Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Sposoby na uspokojenie konia

Sposoby na uspokojenie konia

Sposoby na uspokojenie konia

Strony (6): Wstecz 1 2 3 4 5 6
branka

Posting Freak

2,096
01-31-2009, 03:40 PM #76
Moze dlatego, że nie jemy owsa? Ale w sumie na mnie czekolada działa pobudzająco 8) W pracy potrafiłam zjeść całą tabliczkę, Dermott tego nie ogarniał :lol: No i niby kawa tak na nas działa, choć ja tego po sobie nigdy nie zauwazyłam(ale tez nie lubię kawy i żadko ją piję).

Ja dzisiaj pojeździłam po łące i koń był grzeczny, na luźnych wodzach kłusowa czy galopowała w rytmie. Ale mam problem - jak mam luźne wodze, tak by koń chodził z nosem w dół i przód i sie gimnastykował, to ją wkurza jak są na tyle luźne, że się majtają, a jak mam lekki kontakt to sie z kolei lekko podnosi i znowu wodze sie obijają i jak znowu je lekko skróce, to znowu łeb podąża w górę, a ja nie chcę by tak do góry sie podnosiła, niepotrzebne mi to teraz - jakies to dziwne, nie rozumiem jak mam zrobić, zeby wodze się nie majtały a ona sobie człapała w dole, jak człapie na luźnych. Może to kwestia mojego wyczucia i naprawdę miękkiej ręki - bo ja dawno nie jeździłam tak bardziej "normalnie" i może po prostu troszkę za mocno działam? W każdym raze nagradzałam ją dzisiaj za inicjatywę i potem była bardzo chętna do wszystkiego, nawet sie zatrzymywała bez uzycia wodzy( a była wystana, bo cały tydzień nie jeździłam, więc miała "powera"). Myslę, że to nagradzanie inicjatywy, to własnie to co ją motywuje i "ośmiela", czuje sie tez wtedy bardziej wyluzowana. Jedno co - jak byłyśmy przy samej stajni to nie chciała przejść w jednym miejscu, w którym wcześniej nigdy nic sie nei bała, zrobiła straszne oczy, zaczęła sie cofac prawie kłusem - a przejeżdzałyśmy tamtędy tego dnia wyjeżdżając na jazdę i nie widziała tam nic! Dziwne to było, zsiadłam i poszłam przodem i jakoś poszła, ale strasznie sie bała! Potem jak minęłyśmy to miejsce to kłusowała reszte drogi do stajni koło mnie bardzo spięta. Poszlam tam potem z ciekawosci i nie widziałam NIC czego możnaby się bać - i zrozum tu te konie :roll:

<t></t>
branka
01-31-2009, 03:40 PM #76

Moze dlatego, że nie jemy owsa? Ale w sumie na mnie czekolada działa pobudzająco 8) W pracy potrafiłam zjeść całą tabliczkę, Dermott tego nie ogarniał :lol: No i niby kawa tak na nas działa, choć ja tego po sobie nigdy nie zauwazyłam(ale tez nie lubię kawy i żadko ją piję).

Ja dzisiaj pojeździłam po łące i koń był grzeczny, na luźnych wodzach kłusowa czy galopowała w rytmie. Ale mam problem - jak mam luźne wodze, tak by koń chodził z nosem w dół i przód i sie gimnastykował, to ją wkurza jak są na tyle luźne, że się majtają, a jak mam lekki kontakt to sie z kolei lekko podnosi i znowu wodze sie obijają i jak znowu je lekko skróce, to znowu łeb podąża w górę, a ja nie chcę by tak do góry sie podnosiła, niepotrzebne mi to teraz - jakies to dziwne, nie rozumiem jak mam zrobić, zeby wodze się nie majtały a ona sobie człapała w dole, jak człapie na luźnych. Może to kwestia mojego wyczucia i naprawdę miękkiej ręki - bo ja dawno nie jeździłam tak bardziej "normalnie" i może po prostu troszkę za mocno działam? W każdym raze nagradzałam ją dzisiaj za inicjatywę i potem była bardzo chętna do wszystkiego, nawet sie zatrzymywała bez uzycia wodzy( a była wystana, bo cały tydzień nie jeździłam, więc miała "powera"). Myslę, że to nagradzanie inicjatywy, to własnie to co ją motywuje i "ośmiela", czuje sie tez wtedy bardziej wyluzowana. Jedno co - jak byłyśmy przy samej stajni to nie chciała przejść w jednym miejscu, w którym wcześniej nigdy nic sie nei bała, zrobiła straszne oczy, zaczęła sie cofac prawie kłusem - a przejeżdzałyśmy tamtędy tego dnia wyjeżdżając na jazdę i nie widziała tam nic! Dziwne to było, zsiadłam i poszłam przodem i jakoś poszła, ale strasznie sie bała! Potem jak minęłyśmy to miejsce to kłusowała reszte drogi do stajni koło mnie bardzo spięta. Poszlam tam potem z ciekawosci i nie widziałam NIC czego możnaby się bać - i zrozum tu te konie :roll:


<t></t>

Julia z Orla

Posting Freak

1,409
01-31-2009, 03:57 PM #77
Ja dzisiaj na hali mijałam oponę i w jedną stronę z 10 okrążeń normalnie przejeżdżaliśmy, a jak zmieniłam kierunek to koń zwariował na jej widok Big Grin
Jak jeździłam na Młodym na kantarze i na lince to tez mi się majtała i mnie to wkurzało, zamieniłam sobie na krótsze wodze z linki takiej podobnej do uwiązu, ale takiej lejącej się, i teraz jak koń mi się rozluźni i kłusuje z nochalem przy ziemi to trzymam samą końcówkę i jest w sam raz, mikrokontakt i nic się nie majta.

No wiesz, czekolada rozwesela, kawa pobudza, ale nie aż tak żeby się chciało brykać Smile

<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>
Julia z Orla
01-31-2009, 03:57 PM #77

Ja dzisiaj na hali mijałam oponę i w jedną stronę z 10 okrążeń normalnie przejeżdżaliśmy, a jak zmieniłam kierunek to koń zwariował na jej widok Big Grin
Jak jeździłam na Młodym na kantarze i na lince to tez mi się majtała i mnie to wkurzało, zamieniłam sobie na krótsze wodze z linki takiej podobnej do uwiązu, ale takiej lejącej się, i teraz jak koń mi się rozluźni i kłusuje z nochalem przy ziemi to trzymam samą końcówkę i jest w sam raz, mikrokontakt i nic się nie majta.

No wiesz, czekolada rozwesela, kawa pobudza, ale nie aż tak żeby się chciało brykać Smile


<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>

branka

Posting Freak

2,096
01-31-2009, 04:03 PM #78
Czy ja wiem - ja ostatnio 3 noce przeimprezowałam, a wczoraj też jeszcze wyszłam wieczorem na parę godzin(sesja... :oops: ) i dzisiaj rano z łóżka wyciagnęła mnie czekolada, zjedzona o godzinie 11, właśnie w całości :lol:Bez tego bym się nie zwlekła chyba :roll:
Koniowi w stajni też dałam kawałek, smakowłało jej. I otworzyłam jej paczkę z pycha miętowymi cukierkami Big Grin

Co do majtania wodzy jeszcze - jak jeźdżę z linami takimi do naturala to się nie majtają, ale denerwuje mnie że one są grube, wole cienkie wodze. Musze coś pomyśleć..

<t></t>
branka
01-31-2009, 04:03 PM #78

Czy ja wiem - ja ostatnio 3 noce przeimprezowałam, a wczoraj też jeszcze wyszłam wieczorem na parę godzin(sesja... :oops: ) i dzisiaj rano z łóżka wyciagnęła mnie czekolada, zjedzona o godzinie 11, właśnie w całości :lol:Bez tego bym się nie zwlekła chyba :roll:
Koniowi w stajni też dałam kawałek, smakowłało jej. I otworzyłam jej paczkę z pycha miętowymi cukierkami Big Grin

Co do majtania wodzy jeszcze - jak jeźdżę z linami takimi do naturala to się nie majtają, ale denerwuje mnie że one są grube, wole cienkie wodze. Musze coś pomyśleć..


<t></t>

Julia z Orla

Posting Freak

1,409
01-31-2009, 04:28 PM #79
Moje plują czekoladą, za to od owsa dostają małpiego rozumu. Ja się szczerze przyznam, ze po czekoladzie nie brykam, ale ja w ogóle chyba jestem powolna jakaś taka Smile Kawę za to kocham w wersji late, brązowy cukier + miliard pianki Big Grin

A ty na kantarku jeździsz z normalnymi wodzami?

<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>
Julia z Orla
01-31-2009, 04:28 PM #79

Moje plują czekoladą, za to od owsa dostają małpiego rozumu. Ja się szczerze przyznam, ze po czekoladzie nie brykam, ale ja w ogóle chyba jestem powolna jakaś taka Smile Kawę za to kocham w wersji late, brązowy cukier + miliard pianki Big Grin

A ty na kantarku jeździsz z normalnymi wodzami?


<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>

branka

Posting Freak

2,096
01-31-2009, 04:35 PM #80
Jeżdżę na nachrapniku, takim dosyć grubym i wtedy mam wodze raczej. A na kantarze z linami. Będe przerabiac ogłowie na bezwędzidłowe jakoś, żeby miec naczółek i podgardle, bo jak jest sam nachrapnik to lata trochę, bo ja nie chce ciasno zapinać.

<t></t>
branka
01-31-2009, 04:35 PM #80

Jeżdżę na nachrapniku, takim dosyć grubym i wtedy mam wodze raczej. A na kantarze z linami. Będe przerabiac ogłowie na bezwędzidłowe jakoś, żeby miec naczółek i podgardle, bo jak jest sam nachrapnik to lata trochę, bo ja nie chce ciasno zapinać.


<t></t>

Julia z Orla

Posting Freak

1,409
01-31-2009, 04:49 PM #81
Ja sprawiłam Młodziakowi sidepull i sto razy lepiej niż z wędzidłem, bo się nie chowa, i mniej ryzykownie, bo to mały postrzeleniec i jak odskoczy gdzieś to nawet jak odruchowo mocniej przytrzymam to nie za buzie. W sumie dla koni 'z pomysłami' to nawet dobry patent, bo jak np. poniesie, to głowę można skręcić, ale nie ciągnie się za wędzidło (co jak wiadomo często kończy się zdwojoną histerią). I w ogóle, fajne ogłowie. Tylko ustępowanie nosem od minimalnego nacisku trzeba mieć wcześniej opanowane z ziemi.

<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>
Julia z Orla
01-31-2009, 04:49 PM #81

Ja sprawiłam Młodziakowi sidepull i sto razy lepiej niż z wędzidłem, bo się nie chowa, i mniej ryzykownie, bo to mały postrzeleniec i jak odskoczy gdzieś to nawet jak odruchowo mocniej przytrzymam to nie za buzie. W sumie dla koni 'z pomysłami' to nawet dobry patent, bo jak np. poniesie, to głowę można skręcić, ale nie ciągnie się za wędzidło (co jak wiadomo często kończy się zdwojoną histerią). I w ogóle, fajne ogłowie. Tylko ustępowanie nosem od minimalnego nacisku trzeba mieć wcześniej opanowane z ziemi.


<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>

branka

Posting Freak

2,096
02-22-2009, 03:11 PM #82
O matko, słuchajcie, mój koń mnie dzisiaj poniósł. Ale jak! rozegrała bieg na długim dystansie, przyprawiając mnie niemal o zawał! Musze wam to opisać, bo to było dziwne, choć myślę że wiem czemu to wszystko sie tak potoczyło. Mam nadzieję, że ten wątek się nada, bo jej się dzisiaj uspokoic nie dało w momencie szaleństwa.

Pojechałam sobie dzisiaj w teren nad Widawę. Trzeba pojechać przez taką drogę, która biegnie koło naszej stajni, potem wzdłuż domków jednorodzinnych i za nimi zaczyna się piękny teren nad rzeką. Jechałam sobie stępem i kłusem wałem, koń był niezwykle grzeczny, wodze miałam kompletnie luźne cały czas, choć czułam, że jest jakas napięta. Prychała, rozglądała się, troszkę płoszyła, ale mimo wszytsko nie miałam powodów dla napominania jej. Wał jest wąski i był trochę wydeptany, tam gdzie było wydeptane było ślisko, więc starałam się jechać obok śladu. Potem zjechałam na przedwale i zagalopowałam lekko, koń był napięty, ale lekkie skrócenie wodzy ją hamowało, nic się nie wygłupiała i na głos przechodziła do stępa. Dojechałam dość daleko, zaczęło wiać i lekko sypać, więc postanowiłam zawrócić. Koń szedł bardzo szybkim stępem, zakłusowalam, ale wciąż nie widziałam powodów by skracać wodze. Zaczęło jednak wiać mocniej i z drzew spadał snieg. Koń wyraźnie był zdenerwowany, zaczął się napędzac kłusem. I wtedy coś za nami chyba wyskoczyło, nie wiem jednak co, bo nie zdązyłam się obejrzeć. Rzuciła się do przodu dzikim galopem, po tym wąskim wale i szła po tym wydeptanym, co było śliskie. Wał jest krety więc miałam juz w oczach wizje jak ona się ślizga i wylatujemy z wału w jakieś krzaki z boku. Próbowałam ją zachamować, ale kompletnie na to nie reagowała, obniżyła szyję i pędziła w sposób straszny! Próbowałam ją szarpnąć, ale to tez nie podziałało, a usiąść w siodle nie miałam jak, bo nisko nade mna były gałęzie drzew i musiałam chronić oczy i głowę. Na szczęście przypomniałam sobie, że blisko jest rowidlenie dróg - jedna idzie dalej wałem, który się zwęża i wychodzi na pola prowadzące do domków jednorodzinnych koło stajni, gdzie szło by się zabić, bo ściezka była pokryta lodem, a pola miały pełno ściętych pieńków i dziur jakichś. Druga droga prowadziła w lewo i jej nie znałam, ale widziałam, że wychodzi także na pola, które wyglądały na dośc równe(o ile można to ocenić, kiedy wszystko jest pod głebokim śniegiem!). Udało mi się ja skierowac w lewo i na moment troszke zwolniła, bo z wału zjeżdżało się w dół, może poczuła, że grunt jest niepewny - za to za wałem poszła jeszcze szybciej. Poczułam że zaczyna mocno oddychać. Przed nami była potwornie poryta scieżka, której panicznie sie przestraszyłam. Zastanawiałam się może 2 s co zrobic i gwałtownie zaczęłam skręcać w lewo na pole - koń na szczeście choć nie do opanowania pod względem tempa, skręcał bez problemu.Wzięłam ją na koło, ale co to było za koło! Szła dzikim pędem, z brzuchem przy ziemi, wygięta do zewnątrz, z szyją nisko jak folblut na torze. No cóż, papier na wyścigi ma dobry, może to było jakies jej objawienie...Szczerze mówiąc zaczęłam wtedy się uspokajać i coraz trzeźwiej myśleć, w przeciwieństwie do Branki. Koń najwyraźniej zwalniac nie chciał i choc podejrzewałam, że kiedyś się zatrzyma, to bałam się o jej zdrowie, bo oddychała juz stasznie głośno i buchało z niej parą. Snieg był głęboki, to musiał być wielki wysiłek! Skoro jednak dobrze się nią sterowało, postanowiłam jechac po ósemce - to było mądre posunięcie, bo zmiany kierunku wytrąciły ją trochę z rytmu. zadziwialo mnie jak ona szybko szła, bo koła były coraz mniejsze. Nigdy w życiu nie było mi strzemieniem tak blisko do ziemii, miałam wrażenie, ze to jest niemożliwe z punktu fizyki. Ale ona jakos szła i czułam że ogarnęło ją szaleństwo, kompletnie nad soba nie panowała, tylko chciała więcej galopu. No ale zmęczenie dopadło i ją, jak poczułam że troszję wolniej leci, szarpnęłam ją 2 razy, nie miała wędzidła więc nie miałam specjalnych wyrzutów sumienia. to ja juz wytrąciło kompletnie z rytmu, usiadłam więc w siodle tak by przeszkadzać jej w ruchu i stopniowo ja to wychamowywało. W końcu się zatrzymała, zwiesiła w dół łeb i odychała tak, że się przestraszyłam. Ruszymyśmy stępem tą cholerną poryta ścieżką i koń choc wciąż szedł raźno był strasznie zmęczony. Sprawdziłam - reagowała na każdy sygnał, mogłam robic piruety bez wodzy dosiadem, z kompletnego szału wróciła do stanu jak sprzed tego szaleńsczego biegu. To mnie zdumiało, ona zawsze była koniem do przodu, ale nie ponosiła - a jak juz się naprawde napędzala to szło ją wychamowac - po wyhamowaniu zawsze była dalej nakręcona i nieposłuszna. A tu koń złoto, choc mokry jak ściera po szalonym galopie.
Oddech uspokoił sie jej po ponad 30 minutach stępa. Choc dalej miała rozwarte chrapy trochę. Zastanawiałam sie nad tym wszytskim w czasie powrotu do stajni i nie mogłam tego zrozumieć - bo tak, ona była nabuzowana i rozumiałam, że mogła się chcieć wybiegać - teraz w zimie pod śniegiem jest gruda, ona chodzi tez na krótko niestety na dwór i jest niewybiegana. Ona normalnie jak jest lepsza pogoda, szajele na wybiegu jak nienormalna i sobie tam cwałuje skacząc ogrodzenie w te i na zad. I potem jest wybiegana... A tu jakis czas nie miała jak pogalopowac i chyba to było przyczyna tego szaleństwa. Ale zmartwiło mnie to, że nie reagowała na moje sygnały Sad Co prawda dawała się skręcać, ale to przypisuje temu, że nie miała wędzidła - jakby miała, to by je zagryzła zaparła sie i by jej nie szło pewnie skierowac na koło. Nie wiem czy to jej folblucia dusza wzięła górę i ona poczuła galop i chciała więcej czy co.. Bo ona była przeszczesliwa w tym biegu, czułam to że ją rozpiera enegria, ze ona sie nie może pohamować, że musi lecieć... Tylko czemu w takim miejscu, na wale?? To było takie niebezpieczne...
No ale, przynajmniej żyjemy. Mam nadzieję, ze ona teraz nie odkryła, ze pod siodłem mozna lecieć i nie będzie ze mna robić co chce. Pocieszyło mnie, że wyglądała na usatysfakcjonowana po biegu i się już sluchała.
Zrobiłam jej w stajni wcierkę chłodzącą, mam nadzieję że nic jej nie będzie. Jutro nie mogę być w stajni, a konie pewnie jak zwykle wyjda na niezbyt długo, może miec przez to okropne zakwasy Sad No ale co ja jej zrobie, trzeba było nie pędzić jak oszołom.

Ale powiem wam, że zrozumiałam wasze opisy poniesienia przez konia teraz - co prawda zdarzalo mi się kiedyś, że mnie koń poniósł, ale nie w taki sposób i nie Branka - ona różne rzeczy robi, potrafi brykać, pędzić ogólnie, ale nie aż tak, bez kontroli.
Także jedno jest pewne - bez kasku nigdy więcej chyba na konia nie wsiądę!

<t></t>
branka
02-22-2009, 03:11 PM #82

O matko, słuchajcie, mój koń mnie dzisiaj poniósł. Ale jak! rozegrała bieg na długim dystansie, przyprawiając mnie niemal o zawał! Musze wam to opisać, bo to było dziwne, choć myślę że wiem czemu to wszystko sie tak potoczyło. Mam nadzieję, że ten wątek się nada, bo jej się dzisiaj uspokoic nie dało w momencie szaleństwa.

Pojechałam sobie dzisiaj w teren nad Widawę. Trzeba pojechać przez taką drogę, która biegnie koło naszej stajni, potem wzdłuż domków jednorodzinnych i za nimi zaczyna się piękny teren nad rzeką. Jechałam sobie stępem i kłusem wałem, koń był niezwykle grzeczny, wodze miałam kompletnie luźne cały czas, choć czułam, że jest jakas napięta. Prychała, rozglądała się, troszkę płoszyła, ale mimo wszytsko nie miałam powodów dla napominania jej. Wał jest wąski i był trochę wydeptany, tam gdzie było wydeptane było ślisko, więc starałam się jechać obok śladu. Potem zjechałam na przedwale i zagalopowałam lekko, koń był napięty, ale lekkie skrócenie wodzy ją hamowało, nic się nie wygłupiała i na głos przechodziła do stępa. Dojechałam dość daleko, zaczęło wiać i lekko sypać, więc postanowiłam zawrócić. Koń szedł bardzo szybkim stępem, zakłusowalam, ale wciąż nie widziałam powodów by skracać wodze. Zaczęło jednak wiać mocniej i z drzew spadał snieg. Koń wyraźnie był zdenerwowany, zaczął się napędzac kłusem. I wtedy coś za nami chyba wyskoczyło, nie wiem jednak co, bo nie zdązyłam się obejrzeć. Rzuciła się do przodu dzikim galopem, po tym wąskim wale i szła po tym wydeptanym, co było śliskie. Wał jest krety więc miałam juz w oczach wizje jak ona się ślizga i wylatujemy z wału w jakieś krzaki z boku. Próbowałam ją zachamować, ale kompletnie na to nie reagowała, obniżyła szyję i pędziła w sposób straszny! Próbowałam ją szarpnąć, ale to tez nie podziałało, a usiąść w siodle nie miałam jak, bo nisko nade mna były gałęzie drzew i musiałam chronić oczy i głowę. Na szczęście przypomniałam sobie, że blisko jest rowidlenie dróg - jedna idzie dalej wałem, który się zwęża i wychodzi na pola prowadzące do domków jednorodzinnych koło stajni, gdzie szło by się zabić, bo ściezka była pokryta lodem, a pola miały pełno ściętych pieńków i dziur jakichś. Druga droga prowadziła w lewo i jej nie znałam, ale widziałam, że wychodzi także na pola, które wyglądały na dośc równe(o ile można to ocenić, kiedy wszystko jest pod głebokim śniegiem!). Udało mi się ja skierowac w lewo i na moment troszke zwolniła, bo z wału zjeżdżało się w dół, może poczuła, że grunt jest niepewny - za to za wałem poszła jeszcze szybciej. Poczułam że zaczyna mocno oddychać. Przed nami była potwornie poryta scieżka, której panicznie sie przestraszyłam. Zastanawiałam się może 2 s co zrobic i gwałtownie zaczęłam skręcać w lewo na pole - koń na szczeście choć nie do opanowania pod względem tempa, skręcał bez problemu.Wzięłam ją na koło, ale co to było za koło! Szła dzikim pędem, z brzuchem przy ziemi, wygięta do zewnątrz, z szyją nisko jak folblut na torze. No cóż, papier na wyścigi ma dobry, może to było jakies jej objawienie...Szczerze mówiąc zaczęłam wtedy się uspokajać i coraz trzeźwiej myśleć, w przeciwieństwie do Branki. Koń najwyraźniej zwalniac nie chciał i choc podejrzewałam, że kiedyś się zatrzyma, to bałam się o jej zdrowie, bo oddychała juz stasznie głośno i buchało z niej parą. Snieg był głęboki, to musiał być wielki wysiłek! Skoro jednak dobrze się nią sterowało, postanowiłam jechac po ósemce - to było mądre posunięcie, bo zmiany kierunku wytrąciły ją trochę z rytmu. zadziwialo mnie jak ona szybko szła, bo koła były coraz mniejsze. Nigdy w życiu nie było mi strzemieniem tak blisko do ziemii, miałam wrażenie, ze to jest niemożliwe z punktu fizyki. Ale ona jakos szła i czułam że ogarnęło ją szaleństwo, kompletnie nad soba nie panowała, tylko chciała więcej galopu. No ale zmęczenie dopadło i ją, jak poczułam że troszję wolniej leci, szarpnęłam ją 2 razy, nie miała wędzidła więc nie miałam specjalnych wyrzutów sumienia. to ja juz wytrąciło kompletnie z rytmu, usiadłam więc w siodle tak by przeszkadzać jej w ruchu i stopniowo ja to wychamowywało. W końcu się zatrzymała, zwiesiła w dół łeb i odychała tak, że się przestraszyłam. Ruszymyśmy stępem tą cholerną poryta ścieżką i koń choc wciąż szedł raźno był strasznie zmęczony. Sprawdziłam - reagowała na każdy sygnał, mogłam robic piruety bez wodzy dosiadem, z kompletnego szału wróciła do stanu jak sprzed tego szaleńsczego biegu. To mnie zdumiało, ona zawsze była koniem do przodu, ale nie ponosiła - a jak juz się naprawde napędzala to szło ją wychamowac - po wyhamowaniu zawsze była dalej nakręcona i nieposłuszna. A tu koń złoto, choc mokry jak ściera po szalonym galopie.
Oddech uspokoił sie jej po ponad 30 minutach stępa. Choc dalej miała rozwarte chrapy trochę. Zastanawiałam sie nad tym wszytskim w czasie powrotu do stajni i nie mogłam tego zrozumieć - bo tak, ona była nabuzowana i rozumiałam, że mogła się chcieć wybiegać - teraz w zimie pod śniegiem jest gruda, ona chodzi tez na krótko niestety na dwór i jest niewybiegana. Ona normalnie jak jest lepsza pogoda, szajele na wybiegu jak nienormalna i sobie tam cwałuje skacząc ogrodzenie w te i na zad. I potem jest wybiegana... A tu jakis czas nie miała jak pogalopowac i chyba to było przyczyna tego szaleństwa. Ale zmartwiło mnie to, że nie reagowała na moje sygnały Sad Co prawda dawała się skręcać, ale to przypisuje temu, że nie miała wędzidła - jakby miała, to by je zagryzła zaparła sie i by jej nie szło pewnie skierowac na koło. Nie wiem czy to jej folblucia dusza wzięła górę i ona poczuła galop i chciała więcej czy co.. Bo ona była przeszczesliwa w tym biegu, czułam to że ją rozpiera enegria, ze ona sie nie może pohamować, że musi lecieć... Tylko czemu w takim miejscu, na wale?? To było takie niebezpieczne...
No ale, przynajmniej żyjemy. Mam nadzieję, ze ona teraz nie odkryła, ze pod siodłem mozna lecieć i nie będzie ze mna robić co chce. Pocieszyło mnie, że wyglądała na usatysfakcjonowana po biegu i się już sluchała.
Zrobiłam jej w stajni wcierkę chłodzącą, mam nadzieję że nic jej nie będzie. Jutro nie mogę być w stajni, a konie pewnie jak zwykle wyjda na niezbyt długo, może miec przez to okropne zakwasy Sad No ale co ja jej zrobie, trzeba było nie pędzić jak oszołom.

Ale powiem wam, że zrozumiałam wasze opisy poniesienia przez konia teraz - co prawda zdarzalo mi się kiedyś, że mnie koń poniósł, ale nie w taki sposób i nie Branka - ona różne rzeczy robi, potrafi brykać, pędzić ogólnie, ale nie aż tak, bez kontroli.
Także jedno jest pewne - bez kasku nigdy więcej chyba na konia nie wsiądę!


<t></t>

tomekpawwaw

Senior Member

380
02-22-2009, 05:01 PM #83
Myślę , że nawet najlepiej ujeżdżonym koniom zdarza się czasem uciec spod kontroli jeźdźca i czasem w zasadzie nie wiadomo dlaczego . Ja sam , gdy czuję , że koń jest zdenerwowany i zaczyna się "samonapędzać" staram się zjechać na w miarę równe , lecz możliwie ciężkie podłoże i jeżdżę kłusem na kołach , ósemkach i serpentynach , do momentu , gdy zacznie trzymać równe i raczej wolne tempo , bez potrzeby ingerowania wodzami . To samo robię później w galopie / ósemki pod warunkiem , że koń zmienia nogę i się przy tym nie podnieca . Jeżeli czuję , że podczas powrotu do stajni koń nadal nie jest spokojny to staram się jechać zupełnie wolnym kłusem ,robiąc boczne zgięcia , aby mieć pewność , że koń będzie odpowiadał na wodze , gdy zajdzie potrzeba przytrzymania . W ostateczności zsiadam i wracam stępem w ręku , chociaż ta ostatnia wersja nie zdarzyła mi się od bardzo dawna . Myślę , że po prostu za szybko próbowałaś wrócić , być może trzeba było pogalopować z początku dłużej , koń spaliłby nadmiar energii i byłoby go łatwiej kontrolować .
Parę razy zdarzyło mi się złapać jedną wodzę obydwiema rękami i ciągnąć z całej siły ....

<t></t>
tomekpawwaw
02-22-2009, 05:01 PM #83

Myślę , że nawet najlepiej ujeżdżonym koniom zdarza się czasem uciec spod kontroli jeźdźca i czasem w zasadzie nie wiadomo dlaczego . Ja sam , gdy czuję , że koń jest zdenerwowany i zaczyna się "samonapędzać" staram się zjechać na w miarę równe , lecz możliwie ciężkie podłoże i jeżdżę kłusem na kołach , ósemkach i serpentynach , do momentu , gdy zacznie trzymać równe i raczej wolne tempo , bez potrzeby ingerowania wodzami . To samo robię później w galopie / ósemki pod warunkiem , że koń zmienia nogę i się przy tym nie podnieca . Jeżeli czuję , że podczas powrotu do stajni koń nadal nie jest spokojny to staram się jechać zupełnie wolnym kłusem ,robiąc boczne zgięcia , aby mieć pewność , że koń będzie odpowiadał na wodze , gdy zajdzie potrzeba przytrzymania . W ostateczności zsiadam i wracam stępem w ręku , chociaż ta ostatnia wersja nie zdarzyła mi się od bardzo dawna . Myślę , że po prostu za szybko próbowałaś wrócić , być może trzeba było pogalopować z początku dłużej , koń spaliłby nadmiar energii i byłoby go łatwiej kontrolować .
Parę razy zdarzyło mi się złapać jedną wodzę obydwiema rękami i ciągnąć z całej siły ....


<t></t>

branka

Posting Freak

2,096
02-22-2009, 05:46 PM #84
No bo ja specjalnie lekko pojeździłam wcześniej - żeby jej nie zmęczyć, bo ona rzadko chodzi. Jest grubą beczką bez formy, dlatego się przestraszyłam tego galopu. Myślę, że jak w drodze powrotnej już szybko szła i kłusem się napędzała, to powinnam była od razu przejść do stępa czy nawet stój i nie dać jej lecieć. A tak byle hałas spowodował, że rzuciła się do szaleńczego biegu. Następnym razem będę powrotną drogę pokonywać stępem! Bo w zimie to nie ma żartów, koń sie może zabić jak sie poślizgnie i mnie przy okazji też. W sumie to, że był głęboki śnieg pewnie ją dziś szybciej zmęczyło - bez niego mogłaby może leciec jeszcze dłużej tym tempem...

<t></t>
branka
02-22-2009, 05:46 PM #84

No bo ja specjalnie lekko pojeździłam wcześniej - żeby jej nie zmęczyć, bo ona rzadko chodzi. Jest grubą beczką bez formy, dlatego się przestraszyłam tego galopu. Myślę, że jak w drodze powrotnej już szybko szła i kłusem się napędzała, to powinnam była od razu przejść do stępa czy nawet stój i nie dać jej lecieć. A tak byle hałas spowodował, że rzuciła się do szaleńczego biegu. Następnym razem będę powrotną drogę pokonywać stępem! Bo w zimie to nie ma żartów, koń sie może zabić jak sie poślizgnie i mnie przy okazji też. W sumie to, że był głęboki śnieg pewnie ją dziś szybciej zmęczyło - bez niego mogłaby może leciec jeszcze dłużej tym tempem...


<t></t>

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
02-22-2009, 06:15 PM #85
Jedna z moich kobył dość długo coś takiego robiła: w terenie dopóki się jechało w stronę od stajni to wszystko pod kontrolą, jak próbowałam zacząć wracać do domu to czułam że za chwilę pójdziemy ile która noga może! No to zawracałam wtedy i jechałam od stajni, najchętniej galopem pod górkę. Po tem z reguły udawało mi się z tej górki spokojnie zjechać stępem, przejechać kawałek w stronę stajni. Koń odpoczął i zaczynał się napędzać od nowa...W efekcie od czasu do czasu zdarzyło mi się wracać z terenu przez 3 godziny....Ale w tej chwili jest z niej idealny szkolny koń, chociaż temperamencik nadal ma nielichy-i czasem pokazuje co potrafi. Ale zanim tak uczciwie uspokoiła się w terenie to trwało ze 2 lata...Dodam że kupilismy konia 2 letniego więc raczej surowego. I spadłam z niej tylko raz-bo szedł sobie nieco chwiejny pan, opierając się o rower, po czym się przewrócił...

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
02-22-2009, 06:15 PM #85

Jedna z moich kobył dość długo coś takiego robiła: w terenie dopóki się jechało w stronę od stajni to wszystko pod kontrolą, jak próbowałam zacząć wracać do domu to czułam że za chwilę pójdziemy ile która noga może! No to zawracałam wtedy i jechałam od stajni, najchętniej galopem pod górkę. Po tem z reguły udawało mi się z tej górki spokojnie zjechać stępem, przejechać kawałek w stronę stajni. Koń odpoczął i zaczynał się napędzać od nowa...W efekcie od czasu do czasu zdarzyło mi się wracać z terenu przez 3 godziny....Ale w tej chwili jest z niej idealny szkolny koń, chociaż temperamencik nadal ma nielichy-i czasem pokazuje co potrafi. Ale zanim tak uczciwie uspokoiła się w terenie to trwało ze 2 lata...Dodam że kupilismy konia 2 letniego więc raczej surowego. I spadłam z niej tylko raz-bo szedł sobie nieco chwiejny pan, opierając się o rower, po czym się przewrócił...


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

branka

Posting Freak

2,096
02-22-2009, 08:55 PM #86
Moja też ma temperamencik Smile Zawsze miała, ale szalała sobie na wybiegu, ze mną może się napędzała pod siodłem, ale była pod jakąś kontrolą, szczególnie przez ostatnie 2 lata. Ona ogólnie jest lekką wariatką, jak była na wakacjach u p. Lipczyńskiego na wypas na łąki, to on się jej bał puszczać ona takie rzeczy robiła - tam jak sie otworzy boks, konie wybiegaja ze stajni na wybieg i z niego przegania się je na łąki i ona tam podobno robiła jakies dziwie sprinty i sie okulawiła. Musiała tydzień stac w boksie i prawie go rozniosła, choć zostawała z innym koniem, bo "na szczęście" był kontuzjowany i tez musiał stać. Potem trzeba było ją doprowadzac do wybiegu i wcześniej ściągać, bo nie szło jej wypuścić razem z gromadą...
Jak stała we Wrocławiu u moich trenerów, jak jeszcze jeździłam z nimi ze 3 lata temu, to nieraz uciekała z wybiegu i ganiała po polach tempem konia wyścigowego. Tam też w terenach były fajne łąki na galop i potrafiła biec i biec i biec - jak była w formie to chciała tak biegać godzinami, ale ją zatrzymywałam po jakimś czasie w obawie o jej zdrowie.
Chyba ma biegi w genach, wszyscy z rodzinie biegali. Jej mamę do dzisiaj całe Partynice pamiętają, takie rzeczy tam wyprawiała, choć ze względu na charakter nie była dobrym koniem wyścigowym, bo się spalała nerwowo. Jakby je tam mądrzej trenowano, to może byłaby lepsza.
Także moje kochane zwierzątko różne rzeczy wyczyniało w życiu, ale obecnie odkąd mam nieco bardziej naturalne podjeście wyciszyła sie i zrobiła spokojniejsza - choć na wybiegu gania dalej jak młody koń i musi sie wyganiać. Mam nadzieję, że jej dzisiejsze skretynienie miało związek z zimą i mniejsza okazją do galopowania na dworze - bo owszem konie sie bawią, ale nie chcą biegac po grudzie, ona biega trochę, ale pod spodem jest lód i nie idzie pocwałować po wyścigowemu Wink
A najlepsza była dziś w stajni po tym biegu, jak wróciłyśmy to ją okryłam chwilę derką i robiłam wcierkę i m ściągała gumkę z włosów. Kiedyś dawno temu jak ją kupiłam i zaczęła sie oswajać, to to robiła. Potem jej nie pozwalałam na to. Ale dzisiaj znowu to robiła, Strasznie mnie to rozbawiło i nie wiedziałam czy jej pozwolić na to czy nie. Potem porozrzucała wszystkie szczotki po korytarzu :lol: Chyba miała jakiś nietypowy humor. NA takie zwierzątko to sie nie idzie nawet zdenerwować!
Ach te folbluciki 8)

<t></t>
branka
02-22-2009, 08:55 PM #86

Moja też ma temperamencik Smile Zawsze miała, ale szalała sobie na wybiegu, ze mną może się napędzała pod siodłem, ale była pod jakąś kontrolą, szczególnie przez ostatnie 2 lata. Ona ogólnie jest lekką wariatką, jak była na wakacjach u p. Lipczyńskiego na wypas na łąki, to on się jej bał puszczać ona takie rzeczy robiła - tam jak sie otworzy boks, konie wybiegaja ze stajni na wybieg i z niego przegania się je na łąki i ona tam podobno robiła jakies dziwie sprinty i sie okulawiła. Musiała tydzień stac w boksie i prawie go rozniosła, choć zostawała z innym koniem, bo "na szczęście" był kontuzjowany i tez musiał stać. Potem trzeba było ją doprowadzac do wybiegu i wcześniej ściągać, bo nie szło jej wypuścić razem z gromadą...
Jak stała we Wrocławiu u moich trenerów, jak jeszcze jeździłam z nimi ze 3 lata temu, to nieraz uciekała z wybiegu i ganiała po polach tempem konia wyścigowego. Tam też w terenach były fajne łąki na galop i potrafiła biec i biec i biec - jak była w formie to chciała tak biegać godzinami, ale ją zatrzymywałam po jakimś czasie w obawie o jej zdrowie.
Chyba ma biegi w genach, wszyscy z rodzinie biegali. Jej mamę do dzisiaj całe Partynice pamiętają, takie rzeczy tam wyprawiała, choć ze względu na charakter nie była dobrym koniem wyścigowym, bo się spalała nerwowo. Jakby je tam mądrzej trenowano, to może byłaby lepsza.
Także moje kochane zwierzątko różne rzeczy wyczyniało w życiu, ale obecnie odkąd mam nieco bardziej naturalne podjeście wyciszyła sie i zrobiła spokojniejsza - choć na wybiegu gania dalej jak młody koń i musi sie wyganiać. Mam nadzieję, że jej dzisiejsze skretynienie miało związek z zimą i mniejsza okazją do galopowania na dworze - bo owszem konie sie bawią, ale nie chcą biegac po grudzie, ona biega trochę, ale pod spodem jest lód i nie idzie pocwałować po wyścigowemu Wink
A najlepsza była dziś w stajni po tym biegu, jak wróciłyśmy to ją okryłam chwilę derką i robiłam wcierkę i m ściągała gumkę z włosów. Kiedyś dawno temu jak ją kupiłam i zaczęła sie oswajać, to to robiła. Potem jej nie pozwalałam na to. Ale dzisiaj znowu to robiła, Strasznie mnie to rozbawiło i nie wiedziałam czy jej pozwolić na to czy nie. Potem porozrzucała wszystkie szczotki po korytarzu :lol: Chyba miała jakiś nietypowy humor. NA takie zwierzątko to sie nie idzie nawet zdenerwować!
Ach te folbluciki 8)


<t></t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
02-23-2009, 06:31 AM #87
tomekpawwaw Parę razy zdarzyło mi się złapać jedną wodzę obydwiema rękami i ciągnąć z całej siły ....

ja się do tego zapierałam stopami mocno w strzemionach, Efekt był taki, ze ręka mi spuchła, jak u Pudziana...no i kazali założyć mi gips, bo cos tam sobie ponadrywałam.

Luna też była w kantarku....ale to w sumie bez znaczenia. jak koń coś ma zrobić to zrobi i w wędzidle. Najwyżej czasami zrobi coś innego...Poniesienie w lesie, tak jak u nas, gdzie prosta droga ciągnie się np. 30 km i więcej jest dla mnie bezpieczniejsze niż inne szaleństwa mimo wszystko.

Gdyby nie strach o osobę, którą miałam z przodu to bym sobie spokojnie żuła gumę. A tak tylko starałam się spokojnie żuć.,,hihi.

<t></t>
Lutejaxx
02-23-2009, 06:31 AM #87

tomekpawwaw Parę razy zdarzyło mi się złapać jedną wodzę obydwiema rękami i ciągnąć z całej siły ....

ja się do tego zapierałam stopami mocno w strzemionach, Efekt był taki, ze ręka mi spuchła, jak u Pudziana...no i kazali założyć mi gips, bo cos tam sobie ponadrywałam.

Luna też była w kantarku....ale to w sumie bez znaczenia. jak koń coś ma zrobić to zrobi i w wędzidle. Najwyżej czasami zrobi coś innego...Poniesienie w lesie, tak jak u nas, gdzie prosta droga ciągnie się np. 30 km i więcej jest dla mnie bezpieczniejsze niż inne szaleństwa mimo wszystko.

Gdyby nie strach o osobę, którą miałam z przodu to bym sobie spokojnie żuła gumę. A tak tylko starałam się spokojnie żuć.,,hihi.


<t></t>

Guli

Posting Freak

1,701
02-23-2009, 07:35 AM #88
DuchowaPrzygoda ja się do tego zapierałam stopami mocno w strzemionach, Efekt był taki, ze ręka mi spuchła, jak u Pudziana...no i kazali założyć mi gips, bo cos tam sobie ponadrywałam.

Dobre :lol:

Całe szczęście, że konie bez wędzideł , bo przy przeciwnym przypadku mogło być jeszcze gorzej .

Wyskok z czterech nóg z jednoczesnym chowaniem głowy między przednie nogi - żeby pozbyć się dręczyciela :wink:

Koń który ma silna potrzebę pobiegania- musi pobiegać Big Grin

Nakręca się byle czym- straszakiem, którego wcale nie boi się , wręcz szuka pretekstu.
Taki jest kuc - już wiemy, że nie ma siły na niego.
Jak musi pobiegać aż do silnego spocenia- to musi :mrgreen:

Taki mały, a szyja jak ze stali - nie ma możliwości skręcenia mu głowy.
A córka do siłaczy nie należy .

Tyle, że on mały więc i do ziemi bliżej Big Grin

No i jak już wybiega się, to jest spokój.

Kuba na szczęście jest zupełnie sterowny, nawet jak kuc zaczyna swój bieg.

Ale on nie ma takich potrzeb ani ambicji Big Grin


Edit
Jeszcze ogólna refleksja naszła mnie :wink:

Każdy użytkownik konia chyba zdaje sobie sprawę, że to zwierzę biegające Smile

Mniej , lub bardziej chętnie , szybciej , wolniej.
Jak się przestraszy to instynkt porusza mu nogami- tylko ruch uspakaja konia , daje mu wrażenie swobody biegu, czy ucieczki.

Po to oswaja się konie, czy odczula jak kto woli, żeby powodów do strachu było jak najmniej i reakcja konia na te straszaki jak najspokojniejsza.
Jasne, że konie maja różne charaktery i potrzeby .

Ale prawdę powiedziawszy, to sami wybieramy konia :wink:
Jeśli kupujemy konia , który ma w genach szybkie bieganie, to czego właściwie spodziewamy się ? Smile



I druga sprawa.
Wiele koni większość pracy pod jeźdźcem wykonuje na ujeżdżalniach , na kołach , gimnastykując się, poddając różnym wymaganiom jeźdźca , często nudząc się , czy męcząc.

Teren . w sensie swobodnej jazdy z uwolnioną szyją , po różnych urozmaiconych drogach - widzą takie konie " od święta".
Nic dziwnego , że podniecają się wolnością, swobodą.

Warto czasami spojrzeć na świat , na codzienność ,oczami konia mając ma uwadze jego potrzeby. Smile

I warto konia poznawać, obserwować , żeby nie być mocno zaskoczonym Smile

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
02-23-2009, 07:35 AM #88

DuchowaPrzygoda ja się do tego zapierałam stopami mocno w strzemionach, Efekt był taki, ze ręka mi spuchła, jak u Pudziana...no i kazali założyć mi gips, bo cos tam sobie ponadrywałam.

Dobre :lol:

Całe szczęście, że konie bez wędzideł , bo przy przeciwnym przypadku mogło być jeszcze gorzej .

Wyskok z czterech nóg z jednoczesnym chowaniem głowy między przednie nogi - żeby pozbyć się dręczyciela :wink:

Koń który ma silna potrzebę pobiegania- musi pobiegać Big Grin

Nakręca się byle czym- straszakiem, którego wcale nie boi się , wręcz szuka pretekstu.
Taki jest kuc - już wiemy, że nie ma siły na niego.
Jak musi pobiegać aż do silnego spocenia- to musi :mrgreen:

Taki mały, a szyja jak ze stali - nie ma możliwości skręcenia mu głowy.
A córka do siłaczy nie należy .

Tyle, że on mały więc i do ziemi bliżej Big Grin

No i jak już wybiega się, to jest spokój.

Kuba na szczęście jest zupełnie sterowny, nawet jak kuc zaczyna swój bieg.

Ale on nie ma takich potrzeb ani ambicji Big Grin


Edit
Jeszcze ogólna refleksja naszła mnie :wink:

Każdy użytkownik konia chyba zdaje sobie sprawę, że to zwierzę biegające Smile

Mniej , lub bardziej chętnie , szybciej , wolniej.
Jak się przestraszy to instynkt porusza mu nogami- tylko ruch uspakaja konia , daje mu wrażenie swobody biegu, czy ucieczki.

Po to oswaja się konie, czy odczula jak kto woli, żeby powodów do strachu było jak najmniej i reakcja konia na te straszaki jak najspokojniejsza.
Jasne, że konie maja różne charaktery i potrzeby .

Ale prawdę powiedziawszy, to sami wybieramy konia :wink:
Jeśli kupujemy konia , który ma w genach szybkie bieganie, to czego właściwie spodziewamy się ? Smile



I druga sprawa.
Wiele koni większość pracy pod jeźdźcem wykonuje na ujeżdżalniach , na kołach , gimnastykując się, poddając różnym wymaganiom jeźdźca , często nudząc się , czy męcząc.

Teren . w sensie swobodnej jazdy z uwolnioną szyją , po różnych urozmaiconych drogach - widzą takie konie " od święta".
Nic dziwnego , że podniecają się wolnością, swobodą.

Warto czasami spojrzeć na świat , na codzienność ,oczami konia mając ma uwadze jego potrzeby. Smile

I warto konia poznawać, obserwować , żeby nie być mocno zaskoczonym Smile


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

Lutejaxx

Administrator

2,782
02-23-2009, 10:08 AM #89
no, w wędzidle to szkoda by było konia...fakt.
Nie ciągnęłam tak non stop tylko pod koniec ponoszenia jak Luna chciała wyprzedzać araba bo on w takich sytuacjach kopie....Myślałam tylko o tej dziewczynie, którą sobie wzięłam na przejażdżkę, kurczę! Byłaby katastrofa..Co prawda w takim pędzie raczej by już nie kopał...ale przecież w każdym momencie mógł też zwolnić.

No, ale przez pierwsze kilometry nie miałam z tym problemu bo arab zasuwał szybciej, więc tylko starałam się spokojnie żuć gumę.

No cóż, bywa....autem też nie raz wpadłam w poślizg...i ponosiło przez jakiś czas. Big Grin

<t></t>
Lutejaxx
02-23-2009, 10:08 AM #89

no, w wędzidle to szkoda by było konia...fakt.
Nie ciągnęłam tak non stop tylko pod koniec ponoszenia jak Luna chciała wyprzedzać araba bo on w takich sytuacjach kopie....Myślałam tylko o tej dziewczynie, którą sobie wzięłam na przejażdżkę, kurczę! Byłaby katastrofa..Co prawda w takim pędzie raczej by już nie kopał...ale przecież w każdym momencie mógł też zwolnić.

No, ale przez pierwsze kilometry nie miałam z tym problemu bo arab zasuwał szybciej, więc tylko starałam się spokojnie żuć gumę.

No cóż, bywa....autem też nie raz wpadłam w poślizg...i ponosiło przez jakiś czas. Big Grin


<t></t>

Strony (6): Wstecz 1 2 3 4 5 6
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości