Żaden watek o charakterze blogowym. Będę chciała to bloga założę. Luz.
Nie odpowiadam na niektóre pytania gdy nie znam odpowiedzi. Albo gdy najdzie mnie "wena" na pisanie o czymś innym i potem fizycznie nie mam czasu na resztę. Ot cała tajemnica "przemilczania" niektórych spraw.
Co do ustępowań przy ogrodzeniu - nie wiem. Zaletą ustępowań na malutkim kole, na wolcie, po przekątnej itd. (trawers, renwes, to samo na kole) jest to, że kolumna kręgosłupa musi się "porotować" w różnych kierunkach. Część konia idzie do przodu ale następuje rotacja kręgosłupa (versal-transversal) i reszta konia idzie niejako bardziej w bok.
To jest cały sekret tego typu ćwiczeń, w tym tkwi ich terapeutyczność. Koń "musi" od czasu do czasu zrotować kręgosłup w ten a nie inny sposób bo nie wykona ruchu. Jeśli robimy te ćwiczenia wolno i nie ograniczamy konia (nie nadajemy kierunku głównie wodzami) to ma on sam szansę nauczyć się jak działa jego ciało. Poczuć gdzie mu lepiej.
Ustępowanie w bok (tak całkowicie, jako ruch do boku) nie zawiera w sobie tego elementu. Zapewne jest to nienajgorsze ćwiczenie do uwrażliwienia konia na łydkę. Jednak jeżeli mamy konia skrzywionego transwersalnie to takie ćwiczenie może tą wadę pogłębiać, jeśli koń nie rozciągnie kręgosłupa (płot go ogranicza) a aby wykonać żądany przez nas ruch będzie kompensował skrzywienie.
Co jest ważne w zginających ćwiczeniach prostujących - inaczej niż tego wymaga się na czworobokach- ruch do przodu nie jest zły. Wręcz przeciwnie, jeśli robimy łopatkę do wewnątrz wzdłuż ściany i Koń nam czasem jednak zrobi kroki do przodu, to trudno. Lepsze to niż kompensacja i skrzywienie. Lepsze pół kroku prawidłowej łopatki (czujecie, że grzbiet pracuje, koń się górą rozciąga, zadnia noga się bardziej ugina itd.) niż cała ściana ładnej (och jak równo na 3 śladach idealne 30 stopni, ustawienie do wewnątrz , srututu) jeśli powstaje bo jest ruchem wymuszonym, Koń jest wtłoczony w ramy i długofalowo skutkuje odstawionym zadem i zapadniętym grzbietem z porotowanym nienaturalnie kręgosłupem.
W ogóle trzeba bardzo uważać przy zginających ćwiczeniach prostujących w używaniu ogrodzeń jako pomocników. Dlaczego. Ano dlatego, że Konie to bardzo inteligentne zwierzęta. Rzadko kiedy same z siebie będą właziły w bandę. I często jest tak, że Koń, nieschodządzy z wymaganego śladu idzie "prosto" nie dlatego, że wie (używa prawidłowo swojego ciała) aby iść prosto, tylko dlatego, że durny nie jest i po ścianie iść nie będzie. Gdy tylko ściany brakuje- czar pryska... i okazuje się, że nasz milusiński wcale dobrze nie pracował (nie angażował mięśni jednej i drugiej str. tak samo) on unikał jedynie wlezienia w bandę.
Zauważam, że jak w końcu zrozumiałam sens tych ćwiczeń to ogrodzenia są zbędne, a wręcz przeszkadzają bo jeżdżąc na jednej niewielkiej hali często niestety środek jest zajęty przez przeszkody i zostaje tylko ta nieszczęsna ścieżka przy ogrodzeniu. Ogrodzenia są zbędę także z innego powodu. Nie wiem jak wy ale ja mam okropnie brzydki nawyk... pewien znany zawodnik (w Polsce b. znany

ma podobny... dlatego dostał nawet ksywę Męczy Kobyłka. Oczywiście to, że nasza kadra ma brzydkie nawyki nie powinno mnie usprawiedliwiać.
Mam paskudny nawyk robienia "za dużo". Wychodzi, (albo nie) to zamiast zanalizować i odpuścić lub zmienić ćwiczenie, to nieeee - a zróbże Koniu jeszcze kroczek, no zróbże.
Więc te ogrodzenia często właśnie potęgują efekt "negatywnej motywacji". No bo, w zasadzie jedną str konia nie trzeba się przejmować (ogrodzenie robi złą robotę) to zamiast ćwiczyć, trzy kroki i do przodu, trzy kroki i do przodu to nieeeee, będę męczyć pół ściany, koń się rozsypie i do przodu przestaje być "ruszyć z impulsem" tylko zamienia się w w ogóle ruszyć, a potem to wiadomo, świński trucht z utraty równowagi.
Postanowiłam sobie, że następnym razem jadę na kros i ćwiczę "w przestrzeni".
Co jest ważne ćwicząc w przestrzeni:
- pamiętamy, że przede wszystkim "daj mu szansę"- czyli prawidłowe najazdy z zakrętu, tak aby cała kolumna kręgosłupa mogła się prawidłowo ustawić i aby zadnie kończyny już przejmowały ciężar i uginały się bardziej. wykonywanie ustępowań czy łopatek z miejsca nie ma sensu. Bardzo, bardzo ciężko jest ustawić samemu (pomocami), zad w pozycji zaangażowanej a do tego zrotować przód konia w drugą stronę.
- pamiętamy, że zanim rotujemy to galopujemy - z całej epy

- czyli znów "daj mu szansę" - tylko w intensywnym galopie do przodku mięsień najdłuższy grzbietu pracuje najbardziej naprzemiennie (skurcz rozluźnienie, skurcz rozluźnienie) i równo symetrycznie. Jak się mięsień najdłuższy grzbietu nie dotleni i nie rozrusza to możecie sobie nawet pseudo piruety walić - guzik wam to da. Nic się rotować nie będzie.
- co by uniknąć efektu "wiatr pod ogon" i z koniem nie walczyć na otwartej przestrzeni utrzymujemy pozytywną motywację- czyli więcej się obijamy (dłuuga wodza i gwiżdżemy) niż pracujemy. Nie wiem jak wasze Konie ale mój zawsze więcej i lepiej daje z siebie w terenie niż na hali czy na maneżu więc muszę pamiętać o częstszych i dłuższych przerwach.
No i w ogóle jak mamy problem (koń jeszcze nie umie) pewnych rzeczy to zad do wewnatrz/na zewnatzr na wolcie to super sprawa.
Ok, teraz o lonżowaniu na kawecanie- niestety nie dorobiłam się jeszcze kawecana ale uważam, że dobry kawecan to jedyny mądry sposób lonżowania. Ja w zasadzie już go nie potrzebuję, mój koń jest ze mną na tyle dogadany z ziemi, że nie mam problemu w lonżowaniu na kantarze, nawet odpowiednie ustawienie uzyskujemy bez efektu "oporu na nacisk".
Na lonży koń powinien robić w zasadzie to samo, co pod siodłem więc jeśli się rozumie działanie kolumny kręgosłupa ogólnie to też powoli myśląc "inside the horse" damy radę z lonżowaniem.
Super pokazał to na seminarium Gerd. Ok, koniu, jeśli musisz się "wybiegać" to ja cie nie będę zatrzymywał, spuść parę z gwizdka i za chwilę praca. I dokładnie pokazał o co chodzi. Powolne tempo na małym promieniu, gdzie zadnia wewnętrzna noga ma szansę przejąć więcej ciężaru i dłużej pozostać na ziemi (przedłużyć fazę podparcia) tym samym grzbiet ma się szansę lepiej rozciągnąć a kręgosłup rotować prawidłowo. Żadnych wypinaczy - protezy zewnętrznej wodzy, żadnych magicznych ustawiaczy głowy. Koń sam znajduje swoją równowagę a wolne tempo, zaangażowanie zadniej nogi i rozciągnięcie grzbietu nadaje mu prawidłowe ustawienie (rotację kręgosłupa).
jak znajdę więcej niż jedną chwilę to za to narysuję co dzieje się wewnątrz końskich stawów przy nieprawidłowym lonżowaniu - tzw. oganianiu na lonży.