Hipologia

Pełna wersja: Jazda bez wędzidła i metody naturalne w rekreacji.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Chciałabym poruszyć dość istotny problem. Każdy przyszły jeździec musi od czegoś zacząć. Zazwyczaj trafia on najpierw do rekreacji. Myślę, że wielce istotną rzeczą jest poziom wiedzy i umiejętności osób które właśnie tych przyszłych adeptów sztuki jeździeckiej szkolą. Niestety, kiedy czasem jestem świadkiem takich lekcji (nie zawsze bo są też dobrzy nauczyciele - ale jest ich tak niewielu...), pozostaje we mnie niesmak i współczucie zarówno dla zwierząt jak i uczestników.

...a przecież da się inaczej, przyjemniej, bezpieczniej i weselej.

Oto przykład (materiał pochodzi z pokazów i spotkania Parellistów Savvy Tour Marbach'04 ):
http://pl.youtube.com/watch?v=VQM1ko8SNO0
Hej Rem ;-)

To faktycznie istotny problem. W zasadzie w każdej dziedzinie poziom wyszkolenia tych, którzy uczą jest ważny i zwykle niedostateczny lub tylko dostateczny. Ale są takie miejsca, gdzie np. pierwsze jazdy odbywają się na kantarkach, że na wędzidło trzeba sobie zasłużyć. Sama w ten sposób poznałam jazdę bez wędzidła. Trafiłam do stajni, gdzie na przejażdżki w teren i na jazdy padokowe dostawało się w siodlarni sznurek, który miał robić za cały rząd. Ehhh czasy Bednarek...

Nie wiem, czy ktoś pamięta, był w tv taki program o ziwerzaczkach domowych, prowadziła go przemiła Pani lek-wet. Kiedyś pokazała cały program o swoim ojcu, starszym brodatym jegomościu, który pokazywał, jak uczy i czego swoje młode adeptki. Każda dziewczynka zaczynała swoją edukację od oklepca i kantarka.

Chyba największy kłopot z wędzidłem przy nauce jest taki, że na początku każdy odruchowo się go trzyma i mysli ze to w nim jest cała władza nad koniem. Bardzo trudno się tego przeświadczenia wyzbyć z podświadomości. Ale jak się zaczyna bez tego, to człowiek jest skazany na wszystkie inne pomoce i musi ich używać! Ja nie potrafiłam sobie wyobrazić, że mój koń może się mnie słuchac bez kiełzna. Miałam tak głęboko zakodowane, że to moja podstawowa władza, że szokiem było dla mnie, gdy Cejlon tak wdzięcznie reagował na kantarek. UŻYCIE WĘDZIDŁA LEŻY W GŁOWIE, NIE W RĘKACH...? :o


Jeśli stanie się tak, że cierpliwy i chetny uczeń trafi do mądrego nauczyciela, to jest szansa, ze nauka będzie przebiegać "naturalnie". Niestety to się chyba nieczęsto przytrafia... Ta dziewczynka z filmiku, to miała farta Big Grin Pozazdrościć.

Rem, może musimy sobie zadać pytanie, jak podnosić jakość szkółek jeździeckich? Wolny rynek może o tym decydować, ale jak jakość szkoelnia mają oceniać adepci i laicy?? A może zrobimy jakąś certyfikację?? haha System, który będzie nadawał szkółkom stempelek: TU UCZYMY, JAK W ZGODZIE Z NATURĄ KONI KORZYSTAĆ Z ICH PIĘKNA I ODDANIA

eh, marzenia ściętej głowy...
Oj ciężki to temat...
Poziom wiedzy i umiejętności polskich instruktorów jest tragiczny.
Staram się trochę nadrabiać, bo po zdobyciu certyfikatu instruktora Brytyjskiej Federacji Jeździeckiej wróciłam do kraju, mimo pokusy pracy za granicą i większych zarobków.
Jakiś taki patriotyczny obowiązek ;-)
I wiecie co mnie dziwi? Uważam, że wiem i umiem mało. Ciągle chcę się uczyć, a polscy instruktorzy z papierkiem tkkf-u (też taki mam) uważają że umieją wszystko i nie chcą się uczyć.
To jest najgorsze.

Moim marzeniem jest rekreacja na wysokim poziomie z elementami naturalu (o którym na razie mam pojęcie czysto teoretyczne).

Na szczęście już mamy odznaki PZJ i mamy coraz modniejsze, szeroko pojęte metody naturalne wplatane w jazdę klasyczną.
Już od dawna staram się spędzać więcej czasu na pracy z koniem z ziemi i cieszę się, że film i forum jak to promuje jazdę klasyczną w wersji "koń friendly".

Czy już niedługo "naturalu" będzie się można uczyć na ogólnie dostępnych kursach w dostępnej cenie, bez magicznej otoczki?
Julie napisał(a):Czy już niedługo "naturalu" będzie się można uczyć na ogólnie dostępnych kursach w dostępnej cenie, bez magicznej otoczki?

Dobre pytanie wiesz tez sie często nad tym zastanawiam.
Co racja to racja Wink jakby to określiła moja babka od polskiego - praca u podstaw...

Jest najważniejsza, póki nie poznałam metod naturalnych to wręcz bałam się własnego konia, uważałam że ona chce mnie zabić zjeść albo coś. Było na odwrót :/

Co do instruktorów to zgodze sie, niewielu zwraca nawet uwage na czysto jeździeckie błędy, wszyscy sie boją, że uczniowie będą rezygnować z nauki jazdy...

Co do kursów Wink kursy SNH są po przystępnych cenach, na wiosne wybieram się na drugi, tym razem z koniem (mam nadzieje ze zbiore całą sume).
No tak. Zboczyliśmy na temat metod naturalnych.
Ale:

1. Czy to co jest pokazane na filmie to metody naturalne?

2. Czy jeśli zaczniemy jeździć na koniu klasycznie zajeżdżonym (nawet na poziomie rekreacyjnym) na lince, czy kantarze, czy zaczniemy z nim więcej pracować "z ziemi" to już są metody naturalne?

3. Czy może lepiej nazwać to PO PROSTU delikatniejszym podejściem do koni?
Albo próbą wpojenia sobie, że wodze to tylko 10% i zmuszenia się do przestrzegania tego?
ważne pytanie- czym sa metody naturalne?
Jak dla mnie to nic innego jak sposób patrzenia na konia. Nie jazda na sznurkach- bo tak na większości koni wysoko ujeżdżonych można jeździć i wcale nie oznacza to że te konie nam ufają... Nawet "zacofany" rolnik czasem wsiada na swoją "Baśkę" bez wędzidła i kantara i tak sprowadza do stajni... Czy to naturalne?
Dla mnie osobiście naturalnie jest wtedy gdy patrząc na konia widzę przyjaciela, kogoś kto mi ufa, gdy obie strony odnoszą przyjemność z jazdy/pracy... Ale i nie na pewno. Naturalne- co jest naturalne? Hierarchia w stadzie... Bierze się z kontrolowania zachowania, ruchów ale jest też czymś głębszym- zaufaniem, wzajemna komunikacją, nie reakcja konia na pomoce, ale również pytaniami konia- rzadko kiedy gdy koń się czegoś boi, np. kałuży znajdujemy w takiej sytuacji "coś" co pozwala wzmocnić zaufanie i wzajemny szacunek, częściej się gamy po palcat "bo ja tu rządzę". To nie jest naturalne.


Co do rekreacji to ja nie wiem po co koniom szkółkowym wędzidła. Mozna zastosować ogłowia bezwędzidlowe i też uczyć jeździć nie niszcząc końskich pysków, a gdy jeździec będzie już sobie radził dobrze- wtedy można dać mu wędzidło- koński pysk będzie bezpieczny.
Hej jasmina! W 100% zgadzam sie z Twoją definicją tego, czym jest naturalne jeździectwo. Chyba trzeba to naprawdę znacznie szerzej rozumieć niż jakieś PNH, SNH, czy jazde na sznurkach. Naturalnie, czyliw zgodzie z naturą, w zgodzie z koniem ;-)

Pozdrawiam
Serce rośnie gdy czyta się Wasze rozmowy Jasmina i Cejlionara.Pozdrawiam
Oj macie rację dziewczyny. Cejloniara jesteś teraz zobowiązana do zabrania mi wędzidła Smile .......................(uczę się)
Zgadzam się że dla rekreacji bezwędzidłowe!
(sama tak jeżdżę)

A odnośnie naturalu. Wydaje mi się, że dla konia to co robimy nigdy nie jest naturalne. Może być tylko mniej lub bardziej przyjazne, zrozumiałe. Więc wg mnie określenie "jeździectwo naturalne" jest nieprawidłowe.
tak samo myślę czy może "bycie przywódcą i dominacja" też jest trochę zbyteczne?
Ja tylko używam klikera i wcale nie próbuję być przywódcą "mojej" klaczy. I pomimo że ma dominujący charakter wcale mnie nie usiłuje zdominować i się słucha.
Więc jak to jest?
tarisa trudne pytanie. Jeśli tak podejść do rzeczy to faktycznie jeździectwa naturalnego nie ma. Ale... jeśli stajemy się dla konia kimś w rodzaju końskiego przywódcy- to chyba jest naturalne, a co najmniej tak można to nazwać?
A z drugiej strony jest jeszcze coś, właśnie to o czym piszesz, wzajemne, zaufanie i współpraca ale bez ciągłej "walki"(bo nawet jeśli nie fizycznie to jest to pewien sposób walki) o przywództwo. Czy to tez naturalne? niektórzy twierdzą, ze tak , inni twierdzą, ze to klasyka tak działa, jeszcze inni nie wiem co...
Ale ja od jakiegoś czasu nie zastanawiam się czy wszystko co robie jest naturalne ale czy jest fair w stosunku do koniaSmile Przemoc tez jest naturalna- czasem konie na serio walczą, a jednak taki sposób pracy z koniem nie do końca byłby ok, co najmniej w przypadku większości koni.
Właśnie wróciłem i przeglądam co się przez dwa dni diało.
Jedno zdanie komentarza do dyskusji. Myśle ,że ludzie chcą koniecznie używać dobrze brzmiących nazw, a raczej przymiotników i wszystko lubią zaszufladkowywać. Koniom jest wszystko jedno jak my to nazwiemy , byle byśmy wobrc nich byli o.k.
Cieszę się że rozwija się dyskusja na poziomie.
To na razie tyle W.M.
Dyskusja wielowątkowa, a że zbyt długie wypowiedzi są trudnostrawne - zacznę od "spraw organizacyjnych". Reszta potem.


Cytat:Poziom wiedzy i umiejętności polskich instruktorów jest tragiczny.
Nieprawda. Chyba, że ja nie jestem w Polsce.
Jeśli coś nie wyleciało z mojej pamięci, to jeździłem konno w piętnastu miejscach rozrzuconych po całej Polsce, a w tym w czternastu miejscach wolno mi było robić to tylko pod okiem osób prowadzących jazdę, czyli instruktorów. Tych instruktorów poznałem (na własnej skórze) dwadzieścioro. W szesnastym miejscu - z bardzo bliska i z żywotnym zainteresowaniem obserwowałem pracę dwudziestego pierwszego. Jeśli chodzi o "papier", byli to:
- instruktorka w pierwszej pracy po kursie,
- szeroki przekrój mniej lub bardziej doświadczonych instruktorów rekreacji,
- przodownik GTJ,
- instruktor sportu PZJ,
- dwóch trenerów,
- jeden profesor.
Od każdej z tych osób - od pierwszej do ostatniej - czegoś się nauczyłem. Dla każdej z tych osób - od pierwszej do ostatniej - zacytowana opinia jest obraźliwa. Ale ja umiem słuchać ludzi.


Cytat:A może zrobimy jakąś certyfikację??
Certyfikacja jest robiona.
Wprawdzie na stempelku nie ma nic o naturaliozie ale jak napisał powyżej Trener - "koniom jest wszystko jedno jak my to nazwiemy , byle byśmy wobec nich byli o.k."
jasmina napisał(a):ważne pytanie- czym sa metody naturalne?
Pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze. Sprawdziłem, że od roku nie zmieniłem zdania na ten temat - przepiszę więc to, co rok temu pisałem na innym forum.

Jeździectwo naturalne ma wiele stron (aspektów - jak kto woli).

Możemy je rozumieć jako umiejętność porozumiewania się z końmi w ich języku. Ja myślę, że jeśli ktoś miał szczęście posiąść ten język, to posiadł go raz i na zawsze. To znaczy, że zawsze rozmawia z koniem w tym języku, niezależnie od okoliczności. Bo jaki miałby powód rozmawiać z koniem po ludzku albo po oślemu? Z punktu widzenia konia wygląda to tak, że koń sobie myśli "o! wreszcie idzie ten, z którym da się pogadać". A w innym wypadku "no cóż, będziemy mieli kłopoty - bariera językowa".

Możemy też jeździectwo naturalne rozumieć jako zespół lub nawet cały system technik pracy z koniem (co - w gruncie rzeczy - zbytnio nie odbiega od tego, co powyżej). Nie ma tu żadnego znaczenia czego konia uczymy, tylko jak konia tego uczymy. Koń ma poruszać się prawidłowo - w odpowiedzi na prawidłowe sygnały.

I tu dochodzę pomału do tematu zadanego w tytule wątku, czyli do metod naturalnych w rekreacji. Przecież tak zwany rekreant, jak każdy adept jeździectwa, ma się nauczyć prawidłowego używania pomocy.
(No i jeszcze paru innych "drobiazgów". :wink: )
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10