Koń alergiczny którego obserwowałam przez kilka miesięcy w okresie późnej wiosny miał zaostrzone objawy duszności. W tym czasie dostawał moczone siano oraz paszę, i praktycznie całymi dniami stał na pastwisku, kiedy miał potrzebę chował się pod wiatą.
Kiedy zaczęło się pylenie roślin pani wet przywiozła dla niego jakiś lek w granulacie który dostawał do odpasu raz dziennie - jak ręka odjął, tylko koszt utrzymania wzrósł o 400 zł miesięcznie.
Konik miał szczęście bo pieniądze nie stanowiły problemu.
Na tarcie grzywy i ogona dobrze robi częste pranie w szarym mydle, warto też sie przyjrzeć czy nie ma w nich najnormalniejszych w świecie wszy. Znajomy wet mówił mi że to dość częste.
Duchowa - ja bym konicy z COPD nie brała. Jak jużnapisano - koszt leczenia ogromny. Powinnaś zapewnić warunki bez alergenów w stajni, czyli odpylone trociny dla wszystkich koni, moczone siano dla wszystkich, etc... Tylko takie działanie połączone z leczeniem farmaceutycznym może spowodować poprawę stanu konia... Z tego, co sieorientuję miesięcznie leczenie farmacjato koszt ok 500 - 700 zł... koń za darmo po roku stanie siękoniem "za grubą kasę"... jest sens?
Wiem wiem, zwierzaka szkoda - jeśli chcesz uratować jakieś końskie życie - to co innego... Jednak w takiej sytuacji lepiej chyba przekazać zwierza jakiejś fundacji...
A propos tarcia ogona - wszystko zależy od przyczyny. Wbraw pozorob często przyczyną są pasożyty wewnętrzne, jak również wszelkie stany grzybowe i okołogrzybowe. (Lekka grzybica). Jeśli stan jest poważny, a koń wyciera ogon prawie do krwi - warto wziać wymaz i zrobić posiew na grzyby i roztocza. Wówczas można leczyć, bo wiadomo na co się leczy...
Jeśli natomiast wycieranie jest raczej incydentalne, a koń ma stosunkowo czysty ogon (wszak codzienne pranie zwłaszcza w szarym mydle da wiecej szkody, niż pożytku) - polecam preparaty przeciewkoświądowe firmy na V (tej od ochraniaczy - aby nie robić reklamy ;-)) Na prawdę działa - nawet na mojego psa - cukrzyka ze świądem cukrzycowym - działa ;-)
Gaga czemu nie można pisać marki :wink: nie ma co przesadzać chyba, to nieuniknione :wink:
no dzięki za odzew i rady! Też miałam poważne wątpliwości...dobrze, że jest z kim sie nimi podzielić.
KObyłka, którą już posiadam nie ma jeszcze COPD ...ale jest alergiczna i w związku z tym zagrożona bardziej niż inne konie. Póki co obywamy się ziołami, lekami rozrzedzającymi wydzielinę w oskrzelach /okresowo/i bezstajennym chowem. Nie jest źle. I oby na tym się skończyło.
O trocinach myślę cały czas...żeby znaleźć jakieś nie za drogie miejsce i stałego dostawcę.
Mój konik ma 5 lat i chciałabym, żeby pożył sobie bez cierpienia jak najdłużej.
sznurka napisał(a):Gaga czemu nie można pisać marki :wink: nie ma co przesadzać chyba, to nieuniknione :wink:
no dobra to Veredus Sanix :-)
Duchowa - w Szczecinku robią trociny dla koni i dowożą (spaletyzowane), specjalnie tanio nie jest, ale na pewno taniej wychodzi, niż ściółki zachodnich firm...
strasznie daleko kurczę....może gdzieś bliżej da się znaleźć! Ale jak mają stronkę, a Ty ja znasz, to podaj, proszę.
Zastanawiam się jeszcze nad papierem...gazety nie sprzedane, wycofane....może też mogłyby robić za ściółkę latem przynajmniej.
Gaga napisał(a):no dobra to Veredus Sanix :-)
..
O! to i Wekslowi moze pomoże?
Bardzo ładnie uśmiecham się o adres , gdzie to mozna kupic - brak emotki
Guli , znalazłam w prawie każdym internetowym sklepie jeździeckim. :wink:
ja bym z gazetami uwazała, farba drukarska nie jest bezpieczna
Jeszcze można zastosować piasek.
Łatwy w utrzymaniu, bo tylko kupy wybiera się.
W wielu stajniach zaczyna się stosowanie takiej ściółki
Moim zdaniem z piaskiem jest to ryzyko ze kon spożywając chociazby siano bedzie chcąc nie chcąc jadł i piasek, nawet jesli zastosujemy siatki, torby, paśniki to zawsze siano spada na ziemie i tak
a wtedy zapiaszczenie gotowe
choc wiadomo ze jak się nie ma wyboru to lepszy piasek niz goły beton
Ja usiłuję Sanixem zwalczyć łupiez, ale nie działa. Jest też jakiś środek Leoveta, ale nie moge znaleźć.
Akurat u nas grzywa, nie ogon. :wink: Planuję prać Manusanem, ale czekam na lepszą pogodę. Dzięki za linki. W Amigo nie sprawdzałam, bo obraziłam się na nich na wieki wieków i nigdy nic tam nie kupię, choćby był to ostatni sklep na ziemi, a Hippolandu nie znałam.