01-31-2009, 09:58 PM
Ja też jestem wielką przeciwniczką wywozu koni na rzeź. Wiadomo, w końcu jestem ich miłośniczką. Targają mną w związku z tym różne uczucia. Z jednej strony doskonale wiem, że nic nie mogę z tym zrobić, bo chyba trzeba byłoby zmienić cały świat. Problem tkwi w ludziach. Często spotykam się z uzasadnieniem, że człowiek przecież jest drapieżnikiem i tak jak z resztą inne zwierzęta - zabija po to by jeść = żyć. Ale na wolności zwierzę ma szansę na życie, na ucieczkę. Nie jest skazany od początku na śmierć. Do tego ludzie zabijają na skalę masową, spójrzmy ile mięsa codziennie się marnuje, a w końcu jakieś zwierzęta zapłaciły za to życiem.
Obarczamy winą ludzi, którzy zabijają zwierzęta w rzeźniach. Ale dlaczego nie winimy siebie za to, że my te zwierzęta później zjadamy? Wszyscy siedzimy w tym tak samo, to jest taki ciąg przyczynowo-skutkowy. Gdyby ludzie nie jedli mięsa, nie byłoby potrzeby tworzenia ubojni. Ze względu na naszą naturę nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Możemy jedynie walczyć o poprawienie warunków w rzeźniach (z resztą nie odkryłam Ameryki, bo na tym forum to stwierdzenie padło już pewnie sto tysięcy razy).
Ja chciałabym, aby wszyscy ludzie żywili się roślinkami i żeby żadne zwierze nie zostało pozbawione życia z naszych rąk. I co? Mogę tylko pomarzyć, bo świata zbawić się nie da.
Ale jak to się mówi, próbować zawsze można i powinno się. Tylko największe pytanie brzmi: co moglibyśmy zrobić?
Obarczamy winą ludzi, którzy zabijają zwierzęta w rzeźniach. Ale dlaczego nie winimy siebie za to, że my te zwierzęta później zjadamy? Wszyscy siedzimy w tym tak samo, to jest taki ciąg przyczynowo-skutkowy. Gdyby ludzie nie jedli mięsa, nie byłoby potrzeby tworzenia ubojni. Ze względu na naszą naturę nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Możemy jedynie walczyć o poprawienie warunków w rzeźniach (z resztą nie odkryłam Ameryki, bo na tym forum to stwierdzenie padło już pewnie sto tysięcy razy).
Ja chciałabym, aby wszyscy ludzie żywili się roślinkami i żeby żadne zwierze nie zostało pozbawione życia z naszych rąk. I co? Mogę tylko pomarzyć, bo świata zbawić się nie da.
Ale jak to się mówi, próbować zawsze można i powinno się. Tylko największe pytanie brzmi: co moglibyśmy zrobić?