Zjazd z góry - problem
Zjazd z góry - problem
Tak się dzieje w półsiadzie ,że tułów pochyla się a "pupa" przemieszcza się nieco w tył. Siodła crosowe mają w związku z tym właśnie specyficzne siedziska , dłuższe np.od ujeżdzeniowych.
Trusia Ja nie widzę, żeby na tym rysunku siedzenie przemieściło się do tyłu. Widać dwie pozycje tułowia, ale jedną pozycję ciała od pasa w dół.
Trusia Ja nie widzę, żeby na tym rysunku siedzenie przemieściło się do tyłu. Widać dwie pozycje tułowia, ale jedną pozycję ciała od pasa w dół.
Poprzyglądać się temu wszystkiemu można na sucho. Stanąć najpierw w czymś a la "dosiad ujeżdżeniowy": nogi rozstawione, palce stóp skierowane do przodu, kolana nad stopami, nieco ugięte, kość ogonowa celuje prosto w dół, czubek głowy w górę. I z tej pozycji zacząć składać się do półsiadu.
Albo może najpierw do tego "para-półsiadu" - czyli zacząć po prostu pochylać górę ciała do przodu. "Na Małysza". W pewnym momencie środek ciężkości wysuwa się przed powierzchnię podparcia (stopy), trzeba zacząć walczyć z grawitacją...
A potem jeszcze raz się zacząć składać z dobrej pozycji wyjściowej do dobrego półsiadu. Tyłek się cofa, kąty zamykają, narciarz zjazdowy się robi, nie skoczek narciarski. Ciężar ciała pozostaje cały czas nad stopami, nie przerzuca się ani na palce, ani na pięty.
Cześć :-) Ale u nas śnieży teraz!!
Przewertowałam sobie dyskusję i mam wrażenie, że mało kto widzi, że oba półsiady na rysunku Muselera są inne. Przekrzywcie glowe i popatrzcie na nie ta, jakby linia górki była poziomem i podstawą obrazka i wtedy porównajcie.
Chyba widać, że przy zjeżdzie srodek ciezkosci konia troche jest przesuniety w tył. Zatem srodek jezdzca tez trzeba przesuwac i jakby bardziej wypieta jest pupa :-) Zwroćcie uwage, że w stosunku do "sterj" pozycji zmienia się tylko tulów a nie miednica! Zobaczcie o ile bardziej środek konia i jezdzca jest z przodu przy wjezdzie. Miednica jest tak jakby nad przednim łękiem. Uda nie sa tez w pionie.
hashaa, zupełnie rozumiem o co Ci od początku chodzi :-)
Trusia! zobacz gdzie jest miednica!! Przy skoku też przecież się przemieszcza podążając za środkiem ciężkości konia.
I jeszcze do ryzunku Muselera: z tym oparciem na strzemionach nie jest tak różowo. Widać, że ze stromych górek trzeba polegać niestety na kolanach. Linia puśliska więc i kierunek nacisku na strzemie jest nie za bardzo w zgodzie z grawitacją więc z pewnością jeźdźcowi jest trudniej i oparcie jest jakby hmmm sztuczne. To troche ak jak stanąć pewnie na pochyłej ścianie i jeszcze być do niej prostopadłym. Dlatego ten nacisk chyba w tym momencie przechodzi bardziej na kolana... sie mi zdaje...
Cytat:Taki dosiad spełnia w większym stopniu warunki praktyczne, ( jeździec widzi przed sobą drogę, utrzymuje przyłożone do boków łydki zapobiegając przestawienie zadu w bok) , niż warunki stricte "fizyczne" związane z przyciąganiem ziemskim.
Ależ ja nie kwestionuję faktu, że w półsiadzie pupa idzie do tyłu. W ogóle na ten temat się nie wypowiadałam. Powiedziałam, że na rysunku Muselera tego nie widzę. I nadal nie widzę. Narysowane są dwa tułowia - jeden linią przerywaną, drugi ciągłą. Oba tułowia mają doczepiony ten sam tyłek. Nie widzę linii, która by pokazywała przesunięcie tyłka czy jego inną pozycję. Nie wykluczam naturalnie, że może właśnie jej po prostu nie zauważam i dlatego zgłosiłam swoją wątpliwość. Guli zanegowała słowa Maku, że środek ciężkości przemieszcza się do przodu i poparła to przesunięciem tyłka. Tak jak Maku, chcę zrozumieć i dlatego zapytałam o to przesunięcie. Bo skoro tak się dzieje, to powinno to być widać na rysunku poglądowym. Guli w odpowiedzi napisała dużo o nogach końskich ze zdjęć Trenera i o zachwianiu równowagi. O.K., bardzo to ciekawe, ale co z przesunięciem tyłka ludzkiego? W dodatku Trener napisał:
Cytat:Taki dosiad spełnia w większym stopniu warunki praktyczne, ( jeździec widzi przed sobą drogę, utrzymuje przyłożone do boków łydki zapobiegając przestawienie zadu w bok) , niż warunki stricte "fizyczne" związane z przyciąganiem ziemskim.
Cejloniara . Widać, że ze stromych górek trzeba polegać niestety na kolanach. Linia puśliska więc i kierunek nacisku na strzemie jest nie za bardzo w zgodzie z grawitacją więc z pewnością jeźdźcowi jest trudniej i oparcie jest jakby hmmm sztuczne .
Cejloniara . Widać, że ze stromych górek trzeba polegać niestety na kolanach. Linia puśliska więc i kierunek nacisku na strzemie jest nie za bardzo w zgodzie z grawitacją więc z pewnością jeźdźcowi jest trudniej i oparcie jest jakby hmmm sztuczne .
Trusiu, zwracałam uwagę na różnice w pólsiadach prawidlowych przy wjeździe i zjeździe. Pupa idzie do tyłu bardziej w stisunku do półdziasu w podjeżdżaniu. Napisąłam to chyab dość jasno co ze sobą porównuję.
Cejloniara, rozumiem, co napisałaś. Napisałaś jasno, ale ja chyba niejasno. Mi chodziło o pupę przy zjeździe , czyli rysunek A i porównanie obu pozycji z tego rysunku, a nie rysunku A z rysunkiem B.
Trusia Narysowane są dwa tułowia - jeden linią przerywaną, drugi ciągłą. Oba tułowia mają doczepiony ten sam tyłek. Nie widzę linii, która by pokazywała przesunięcie tyłka czy jego inną pozycję.
Trusia Narysowane są dwa tułowia - jeden linią przerywaną, drugi ciągłą. Oba tułowia mają doczepiony ten sam tyłek. Nie widzę linii, która by pokazywała przesunięcie tyłka czy jego inną pozycję.
Wracając do tego co już pisałem; ważne jest i widzenie przed sobą trasy zjazdu, i ważne są łydki , bo pilnują by koń schodził prosopadle w dół i ważna jest równowaga . Wszystko jest ważne , ale czasami trudno by wszystko na raz było optymalnie,bo koń się ciagle porusza . Gdyby tak stał w miejscu, łatwiej by było zachować wszystko w super pozycji. Rysunek nie zawsze odpowiada w 100% żeczywistości , chyba że rysuje dobry jeździec i równocześnie zdolny rysownik. Jak zwykle najlepiej się wszystko sprawdza w praktyce , czyli podczas jazdy.Jak ktoś zjedzie parę razy z takiej przyzwoitej górki, to sam sprawdzi jak można teorię zastosować w praktyce i jak to w "naturze" wychodzi.
To o czym i po co my tu w ogóle rozmawiamy...
Cejloniara To o czym i po co my tu w ogóle rozmawiamy...
Cejloniara To o czym i po co my tu w ogóle rozmawiamy...
Ja tez uwazam, że jest o czym i że trzeba rozmawiać. Tylko zaczynam wątpić w sens tych rozmów, gdy większośc z nich sie kończy na stwierdzeniach typu "nie da się wyjaśnić przez internet, trzeba zobaczyć/pokazać w praktyce."
Bo nigdy przez internet nie stwierdzisz czegoś na sto procent - zresztą na żywo też nie każdy dobrze rozpozna dany problem. Ale warto dyskutować, by pogłębiać swoją wiedzę i wiedzieć, że można do każdego problemu podjeśc na kilka sposobów, a także dobrze wiedzieć jak każdy sposób może wpływać na naszego wierzchowca, na nas i na wspólną relację.
Dobrze, że są różne zdania, o ile nie ma kłótni - to pokazuje nam , że jest wiele "racji" i niekoniecznie nasza jest tą włąsciwą. No i skłania to do myślenia - przynajmniej mnie.
Ja uważam, że przez internet wielu rzeczy nie stwierdzi się na pewno, ale można stwierdzić z dużym prawdopodobnieństwem, poza tym można zalecić jakąś literaturę, pokazać komuś jak może dość samemu do rozwiazania itp. W przypadku osób mieszkających niedaleko można się spotkać. No i są problemy takie jak np. bryknie, na które można na forum podać kilka podstawowych teorii, co do tego dlaczego koń bryka i właścicieł danego problemowego wierzchowca może zdobywając taką wiedzę, spojrzeć szeroko na problem i samodzielnie szukać przyczyny - lub dowiedzieć się, że warto wezwać weterynarza.
Także wierzę, że dyskusje na forum mają sens
PS Jutro jade próbować dosiad na górce, o ile nie będzie za ślisko