12-07-2009, 10:41 AM
A teraz krótka relacja z trzech dni. Tak jak pisałem wcześniej program treningowy się nie zmienił. Wszystko było jak w całym tygodniu. Jedyna różnica to była niedziela i samotny wyjazd w nieznany teren.
Nie napiszę wszystkiego, bo spotkałbym się ze słuszną krytyką. :oops: Po prostu uparłem się żeby pojechać w teren i to zrobiłem, choć warunki były DALECE niesprzyjające. Było tak źle, że nawet myślałem o tym aby wykonać manewr strategiczny - odwrót. Ale jakoś nie mogłem, a więc jak pod Waterlo "gwardia umiera ale się nie poddaje" oraz niecenzuralne "merde" i do przodu.
Adiutant wykazł się wręcz wzruszającym zaufaniem. Było mi trudno uwierzyć, że ten młodzian, będąc (nie odmówię sobie odrobiny patosu parafrazując Szekspira ) "pod gradem zajadłych strzał losu" wykazał hart, opanowanie i spokój przynależny najlepszym. Mało tego, słyszałem jak szybko oddycha i że się boi. Ale mimo to był wspaniałym, cudownym koniem, w pełni opanowanym i reagującym na najlżejsze użycie pomocy :!: To było niesamowite...
Adiutant jak stachanowiec - wyrobił 200% normy. Ale cóż, życie toczy się dalej i dochodzą kolejne wyzwania. O tym jednak później.
Nie napiszę wszystkiego, bo spotkałbym się ze słuszną krytyką. :oops: Po prostu uparłem się żeby pojechać w teren i to zrobiłem, choć warunki były DALECE niesprzyjające. Było tak źle, że nawet myślałem o tym aby wykonać manewr strategiczny - odwrót. Ale jakoś nie mogłem, a więc jak pod Waterlo "gwardia umiera ale się nie poddaje" oraz niecenzuralne "merde" i do przodu.
Adiutant wykazł się wręcz wzruszającym zaufaniem. Było mi trudno uwierzyć, że ten młodzian, będąc (nie odmówię sobie odrobiny patosu parafrazując Szekspira ) "pod gradem zajadłych strzał losu" wykazał hart, opanowanie i spokój przynależny najlepszym. Mało tego, słyszałem jak szybko oddycha i że się boi. Ale mimo to był wspaniałym, cudownym koniem, w pełni opanowanym i reagującym na najlżejsze użycie pomocy :!: To było niesamowite...
Adiutant jak stachanowiec - wyrobił 200% normy. Ale cóż, życie toczy się dalej i dochodzą kolejne wyzwania. O tym jednak później.