Hipologia

Pełna wersja: Kiedy koń się "buntuje"...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7
Duża część naszej pracy z koniem jest po części odzwierciedleniem naszych przekonań i poglądów, dlatego warto o te poglądy dbać.

Bardzo często słyszy się, czyta, samemu się czuje, że są momenty, w których koń się buntuje. Ale co to tak naprawdę znaczy?
Jak z tym sobie radzić?
Co jest powodem takiego a nie innego zachowania?
Jak odróżnić prawdziwy bunt od przeciwstawiania się woli z powodu, że „ale o co Ci człowieku chodzi??”

Intuicyjnie czuje się, że bunt to nic dobrego. Buntujemy się, gdy ktoś siła chce nam coś zarzucić, gdy czujemy się niesprawiedliwie osądzani, wykorzystywani… same nie fajne rzeczy. Czy buntujemy się przeciwko pracy, którą lubimy, ludziom, których szanujemy, władzy, której ufamy? A może ludzkie pojęcie buntu nijak się ma do końskiego myślenia??

I jeszcze, dlaczego ważne jest rozumienie pojęć, którymi się posługujemy w stosunku do konia. Słowa często mają zabarwienie emocjonalne, z góry definiują nasz stosunek do czegoś. Jeśli we wzajemnych stosunkach z koniem używamy słów zabarwionych takim stawianiem się po dwóch stronach barykady (bunt, walka, musi to zrobić, jak nie, to ja ci pokażę), to faktycznie emocjonalnie zaczniemy z koniem się siłować.

Może ktoś uzna moje tu wywody, jako filozofowanie, ale w kontakcie z koniem i wzajemnym zrozumieniu to właśnie, moim zdaniem, te drobiazgi często odróżniają mistrza od rzemieślnika.

(nie uważam się za mistrza, ale chce mieć wiele pokory do tego, co robię)
Temat jest bardzo ciekawy i wart "obgadania", ale zanim się odezwę , poczekam jeszcze trochę na opinie igłosy innych.
Ja myslę ze z tym buntem to jest tak - na początku człowieka uczą ze bunt, opor trzeba zwalczyc - myslę ze tak w wiekszosci uczylismy sie jezdzic :roll:
Im człowiek bardziej zaczyna się rozwijac, zagłębiac tym bardziej powinien byc uczulonym na to dlaczego kon się buntuje. Bo to jest wazniejsze od tego jak zwalczyc bunt. Często tak naprawdę znając przyczynę zachowania mamy rozwiązanie problemu. Bez uciekania się do przemocy.
Kiedyś miałam wątpliwą przyjemność spotkania z koniem,który nie tylko się buntował-ale regularnie chciał mnie zabić w każdy dostępny sposób w terenie.Byłam zdumiona,bo dawniej konia znałam z dobrej strony.
Jakoś tam przetrwałam niemile zaskoczona.
A potem dowiedziałam się,że koń miał uraz kręgosłupa zadawniony i bardzo bolesny o czym nikt mi nie powiedział.
Czynnik bólu na pewno trzeba brać pod uwagę.
Najczęstsze przyczyny końskiego "buntu" to (wg mnie):
1. Ból - czy to pokontuzyjny, czy zadany przez człowieka (ręka, dosiad, bat, ostroga, etc...)
2. Przemęczenie
3. Brak zrozumienia - konie nie są specjalnie odporne psychicznie i bywa, że "wybuchają", zwłaszcza nie rozumiejąc...
4. Brak nagrody - w tym w formie odpoczynkowego stępa swobodnego - nic tylko praca i praca... Undecided
5. Za wiele wymagań na raz - szczególnie w pracy z młodym, pojętnym koniem - niejednokrotnie człowiek dochodzi do wniosku, że skoro zwierz tak szybko się uczy, to można wyżej podnieść poprzeczkę wymagań... I tak z chętnie współpracującego konia można zrobić bestyję :-(

Bunt z samej genezy słowa, to czynne wystąpinie przeciwko czemuś... Można bunt stłumić siłą ("najepiej" tu działa długi bat i silna ręka) i to widać na naszych hipodromach na codzień Cry Takie "krwawe" stłumienie to usunięcie skutków nie przyczyn, czyli bunt sie powtórzy wczesniej, czy później... Można znaleźć podstawy(przyczyny) buntu i osiągnać kompromis pomiędzy zdaniem własnym a końskim Big Grin

Mądrzę się i mądrzę, a nadal - pomimo kilku lat znajomości - nie wiem dalczego moja konia czasem buntuje się w terenie (problem opisany w "Pytaniach do W.M.") Cry
Tak mi przyszło do głowy... dość luźno... czy koń może powiedzieć NIE nie buntując się jednocześnie?? Takie informacyjno/asertywen nie w sensie "uważaj, przeginasz".
cejloniara, chyba moze
mi się wydaje ze zanim kon zacznie brykac, wspinac sie, kopac itp. zawsze jest ta chwila gdy mozna się wycofac
Cejloniara napisał(a):Tak mi przyszło do głowy... dość luźno... czy koń może powiedzieć NIE nie buntując się jednocześnie?? Takie informacyjno/asertywen nie w sensie "uważaj, przeginasz".

Moim zdaniem, jak najbardziej.

Konie często najpierw informują grzecznie.
To nieoczekiwane "otępienie" na pomoce , czy opór w wykonywaniu ćwiczenia.

U Kuby mocniejszym przejawem NIE jest grzebanie kopytem.
W terenie ,to odmowa pójścia dalej, choć grzeczna, bo bez uciekania , tylko stanie jak słup.

Ale i na ujeżdżalni , jak czegoś nie rozumie, czy ja za duzo wymagam, to też daje znaki.
:-)

To narazie wychodzi nam, że bunt jest bardzo wyraźnym symptomem tego, że coś w naszym działaniu na konia jest nie tak (niejasno, za szybko, za mocno, boli) i nie chodzi o zwalczenie samego buntu ale o poszukanie tego, co go wywołało i usunięcie tego czegoś.
Moje kopytne najpierw hm. sztywnieją - czuć (pod siodłem) i widać (z ziemi). Jak widzę, że coś jest nie tak - przerywam ćwiczenie przed buntem, ale zastępuję je innym, dobrze wykonywanym, aby zwierz sobie nie utrwalał zachowań : "nie podoba mi się nie muszę". Po dobrym ćwiczeniu - chwila relaksu i powrót do pracy - jeśli da się zrobić trudniejsze bez oporu - cel wykonany, jeśli znów koń zesztywnieje - poprzeczka za wysoko, lub koń nie rozumie, lub - przede wszystkim - sama coś spaprałam :oops: ...
Cejloniara napisał(a)::-)

To narazie wychodzi nam, że bunt jest bardzo wyraźnym symptomem tego, że coś w naszym działaniu na konia jest nie tak (niejasno, za szybko, za mocno, boli) i nie chodzi o zwalczenie samego buntu ale o poszukanie tego, co go wywołało i usunięcie tego czegoś.

Czyli wracamy do dyskusji, czy to prawda, że "koń ma zawsze rację" :-)

Co do tych oznak "przedbuntowych", to chyba też jest tak, że jak konie widzą, że z danym człowiekiem warto się komunikować, bo on/a w konia się wsłuchuje, to się robią bardziej otwarte. Chętniej "mówią" człowiekowi, co jest ok, co nie. A człowiek wsłuchany też się nie budzi z ręką w nocniku, tylko ma szansę wcześniej zdecydować, jak odpowiedzieć na jakieś końskie komunikaty.
Teolinek napisał(a):Czyli wracamy do dyskusji, czy to prawda, że "koń ma zawsze rację" :-)

Ze swojego punktu widzenia , koń zawsze ma rację Big Grin

Tylko, co jesli koń się buntuje przeciw stawianym zadaniom, bo ma taki buntowniczy charakter?

Chyba mam szczęście , bo moje konie wyraźnie komunikują, że cos jest nie tak.

Do tej pory niebezpiecznego buntu, na szczęście nie było.

Ale często bywam zawstydzana :oops:

Jeśli uderzę konia z siodła po zadzie , to on natychmiast staje. traktując to jak niesprawiedliwą karę ( i słusznie) , w rezultacie czego "zapada się w siebie"

To chyba gorsze, niż otwarty bunt :?
Czy "buntowniczy charakter" jest wrodzony, czy to raczej nabyte przez nieprzyjemne doświadczenia usposobienie?? :-)
od pewnego czasu moja klacz buntuje sie przy zakłusowaniu...po prostu podskakuje do góry. W stępie jest ok, w galopie już też. Kłusować nie chce.

Szukam przyczyny...pierwszy raz takie zachowanie pojawiło się po zmianie jeźdźca..ona w ogóle źle reaguje na wszelkie zmiany. W ub. sezonie trochę jeździła na niej taka dziewczyna i wtedy się to zaczęło.

Podobnie jak próby brykania przy zagalopowaniu. To z kolei pojawiło się przy kolejnej innej osobie. Problem opanowałam, galopuje tylko w terenie.

Ja wiem, że trzeba konia widzieć, żeby ocenić..dlatego możecie pewnie wypowiedzieć się tylko hipotetycznie.
Kręgosłup był badany?
Stron: 1 2 3 4 5 6 7