Julia - ja też weszłam w okres jakiejś negacji - to moze przesilenie wiosenne 8)
O filmikach Lindy już się sporo nagadałam w innych miejscach, tu moge powtórzyć, że jej zachowanie jest dla mnie mało czytelne, agresywne i tłumaczenie odnośnie konia którego próbuje nauczyć cofać na jednym z filmików mętne(że to jakis tam lewo czy prawopólulowy, trudny i blabla - ale nie będe chodzić w szczegóły bo zrobię wielki wywód na temat koniobowości, a właściwie tego jaka to dla mnie bzdura
nie mówiąc już o tym, że chyba Linda nie widziała nawte przeciętnie trudnego konia). Cofać mozna nauczyć dużo spokojniej, podchodząc do tego bardziej metodycznie.
Niemniej uważam, że z kazdej metody można wyciągnąć coś dobrego albo się czegoś nauczyć(nawet jeśli miałoby to byc np powiedzenie sobie, że tak to postępować nie chcemy). Są rzeczy, które mi się w naturalu podobają(zależy jeszcze w jakiej szkole), ale Lindy nie trawię.
PNH ma bardzo prosty i czytelny program. Być może dla części społeczeństwa, która nie myśli, takie programy są przydatne. I jak świetnie się sprzedają... Moga też sie przydac i tym myślącym, choć oni pewnie będa drążyć temat i nie pójdą 100% tak jak zakłada program, tylko będą się doszukiwac pozytywów, konfrontować to z dotychczasową wiedzą itp. I może im to na dobre wyjdzie. Mogą być tez tacy co to odrzucą od początku do końca.
Niemniej ja mam poważne obawy przed tym jak będzie wyglądała praca tych głupich krok po kroku - bo jednak mówimy o pracy z żywym stworzeniem i to nie jest tak, że każdemu koniowi jak pomachamy liną, tak i zrobimy taką i taką fazę to będzie to działało. W pracy z końmi potrzeba wrazliwości, myslenia, umiejetności planowania... znajomości biomechaniki tak jak Julia wspominała, poza tym chęci rozwijania się(chyba, że mówimy o czystej rekreacji, no ale to nie jest praca z końmi
). Jeśli tego brak to przepis pozwoli może pracować z koniem, ale czy to będzie szczęśliwy koń, rozluźniony, chętny do pracy, umieśniony na tyle by móc swobodnie nosić jeźdzca? Czytając instrukcje pracy z końmi wg PNH mam wrażenie, że ja- odbiorca jestem traktowana jak kretyn. I jak zaczynam się wczuwać w tego kretyna to wydaje mi się to całkiem fajne, proste, sensowne. Jak kretyna zostawiam na boku i po prostu się w to wczytam jako ja, to stwierdzam, że nie chce tak pracowac z moim koniem.
To troche tak jak z klikerem - świetna metoda służąca do uczenia zachowań, do szlifowania ich, z której zresztą korzystam na co dzień- ale oprócz uczenia zachowań w przypadku konia jest cały rozwój fizyczny. Można wyklikać w 3 dni 'zebranie', ale to będzie takie samo zebranie jak ustawienie poprzez ciągnięcie za wodze sztywnego konia z odwróconym grzbietem. Można szkolić kurę nie wiedząc nic o rozluźnieniu, impulsie, wyprostowaniu - ale nie można tak szkolić konia(albo można, ale nie będzie to nigdy koń poruszający się w pełnej harmonii, z gracją, zaangażowany, rozluźniony itp - nie będzie to jednym słowem pięknie prezentujący się wierzchowiec). Więc dla mnie jeśli już mówić o PNH to jako o uzupełnieniu normalnego treningu, metodzie która ma pomóc zrozumiec to jak uczyć konia, jak pogłebic z nim relację itp - abstrahując od tego czy rzeczywiście idąc tym programem pogłębia się relacje z koniem czy nie.
No i PNH to tylko jedna ze szkół, po kilku filmikach z Lindą trudno odrzucac całość nurtu. Zresztą Linda i Pat to nie jedna osoba. Choć przyznam, że agresywny marketing większości współczesnych szkół naturala mnie odrzuca na wstępie, a PNH tu czołuje. Albo takie kwiatki jak diagnozowanie osobowości konia na podstawie 20 min telefonu za 250 euro(Hempling) - inna sprawa, że ja ktoś jest tak głupi by za to płacić....
Wolę więc sięgać po starsze opracowania niż nowoczesne wydania 10paków płyt szkoleniowych, jeśli już chcę się czegoś o naturalu dowiedzieć. (No chyba, że to DVD z jakimś fajnym klasykiem 8) ).
A tak czy tak, cokolwiek nie napisze i nie powiem, jestem w środowisku okołowrocławskim traktowana jako naturals(może to przez to, że zajmuje się 'naturalną pielęgnacją kopyt', która jednak ma mało wspólnego z PNH itp poza nazwą
).