Hipologia Kategoria Chów koni - i wszystko, co z nim związane Co powinniśmy umieć? (Pierwsza pomoc, podawanie leków itp.)

Co powinniśmy umieć? (Pierwsza pomoc, podawanie leków itp.)

Co powinniśmy umieć? (Pierwsza pomoc, podawanie leków itp.)

Strony (5): Wstecz 1 2 3 4 5 Dalej
branka

Posting Freak

2,096
01-30-2008, 08:58 AM #16
aaa, sprytne
zakupie sobie, bo mój koń często od kopnięć w ścianę jest popuchnięty.
branka
01-30-2008, 08:58 AM #16

aaa, sprytne
zakupie sobie, bo mój koń często od kopnięć w ścianę jest popuchnięty.

sznurka

Senior Member

269
01-30-2008, 09:01 AM #17
Branka jak na zimno trzeba bylo to po prostu plaster do wiadra z zimna wodą
są dostępne bez problemu w aptekach

<r>ruda z rudymi na sznurkach <br/>
<URL url="http://www.konisiefajowe.blog.pl"><s>http://</s>http://www.konisiefajowe.blog.pl<e></e></URL></r>
sznurka
01-30-2008, 09:01 AM #17

Branka jak na zimno trzeba bylo to po prostu plaster do wiadra z zimna wodą
są dostępne bez problemu w aptekach


<r>ruda z rudymi na sznurkach <br/>
<URL url="http://www.konisiefajowe.blog.pl"><s>http://</s>http://www.konisiefajowe.blog.pl<e></e></URL></r>

Wojciech Mickunas

Posting Freak

1,126
01-30-2008, 09:25 AM #18
Pragnę przypomnieć ,że lekarstwa może aplikować tylko lek. wet.
Nawet w stajennej apteczce ( chyba że w pancernej szafie pod kluczem) nie powinno być leków. W apteczce tylko środki opatrunkowe i wyposażenie tzw. pierwszej pomocy. Takie są przepisy!

<t>Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie, zamiast próbować zapanować nad kilkudziesięcioma dekagramami końskiego mózgu, koncentrują się wyłącznie na tym, żeby okiełznać 500kg jego mięsni!</t>
Wojciech Mickunas
01-30-2008, 09:25 AM #18

Pragnę przypomnieć ,że lekarstwa może aplikować tylko lek. wet.
Nawet w stajennej apteczce ( chyba że w pancernej szafie pod kluczem) nie powinno być leków. W apteczce tylko środki opatrunkowe i wyposażenie tzw. pierwszej pomocy. Takie są przepisy!


<t>Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie, zamiast próbować zapanować nad kilkudziesięcioma dekagramami końskiego mózgu, koncentrują się wyłącznie na tym, żeby okiełznać 500kg jego mięsni!</t>

Cejloniara

Posting Freak

1,108
01-30-2008, 09:34 AM #19
Faktycznie.... moja mama się borowiną obkładała, jak miała kłopoty ze stawami. Bardzo pomagało. Potem uszyła takie materacki małe z gorczycą (musze im zdjęcia zrobić). Tata mówi na nie zabobony :-) Ale są rewelacyjne. Można wsadzić do mikrofalówki i wtedy długo grzeją, a można i zamrozić i też trzymają dość długo temperaturę :-)

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
01-30-2008, 09:34 AM #19

Faktycznie.... moja mama się borowiną obkładała, jak miała kłopoty ze stawami. Bardzo pomagało. Potem uszyła takie materacki małe z gorczycą (musze im zdjęcia zrobić). Tata mówi na nie zabobony :-) Ale są rewelacyjne. Można wsadzić do mikrofalówki i wtedy długo grzeją, a można i zamrozić i też trzymają dość długo temperaturę :-)


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

Tania

Senior Member

260
01-30-2008, 09:34 AM #20
Ważna jest wiedza.O objawach chorób ,o przebiegu leczenia .
I o tym jak my mamy postępować.Kiedy pilnować diety na przykład.
No i o rehabilitacji po urazach.Tez temat ważny.

<t></t>
Tania
01-30-2008, 09:34 AM #20

Ważna jest wiedza.O objawach chorób ,o przebiegu leczenia .
I o tym jak my mamy postępować.Kiedy pilnować diety na przykład.
No i o rehabilitacji po urazach.Tez temat ważny.


<t></t>

Cejloniara

Posting Freak

1,108
01-30-2008, 09:35 AM #21
Co to jest wyposażenie pierwszej pomocy? Czy jakieś maści i mazidła do tego kwalifikowac?

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
01-30-2008, 09:35 AM #21

Co to jest wyposażenie pierwszej pomocy? Czy jakieś maści i mazidła do tego kwalifikowac?


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

sznurka

Senior Member

269
01-30-2008, 09:40 AM #22
tak mi jeszcze się przypomniało - acudex
taki proszek w saszetkach, na zadrapania i drobne "dziury" powoduje szybkie tworzenie się strupka
tribiotic - tez dobre, na obtarcia, skaleczenia, przyspiesza gojenie

oba srodki kosztuja niewiele, dostępne w aptece

ja na "nie" jestem do stosowania alu sprayu na wszelkie rany, a wiem ze takie praktyki są. Jesli trzeba interwencji weterynarza to zakłoca to obraz obrazenia, a do tego z tego co słyszałam aluminium na negatywny wpływ na kościec

<r>ruda z rudymi na sznurkach <br/>
<URL url="http://www.konisiefajowe.blog.pl"><s>http://</s>http://www.konisiefajowe.blog.pl<e></e></URL></r>
sznurka
01-30-2008, 09:40 AM #22

tak mi jeszcze się przypomniało - acudex
taki proszek w saszetkach, na zadrapania i drobne "dziury" powoduje szybkie tworzenie się strupka
tribiotic - tez dobre, na obtarcia, skaleczenia, przyspiesza gojenie

oba srodki kosztuja niewiele, dostępne w aptece

ja na "nie" jestem do stosowania alu sprayu na wszelkie rany, a wiem ze takie praktyki są. Jesli trzeba interwencji weterynarza to zakłoca to obraz obrazenia, a do tego z tego co słyszałam aluminium na negatywny wpływ na kościec


<r>ruda z rudymi na sznurkach <br/>
<URL url="http://www.konisiefajowe.blog.pl"><s>http://</s>http://www.konisiefajowe.blog.pl<e></e></URL></r>

Guli

Posting Freak

1,701
01-30-2008, 09:42 AM #23
Wrócę do odpowiedzialności opiekuna konia za jego zdrowie i udzielania pierwszej pomocy.

Moim zdaniem odpowiedzialnośc polega na obserwacji , reagowaniu na każdą zmianę zachowaniu .
Jesli chodzi o pierwszą pomoc , to chętnie podszkoliłabym się.
Potrafię założyc opatrunek, zadbać o miejsce zranienia, wyleczyć jakieś niewielkie zmiany skórne, zmierzyć temperaturę , czy ciśnienie.
Mam kilka książek z zakresu chorób końskich i z nich korzystam
Nie potrafię zmusic się do czynności związanych z uzyciem skalpela lub igły.
Choc w stytuacji zagrożenia zycia, być może potrafiłabym, ale tego nie wiem, bo nie byłam ( odpukać!!!)

I teraz mam dylemat.

Kuba dostał po dwa zastrzyki już przez trzy dni.
Pierwszy dzień poszło bardzo dobrze, bez problemu.
Drugi dzień był już okropny, pierwszy raz miałam okazję przekonac się, co oznacza utrzymanie spanikowanej masy 500 kg.
Szalał w boksie z wbita igłą- wreszcie zdecydowałam mie mu ją wyjąć sama, zresztą prawie się od niej uwolnił.

Jakoś w końcu udało się z zasłoniętym moją dłonią okiem i zapora z ciała.

Wczoraj było tragicznie.
Kuba nie cierpi weterynarza, boi się go jak diabła , nie dał sobie wbić igły .

Musiał mu założyć dutkę i dopiero dał zastrzyki.
Ale nie pozwolił sobie weterynarzowi rozmasowac, musiałam ja to zrobić.

Boję się dzisiejszego dnia , bo obawiam się, że nawet dutka nie pomoże.

A mojej córce pozwala sobie zrobić zastrzyk bez problemu, tylko jej nie ma.

I biję się z myslami, co dalej zrobić.
Córka namawia mnie , żeby odwazyła się sama, bo Kuba będzie miał coraz większy uraz psychiczny.
To prawda, ale ja nie potrafię zrobić, bo nigdy nie robiłam.
A jak złamię igłę , czy źle wbiję- to co wtedy zrobię?

Musi dostać jeszcze dzisiaj, bo niedoleczony, będzie chorował gorzej.

Co nie zrobię, będzie źle :?
Guli
01-30-2008, 09:42 AM #23

Wrócę do odpowiedzialności opiekuna konia za jego zdrowie i udzielania pierwszej pomocy.

Moim zdaniem odpowiedzialnośc polega na obserwacji , reagowaniu na każdą zmianę zachowaniu .
Jesli chodzi o pierwszą pomoc , to chętnie podszkoliłabym się.
Potrafię założyc opatrunek, zadbać o miejsce zranienia, wyleczyć jakieś niewielkie zmiany skórne, zmierzyć temperaturę , czy ciśnienie.
Mam kilka książek z zakresu chorób końskich i z nich korzystam
Nie potrafię zmusic się do czynności związanych z uzyciem skalpela lub igły.
Choc w stytuacji zagrożenia zycia, być może potrafiłabym, ale tego nie wiem, bo nie byłam ( odpukać!!!)

I teraz mam dylemat.

Kuba dostał po dwa zastrzyki już przez trzy dni.
Pierwszy dzień poszło bardzo dobrze, bez problemu.
Drugi dzień był już okropny, pierwszy raz miałam okazję przekonac się, co oznacza utrzymanie spanikowanej masy 500 kg.
Szalał w boksie z wbita igłą- wreszcie zdecydowałam mie mu ją wyjąć sama, zresztą prawie się od niej uwolnił.

Jakoś w końcu udało się z zasłoniętym moją dłonią okiem i zapora z ciała.

Wczoraj było tragicznie.
Kuba nie cierpi weterynarza, boi się go jak diabła , nie dał sobie wbić igły .

Musiał mu założyć dutkę i dopiero dał zastrzyki.
Ale nie pozwolił sobie weterynarzowi rozmasowac, musiałam ja to zrobić.

Boję się dzisiejszego dnia , bo obawiam się, że nawet dutka nie pomoże.

A mojej córce pozwala sobie zrobić zastrzyk bez problemu, tylko jej nie ma.

I biję się z myslami, co dalej zrobić.
Córka namawia mnie , żeby odwazyła się sama, bo Kuba będzie miał coraz większy uraz psychiczny.
To prawda, ale ja nie potrafię zrobić, bo nigdy nie robiłam.
A jak złamię igłę , czy źle wbiję- to co wtedy zrobię?

Musi dostać jeszcze dzisiaj, bo niedoleczony, będzie chorował gorzej.

Co nie zrobię, będzie źle :?

Tania

Senior Member

260
01-30-2008, 09:53 AM #24
Cytat:Potrafię (...) zmierzyć (...) ciśnienie.
Mogę poprosić o szczegóły?

<t></t>
Tania
01-30-2008, 09:53 AM #24

Cytat:Potrafię (...) zmierzyć (...) ciśnienie.
Mogę poprosić o szczegóły?


<t></t>

sznurka

Senior Member

269
01-30-2008, 09:56 AM #25
trzeba konia przyzwyczaic do zastrzykow
oswoic z rozluznianiem mięsni w trakcie
mozna przeciez to robic przy pomocy weterynarza, zaprzyjaznionych ale obcych dla konia osob
jesli kon tak sie zachowuje to trzeba go nauczyc zanim przyjdzie koniecznosc, trenowac na "sucho" symulacje zastrzykowe, spokojne stanie, zagladanie do paszczy, trzymanie jezyka

<r>ruda z rudymi na sznurkach <br/>
<URL url="http://www.konisiefajowe.blog.pl"><s>http://</s>http://www.konisiefajowe.blog.pl<e></e></URL></r>
sznurka
01-30-2008, 09:56 AM #25

trzeba konia przyzwyczaic do zastrzykow
oswoic z rozluznianiem mięsni w trakcie
mozna przeciez to robic przy pomocy weterynarza, zaprzyjaznionych ale obcych dla konia osob
jesli kon tak sie zachowuje to trzeba go nauczyc zanim przyjdzie koniecznosc, trenowac na "sucho" symulacje zastrzykowe, spokojne stanie, zagladanie do paszczy, trzymanie jezyka


<r>ruda z rudymi na sznurkach <br/>
<URL url="http://www.konisiefajowe.blog.pl"><s>http://</s>http://www.konisiefajowe.blog.pl<e></e></URL></r>

Klara Naszarkowska

Senior Member

686
01-30-2008, 10:01 AM #26
Mnie weterynarz nauczył robić zastrzyki (domięśniowe). Pokazał jak, potem jeszcze w domu na kawałku mięsa trenowałam (bo najtrudniejszy dla mnie ten moment decyzji-wbicia igły), no i pierwszy zastrzyk robiłam pod jego fachowym okiem. Gdyby tylko weterynarz miał je wtedy robić, musiałby przyjeżdżać co drugi dzień - dość długo. Bo wtedy chodziło o kurację homeopatyczną (jak konia inny kopnął).

Teo, delikatnie mówiąc, nie jest fanem weterynarzy (dobrze znosi tylko dr Okońskiego i dr Kuleszę, ale ona akurat występuje u nas jako masażystka, więc może nie odkrył całej prawdy o niej Wink). W każdym razie Teo bronił się przed zastrzykami robionymi przez weterynarzy, mniej lub bardziej - machanie przednimi nogami, świeczki, ogólne nakręcanie się. A ze mną inaczej - daje się kłuć, teraz, jeszcze po dodatkowej pracy, to już zupełnie bez wiązania, bez stresu. I w sumie przełożyło się to na kłucia przez weterynarzy, "znormalniało" to robienie zastrzyków chyba. Chociaż aż tyle ich w życiu nie było (i oby to się nie zmieniło) - ale że już same szczepienia to sprawa powtarzalna, to cieszę się z dogadania z koniem w tym temacie.

Samo kłujnięcie takiego zwykłego zastrzyku wydaje mi się, że koni w ogóle nie wzrusza - byle giez kąsa mocniej. W tych reakcjach paniczno-obronnych chyba bardziej chodzi o poczucie, że "coś strasznego robią!". Oczywiście co innego, jak chodzi o zastrzyk bolesny.

<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>
Klara Naszarkowska
01-30-2008, 10:01 AM #26

Mnie weterynarz nauczył robić zastrzyki (domięśniowe). Pokazał jak, potem jeszcze w domu na kawałku mięsa trenowałam (bo najtrudniejszy dla mnie ten moment decyzji-wbicia igły), no i pierwszy zastrzyk robiłam pod jego fachowym okiem. Gdyby tylko weterynarz miał je wtedy robić, musiałby przyjeżdżać co drugi dzień - dość długo. Bo wtedy chodziło o kurację homeopatyczną (jak konia inny kopnął).

Teo, delikatnie mówiąc, nie jest fanem weterynarzy (dobrze znosi tylko dr Okońskiego i dr Kuleszę, ale ona akurat występuje u nas jako masażystka, więc może nie odkrył całej prawdy o niej Wink). W każdym razie Teo bronił się przed zastrzykami robionymi przez weterynarzy, mniej lub bardziej - machanie przednimi nogami, świeczki, ogólne nakręcanie się. A ze mną inaczej - daje się kłuć, teraz, jeszcze po dodatkowej pracy, to już zupełnie bez wiązania, bez stresu. I w sumie przełożyło się to na kłucia przez weterynarzy, "znormalniało" to robienie zastrzyków chyba. Chociaż aż tyle ich w życiu nie było (i oby to się nie zmieniło) - ale że już same szczepienia to sprawa powtarzalna, to cieszę się z dogadania z koniem w tym temacie.

Samo kłujnięcie takiego zwykłego zastrzyku wydaje mi się, że koni w ogóle nie wzrusza - byle giez kąsa mocniej. W tych reakcjach paniczno-obronnych chyba bardziej chodzi o poczucie, że "coś strasznego robią!". Oczywiście co innego, jak chodzi o zastrzyk bolesny.


<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>

Guli

Posting Freak

1,701
01-30-2008, 10:08 AM #27
sznurka trzeba konia przyzwyczaic do zastrzykow
oswoic z rozluznianiem mięsni w trakcie
mozna przeciez to robic przy pomocy weterynarza, zaprzyjaznionych ale obcych dla konia osob
jesli kon tak sie zachowuje to trzeba go nauczyc zanim przyjdzie koniecznosc, trenowac na "sucho" symulacje zastrzykowe, spokojne stanie, zagladanie do paszczy, trzymanie jezyka

Przecież ja, czy moja córka nie mamy problemu z czynnościami przy Kubie.
Kuc przy robieniu zastrzyków przez moją córke, nie napnie żadnego mięśnia.

Niby jak przyzwyczaić do zastrzyków, nie robiąc ich?
Nie bardzo rozumiem.
Problem raczej jest w osobie, czyli weterynarzu.

Bo kowala zdecydowanie zaakceptował, czyli to raczej sprawa podejścia konkretnej osoby, czy może końskiego zaufania
Guli
01-30-2008, 10:08 AM #27

sznurka trzeba konia przyzwyczaic do zastrzykow
oswoic z rozluznianiem mięsni w trakcie
mozna przeciez to robic przy pomocy weterynarza, zaprzyjaznionych ale obcych dla konia osob
jesli kon tak sie zachowuje to trzeba go nauczyc zanim przyjdzie koniecznosc, trenowac na "sucho" symulacje zastrzykowe, spokojne stanie, zagladanie do paszczy, trzymanie jezyka

Przecież ja, czy moja córka nie mamy problemu z czynnościami przy Kubie.
Kuc przy robieniu zastrzyków przez moją córke, nie napnie żadnego mięśnia.

Niby jak przyzwyczaić do zastrzyków, nie robiąc ich?
Nie bardzo rozumiem.
Problem raczej jest w osobie, czyli weterynarzu.

Bo kowala zdecydowanie zaakceptował, czyli to raczej sprawa podejścia konkretnej osoby, czy może końskiego zaufania

Cejloniara

Posting Freak

1,108
01-30-2008, 10:08 AM #28
U nas zastrzykli robi Pan Witek (domięśniowe). Latem nie było właścicelki Pralinki, która w zasadzie tylko jej pozwala sobie cokolwiek wbijać. Tak się stało, że trzeba było Pralce zrobić 3 zastrzyli (3 dni) podczas nieobecności tej właścicielki. Za pierwszym razem było nie bardzo ale udało się, ale JA trzymałam konia a Pan Witek wbijał. Może to też kwestia wijania? Pan Witek puka ręką w mięsień i stara się wbić igłe idealnie w momencie, gdy ten jest rozluźniony. Potem robi wszystko, by tej igły nie poruszyć, gdy wkłada w nią strzykawkę. Hmmm trudno wątplić guli, by Twój wet nie potrafił dawać koniom zastrzyków, ale wiesz... są pielegniarki, które potrafią pięknie założyć kroplówkę a są i takie, co wykazują się małą delikatnością. Może są jeszcze jakieś sposoby minimalizowania tego nieprzyjemnego uczycia wbijanej igły?

Rok temu, jak Cejlon mi tak na płuca chorował to miał 3 tygodnia kłucia przeróżnymi środkami. Nie lubił tego, ale dzielnie znosił. Zależnie od gęstości, jedne środki znosił lepiej inne gorzej. Tę gęstrze troche rozgrzewalismy, wtedy były mniej bolesne. Zawsze po zastrzyku dawałam mu coś smacznego, żeby choć coś miłego mógł zapamietać z tego zabiegu.

Sama mam takie same opory, jak Ty guli - nie potrafie sobie wyobrazić, że wbijam cokolwiek w jakiegolwiek ciało. W wieku 29 lat odwazylam sie prezkuc uszy sobie!!

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
01-30-2008, 10:08 AM #28

U nas zastrzykli robi Pan Witek (domięśniowe). Latem nie było właścicelki Pralinki, która w zasadzie tylko jej pozwala sobie cokolwiek wbijać. Tak się stało, że trzeba było Pralce zrobić 3 zastrzyli (3 dni) podczas nieobecności tej właścicielki. Za pierwszym razem było nie bardzo ale udało się, ale JA trzymałam konia a Pan Witek wbijał. Może to też kwestia wijania? Pan Witek puka ręką w mięsień i stara się wbić igłe idealnie w momencie, gdy ten jest rozluźniony. Potem robi wszystko, by tej igły nie poruszyć, gdy wkłada w nią strzykawkę. Hmmm trudno wątplić guli, by Twój wet nie potrafił dawać koniom zastrzyków, ale wiesz... są pielegniarki, które potrafią pięknie założyć kroplówkę a są i takie, co wykazują się małą delikatnością. Może są jeszcze jakieś sposoby minimalizowania tego nieprzyjemnego uczycia wbijanej igły?

Rok temu, jak Cejlon mi tak na płuca chorował to miał 3 tygodnia kłucia przeróżnymi środkami. Nie lubił tego, ale dzielnie znosił. Zależnie od gęstości, jedne środki znosił lepiej inne gorzej. Tę gęstrze troche rozgrzewalismy, wtedy były mniej bolesne. Zawsze po zastrzyku dawałam mu coś smacznego, żeby choć coś miłego mógł zapamietać z tego zabiegu.

Sama mam takie same opory, jak Ty guli - nie potrafie sobie wyobrazić, że wbijam cokolwiek w jakiegolwiek ciało. W wieku 29 lat odwazylam sie prezkuc uszy sobie!!


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

Klara Naszarkowska

Senior Member

686
01-30-2008, 10:21 AM #29
guli Niby jak przyzwyczaić do zastrzyków, nie robiąc ich?

Można na przykład "poudawać" przy pomocy strzykawki z wykałaczką zamiast igły.

Parelli też sugeruje, żeby nauczyć konia, że na szczypanie dwoma palcami w szyję, koń ma się rozluźnić, lekko obniżyć głowę lub skierować ją w stronę człowieka. Podszczypujesz lekko, czekasz na pierwsze pozytywne objawy (rozluźnianie się, choćby minimalne opuszczenie/odwrócenie głowy), przestajesz szczypać, głaszczesz. Itd.

Cytat:Problem raczej jest w osobie, czyli weterynarzu.

Pewnie tak... Różni są weterynarze. Jeden przyjdzie, pogłaszcze, postoi i pogapi się - i dopiero zabierze się do działań. Konie jakoś zapominają przy nim, że miały się buntować ;-) Inny jest zbyt "bezpośredni" - podejść do konia i od razu do rzeczy - wkłuć się gdzie trzeba, wykonać, wyjść. Jeszcze inny czuje strach przed koniem i tym budzi różne demony w zwierzu.

<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>
Klara Naszarkowska
01-30-2008, 10:21 AM #29

guli Niby jak przyzwyczaić do zastrzyków, nie robiąc ich?

Można na przykład "poudawać" przy pomocy strzykawki z wykałaczką zamiast igły.

Parelli też sugeruje, żeby nauczyć konia, że na szczypanie dwoma palcami w szyję, koń ma się rozluźnić, lekko obniżyć głowę lub skierować ją w stronę człowieka. Podszczypujesz lekko, czekasz na pierwsze pozytywne objawy (rozluźnianie się, choćby minimalne opuszczenie/odwrócenie głowy), przestajesz szczypać, głaszczesz. Itd.

Cytat:Problem raczej jest w osobie, czyli weterynarzu.

Pewnie tak... Różni są weterynarze. Jeden przyjdzie, pogłaszcze, postoi i pogapi się - i dopiero zabierze się do działań. Konie jakoś zapominają przy nim, że miały się buntować ;-) Inny jest zbyt "bezpośredni" - podejść do konia i od razu do rzeczy - wkłuć się gdzie trzeba, wykonać, wyjść. Jeszcze inny czuje strach przed koniem i tym budzi różne demony w zwierzu.


<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>

sznurka

Senior Member

269
01-30-2008, 10:22 AM #30
Cytat:Niby jak przyzwyczaić do zastrzyków, nie robiąc ich?
normalnie, symulując ukłucie
polecam płytki poziomu drugiego PNH
a jesli problem jest w weterynarzu to moze warto pomyslec nad "oswojeniem" człowieka - zaprosic na kawe, niech tylko przyjdzie pogłaszcze konia

ja mialam 2 tyg prawie na oswojenie konia z zastrzykami, mała nie była wczesniej szczepiona, symulacje poskutkowały, rude nie zauwazyło nawet kiedy co i jak

teodora mnie wyprzedziła :wink:

<r>ruda z rudymi na sznurkach <br/>
<URL url="http://www.konisiefajowe.blog.pl"><s>http://</s>http://www.konisiefajowe.blog.pl<e></e></URL></r>
sznurka
01-30-2008, 10:22 AM #30

Cytat:Niby jak przyzwyczaić do zastrzyków, nie robiąc ich?
normalnie, symulując ukłucie
polecam płytki poziomu drugiego PNH
a jesli problem jest w weterynarzu to moze warto pomyslec nad "oswojeniem" człowieka - zaprosic na kawe, niech tylko przyjdzie pogłaszcze konia

ja mialam 2 tyg prawie na oswojenie konia z zastrzykami, mała nie była wczesniej szczepiona, symulacje poskutkowały, rude nie zauwazyło nawet kiedy co i jak

teodora mnie wyprzedziła :wink:


<r>ruda z rudymi na sznurkach <br/>
<URL url="http://www.konisiefajowe.blog.pl"><s>http://</s>http://www.konisiefajowe.blog.pl<e></e></URL></r>

Strony (5): Wstecz 1 2 3 4 5 Dalej
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości