie itd.). A zrecyklingować sizal można plotąc siatki na siano na przykład ;-)
Rozmowa wydzielona z wątku Zabawa z koniem ale jak??? Teolinek
Klara Naszarkowska Magdo, ja bym jednak na sizal uważała... On się nie rwie. A cienki jest tak, że się koń może poważnie podciąć w razie jakiejś nieprzewidzianej awarii (zaplątanie, zahaczenie itd.). A zrecyklingować sizal można plotąc siatki na siano na przykład ;-)