Witam! postanowiłam założyć ten wątek, ponieważ niestety, nie jeździłam w stadninie czy w miejscu gdzie małabym możliwość poznania i zobaczenia co tak naprawdę oznacza ten termin.
Wiem, ze np. lonżowanie czy prowadzanie jest taka pracą, ale czy moglibyście mi to rozszerzyć?
Jak jeszcze można pracować z koniem i co to ma pomóc?
Mam pytanie dotyczące pewnych zachowań koni.
Ponieważ kupiłam ostatnio ok (2m-ce) temu konia jest to mieszanka konia arabskiego i małopolaka. Koń ma ok 8 lat (nie ma w paszporcie ani pochodzenia ani daty urodzenia) jestem jego 5 czy 6 właścicielką. Kupiłam go jako konia wystraszonego bojącego sie ludzi i wszystkiego co z nimi związane. Przez 1,5 miesiąca pracowaliśmy z nim metodami naturalnymi i muszę przyznac ze szło mu super bardzo szubko się uczył, obserwował nas mogliśmy spokojnie wchodzić do niego do boksu czyścić go co wcześniej było niemożliwe. Potem zaczeliśmy 7 zabaw na dworzu i tez bylo ok doszliśmy do 5 zabawy. Problemy zaczęły się w momencie czyszczenia i podchodzenia do zadu na dworzu- uciekał i bronił się. Niestety któregoś dnia nasz trening zakończył się bardzo niesympatycznie ponieważ po podniesieniu nóg z lewej strony (jego lepszej) przeszłam na prawą wzięlam przednią na co mi pozwolił natomiast gdy podchodziłam do tylniej nogi zaatakował mnie tzn ugryzł w plecy przebiegł ze mną w zębach po czym mnie puścił bo się potknął.
Było to agresywne dominujące zachowanie. Trener który akurat był przy tej sytuacji dał mu do zrozumienia że to nie bylo porządane zachowanie. Następnego dnia byłam u konia i znowu mogłam go wyczyścić poćwiczyć z nim tylko tym razem z kagańcem po tej sytuacji straciłam do niego zaufanie. Była u niego masażystka i nie wyczuła jakiś bolesnych zmian jakie by mogły spowodować taką reakcje. Stopniowo od kupna konia próbowałam się dowiadywać jak wyglądała z nim wcześniejsza praca jednak spotkałam się z różnymi wersjami li podejrzewam że raczej nigdy nie poznam prawdy. Jedyne co wiem na pewno to to że koń przez 6-7 lat był trzymany w fatalnych warunkach zamknięty cały czas w zagnojonej szopie i puszczany tylko do krycia klaczy. Kastrowany był późno bo dopiero w połowie 2009. Była niby próba zajeżdzania go też około roku temu jak to powiedziała Pani weterynarz starymi ułańskimi metodami lecz nie powiodło się. Pan który się tego podjął zrezygnował i koń był sprzedawany dalej.
Najdziewniejsze jest to że koń przekazuje nam sprzeczne sygnały najpierw okazuje poddanie uległość czyli przezuwa pochyla głowę relaksuje się a za moment próbuje ugryzć lub atakować przodem. Tego dnia co zaatakował ćwiczyłam z nim na lince i tarzał mi się przy nogach dał się cały wygłaskać i praktycznie kończyliśmy trening a tu nagle ten atak.
Nie wiem co dalej z tym zrobić słyszałm różne rady nawet dotyczące uśpienia bo koń agresywny, ale nie chcę się poddawać bo w ciągu tego całego czasu co prawda bronił się próbując ugryzc albo uciekał ale zawsze takie to było hmm "delikatne" czego nie można powiedzieć o tym ataku.
Słyszałam też o podawaniu sedalinu przez jakis czas, ograniczaniu dawki owsa, zmęczeniu konia przez ćwiczeniami i nie wiem co by było w tym wypadku najlepsze???
Proszę o jakieś pomysły i rady co dalej robić
Zastanawiam się co powoduje czemu zaczynamy jeździć konno i czemu dalej to kontynuujemy? Jaki jest cel/powód/sens jazdy konnej?
Czemu zaczęliście, jeździcie, chcecie jeździć?
szukam i szukam informacji na temat wzrostu koni i czasami tylko udalo mi sie wyczytac, ze do lat 2 -wzrost jest najintensywniejszy. I ze walach czy ogier rosna generalnie rok dluzej od klaczy.
Obserwuje Nahajeczke i na oko brakuje jej jakichs 6 cm do wzrostu Lunki....a ma rowno 2 latka....jak sadzicie ma szanse ja dogonic czy juz raczej nie? Rasa: arabo-konik, z przewaga araba, konika jest jakies moze 10 - 20 procent.
Kiedyś miałam pewne problemy z wchodzeniam mojego konia do trailera iż bał się go, teraz się go nie boi co da się dostrzec, wchodzi na rampe, czasem wejdzie juz do polowy i szybko sie wycofuje.
On poprostu nie m aochoty nigdzie jechać.
Co zrobic w takiej sytuacji ?
Jak go przekonać żeby tam wszedł ?
Witam!
Przede wszystkim chciałam się przywitać ze wszystkimi członkami forum: )
A teraz do rzeczy,
Przygarnęłam ostatnio pod opiekę klacz, ok 3,5 letnią i mam z nią pewien problem, nie jest moja zostałam tylko poproszona o pomoc w ułożeniu jej pod siodło. Problem pojawia się na wysokości gruntu- chodzi o kopyto. Prawe przednie kopyto jest takie "wklęsnięte" łukowate, jakby wgniecione i podejrzewam że być może wcześniej przeszła przez ochwat. Niestety obecny właściciel nie może nic powiedzieć na temat przeszłości konia (jest to klacz od handlarza) a bardzo zależy mu na utrzymaniu konia w dobrym zdrowiu i kondycji. Zamówił podkuwacza ale ten tylko przyciął kopyta i pojechał (działo się to pod moją nieobecność). Niestety w mojej okolicy nie ma takiego kowala z prawdziwego zdarzenia który podkuwał by ortopedycznie i nie mam kogo zapytać. Co zrobić aby kopyto powróciło do dawnej formy? Czy cokolwiek da się zrobić czy ono już zawsze takie będzie (nie wiem jak długo takie jest), boję się nawet rozpoczynać jakąś lekką pracę na lonży. Czy można zastosować jakiś specjalny rodzaj kucia? Czy kobyłce będzie to bardzo przeszkadzać? dodam tylko że jest bardzo żywa bo to młode zwierze i nie zaobserwowałam na wybiegu ażeby jakoś odciążała nogę czy żeby coś ją bolało. Podeszwa wygląda dobrze. Reszta kopyt jest mocna i zdrowa
mimo przeglądania forum nie znalazłam odpowiedzi na to pytanie.
http://www.youtube.com/watch?v=F9G-gCScm...L&index=22
taką oto ciekawą rzecz wynalazłam http://wyprawy.onet.pl/36316,ekspedycja.html
W skrócie - zgodnie z nazwą przedsięwzięcia - są tacy zapaleńcy (Monika Filipiuk i Marcin Obałek), co chcą świat konno objechać: 30-40 km dziennie, jeden dzień w tygodniu na przerwę, a koniki głównie ras miejscowych; start porą zimową (grudzień/styczeń) w Ameryce Południowej, co się dziwić, tam jest ciepło
Cel ciekawy, cytuję z w/w strony: wytyczenie szlaku konnego przecinającego cztery kontynenty (Ameryka Pd., Australia, Europa, Azja), wykorzystywanie na trasie koni ras miejscowych – jako dowód ich przystosowania do konkretnego środowiska, z jednoczesnym wykazaniem uniwersalności języka porozumienia pomiędzy człowiekiem i koniem niezależnie od rasy i szerokości geograficznej z jednoczesną dokumentacją przebiegu całej ekspedycji oraz poszczególnych etapów przemierzanej trasy, ze szczególnym uwzględnieniem walorów przyrodniczych i kulturowych, a finalnie wydanie albumu "Z perspektywy końskiej grzywy czyli w cztery lata dookoła świata" oraz przewodnika dla miłośników niekonwencjonalnego sposobu podróżowania zawierającego wytyczone i opracowane w trakcie wyprawy szlaki.
Co myślicie? ja tam zazdroszczę - dłuuuuuugich wakacji (planowane 4 lata...) i wrażeń. I odwagi też. A na myśl o książkach już zacieram ręce
PS jeżeli już gdzieś taki temat się pojawił - to przepraszam (jak zwykle, ale tu się tak dużo dzieje na forum i w portalu, że zawsze zapóźniona jestem z czytaniem )
Witam trafiłam na forum przez przypadek ale nie żałuje
Otóż mam kilka pytań a niestety kupiłam juz kilka książek i nadal nie mam odpowiedzi.Mamy mlodego konika ma dokładnie 1 rok a u nas jest dopiero 3 miesiace.Chcielibyśmy się dowiedziec jak z nim postępować.Kiedy powinniśmy zacząć z nią lonżowanie siodłanie jakie są ćwiczenia przygotowywujące ja do siodła itp. Narzaie to tylko ją karmimy wyprowadzamy na zewnątrz aby mogła sobie pobiegać czyścimy(już coraz lepiej idzie nam czyszczenie kopytek) Jednym słowem wszysko .Może ktoś zna dobrą książke co w jakim wieku robić z koniem.Dziękuje za odpowiedzi
Witam!
Po przeczytaniu bardzo sporej partii materiału na tym forum odwazyłam się założyć swój własny temat. Zatem.
Postaram się krótko przedstawić swoją sytuację.
Jeżdżę konno od prawie 2 lat. Uczyłam sie tej sztuki na koniach zimnokrwistych sposobem west. Jeżdże takze w klasycznym sposobie, moze nie bardzo idealnie, ale daje sobie radę z podstawami (stęp,kłus, galop, zmiana nogi)raz lepiej raz gorzej. Teraz akutalnie częściej jeżdżę, na 2 SP.tkach i to ich dotyczy mój problem.
Te dwie klaczki mają po 15 lat, ale mimo wieku sa bardzo energicznymi klaczkami.
Należą one do prywatnego właściciela, jednakże czuję się jak by były moje
Problem jest z nimi taki, ze są bardzo narowiste. Jeśli te określenie jest trafne. Ich ulubionym zajęciem jest ponoszenie jeźdźca w cwale. (nie tylko mnie, ale także doświadczonych ludzi, bo na niech także jeździ np.pani instruktor)
Znam te konie ok 4-5 miesięcy. Już się poznajemy coraz bardziej, i coraz bardziej chciałabym z nimi pracować, ale nie wiem od czego mam zacząć.
Są to zdolne kobyłki jedna niby po ujeżdżeniu druga po wyścigach i skokach.
Przejdę do sedna. U tego wł. nie ma za wiele miejsca by one się wyszalały. I gdy w ciągu tygodnia nie są jeżdżone to sobota jest prawdziwym koszmarem. My przede wszystkim jeździmy w tereny, bo na miejscu nie ma gdzie(zresztą tak chce wł. a z nim jeżdżę, bo one muszą chodzić we dwie o tym kiedy indziej)
Nakładanie ogłowia też ciężko idzie, ale to już inna sprawa też.
Przed jazdą zazwyczaj lonżujemy je by się rozluźniły(ja także po to by uwolniły swoją energię często jest to stawanie dęba, brykanie, szaleńczy galop dodam, ze ja nie popędzam ich do tego, bo nie używam bata. Bat leży na ziemi w razie "W" albo i nie)
One są bardzo twarde w pysku i tak naprawdę spowalnianie ich polega tylko na pracy ciężaru ciała.
Chciałabym popracować z nimi z ziemi, a także na nich, lecz nie wiem od czego zacząć, co mam robić.
Co możecie mi doradzić?