Sowa napisał(a):Teodoro: to jak z jazdą na kantarku sznurkowym żeby konia nie postukiwać supełkami?
Przepraszam za opieszałe odpisanie!
W PNH (dla przykładu) używanie bezwędzidłowego sprzętu do jazdy wygląda tak:
-> Najpierw jeździ się na kantarku z liną 3,7m doczepioną za pomocą karabińczyka. Czyli na tym samym zestawie, którego się na początku używa na ziemi. To są takie zupełne początki, jedna lina do łapy, do drugiej ewentualnie carrot stick. Nie jest to super stabilne na głowie konia, zestaw się nieco kołysze w ruchu, ale też etap takiej jazdy nie trwa długo. Zresztą coś za coś - kosztem stabilności ustrojstwa, zyskuje się kilka "zawiasów", które mają spowalniać zbyt szybko zamykającą się rękę. Bo jak człowiek uniesie linę, to najpierw unosi się sama lina, potem karabińczyk, potem dopiero porusza się kantar. Koń czuje to poruszenie dużo wcześniej, niż gdyby lina była "doplątana" do kantarka, więc nie ma zaskoczenia, szybko wystarczają też delikatniejsze sygnały.
-> Kiedy w człowieku już nie ma odruchu łapania za dwie wodze, albo łapania na wodzach równowagi, ludź wyrobi sobie rękę, która "zamyka się wolno, otwiera szybko" a koń rozumie co wodza mówi i odpowiada bez przeciwstawiania się, to przechodzi się na jazdę na wodzach z liny. I ta lina (7m) już nie jest przymocowana karabińczykiem, tylko "doplątana". Czyli tego majtania się nie ma za wiele. Bo supeł jest, ale dużo lżejszy od karabińczyka.
Lina "wodzowa" jest oplątana tak, że z kantarka wychodzą i wodze, i lina do prowadzenia konia z ziemi:
(zdjęcia ze strony parelli.com)
-> Używanie krótkiej liny z karabińczykiem, splątanej w wodze, to taka prowizorka (też stosuję - patrz zdjęcie poniżej, z jakiegoś deszczowego miniterenu)... Na pewno nie idealne rozwiązanie. Bo jednak jest ten ciężar, który się mniej lub bardziej huśta. Co prawda nigdy nie widziałam, żeby czysty, dobrej jakości kantarek konia obtarł - nawet przy jeździe na tej kombinacji, ale jakiś ruch tam się na łbie odbywa. Większość koni do tego się przyzwyczaja i ignoruje, ale może są wyjątki.
Nie wiem, czy taki opis cokolwiek rozjaśnia, czy raczej oplątuje bardziej (jako te liny kantarek...)?