Pytałam o to na forum, gdzie przeważa młodzież młodsza, zapytam i tu:
Sytuacja: koń uwiązany. Chcemy przejść na jego drugą stronę. Jak to robimy:
1. Przechodząc pod uwiązem (czyli z przodu konia)
2. Przechodząc za zadem konia
Swoją odpowiedź proszę krótko umotywować. I nie chodzi mi jak to robicie będąc ze swoimi końmi (te znacie i możecie nawet przechodzić pod ich brzuchami). Chodzi mi o to co byście zrobili będąc w towarzystwie konia Wam nieznanego.
Temat aktualny z uwagi na porę roku. Akurat podczytuję sobie dyskusję o derkowaniu na innym forum. Wynika z niej, że nadal utrzymuje się u konioposiadaczy sporo błędnych poglądów, więc dobrze może byłoby to i owo sprostować. A nuż ktoś nieuświadomiony się tu zabłąka
Kilka haseł do przemyślenia:
- Komfortowa temperatura otoczenia dla koni to od -15 do + 25 stopni, przy czym optymalne warunki to jakieś +5 i sucho - czyli wyraźnie poniżej tego, co my odczuwamy jako przyjemne.
- Konie posiadają zdolność termoregulacji, czyli utrzymywania stałej temperatury ciała niezależnie od warunków zewnętrznych. Nie muszą się w tym celu poruszać. Od temperatury poniżej -10 stopni do utrzymania odpowiedniej ciepłoty ciała konieczne są nieco przyśpieszone procesy przemiany materii, co dobrze uwzględnić w karmieniu.
-Termoregulacja wymaga treningu - czyli wystawienia konia na działanie zmiennych bodźców klimatycznych.
- Skutkiem "wytrenowanej" termoregulacji będzie między innymi krótsze zimowe futerko (ciekawe, nie? )
- Konie z zimnego chowu mniej się pocą - co też może złagodzić problem suszenia zimowego futra po treningu
- Idealna temperatura w stajni nie różni się od temperatury na zewnątrz więcej niż o 2 - 3 stopnie. Ciepła stajnia to z punktu widzenia zdrowia konia nie jest fajna sprawa.
Z własnego podwórka - moje ogony stoją cały dzień na zewnątrz, w nocy w stajni, która faktycznie spełnia ostatnie kryterium . W zeszłym roku temperaturze nocą zdarzało się spadać poniżej -20, zakładaliśmy wtedy lekkie derki, z tym że jeden z moich odmówił noszenia derki z godnością i derkowany nie był - przetrwał mrozy w doskonałym humorze i zdrowiu. Nie sądzę, żeby stanowił jakiś światowy ewenement
Moi Drodzy, jestem strasznie zbulwersowana. Obserwowałam dziś jak instruktor prowadzący jazdy w naszej stajni "pracuje" z młodym koniem (wyglądał tak na 6/7 lat, dla mnie to wciąż młode). Nie wnikam w to, czy wymaganie od zestresowanego konia ciągów w galopie albo wąskich serpentyn ma sens, nie wnikam czy była to wina konia, że ciągnął, nie wnikam, czy lanie batem i jeżdżenie na ogłowiu munsztukowym z wodzami, którym rozdwajają się końcówki (nie wiem, jak to się nazywa, w każdym razie końcówki rozdwajają się i zamiast dwóch par wodzy ma się jedną) jest dobre.
Wychodzę po prostu z założenia, że każda metoda, która prowadzi do wywołania strachu, stresu i napięcia u konia jest zła.
Koń, na którym jeździłam zaczynał kłusować i drobić kiedy ten pan nas mijał.
Kończę bulwersację, rozumiecie, jak mnie boli, kiedy coś takiego widzę, zwłaszcza u osoby uczącej innych.
Do rzeczy: widok ów zmotywował mnie do założenia tego wątku. Mamy już bazę zaufanych szkółek jeździeckich, myślę więc, że czas na bazę zaufanych nauczycieli jeździectwa. Proponuję taką formułę:
Imię i Nazwisko (ew samo imię)
gdzie dana osoba pracuje/dokąd dojeżdża
dlaczego ją polecamy
Jeśli komuś podpasuj może spytać polecającego na privie o kontakt. Co Wy na to?
U jednego z moich koni zdiagnozowano duży odprysk (bardzo modnie zwany czipem) kości kopytowej, który oczywiście jest przyczyną kulawizny.
Chyba czeka nas operacja.
Proszę podzielić się ze mną swoimi doświadczeniami na ten temat.
Czy ktoś operował u konia takie cuś, gdzie, u kogo, za ile, z jakim skutkiem... ?
Z góry dzięki,
Pozdrawiam.
W sobotę, 17 października jadę na Cejlonku amatorskie zawody w rajdach długodystansowych. Dla nas to średniodystansowe, bo jedziemy spacerek na 22 km :-) Ale lubię te zawody, bo spotyka się fajnych ludzi i zawsze to jakieś wyzwanie dla nas. Tak więc proszę trzymajcie za nas kciuki!! a może lepiej za pogodę trzymajcie!!! :!:
Mam konia od prawie 4 lat, kiedy go kupiłam bał się dosłownie wszystkiego, drzew, kamieni, wiatru i tego czego my nie widzimy.
Dziś jest o niebo lepiej, chodzi tereny, sam jak i z konmi, ogólnie super sprawuje się pod siodłem i cudowny z niego koń aczkolwiek nadal czasem sie płoszy i naoguł sa to tylko odskoki w bok ( w porównaniu do tego co bylo na początku to tylko) ale czasem stwarza naprawde powarzne sytuacje i to płosząc się właściwie niewiadomo od czego.
Zazwyczaj najbardziej płoszy się kiedy idzie ostatni, widze wtedy siedząc na nim że boi się o swoje tyly, często się odwraca albo zerka do tyłu.
Niedawno jechałam na nim ostatnia stępem przez bardzo gęsty las i nagle oddał dwa skoki i zaczoł cwałować prawie zderzając się z drzewami a ja nie mogłam go ani zatrzymac ani skręcić, nagle spostrzegłam duży rów z lezącymi w nim drzewami po ścince i nawet nie wiem kiedy znalazłam się tam, naszczęscie ani mi ani jemu nic sie nie stało.
Sądze że on lubi chodzić na jazdy bo raczej dobrze czuje sie pode mną jak ja na nim i nie jest to raczej skutek tego że na jazdach bardzo sie stresuje bo jesli idzie w środku lub pierwszy to jest super.
Myślicie że mimo tego że tak się boi chodzić ostatni nadal powinnam jezdzić ostatnia by spróbowac przyzwyczaić go do tego czy powinnam raczej jezdzić w środku by nieprzyswarzać mu stresu i powodów do takich zachowań ?
Doradzcie mi coś proszę lub piszcie czy też mieliści edoczynienia z takimi konikami i jak sobie poradziliście.
Mam młodego konia, którego już powtórnie zajeżdżam, na kantarku sznurkowym. Wszystko idzie ku dobremu, koń rozluźniony, wygina się na kołach, odpowiada na dosiad. W tej chwili chodzi w dwóch chodach: stęp i kłus. Galop jeszcze w marzeniach (to znaczy nastawiamy się, że go na razie nie będzie i to jeszcze jakiś czas). Trochę pracy na drągach na ziemi położonych (jeszcze nie podwyższamy). Generalnie jestem bardzo zadowolona z naszej pracy i efektów
Jednakże, kiedy proszę go o ruch do przodu PROSTO, koń spływa na boki. Trochę na prawo, trochę na lewo. Wyjątkiem jest jazda po śladzie, ale z pewnością dlatego, że ślad jest głęboki i spływanie było by trudniejsze niż pójście prosto. Tak samo mam, kiedy po prostu daje mu wolną rękę - spływa na prawo i lewo i prawo i trochę prosto i lewo... i tak w kółko. Wiem, że to jest związane z równowagą, w tej chwili i tak ma lepszą niż kiedykolwiek i jestem z niego dumna Ale zastanawiam, się jakie konkretnie ćwiczenia stosuje się na poprawę równowagi konia? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, wszelkie ćwiczenia wprowadzałam intuicyjnie, ale ciekawi mnie to. Może mogłabym to przeprowadzić lepiej, gdybym wiedziała
Nie myślę, o równowadze, która prowadzi do zebrania (w sensie przerzucamy ciężar ciała do tyłu) tylko o takiej, żeby koń ustawiony prosto szedł prosto z minimalnym oddziaływaniem pomocy. Arbor się stara, ale widzę, że po prostu mu się spływa...
Sprzęt jest dobrany - wykluczam złe działanie sprzętu. Problem zdrowotny? nie sądzę, chociaż ma trochę krzywe (do wewnątrz) przednie kopytka, ale od paru miesięcy regularnie jest strugany i prostowany (gołym okiem widać efekty). Moja równowaga? wykluczam, jest niezła.
Witam, piszę na waszym forum po raz pierwszy. Potrzebuję pomocy i ufam, że tu mogłabym otrzymać pomocne wskazówki.
W stajni, w której teraz jeżdżę jest kobyła, która swego czasu była bardzo pewnym i przyjemnym koniem do jazdy. Wyjechała na dwa miesiące okresu próbnego do potencjalnych nabywców, którzy po upływie tegoż okresu się jednak rozmyślili i koń do nas wrócił.
Po powrocie okazało się, że zmienił się nie do poznania. W boksie podgryza i wyraźnie daje do zrozumienia, że kontakt z ludźmi radochy mu nie daje. Pod siodłem klacz nie akceptuje kontaktu i jest napięta, choć nadal posłuszna.
Ale nie to martwi - kobyła podczas jazdy staje dęba i wywraca się na plecy. Robiła to podczas niemal każdej jazdy (moja była wyjątkiem; od powrotu próbowało już 5 osób, ja chyba miałam po prostu szczęście), jej nic się nie stało, ale kilka osób wysłała do szpitala, w tym swoją wieloletnią opiekunkę, która prowadziła ją od początku i wszystkiego ją nauczyła. W związku z tym wszyscy zrezygnowali z opieki nad tym koniem, klasyfikując go, jako niebezpiecznego dla życia. Klacz jest skazana na dożywotni areszt, a zważywszy na podejście właściciela, który liczy jedynie na zysk, obawiam się najgorszego. Wierzę w tą kobyłę i chciałabym się nią zająć, ale z powodu braku doświadczenia (osoby z o wiele większym poległy) po prostu się boję, że dobra wola nie wystarczy.
Ludzie w tej stajni raczej należą do tych, którzy nie tolerują nieposłuszeństwa ze strony konia i zmuszają go choćby siłą, karząc za byle co, bez zastanowienia, czy nieposłuszeństwo nie wynika ze zwyczajnego niezrozumienia polecenia. Patrząc na ich codzienną pracę nie dziwię się, że tak dużo koni w tej stajni nosi miano nienormalnych, ale nie wiem, czy łagodne podejście wystarczy, by klacz przestała stwarzać zagrożenie dla siebie i innych.
Czy mogę coś dla niej zrobić? Czy w ogóle powinnam? A jeśli tak, to od czego zacząć? Czy już ktoś miał podobne doświadczenia?
Z góry dziękuję za rady.
Hej, zna ktoś z was jakiś hotel dla psów we Wrocławiu lub okolicach, gdzie można sie nie bać zostawić psa na 2-3 dni? Brat ma pracę, która wymaga jeżdżenia do Warszawy co jakiś czas, zawsze my braliśmy jego zwierzęta, ale nasza kotka jest bardzo stara i schorowana i nie da się przy niej, żeby pies brata u nas mieszkał. bo ją gania po domu. Zawsze mu odradzałam hotel, ale chyba nie ma wyjścia...
Może ktoś z was coś zna odpowiedniego.
Witam mam problem u mojego konia wykryto minimalne zmiany trzeszczkowe oraz zwyrodnienie stawu koronowego. Dostałam zalecenia aby podkuc konia na podkowy okragle tz zamkniete... hmm i teraz pytanie czy to rzeczywiscie pomoze...?? i czy moge zrobic cos aby ten staw koronowy wyleczyc... pewnie nie w 100% ale moze sa jakies sposoby