Spahis napisał(a):Niepotrzebnie się martwisz. Ale jeżeli osobiste poglądy poprzesz obserwacjami lub literaturą chętnie podejmę dyskusję.
Pracuję z końmi młodymi, starszymi, "łatwymi", "trudnymi" z różnymi. Z moich obserwacji wynika, że te same przedmioty, miejsca, sytuacje, zachowania ludzi (w tym działanie pomocami) wywołują różne czasami bardzo odmienne reakcje np.za toczącą się oponą czy piłką jeden koń pobiegnie z zaciekawieniem inny pobiegnie w drugą stronę i to bardzo szybko. Przejście przez drąg, wejście do wody czy do przyczepy, ustępowanie od łydki itd. itp. wszystkie te zdarzenia powodują stres. Często my ludzie ten stres zwiększamy chcąc spowodować określone zachowanie konia w sposób zrozumiały tylko dla nas, bo przecież wiemy, co chcemy osiągnąć natomiast koń słabo "kuma", albo nie łapie tego wcale.
Dla jednego konia najbardziej stresujące będą ćwiczenia ujeżdżeniowe, dla innego skokowe.
Oczywiście zależy to od stopnia wytrenowania pod względem wydolnościowym, ale równocześnie od tego, w jaki sposób konia prosimy czy też "prosimy".
Uczę się obecnie od konia, który ok. 2 m-ce temu na próbę ustępowania od łydki wpadał w panikę, wyrywał wodze, zatrzymywał się, cofał lub rzucał się na oślep do przodu.
Dzisiaj odbywa się to prawie bezstresowo odnoszę wrażenie, że nawet chętnie. Koń rozumie, o co go proszę. Staram się nie dopuszczać do wzrostu tętna konia.
Ten koń wcześniej krzyczał do mnie: nie rozumiem cię, jest mi źle, chcę stąd odejść zostaw mnie w spokoju!!!!!
Obserwuję konie generalnie (bardziej poprawne byłoby użycie określenia admiralnie, bo mieszkam nad morzem) wszystkie i w różnych miejscach. Obserwuję również ludzi, którzy się z tymi końmi stykają. Świadomie użyłem słowa stykają, gdyż często przypomina to kopnięcie pastucha
(elektrycznego) a rzadziej zamknięcie obwodu, przez który płynie prąd dobrej energii.
Konie mówią do nas bezustannie sobą. Wszystko, o czym napisałem wiem z literatury i obserwacji albo odwrotnie. Czasami zastanawiam się, co było pierwsze, jajko czy kupa… czy kura.
Krzysztof Skorupski w „Psychologii treningu koni” przekazuje nam wiedzę niezbędną do prawidłowego szkolenia koni niezależnie od rodzaju ich użytkowania. Tłumaczy między innymi jak prowadzić trening, aby przynosił najlepsze efekty. Autor podjął również próbę „zmierzenia” obciążenia psychicznego koni startujących w różnych dyscyplinach. Nie można dyskutować z wynikami badań podającymi zawartość określonych substancji w moczu czy krwi. Niepodważalne są również odczyty wskazań monitora pracy serca. Mnie interesuje bardziej to, co miało największy wpływ na przedstawione w tabelach wartości, czyli trening. Uważam, że trening koni startujących w Spartakiadzie Narodów ZSRR w 1980 w ujeżdżeniu był prowadzony w sposób mało wykorzystujący treści zawarte w „Psychologii …”.Uważam również, że te same badania przeprowadzone na grupie 50 koni z obecnej czołówki światowej w ujeżdżeniu dałyby wyniki zbliżone do omawianych lub jeszcze „gorsze”, czyli wskazujące na wyższy poziom stresu podczas wykonywania ćwiczeń ujeżdżeniowych takich jak np. rollkur.
Oczywiście nie uogólniam gdyż wyjątki się zdarzały i zdarzają, oby było ich coraz więcej.
P.s. mam wątpliwości czy dobrze zrozumiałem, bo według tego, co napisałeś odnośnie pomiarów tętna to Adiutant prace skokową wykonuje w zakresie 100-120 ud/min. Czyli tzw. wysiłek podtrzymujący, który nie przynosi pozytywnych zmian dostosowawczych czyli co? Skacze bez sensu?
hock: