Wybieram się obejrzeć i prawdopodobnie zakupić ^^ konia pod stolicę.
Możecie polecić kogoś kompetentnego, do kogo można się zwrócić o radę w kwestii 'technicznej'?
Chciałam zapytać osoby prowadzące stajnie, mające konie dla siebie oraz udostępniające konie do jazdy dla zainteresowanych...oraz osoby które znają się na prawie podatkowym.
Jako że chodzi za mną od lat temat posiadania własnej stajenki- może nie jako stricte działalność gosp. choć tego nie wykluczam, wciąż mam pustke odnośnie podatków itd.
a więc klika pytań:
1. budynek stajni murowany vs drewniany - marzy mi się drewniany- ale jak się to ma od płacenia podatku za nieruchomość? jeżeli budynek jako tako nie ma fundamentów takich jak murowany?
2. działalność gospodarcza w ZUS a w KRUS? czy prowadząc stajnie i mając teren do jazdy- ujeżdzalnia/plac i tym podobne oraz poza terenem stajni- lasy pola... bo rozumuję tak że udostępniając miejsce osobie prywatnej w mojej stajni(pensjonat) mając z tego comiesięczny przychód-zarobek- muszę od zarobku odprowadzić podatek - i teraz działalność gosp. w ZUSie - jaki rodzaj opodatkowania vat/ryczałt czy jakieś inne. czy miejscem prowadzenia całej działalności jest cały teren stajni łącznie z gruntem, czy sam budynek stajni? wiem że podatek od nieruchomości w przypadku działalności to zaskakująco duże sumy...
jak jest w przypadku KRUSu i działalności rolniczej?- rolnikiem nigdy nie byłam choć pochodze z terenów rolniczych/cała moja rodzina która była czynnymi rolnikami niestety już jest na tamtym świecie...
co jeżeli teren jest nasz a co jeśli część dzierżawimy?
3. prowadzienie jazd, czy mając uprawnienia instr. ja lub zatrudniając kogos na umowę -wiem jak to w zusie wyglada , ale jak jest w krusie??
4. jak się ma usytuowanie budynku przeznaczonego na stajnię do odległosci od zabudowań mieszkalnych, domów osiedli itd. czy są jakieś wymogi?
teoretycznie mówimy o terenie 1000m działki budowlanej na której miałąby się mieścić stajnia plus pomieszczenia magazynowe na siano słome pasze oraz jakiś mały przystajennny budynek socjalny, oraz ok 3-5 ha łąk na pastwiska.
proszę osoby chętne do odpowiedzi aby starały się pisać prostym językiem z chłopskiego na nasze bo ja ni w ząb paragrafów prawnych i tego języka nie kapuje..
przymierzam się mam teren na oku w dobrym miejscu, ładne łaki, po sąsiedzku jeszcze część pul uprawnych - dobre kontakty z rolnikami- dostawy zborza siana słomy ale zielona jestem a nie chce się porywać z motyką na słońce zeby na starcie nie usiąść i się załamać
temat pracy w stajni nie jest mi obcy- znam to juz połowę życia swojego... ale na swoim w 100% nigdy nie byłam
Witam.
Dawno mnie tu nie było.
Niestety nadejszła jak by powiedział Pawlak, ta chwila, kiedy muszę rozważyć rozstanie się z moimi klaczkami.
Mam je od prawie 15 lat i nie mam swojego kawałka ziemi nawet w doniczce, bo nie mam też swojego mieszkania. To się nazywa bezdomność. Aktualne miejsce pobytu muszę opuścić najpóźniej do końca czerwca. Do tego nie robię się coraz młodszy, 60+. Zastanawiam się jak ja jako całkowity ignorant przez tyle lat bez większych problemów prowadziłem tą moją "fundację". To, że sam nie jeżdżę konno to tu wiedzą ludzie, ale w dodatku moje dziewczynki też nie pracują, bo tak jak ja nie potrafią. Starsza, Czanta w tym roku skończy 18 lat i od siedmiu lat nie miała na grzbiecie jeźdźca. W tej chwili nadawała by się jedynie do oprowadzania, gdyby jej na spokojnie przypomnieć, że kiedyś to robiła. Ma w sobie około 40-50% folbluta i 82pkt bonitacyjne. Jej córka Czecia tylko kilka razy miała na sobie siodło i jeźdźca, 7 lat temu. W tym roku skończy 12 lat. Żyły sobie prawie jak wolne konie, tylko przestrzeni zawsze nam brakowało. Młodsza ma 84pkt bonitacyjne i jest jeszcze panienką.
Nie bardzo chciałbym obciążać swoim problemem fundacje.
Rozpatruję możliwość podarowania ich komuś, kto nie jest tak jak ja zielony w końskich sprawach.
Warunki, to muszą być razem, muszą mieć zagwarantowane dożywocie, które nie zakończy się podróżą w jedną stronę, czyli do rzeźni.
Polecamy się łaskawej uwadze forumowiczów
Trwają już zapisy na obozy jeździeckie na Anka Rancho. Obozy zaczynają się 1 lipca i będą trwały do 26 sierpnia (turnusy 1-, 2- i 3-tygodniowe). Anka Rancho mieści się w Gliniance k. Warszawy i jest stajnią prowadzoną przez doświadczoną instruktorkę, praktykującą również od wielu lat naturalne jeździectwo (PNH). Wszystkie konie, dostępne dla uczestników obozów, układane są od małego metodami naturalnymi.
Prowadzimy obozy jeździeckie dla dzieci, młodzieży oraz dorosłych. Podczas obozu zapewniamy trzy godziny zajęć z końmi dziennie - obejmuje to zarówno jazdę, jak i zabawy z końmi z ziemi na linie, według szkoły naturalnego jeździectwa. Uczestnicy biorą ponadto udział w zajęciach teoretycznych z hodowli koni i jeździectwa, prowadzonych przez zootechnika - właścicielkę ośrodka, zapoznają się też z codzienną opieką nad końmi oraz pracą w stajni, pojeniem, karmieniem koni i ich pielęgnacją. Zazwyczaj przydzielamy danej osobie jednego konia na cały pobyt, aby umożliwić każdemu nawiązanie bliższej więzi z czterokopytnym przyjacielem. Istnieje też możliwość przyjazdu z własnym koniem.
Podczas turnusu 1-13 lipca będziemy prowadzić zajęcia z j. angielskiego, związanego z tematyką jeździecką. Poziom językowy będzie dopasowany do poziomu zaawansowania uczestników. Poniżej film, który wykonaliśmy podczas zeszłego obozu (w całości po angielsku):
http://www.youtube.com/watch?v=geuGBY-SMgM
Na koniec obozu organizujemy konkurs, w którym uczestnicy mogą sprawdzić nowe umiejętności, wręczamy również wszystkim dyplom ukończenia kursu w naszej stajni.
Więcej informacji tutaj: http://ankarancho.pl/obozy.php
Zapraszamy na Kurs Ecole de Légèreté
szkoły ujeżdżenia klasycznego Philippe Karla
który odbędzie się w Stajni Bobrowy Staw
http://www.bobrowystaw.pl
w Sowiej Woli pod Warszawą
w dniach 25-28.04.2013 - TERMIN NIEAKTUALNY - KURS ZOSTAŁ PRZENIESIONY NA TERMIN JESIENNY
Kurs poprowadzi Veronika Bühn
niemiecka instruktorka Ecole de Légèreté.
Zapraszamy wszystkich szukających w pracy z końmi większej harmonii i lekkości niezależnie od poziomu zaawansowania i uprawianej na co dzień dyscypliny jeździeckiej.
Philippe Karl, zgłębia nauki dawnych klasycznych mistrzów od ponad 40 lat. Przez 13 lat był jeźdźcem słynnej francuskiej Szkoły Cadre Noir w Saumur. Jest zdecydowanym przeciwnikiem rollkuru. Nie stosuje w swojej pracy czarnych wodzy, wypinaczy, mocnej ręki, ciasno zapinanych nachrapników, skośników i wszystkiego, co krępuje ciało i naturalny ruch konia.
Ecole de Légèreté – Szkoła Lekkości Philippe Karla uczy w sposób zgodny z anatomią, psychologią i biomechaniką ruchu koni, co pozwala osiągnąć najwyższy poziom ujeżdżenia również z mniej utalentowanymi końmi o przeciętnych predyspozycjach ruchowych i pokrojowych.
Kurs adresowany jest nie tylko do jeźdźców ujeżdżeniowych. Zapraszamy jeźdźców i konie na każdym poziomie zaawansowania, również osoby początkujące - trzymające się pewnie w siodle w stępie, kłusie i galopie. Można również przyjechać z młodym koniem – takim, który jest co najmniej na etapie pracy pod siodłem w stępie i kłusie. Nie musi jeszcze galopować pod jeźdźcem.
Aby uczestniczyć w kursie jako jeździec, nie trzeba umieć wyjściowo nic „specjalnego”. Jeśli jeździcie rekreacyjnie i zawsze chcieliście doszkalać się w bardziej technicznej jeździe, a nie mieliście odwagi spróbować treningu ujeżdżeniowego, to może być kurs właśnie dla Was. Veronika jest bardzo przyjaznym trenerem, o nieograniczonej cierpliwości, doświadczonym w pracy z osobami na różnych poziomach zaawansowania. Potrafi ośmielić tych, którzy są spięci i uczy każdego na poziomie, którego potrzebuje on w danym momencie. Obserwowanie prowadzonych przez nią treningów na zeszłorocznym pionierskim kursie Ecole de Legerete było prawdziwą przyjemnością.
Pośród wielu poruszanych na kursie problemów, znajdziecie na nim odpowiedzi na m.in. następujące zagadnienia: koń chowający się za wędzidło, uciekający z głową do góry, napierający na wędzidło, nie akceptujący go, mający problem z równowagą, elastycznością itd.
Podczas sesji praktycznych każdy koń i jeździec będą odbywać trening indywidualny z Veroniką.
Będzie to praca na zwykłym wędzidle pojedynczo lub podwójnie łamanym, rozpoczynająca się od poznania konia i jeźdźca, określenia jakiego typu jest to koń i jak jeżdżąc na nim używać wodzy w bardziej świadomy i precyzyjny sposób, by pomóc mu zrozumieć oczekiwania jeźdźca. Lekcje rozpoczynają się od pracy na wędzidle z ziemi, podczas której jeźdźcy uczą się, jak mogą wpływać na równowagę konia, jak odciążać jego naturalnie cięższy przód poprzez zmianę ustawienia jego głowy i szyi. Równocześnie poznają i uczą się lepiej czuć pysk swojego konia, zanim jeszcze na niego wsiądą. W efekcie prowadzi to do większej akceptacji dla działania ręki jeźdźca, a dzięki temu do wzrostu rozluźnienia konia w pysku, szyi i całym ciele.
25.04 wieczorem - rozpoczęcie kursu od wykładu wprowadzającego.
26.04 – indywidualne sesje praktyczne z końmi oraz wieczorny wykład teoretyczny.
27.04 - indywidualne sesje praktyczne z końmi plus wspólna wieczorna lekcja grupowa
28.04 – indywidualne sesje praktyczne z końmi. Zakończenie kursu około południa.
Tegoroczne tematy wykładów to:
Pomoce do każdego z elementów, zwłaszcza użycie ręki dla poszczególnych typów koni (to będzie po części powtórka i usystematyzowanie wiedzy z poprzedniego kursu oraz wprowadzenie dla nowych osó ; znaczenie „dobrego” kontaktu i jego wpływ na równowagę konia; chody boczne; oraz oczywiście dyskusje i odpowiedzi na wynikłe w toku kursu pytania
Kurs będzie prowadzony w języku angielskim. Wszystkie zajęcia praktycznie i wykłady będą tłumaczone.
KOSZT
Uczestnictwo jako jeździec: 1100zł za całość
Uczestnictwo jako obserwator: 350zł za całość
ZAPISY
Szczegółowe informacje i rezerwacje miejsca na kursie:
Monika Damec - monika@zrozumieckonie.pl, tel. 601963146
Zapraszamy
Monika Damec
http://www.zrozumieckonie.pl
Stajnia Bobrowy Staw
http://www.bobrowystaw.pl
Czy ktoś z was używa ogłowie bezwędzidłowe "Rambo Micklem Multibridle" i może się podzielić swoimi spostrzeżeniami.
Można je zobaczyć np. na You Tube http://www.youtube.com/watch?v=MZ7aJkVWRMo
1) Chodzi mi o wasze spostrzeżenia wynikające z użytkowania, ponieważ bardzo poważnie rozważam ich kupno (cena ok. 800 zł) ale najpierw chciałbym porozmawiać z użytkownikami i skonfrontować te internetowe rewelacje.
2) Używam czasami ogłowie bezwędzidłowe z paskami krzyżowymi pod żuchwą i mam mieszane uczucia, choć muszę przyznać, że się sprawdzają dobrze. Koń reaguje właściwie i nie zauważyłem żadnych niepokojących sygnałów
3) Zauważyłem dość intrygujące zachowanie konia. W ogłowiu tradycyjnym (wędzidło podwójnie łamane KK Ultra 18mm Sprenger) koń wiesza się na wędzidle a na ogłowiu bezwędzidłowym jest "samoganaszującym" na luźnej wodzy. Problem dotyczy mojej uczennicy (16 letnia, lekka dziewczynka), która startuje w konkursach skoków klasy L, P.
4) Jest dla mnie oczywista niedoskonałość kontaktu ręki jeżdżca z pyskiem konia (drobna dziewczynka ale potrafi "przywołać konia do porządku przez wędzidło" - tak ją nauczono (!?!) i teraz mamy duuuużo pracy, żeby to zlikwidować). Pracujemy nad tym systematycznie. Jest jeszcze sporo pracy nad łydkami "uruchomienie silnika" i nad podstawieniem zadu (mocno pracujemy na treningach) i wogóle jesteśmy ciągle w fazie rozluźnienia.
5) Jak ja wsiadam na tego konia, to wszystko jest O.K., linia nosa lekko przed pionem, kontakt z pyskiem lekki, koń przeżuwa wędzidło i się nie wiesza. Zad podstawiony. Żadnych problemów. A jak ona wsiada, to koń się natychmiast wiesza na wędzidle i "wyrywa ręce". (jeżdziłem na tym koniu przez ok. 5 lat).
Stąd moja prośba o uwagi dotyczące ogłowie bezwędzidłowego, bo chcemy się przesiąść na inny typ ogłowia.
Może macie jakieś własne spostrzeżenia.
Wprawdzie są teraz święta i wypadało by wszystkim życzyć Wesołych Świąt Wielkanocnych ale ten problem siedzi mi gdzieś głęboko w głowie i nie daje spokoju.
Błogosławionych Świąt Wielkiej Nocy :!:
I doczekania w końcy WIOSNY
Wszystkim zaglądającym na nasze forum i ich bliskim
życzy W.M.
Czytam Ci ja sobie czasem różne koniarskie magazyny i czasem przeczytam coś, co mnie w jakiś sposób poruszy, zastanowi, nawet zbulwersuje i nie zawsze mam z kim o tym sobie podyskutować. Pomyślałam, że może nie tylko ja tak mam? Więc proponuję pisać o rozmawiać tu o tym, co przeczytaliśmy gdzieś i o czym chcemy podyskutować. Czasem dzięki takiej rozmowie można odkryć coś zupełnie nowego.
Zwróciłam uwagę w marcowym Koniu Polskim na artykuł Huberta Szaszkiewicza pt. „Oswajanie strachów”. Jest to temat zawsze przyciągający moją uwagę, bo w tym temacie mnie Cejlon przeczołgał swego czasu przez prawdziwy poligon. Autor piszę tu o takiej chyba standardowej metodzie, która w mojej praktyce okazała się totalnie zgubna i nie mogę dojść, jak to u niego może działać? Może mi wyjaśnicie? Ja nie chcę tu absolutnie podważać autorytetu Pana Huberta ale no nie rozumiem. A chciałabym.
Zacytuję ten fragment, bo nie chciałabym nic przekręcić.
„Wyprzedzić konia
Każdy doświadczony jeździec wie o czym piszę, bo potrafi po zachowaniu konia przewidzieć jego reakcję. Koń bojąc się czegoś, zachowuje się inaczej: wyczuwamy napięcie mięśni, ruch staje się jakby „zawieszony”, oczy i głowa skierowane są w stronę, z której ma nadejść niebezpieczeństwo. Zwierze całe jest jakby sparaliżowane. To wszystko jeździec powinien przewidzieć i poczuć. Wiedzieć na przykład, że raptowny hałas, do którego się zbliża, na pewno konia wystraszy. Że w zagrodzie, obok której przejeżdża, prawie na pewno będzie ujadający pies. Że źródłem strachu może być pociąg, ruch samochodowy etc. W takich sytuacjach doświadczenie jeźdźca jest nie do przeceniania. Swoim zachowaniem i zmianą dosiadu może w dużej mierze przeciwdziałać niekontrolowanym reakcjom konia. (…) Żeby nie dać koniowi uciec (a przynajmniej nie za daleko), kiedy coś go wystraszyło, musimy zapanować nad jego motorem, czyli tylnymi nogami. A więc: jak najgłębszy dosiad, „długie” łydki, ściągnięte łopatki, podniesiona głowa. To wszystko sprawia, że mocniej siedzimy w siodle i zmuszamy konia do podstawienia zadu. Uciekając, koń często używa siły głowy i szyi. Jest wtedy trudny do opanowania, więc nasza reakcja musi temu przeciwdziałać. Podnosimy ręce i skracamy wodze. Dłonie blisko siebie, z mocno napiętymi wodzami, nie pozwalają koniowi użyć głowy, jako siły napędowej w ucieczce. Szalenie pomocne jest wtedy zgięcie – nawet przesadne – wewnętrzne środka szyi. Skracamy wtedy dystans od dłoni do wędzidła, niejako „osaczając” konia. W tym samym czasie, spokojnym i pewnym głosem staramy się go uspokoić. To wszystko uda się tylko wtedy, jeśli wykonamy te czynności błyskawicznie i bezbłędnie, a to jest zależne od naszej równowagi, której ani na moment nie powinniśmy stracić, bez względu na to, jak koń się zachowuje”.
Sam początek jest obiecujący, bo umiejętność przewidywania i wyprzedzania reakcji konia jest już dla nas oczywiste. Ale już zakładanie, że raptowny hałas na pewno konia wystraszy jest wywoływaniem wilka z lasu. Jeśli spodziewamy się popłochu to niejako podświadomie go wywołujemy, bo koń po nas małpuje najzwyczajniej w świecie. Cały ten opis jest tylko i wyłącznie sposobem na radzenie sobie ze skutkami strachu (ponoszenie, nagła ucieczka i zrywka z miejsca) a nie oswajaniem strachów. Przecież odwagę i pewność siebie można w koniu rozwijać tak samo, jak można potęgować jego płochliwość. Tak jechany koń myśli sobie „o kurcze, człowiek się cały spiął, zrobił półparadę, coś się będzie działo, pewnie muszę na coś uważać! Coś tu się czai, ten na górze jest już gotowy do ucieczki!” Autor według mnie także przeczy sam sobie, bo w dalszej części tego artykułu pisze, że strach konia nie może być zwalczany karą. Tymczasem co tutaj mamy? Czy to pociągnięcie za wodzę, bo jak inaczej nazwać mocne napięcie wodzy, i jeszcze boczne zgięcie nie są dla konia karą za to, że się przestraszył? Ja długo tak postępowałam i jedyne do czego doszłam to eskalacja przestrachów do poziomu, nad którym już nie mogłam zapanować. Taki facet jak Szaszkiewicz z pewnością ma siłę i doświadczenie siłowo zapanować nad każdym koniem ale nie każdy rekreant tak ma więc po co coś takiego polecać w gazecie? Moim zdaniem w takich sytuacjach, jak spodziewany przestrach najlepiej zachowywać się neutralnie i nie dawać koniowi poznać, że się szykujemy do ucieczki! Ja w takich chwilach się właśnie rozluźniam, nucę, odwracam uwagę konia od prawdopodobnego źródła jak tylko mogę, staram się całym swoim jestestwem pokazać koniowi, że ja mam na to wywalone więc on też nie powinien. Oczywiście w podejrzanych miejscach jestem uważniejsza ale no bez przesady, żeby się starać swój tyłek wpasować między kegi kręgosłupa!
Takie postępowanie z Cejlonem sprawiło, że paniczne ponoszenie zmieniło się w najwyżej „przysiadanie”, nawet bez konieczności ściągania wodzy, czy tam liny od kantarka. Koń ma być mentalnie z jeźdźcem w parze.
No i dlaczego u Pana Huberta to działa? Mam taką teorię, że takie postępowanie wypracowuje bezwzględne posłuszeństwo, które niekoniecznie musi iść w parze z opanowaniem strachu i większą odwagą.
I co Wy na to? Coś może źle zrozumiałam? Nad interpretowałam? Jak Wy to widzicie?
jakie macie doświadczenia z otrębami ryżowymi?? wszędzie czytałam że raczej tuczą niż są energetyczne ale od kiedy daję je Młodemu (jakieś 2 tyg) to z dnia na dzień ma on coraz większego powera i coraz głupsze pomysły, już sama nie wiem czy to wiosna czy te otręby to jednak czyste zło
Witam
Chciałam się zapytać o różnice między nazwami, chodzi mi o różnice prawne, co można w którym a czego nie wolno, jakie są (mniej więcej) warunki itp.
Spotkałam się z takowymi nazwami (aby nie podawać nazw rzeczywistych, wszędzie będzie KOPYTKO):
- Stajnia Kopytko
- Stadnina Koni Kopytko
- Ośrodek Jeździecki Kopytko
- Szkółka Jeździecka Kopytko
- wiele innych...
Gdyby był ktoś kompetentny albo obeznany w tym temacie, to proszę o wypowiedź, gdyż w przyszłości chciałabym założyć własną stajnię i kwestia działalności gospodarczej to przede wszystkim nazwa adekwatna do działalności