Hipologia

Pełna wersja: Konie na rzeź
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8
Trusia ujęła sprawnie mniej więcej to, co wcześniej chciałam przekazać Smile

A co do handlarzy - ci, z którymi sie zeknęłam mówli o koniach jak o przedmiotach, które należy wywalic na złom..a jak wykuiłyśmy konika z koleżanką od takiego człowieka, to nie dość ze zostałyśmy wyśmiane przez niego(bo koń był stary i schorowany, zresztą szybko padł), to jeszcze przez wszystkich prawie znajomych koniarzy!
Tak samo jak wzięłam psa ze schroniska, myślicie że moja rodzina twierdzi że to dobrze?A gdzie tam, uważają że to, ze mój pies np gania owce czy króliki, to kwstia tego, że jest ze schroniska, bo takie psy są ZŁE Confusedhock:

Poza tym samo wykupywanie pojedynczych koni mało daje, chyba że sami mamy być ich właścicielami lub przekazać prorządnej fundacji - bo inaczej trudno przewidziec, gdzie trafi wykupiony konik.

Jeszcze wypowiem się apropos wypowiedzi Magdy o wychowaniu dzieci :wink: Nie każdy jest wychowywany w duchu miłości do zwierząt i w ogóle w duchu miłości, ale czy z tego powodu jest gorszy? I np. jak dojdzie po latach od wniosku, że lubi zwierzęta, ma odwrócić się od swojej rodziny? Albo np. jak ktos się wychował wśród zwierząt, ale źle traktowanych przez rodzinne "autorytety"... Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jak zwierzeta czują, powtarzaja to co wyniesli z domu, tak samo jak stereotypy, albo uprzedzenia - tak jak ktoś nie lubi Żydów, tak samo ktoś inny może nie lubić koni czy psów czy świń.
Niestety(czy stety) rodziny się nie wybiera, jedni mają zgraną i związaną rodzinę, w której kocha się zwierzęta, a inni mają w domu chłod, konserwatyzm, pojęcie o tym że zwierzę należy sobie podporzadkować. I mimo, że ktoś np kocha zwierzęta, nie widzi ich potrzeb i je ogranicza - tak samo można kochać drugą osobę, a pomimo to ją krzywdzić... Na Boga, życie to nie kolorowa sielanka. Nie wiem może ja mam pecha i mi się tak trafiło, ale myślę że każdy ma jakieś problemy. I można np nie lubić swoich rodziców i nienawidzić ich postępowania, ale robić podobnie z braku innych wzorców. I po co są takie fora jak to - własnie, zeby uświadamiac innych, żeby dyskutowac o różnych poglądach i o tym jak każdy widzi pracę ze zwierzętami czy relacje z nimi, bo dzięki temu tacy ludzie jak ja, mogą zobaczyć że pewne rzeczy da się zrobić, że nad pewnymi rzeczami da się pracować i że nalezy zdobywacć wiedzę na temat funkcjonowania innych(obojętnie czy ludzi czy zwierząt). Ale naprawdę ocenianie po jednej wypowiedzi kogoś, bez uwzględnienia takkich rzeczy jak życie codziennie tej osoby, czy to dlaczego mówi tak a nie inaczej, nie jest sprawiedliwe. I komentarze typu: ciesze się, że moja rodzina myśli inaczej. No to dobrze, że myśli mnie to cieszy, ale niektórym nie dano szansy tak sie wychować...I nie oznacza to, że te osoby można tak o skreślać..
haha...no to wyszło na to, że ja koni nie chcę zabijać, ale to kosztem innych zwierzątek, króliczków czy świnek itp.

A może jest tak, że ja chcę forsować zmniejszanie cierpienia koni bo chcę powiększać cierpienie ludzi? Bo to by było bardzo logiczne idąc Waszym tokiem rozumowania...

no cóż, kończę ten temat, żeby nie powiększać bicia piany....bardzo polsko sie zrobiło. Kiedyś pewien Australijczyk jak sie dowiedział, że jestem Polką to od razu sie roześmiał i powiedział..."a Polacy, u nas są znani, ze sie ciągle ze sobą kłócą"!
Bo nie można ot tak po prostu wykrystalizować coś wspólnie dla dobra koni...
Cytat:tak jak ktoś nie lubi Żydów, tak samo ktoś inny może nie lubić koni czy psów czy świń
łohohoh Aniu troszke sie zagalopowalas z tym porownaniemWink wierzę że było to nieswiadome
a wracajac do koni rzeżnych - tak zwierzeta te odcisnely istotne pietno w naszej Polskiej historii, jako wierzchowce przede wszystkim , choc w czasach niedoli zolnierza zdarzalo sie ze koń byl pozywieniem zreszta podobnie jak siodlo w skrajnych przypadkach Wink
niejestesmy w stanie ludziom, Polakom zabronic jesc koniny, nie uwazam zeby konie były " kosmitami" i cierpialy mniej niz krowki i swinki,
spozywam mieso , moja jedyna aktywnosc na ktora mnie stac to pilnowac swojego otoczenia, okolicy i robic co w mojej mocy lezy aby sprzeciwiac sie tyranii (wobec koni i innych zwierzat rowniez)
przekazac 1% podatku na organizacje zajmujace sie problemem transportu koni rzeznych, lub o podobnej działalnosci...
i mimo iz jestem milosnikiem koni nie tylko one staja sie przedmiotem moich rozwazan na tematy nierownosci relacji zwierze - czlowiek , choc nie ukrywam ze wyjatkowo czesto o nich mysle.
zbiorowe dzialania maja sens , pod warunkiem ze maja wymiar realnej i trwalej porawy.
Duchowa Przygodo: Ależ można i nawet trzeba. Tylko nie każde działanie coś przyniesie. Trzeba mysleć racjonalnie, nie da sie wprowadzić zakazu hodowania koni rzeźnych czy jedzenia koniny itp.
Ja myślę, z ejeśli idzie o konie i ich konsumpcję to idzie o to,że jednak krowy zawsze służyły do jedzenia ich lub do produkcji mleka, ewentualnie prymitywnej orki. A koń jednak służy i na wiele innych sposobów - czy to na wojnie, czy w rekreacji, czy w zbijaniu fortuny na wyścigach,itp itd. Dlatego myśle taki sprzeciw budzi jedzienie koni - ale jednak patrząc na historię, to koń był w podobnym stopniu zjadany jak służył jako zwierzę pociągowe czy wierzchowe.
Tyle, że teraz sporty konne, hodowna itp rozwinęła sie bardzo silnie. I coraz większy sprzeciw moralny kwiestia hodowania koni na mięso czy oddawania ich na rzeź, bo są stare czy chore. Ale wciąż jest pełno ludzi, którzy po porstu lubia koninę i chcą ją jeść i nei widzą różnicy między koniem a krowa, bo się znimi nie stykają na codzień.
Stąd problem - wiadomo, że miłośnik koni koniny nie zje, ale ludzie nie maja obowiązku być ich miłośnikami.
Dlatego też, uważam że najważniejsze jest walczenie ze złym traktowaniem koni, a nie z samym faktem wywożenia ich do rzeźni. Można by ewentualnie próbowac walzyć z tym, że konie które całe zycie pracują dla człowieka idą do rzeźni bo są stare - jesli by wywrzeć na społeczeństwu presję, pokazać im że człowiek który oddaje starego konia do rzeźni nie jest mile widziany w społeczeństwie, że się takim pogardza, może to by jakoś zadziałało. Na zasadzie takiej jak się robi reklamy i mnipuluje odbiorcą(będe sie tego uczyć szczegółowo na studiach, może np jakies kampanie reklamowe w tv by coś pomogły), ale do tego trzeba miec pieniądze...
Co do testów dla posiadaczy koni, to wbrew pozom to nie taki głupi pomysł - możnaby ludziom kazać wypełnić godzinny test z wiedzy ogólnej o potrzebach koni. Tylko znowu trzebaby pieniedzy. Możn aby tez organizowac szkolenia dla posiadaczy koni, organizowane przez PZHK, takie podstawowe ABC wychowania konia, cos jak tersura dla psów, tylko niekoniecznie z uczestnictwem swoich koni. Ale np. mogłyby powstać ośrodki szkolenia, nawet w ramach stajni takich jak we Wrocławiu Partynice. Robić dla posiadaczy koni szkolenia raz na 3 miesiące, brać konia na którym pokazywałoby się różne rzeczy, odpłatne to robić nisko...Tylko nie wiem jak coś takiego mozna by zaszczepić tym z PZHK. We Wrocławiu własciwie możnaby postarać się o dofinansowania miasta, w końcu miasto utrzymuje Partynice.

W ogóle to ja mam znajomości na Partynicach...mogłabym przy okazji rozpoczęcia dnia wyscigowego z nimi pogadać tak luźno czy takie coś w ogóle ma szanse istnienia(tylko, że nie chce isć na wyscigi...). Mam też brata pracującego w reklamie. Bo chodzi o to, że załóżmy zorganizuje się szkolenia dla posiadaczy koni i jak myślicie, ludzie by przyszli?Ja myślę, że nie!Bo kazdy ma przekonanie że juz wszystko wieTongue ALe jakby zrobic reklame to już inna sprawa. Tylko, że skąd wziąć pieniądze...chyba, że od miasta, mój ojciec pracuje w Urzędzie Miejskim i ma pod sobą Partynice i np schronisko dla zwierząt, tylko że aktualnie z nim nie rozmawiam :? żeby móc spytać czy miasto może takie rzeczy dofinansować. Ale wspominał kiedyś, że np Partynice powinny organizować więcej szkoleń jeździeckich i z epowinien być dzień kiedy inne stajnie wrocławskie mogą korzystać z hali. Tylko cos tego wpraktyce nie widzę. No ale tak czy tak działania tego typu mają większy sens, niż sprzeciwanie się faktowi spożywania koni.

Konicek: chodziło mi o to, że ludzie wyciagają pełno przekonań z domu. Np. że nalezy nie lubić Niemców czy Żydów, albo że psy są głupie, alo że koty drapią itp. Znam ludzi, którzy nigdy nie spotkali zadnego Araba, a mają bardzo szeroko rozwinięta opinie na ich temat, tak samo jak nie widzieli konia na oczy, a mają przekonanie, że jest niebezpieczny i śmierdzi.
Ania Guzowska napisał(a):. Na Boga, życie to nie kolorowa sielanka.

Myśle, że nawet będąc pełnoletnią od 2 lat , niewiele wie się o życiu .
A już z całą pewnością , to nie czas na jego podsumowanie
:lol:

Moje oburzenie wcale nie wynika z faktu, że ktoś uważa, że można hodowac konie na mięso, tylko z tak beztroskiego pisania, co przyjdzie do głowy.
Z miałkości przedstawianych argumentów usprawiedliwiających zabijanie.
Głód, brak pracy- to juz dawna przeszłosć .
Każdy człowiek , nawet młody , ma rozum i możliwość wyboru .
I wybiera .

I jest przez innych oceniany .
Wypowiadając się publicznie kształtujemy własny obraz - warto o tym pamiętać .


I ostatnia sprawa .

Podobno jesteśmy ogromnym eksporterem koniny.

To dziwne, ze tak mało o tym słychać, brak doniesień o sukcesach w tej branży.
Ze stajni znikają konie i nikt nie chwali się - dobrze zarobiłem na tym żywcu.

Wstydliwy interes ?

p.s.
Narazie nie hodujemy psów i kotów na mięso- ale skoro w Chinach jest popyt....
Może nie czas na podsumowanie życia, ale nalezy pamietam o tym, że życie toczy sie cały czas i w kazdej chwili przeżyło się coś. Niektórzy umierają w wieku 20 lat i mają bogate doświadczenia. Miałam kiedyś takiego przyjaciela,(niestety zmarł kilka lat temu), po rozmowach z którym gdy miał 13 lqt doszłam do wniosku, że jest bardziej dojrzały niz niejeden 18latek. Każdy ma inne życie i niektórzy dorastają szybciej inni później. Ja np zaczęłam pracować w wieku 12 lat i to fizycznie(choć lekko), a niektórzy moi znajomi mają 20 i nie robią nic, rodzice im dadzą obiad, wypiorą, zapłacą za konika czy pieska( i jeszcze z nim będa wychodzić, byle dziecko nie musiało), dadzą kase na impreze itp. Inni nie mają tego komfortu. Oczywiście i mnie rodzice utrzymują po części, mam dach nad głową i żarcie, ale to wszystko juz od wielu lat. Więc choć nie mam wielkiego doświadczenia zyciowego, typu założyc własną rodzinę, chodzić do pracy rok w rok itp, to jednak w tym co przeżyłam do tej pory nie znalazłam podstaw do twierdzenia, że życie jest kolorowe. No ale ja zawsze byłam pesymistką...tylko to mi się nie wzięło tak o znikąd. Ale nieważne, bo robi sie offtop, w końcu to forum o koniach a nie o modelu rodziny :wink:
a ja mysle ze to porownanie z Chińczykami jest zupelnie nietrafne,
wiele rzeczy w Chinach nie rozumiem ale to wynika z faktu nieznajomosci tamtejszej kultury,
mysle ze do Polszy nie przejdzie chinski wzorzec kulinarny.zreszta duzo spoleczne oburzenie wywolala ostatnia afera z przetapianiem psów ze schroniska na smalec...
Magdo nie potrafie wyłapac jak bylaby Twoja propozycja wobec problemu zabijania koni (czy zwierzat wogole). i bede wdzieczna za "oswiecenie " mnie w tej kwestii :wink:
bo zauważam niestosownosc w krytykowaniu rzeznikow kiedy samemu je sie miesko , schaboszczaki co niedziela, czy rosolek - przeciez ,moge nawet stwierdzic,mamy to dzieki owym rzeznikm wlasnie.
ja przeciw rzeznikom nie wystepuje, ale chetnie zastosowalabym wobec nich kurs empatii wobec zwierzat
Aniu uwazam ze mozesz podsumowywac swoje zycie kiedy Ci sie tylko podoba,
a argument , mowiacy o tym ze Ania nie moze wyglaszac tu swoich opinii bo jest mlodsza nieco nie jest zadnym argumentem.
DuchowaPrzygoda napisał(a):Sowo dziś mam placki drożdżowe ze śmietana i truskawkami. Zapraszam!
Ale...może lepiej czekoladę..na polepszenie humoru?

Mnie czekolada humor kwasi.

Ale wracając do sprawy: póki jest konsument, póty kręci się biznes. Zakazy jedyne co zdziałają, to powstanie czarnego rynku, a tam to dopiero będzie zupełny brak kontroli i koszmar.
Zawsze trzeba myśleć perspektywicznie, oglądać problem ze wszystkich stron i patrzeć jakie przyniesie skutki uboczne dane rozwiązanie.
Przez 5 lat wegetarianizmu nauczyłam się jednego- każde zwierzę cierpi tak samo i jest mi naprawdę wszystko jedno jakie zwierzę jest zjadane, pies, koń czy ryba. Najważniejsze jest nie hurraoptymistyczne rzucanie się z motyką na księżyc, ale działanie u podstaw, i minimalizowanie cierpienia.
Nie da się ludziom zakazać jeść koniny, a skoro ją jedzą, to gdzieś te konie będą hodowane i ubijane.
Najlepiej żeby były hodowane jak najbliżej ubojni, a ubojnia jak najbardziej legalna = otwarta na kontrole i modernizacje.
To sposób na zmniejszenie cierpienia, bo na razie nie wygląda żeby ludzkość miała hurtowo przeżucić się na sałatę z truskawkami.
Heh, ja niestety nie lubię jarzynek, owoców też mało które. Najchętniej jem własnie mięso i produkty mleczneWink I kocham np tunczyka, a ponoc przy ich wyławianiu giną delfiny Sad No ale, nie chce się dlatego sprzeciwiać faktowi zabijania zwierząt(w końcu drapieżniki tez nas zabijają jak są silniejsze), ale okrucieństwu i zabijaniu bezsensownemu a więc dla przyjemności. No i niehumanitarnym rzeźnią( o ile oczywiście istnieją humanitarne).

Heh tak się w tę dyskusję wdałam, że mi uciekł autous za uczelnią. Lecę na następny 8)
Na jajkach są teraz oznaczenia, które pokazują czy jajko biegało po łące, czy też było zamknięte w klatce... te "szczęśliwe" jajka są trochę droższe ale możemy przynajmniej wybrać bardziej humanitarne rozwiązanie. Nie wiem, na mięsie chyba nie ma takiego czegoś? Czy ja nie zauważyłam? Pamiętam że kiedyś w jednym dużym sklepie był "kurczak wegetarianin", było napisane że nie karmili go mielonką z innych zwierzaków i że biegał po łące. Ale zniknął.
Słyszałam też że najlepsze warunki do życia mają łososie, bo w gorszych nie przeżyją. Ale nie wiem ile w tym prawdy. Mogłyby też być jakieś oznaczenia na rzeźniach... jakaś pieczątka od Temple Grandin Wink
Ciekawe spostrzeżenie, że trudniej zabić spokojnego zwierzaka... pewnie takiego "niespokojnego" człowiek zabija też trochę ze strachu. Takiego leśnego - zabija "żeby nie uciekł". No i może sobie wyobrażać że jest jak ten Indianin, co po ustrzeleniu sarenki daje jej pić i uspokaja ją... chociaż obłudy w tym sto procent. A takiego spokojnego - nie ma powodu... ale skoro wszelkiego rodzaju fabryki dało się zautomatyzować, to rzeźnie chyba też? Tu mi się pomyślało, że łatwiej też stosować agresywne metody na zwierzętach, które są nieposłuszne... albo "olewają", albo się buntują... często ludzie sobie w tym znajdują wytłumaczenie dla tego, co stosują. I takie zachowanie konia wyzwala w nich agresję. Nie szkodzi, że sami je sprowokowali stawiając go w określonej sytuacji. Teoretycznie wszyscy mogliby jeździć bez ogłowia, ale że konie mają na ten temat inne zdanie... to przecież ich nie będą przekupywać cukierkami Tongue
Wracając, myślę że w każdym razie rzeźni, zwierząt mięsnych i mięsa powinno być o wiele mniej. Wszyscy co lubią mięso mogą jeść go o wiele mniej i jeszcze wyjdzie im to na zdrowie. A żeby było smaczne... od tego są przyprawy i książki kucharskie Wink wtedy łatwiej by było o to, żeby to mięso miało lepsze warunki życia i śmierci... no i byłoby droższe oczywiście. Ekologicznie by było... efekt cieplarniany by się zmniejszył... same korzyści. A tak, tylko lodowce się kruszą... Wink
Co do kursów na temat "obsługi konia" (to chyba też w tym wątku było?) to przecież jest ich pełno... parelliowe, klikerowe, może klasycznych jeszcze nie ma zbyt wiele i w ogóle różnorodność niewielka... ilość też homeopatyczna... ale myślę że to się będzie rozwijać, zwłaszcza że podejście jest teraz bardziej indywidualne. Inna sprawa, że każdy ma swoje widzimisię, ja bym wolała coś, co pozwala się człowiekowi wstępnie zorientować. Na przykład są psie szkoły różne; w jednej powiedzą, że na zajęcia należy przynieść kolczatkę, w drugiej powiedzą że należy przynieść psie smaczki, a często ludzie nie wiedzą co taka różnica zapowiada. Więc jakiś zupełnie podstawowy drogowskaz chyba wystarczy Smile różnorodność niech się wtedy swobodnie mnoży. Na pewno nie chciałabym "jedynej słusznej" instrukcji.
miałam na myśli test dotyczący podstaw chowu koni.
Żeby właściciel wiedział, że koń powinien być pojony, karmiony sianem , owsem.

I żeby wiedział, że jak zamknie konia na tydzień w stodole i będzie go karmił owsem w ilości 8 kg to ten koń po wypuszczeniu będzie np. brykał. I nie będzie to oznaczało, ze chce zabić właściciela...itp. zupełnie podstawowe testy, które pomogą nie tylko ludziom , ale i koniom.

Absolutnie Aniu nie miałam na myśli tego, żeby wprowadzać jedynie słuszne teorie.....daleko mi do takiej postawy.

Niech sobie ludzie stosują metody jakie chcą, niech sobie łączą style, kupują kowbojskie kapelusze do sportowych siodeł itp.....Ja się nie wtrącam do życia innych ludzi ani nie przypinam etykietek.

Chodzi mi tylko i wyłącznie o dobro koni, ale i tychże ludzi...bo często naprawdę nieświadomie popełniają błędy i sami cierpią razem z końmi!

Prosty zwykły test jaki trzeba by było rozwiązać w PZHK.....na temat tylko i wyłącznie znajomości podstaw chowu koni.
Myślę, że w ten sposób wiele koni uniknęłoby przedwczesnej śmierci...
Przypomnam sobie ,że próbowano coś podobnego wprowadzić z kandydatami na posiadaczy psów niektórych ras,ale nie wiem z jakim skutkiem . Może Ailusia coś wie bo jest bliżej "psiarzy".
Doświadczenie uczy , że wszelkie nakazy i zakazy w naszym społeczeństwie budzą natychmiast odruchy sprzeciwu.
Jak czegoś nie wolno to właśnie tak będą robić , a jak coś zakazane to właśnie trzeba spróbować , bo jak zakazane to coś w tym musi być . Nasi to specyficzna nacja.
Nie mniej jest myślę zapotrzebowanie coraz wyraźniejsze na wiedzę, więc mądre kursy , czy różnorakie szkolenia z pewnością znajdą słuchaczy.
jeździłam kilka dni temu po województwie z pewną osobą "od koni"

spotkałam dziesiątki koni zamkniętych w stodołach czy chlewkach, kupionych ze względu na modę.
Właściciele konsultowali sposób żywienia tych koni z rolnikami....i okazywało się, że ci rolnicy radzili karmić owsem po 5 lub nawet o zgrozo 10 kg!

Konie są pozamykane bo zimno. Wypuszczane na wybieg rzadko bardzo...bo okazuje się, że jak właściciel zbliża się do drzwi, żeby je otworzyć to koń aż wpada na niego....no i nie otwiera tych drzwi w obawie, ze koń go stratuje!

Potem okazuje się, że wałaszek który 5 lat nosił dzieci nagle zamienia sie w dzikusa, którego trzeba SZYBKO sprzedać bo może połamać kości....

Nie chodzi mi o kursy ani szkolenia. Proste , podstawowe testy!!!!!!!!!!
Kursy, jakieś obowiązkowe szkolenia itp. to tylko pomnażanie biurokracji i utrudnianie ludziom życia!
Testów dla właścicieli psów ras niebezpiecznych chyba nie ma, bo my mamy bulteriera i nikt nic nam nie kazał robić ani żadnych kontroli nie ma.
Ale testy dla koniarzy to wciąż dobry pomysł, tylko ciekawe cona to PZHK, nei przypuszczam żeby oni tez mieli takie zdanie jak my...poza tym człowiek może nauczyc się do testu a robić swoje, ale mimo wszystko zawsze jest troche osób, które kupują pierwszego konika dla córeczki czy na ogródek i im przydałoby sie takie coś.
Co do szkoleń myslałam własnie o po porstu chowu koni - żande klasyczne, naturalne itp. Poza tym powinny byc łatwiej dostępne(a więc od czasu do casu w każdym województwie) i nie drogie. I nie tylko na tematy typu co koń je ale co ile sie bierze kowala, jak wygląaja podstawowe choroby, jak opatrzyć prosta ranę, co powinno być w ateczce, co ile odrobaczanie i szczepienie, co daje pastwisko i jak zastąpić żywieniowo jego brak, o zapotrzebowaniu konia na ruch itp...
Ja sama chętnie posłuchałabym o szczepieniach, o pierwszej pomocy dla konia itp. Na razie pozostają książki, ale wielu ludzi po nie nie sięga.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8