Hipologia

Pełna wersja: Wędzidła (+ ogłowia bez wędzideł)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30
Sowa napisał(a):Kantarek sznurkowy dopina się luźniej, ale jego obciąza i stabilizuje :!: dość ciężka lina!
Stabilizuje - najwyżej w stój Wink W ruchu jest wręcz przeciwnie - ciężka lina (+ jeszcze ciężki karabińczyk) powodują, że całość się zaczyna bujać. Sam kantarek (gdyby go po coś zostawić na głowie konia) by się nie huśtał.
Cytat:Troszkę się nie zgadzam. Smile
Mówisz z doświadczenia? Bo moje są inne.

Nie, tak tylko sobie piszę. :wink:

Uczyłam się jezdzić na BB typu H, wędzidła bałam się jak ognia, nachrapnik był równie strrrraszny.
Więc jak przyszło obsłużyć ogłowie klasyczne, wszystko podpinałam tak, zeby konikowi było luźno , wygodnie i wogóle "ciuciumiumiu".
W stępie ok, przez pierwsze 5 minut, potem zaczynało się machanie łbem, potem już ledwo jechac się dało tak koń trzepał głową.
Przyszła mądra kobieta i kazała wszystko podopinać, podciągnąć za luźno wiszące i walące konia po szczęce wędzidło i wziąć wodze na kontakt, a nie dzwonić tym wszytkim po końskiej głowie.
I koń się sam naprawił. Big Grin

Ale uściślijmy, nie piszę, zeby sprzęt zaciągać aż koń trzeszczy.
Dobrze podpięty nachrapnik przylega a nie zaciska, daje się włożyć pod niego 2 palce od dołu.


No jak z butami - za luźne sa tak samo upierdliwe jak za ciasne, chodzi o ten złoty środek, gdzie but jest jak druga skóra - wszędzie przylega, nigdzie nie szura, nie klapie, nie uciska.

Teodoro: to jak z jazdą na kantarku sznurkowym żeby konia nie postukiwać supełkami?
(bo widzę że to co mi mówiono najwyraźniej działa inaczej, ale z racji że coraz mnie ufam niektórym dostępnym sobie "fachowcom" wcale mnie to nie dziwi :? )
wędzidło oczywiście, ze nie może być za luźno... Big Grin

Natomiast jak jeżdżę w samym kantarku to nie widzę, żeby coś się działo złego jeżeli jest on luźniejszy niż przepisowo.
Z tym, że ja nie mam wielkich oczekiwań ani ambicji wobec konia i siebie...Po prostu bawimy sie jazdą bardziej.
A ja się zastanawiam na ile się rozumiemy przez słowo pisane, bo Dagmara napisała że zapina nachrapnik luźno tak że wchodzą 2 palce, ja że trzeba dopiąć mocniej tak ze wchodzą 2 palce... 8)
Uściślę zatem przynajmniej kwestię moich palców :mrgreen:
Zapinam nachrapnik tak, że te dwa palce (w pionie, jeśli sprawdzane w osi pionowej Smile) da się wsunąć swobodnie. Tu z grubsza widać, jak leży:

[Obrazek: imgp0460uk6.jpg]
jak ciekawie uszki rozłożył...jakie chrapki, oczka jakie ....oj dałabym mu marchewkę albo chlebka...
lecę do swoich ze smakołykami!!!!!! Big Grin
Przekazałam Haneczce (bo to kobyłka) chlebek Smile

Sowa, a to nie jest tak, jak pisze DuchowaPrzygoda? Że w opisanym przypadku to właśnie luźno zapięte wędzidło było tym głównym źródłem dyskomfortu?

W tym temacie - czy ktoś z Was korzystał ze skórzanego wędzidła Merotha?

[Obrazek: p_prod1_200x117.jpg]
W dużej mierze wędzidło. Ale potem testowałam też zapinanie nachrapnika luźniej i kon tez trzepał głową. Nie aż tak jak wszystko było luźno, ale jednak przeszkadzało mu. Obecny koń jak ma luźno, na tyle luźno że nachrapnik rusza się, rozprasza się: często skrobie się (a przynajmniej próbuje) mordką o nogi (przy okazji wyciągając mnie prawie z siodła), próbuje ocierać się o przypadkowych ludzi, belki itp. Jak dopnę mocniej to tego nie robi- więc wnioskuję po tym zachowaniu że choć nie ma widocznych otarć, to jednak ociera i ... swędzi, piecze? A moze tylko "klepie" ale jednak chyba wytwarza jakąś niewygodę.

Zapinam ciaśniej niż na Twoim zdjęciu, wchodzą 2 palce płasko, pod szczęką - nachrapnik przylega do konia, nie dałoby się go tak odciągnąć.


Z takim wędzidłem spotkałam się tylko w opisie u Pruszyńskiego. Wypowiadał się pozytywnie, że konie go na ogół dobrze akceptują, zaznaczał tylko, ze po kupnie, nalezy go przez 2 doby moczyć w oleju (podejrzewam, żeby skóra potem pod wpływem wilgoci nie kurczyła się na końskim "ryjku".)
Zaraz zaraz Dagmaro, czy to skórzane wędzidło to nie jest to, co myśmy się gdzieś niedawno zastnawiali, na czym jechała taka Amerykanka w Pucharach Świata w skokach? Że miała wędzidło i wodze, ale nie było ogłowia? Bo to wygląda własnie jakby miało dac taki efekt. A jak to działa? Delikatniej czy ostrzej niz metal? Wiesz może?
O ile dobrze pamiętam to czytałam że to jest najdelikatniejsze wędzidło. Zaraz poszukam w książce to więcej napiszę.

Mam:
anatomicznie układa się w pysku konia; bardzo delikatne i większość koni dobrze na nie reaguje; jest wędzidłem bezogłowiowym, do jego pierścieni przypina się wodze a podbródek je przytrzymuje.

To z książki Pruchniewicza. Tam się z tym spotkałam.
Ania Guzowska napisał(a):Zaraz zaraz Dagmaro, czy to skórzane wędzidło to nie jest to, co myśmy się gdzieś niedawno zastnawiali, na czym jechała taka Amerykanka w Pucharach Świata w skokach? Że miała wędzidło i wodze, ale nie było ogłowia? Bo to wygląda własnie jakby miało dac taki efekt. A jak to działa? Delikatniej czy ostrzej niz metal? Wiesz może?

Możliwe, że to było właśnie to. Można na nim jeździć bez ogłowia, o ile koń ma odpowiednio wydatny podbródek Smile, można je też normalnie wpiąć w ogłowie.

Teoretycznie działa łagodniej niż metal, między innymi dlatego, że po jakimś czasie, tak jak już napisała Tarisa, przyjmuje kształt odpowiedni do pyska konia (oczywiście każdy zwierzak powinien mieć swoje, bo używanie jednego na kilka koni mija się z celem), a poza tym koń może je sobie ułożyć w tym miejscu, gdzie mu najwygodniej. Oczywiście jest też lżejsze niż metal i stosunkowo miękkie.

Minus - nie wszystkie konie je akceptują.
Minus nr 2 z mojego punktu widzenia - nowe wędzidło jest w przekroju mniej więcej kwadratowe, czyli ma kanty. Trochę się boję wsadzać je do pyska, nie wiem, jak długo je moczyć, żeby toto nie obcierało dziąseł, szczególnie, że producent kiedyś zalecał dlugotrwałe moczenie w oleju, a teraz już nie. I w jakim oleju, żeby koniowi potem smakowało? Lnianym?


Zrobię fotkę mojego i wstawię, jak znajdę chwilę czasu. Na razie załączam znalezione w necie.
Wcześniej źle jednak podałam (źle zapamiętałam) teraz zacytuję:
"(...)Przed pierwszym użyciem należy je przez parę dni namaczać w oleju roślinnym, a następnie krótko przed jazdą namaczać w wodzie." AJ W. Pruchniewicz

Jak tak patrzę na zdjęcie, to osobiscie, wolałabym wedzidło podwójnie łamane - tez układa się anatomicznie w pysku a nie ma efektu przywiązania języka do dolnej szczęki. bałabym się że przy dłuższym używaniu język koniowi zacznie drętwieć, koń nie ma możliwości wejść na lżejszy... hm powiedzmy ze "kontakt z wędzidłem", ani nie może go podnieść do góry, bo ono jest zaciągnięte od początku do końca na stałe i nie ma możliwości odpuszczenia, ani z woli jeźdzca, ani ze strony konia :roll:
Sowa napisał(a):Jak tak patrzę na zdjęcie, to osobiscie, wolałabym wedzidło podwójnie łamane - tez układa się anatomicznie w pysku a nie ma efektu przywiązania języka do dolnej szczęki. bałabym się że przy dłuższym używaniu język koniowi zacznie drętwieć, koń nie ma możliwości wejść na lżejszy... hm powiedzmy ze "kontakt z wędzidłem", ani nie może go podnieść do góry, bo ono jest zaciągnięte od początku do końca na stałe i nie ma możliwości odpuszczenia, ani z woli jeźdzca, ani ze strony konia :roll:

Też mam takie odczucia, jak patrzę na tę fotkę, ale nie jestem pewna, czy to jest właśnie to, co "autor (tj. wynalazca) miał na myśli". Ze strony producenta (http://www.merothisch.com) i z tego, co mi się udało znaleźć na różnych forach wynika, że na początku i tak powinno się jeździć z ogłowiem, żeby wędzidło miało czas dopasować się kształtem do pyska - wtedy zaciskanie tego paska nie będzie konieczne. Parę osób napisało też, że to dobry test dla ręki, bo jak się koniom coś nie spodoba, to zręcznie wypluwają wędzidło. Big Grin

Co do mnie, to chyba i tak będę próbować wyłącznie z ogłowiem, jak już w końcu się przełamię Smile

No i dalej nie jestem pewna, co z tym namaczaniem, bo na podanej wyżej stronie każą moczyć je przed pierwszym użyciem 10 min w oleju i powtarzać tę operację co miesiąc, a po każdym użyciu wyszczotkować pod wodą.
Dagmara Matuszak napisał(a):No i dalej nie jestem pewna, co z tym namaczaniem, bo na podanej wyżej stronie każą moczyć je przed pierwszym użyciem 10 min w oleju i powtarzać tę operację co miesiąc, a po każdym użyciu wyszczotkować pod wodą.

Ja bym zawierzyła Pruchniewiczowi i wrzuciłą to na kilka dni do oleju, zeby zaimpregnowac skórę i zabezpieczyć przed wvchłanianiem się końskiej śliny do wnętrza , oraz kurczeniem się i rozciąganiem w wyniku nabierania i utraty wilgoci.


BTW - gucio nie wynalazca, widziałam takie "patenty" ze 30 lat temu na polskiej wsi pod radziecką granicą. :evil:
Sowa napisał(a):Ja bym zawierzyła Pruchniewiczowi i wrzuciłą to na kilka dni do oleju, zeby zaimpregnowac skórę i zabezpieczyć przed wvchłanianiem się końskiej śliny do wnętrza , oraz kurczeniem się i rozciąganiem w wyniku nabierania i utraty wilgoci.


BTW - gucio nie wynalazca, widziałam takie "patenty" ze 30 lat temu na polskiej wsi pod radziecką granicą. :evil:

Nie opatentowali :mrgreen:
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30