Ustawienie szyi , głowy konia
Ustawienie szyi , głowy konia
Dioda
Akurat pokazałas konia w dwóch różnych fazach galopu.
Bo galop ma różne fazy- od maksymalnego rozciągnięcia do zebrania.
Wnioski mozna wyciagnąć jak są zdjęcia w takiej samej fazie.
Chyba lepiej widoczna różnica jest w kłusie.
chodzi dokładnie o to co ktoś tam napisał, ze koń najpierw musie znaleźc równowage na dole(roluźnianie grzbietu, wzmacnianie mięśni, przyjmowanie wędzidła)żeby móc pójśc coraz bardziej do góry. w ustawieniu długim i niskim też jest łatwiej się zaokorąglic. konie "wyjeżdżane do przodu"bez kontaktu tez mają "naturalnie"głowe do góry(przynajmniej większosc)ale jeszcze dochodzi złapanie równowagi z opuszczonym nosem (i na logike pole widzenia jest chyba inne?)tak samo jak z tym, ze koń najpierw musi nauczyc sie byc wygięty, a potem można prostowac.
guli Ale czy wszystkie konie tak mają?
Dokładnie- czy wszystkie konie pracujące na coraz krótszych wypinaczach mają ten problem?
Wydaje mi sie, że nie zawsze
guli Ale czy wszystkie konie tak mają?
Dokładnie- czy wszystkie konie pracujące na coraz krótszych wypinaczach mają ten problem?
Wydaje mi sie, że nie zawsze
Gaga Ciężko odpowiedzieć na pytania, których się nie rozumie :?
Gaga Ciężko odpowiedzieć na pytania, których się nie rozumie :?
Przynam, że ja też nie bardzo rozumiem, o czym jest ten wątek.
Ale i tak ciekawie się czyta ;-)
Guli, jak piszesz "głowa wysoko", to chodzi o ustawienie głowy (przed pionem, za pionem, w pionie)? O wysokość głowy względem kłębu na przykład? O kształt całej linii górnej? O kształt szyi?
Tu są dwie głowy "wysoko", ale sytuacje drastycznie różne:
p.s. dr Bennett kiedyś napisała kilka słów o różnych wyobrażeniach zbierających się koni:
http://equisearch.com/horses_care/health...chs_081205
http://teolinek.blog.pl/archiwum/index.php?nid=10175799
Guli niskie ustawienie służy rozwojowi mieśni, które koniowi w naturze nijak do niczego potrzebne nie są (bynajmniej nie w formie wzmocnionej), bo jeźdźca na grzbiecie nie nosi...
Praca w niskim ustawieniu nie musi oznaczać , że z czasem będziemy pracować w wysokim - bo, skoro nie jeździmy wielkich zawodów ujeżdżeniowych i nie skaczemy ogromnych przeszkód, to po co? Chyba, że dla własnych ambicji - ot co, czy z jakichkolwiek innych nie koniecznie zrozumiałych powodów (piszę tu oczywiście o ustawieniu do jak piaffu)
Alpinista zaczynający przygodę z wspinaczką zaczyna od niskich poweidziałabym domowych, sztucznych ścianek - może z czasem wchodzić na alpejskie skały, a może zostać "w domu" Na siłowni zaczynamy od wielu powtórzeń przy małych obciązeniach , zwiększając je z czasem, lub nie - po prostu możemy zostać na jakimś tam poziomie. Jeżdżąc na nartach możemy do końca życia zostać na "oślej łączce", bo nam to pasuje, możemy też jeździć slalom gigant - a co ;-)
Jednym słowem - w dół i okrągło - jeździmy dla konia (wzmocnienie mieśni) i dla siebie (koń silny i okrągły = koń wygodny dla jeźdźca a co za tym idzie jeździec wygodny dla konia). Pod górkę i coraz wyżej jeździmy chcąc uzyskać określony efekt ... od półparady do zebrania ;-)
Gaga Jednym słowem - w dół i okrągło - jeździmy dla konia (wzmocnienie mieśni) i dla siebie (koń silny i okrągły = koń wygodny dla jeźdźca a co za tym idzie jeździec wygodny dla konia). Pod górkę i coraz wyżej jeździmy chcąc uzyskać określony efekt ... od półparady do zebrania ;-)
Gaga Jednym słowem - w dół i okrągło - jeździmy dla konia (wzmocnienie mieśni) i dla siebie (koń silny i okrągły = koń wygodny dla jeźdźca a co za tym idzie jeździec wygodny dla konia). Pod górkę i coraz wyżej jeździmy chcąc uzyskać określony efekt ... od półparady do zebrania ;-)
A no właśnie ! i tu dotykamy tego o czym myślałem mowiąc o różnicy pomiędzy jazdą ,a podróżowaniem.
Ja osobiście jadąc konno w teren nie traktuję konia jako środka lokomocji tylko jako partnera z którym cały czas ( oczywiście z przerwami na relaks) rozmawiam na temat ; jak ja bym chciał żeby on się zachowywał, poruszał, przyjmował postawę itp.itd. Ja staram się każdą jazdę w terenie traktować jako lekcję, a nie jako tylko przemieszczanie się z punktu A do punktu B , czy C. Podobnie jak każdą inną lekcję , tak samo lekcję w terenie staram się dzielić na odpowiednie części : wstępna, rozgrzewka, część główna , w której zadania są trudniejsze i część końcowa , aż do zupełnie swobodnego stępa. Oczywiście pomiędzy częściami też umieszczam przerwy na swobodny stęp.
To jest jeden sposób spędzania czasu podczas jazdy w teren. Nazwać go można edukacyjnym , lub bardziej treningiem w terenie.
Można też realizować jazdę w terenie jako formę bardziej spacerowo-turystyczno-podróżniczą. Ani jedna ani druga forma przy spełnieniu warunków umiejętnego zachowania się człowieka ,nie musi wcale przynosić konowi jakiegokolwiek cierpienia , a wręcz przeciwnie , dostarczać mu pozytywnych bodźców , stymulujacych jego formę fizyczną , a za tym wpływać pozytywnie na jego samopoczucie.
Gaga Guli niskie ustawienie służy rozwojowi mieśni, które koniowi w naturze nijak do niczego potrzebne nie są (bynajmniej nie w formie wzmocnionej), bo jeźdźca na grzbiecie nie nosi...Nie powiedziałabym... te mięśnie, które powodują "relative elevation", uniesienie podstawy szyi, są koniowi bardzo potrzebne. Dzięki nim działają te "odważniki", które unoszą grzbiet z jednej i z drugiej strony - głowa i szyja z przodu, miednica z tyłu. Czy koń musi rozwijać się nieproporcjonalnie, żeby nosić jedźdźca? Nie sądzę. Myślę że powinien rozwijać się harmonijnie i po prostu umieć tych mięśni używać.
To ja już wytłumaczę, bo widzę że właścicielka nie poznała
Koń z jeźdźcem to ten pierwszy, którego fotkę można zobaczyć tu:
http://teolinek.blog.pl/archiwum/?rok=2007&miesiac=8
A dwa pozostałe to Rio Sereno i Vulkan, których fotki są tu:
http://nicholnl.wcp.muohio.edu/DingosBre...ation.html
Biorąc pod uwagę takie duże podobieństwo do Vulkana - punkt dla Teolinka!
Jak Teolinek zechce, to może nawet sprzeda wam swój "chambon" :lol:
Gaga Guli niskie ustawienie służy rozwojowi mieśni, które koniowi w naturze nijak do niczego potrzebne nie są (bynajmniej nie w formie wzmocnionej), bo jeźdźca na grzbiecie nie nosi...Nie powiedziałabym... te mięśnie, które powodują "relative elevation", uniesienie podstawy szyi, są koniowi bardzo potrzebne. Dzięki nim działają te "odważniki", które unoszą grzbiet z jednej i z drugiej strony - głowa i szyja z przodu, miednica z tyłu. Czy koń musi rozwijać się nieproporcjonalnie, żeby nosić jedźdźca? Nie sądzę. Myślę że powinien rozwijać się harmonijnie i po prostu umieć tych mięśni używać.
wojciech.mickunas A no właśnie ! i tu dotykamy tego o czym myślałem mowiąc o różnicy pomiędzy jazdą ,a podróżowaniem.
Ja osobiście jadąc konno w teren nie traktuję konia jako środka lokomocji tylko jako partnera z którym cały czas ( oczywiście z przerwami na relaks) rozmawiam na temat ; jak ja bym chciał żeby on się zachowywał, poruszał, przyjmował postawę itp.itd. Ja staram się każdą jazdę w terenie traktować jako lekcję, a nie jako tylko przemieszczanie się z punktu A do punktu B , czy C.
wojciech.mickunas A no właśnie ! i tu dotykamy tego o czym myślałem mowiąc o różnicy pomiędzy jazdą ,a podróżowaniem.
Ja osobiście jadąc konno w teren nie traktuję konia jako środka lokomocji tylko jako partnera z którym cały czas ( oczywiście z przerwami na relaks) rozmawiam na temat ; jak ja bym chciał żeby on się zachowywał, poruszał, przyjmował postawę itp.itd. Ja staram się każdą jazdę w terenie traktować jako lekcję, a nie jako tylko przemieszczanie się z punktu A do punktu B , czy C.
Ja bardzo lubię podróżować na koniu, na kompletnym luzie niczego specjalnego nie wymagając. To bardzo przyjemna dla obu stron forma odpoczynku. Oczywiście problem zaczyna się gdy tylko podróżujemy zapominając o tym, ze jeździec naturalny nie jest i aby jego noszenie nie bylo szkodliwe trzeba mięśnie grzbietu ćwiczyć.
Dlatego dobrze mieć różne konie i takiego, z którym się zawsze pracuje i takiego na którym się beztrosko podróżuje, nie dbając o żadne ustawienie. Ja kocham podróze na hucułach, czy innych kucach, całe lato podrózowałam po Irlandii i pokochałam taka forme jazdy konnej
No ale zazwyczaj mamy jeden 'rodzaj' konia . Ja ze swoją kobyłką wykorzystuje własnie teren do pracy, łatwiej się pilnuje rytmu i impulsu, na prostej drodze. Można pocwiczyc na górkach, na różnym podłożu, zmożna poszukac takiego głębiej zaoranego pola i pokłusowac w półsiadzie chwile, można po twardszym, wszystko się znajdzie co sie chce(zazwyczaj). Chociaz ja w sumie mam problemy z drogą powrotną do stajni, bo mój koń poczatku bardzo mocno ciągnie(ona ma potworny instynkt stadny, jak zobaczy gdzies konia to umrze z żałóści jak do niego nie podjedziemy - zawsze taka była, to chyba przez to że pół zycia spędziła w boksie, odizolowana od inncych koni, a potem jak zyskała możliwość chasania współnego i widzenia się przez kraty, to jej odbiło na punckie koni. No i kocha chyba swoją obecna stajnię, bo do poprzedniej nie ciągnęła).Tak czy tak, powrót tez mozna wykorzystać, przy miękkim kontakcie i powiedzeniu wtraźnego nie, na śpieszenie, wychodzi fajny chód. Na ujeżdżalni prawie nigdy mi tak fajnie nei chodzi jak w terenie :? Ja w sumie w terenie zaczynałam swoją przygodę z jazdą od zadu, w ustawieniu
"Czy bez wypinaczy mozna osiagnac takie ustawienie ?"
oczywisci, ze mozna ale zastanów sie czy koń jest już na etapie kiedy można juz opuszczac głowe w celu dopełniania ramy. koniem młoodym najpierw wyrabiasz rytm i impuls potem może "dojśc"głowa kiedy koń już odpowiednio pcha się zadem i zachowuje regularnośc rytmu. ręka zawsze zamyka obwód energii i kiedy ni będzie wystarczających obrotów koń poprostu zgaśnie. opuszczenie głowy zmienia też równowage, wiec można zaczac od pessoa,wypinaczy zwykłych albo trójkątnych, chambonu(skórzanego niektóre konie po gumowym mają dendencje do opierani sie!)i odnalezienia równowagi. potem jadąc najlepiej w klusie ruszasz nauke nalepiej uskuteczniac w kłusie bo jakośc stępa łatwo można zgubic. hmm rozgrzeke poczatkowego kłusa wyjeżdżasz tak żeby "silnik"sie rozruszał i nic nie ruszasz z pyskiem jak już sie rozrusza nabierasz konakt i bawisz sie wewnętrzną wodzą(oczywiscie obserwując szyje czy sie nie przechyla w takim wypadku korygujesz zewnętrzną)kiedy koń zaakcetptuje to że coś w pysku się dzieje i zaczyna "mięknąc"wydłuzasz wodze cały czas działają tak żeby był miękki a ni żeby spuścił głowe musisz go "czuc"w ręku. kiedy wychodzi znów w góre albo przesadnie w dół wzmacniasz działanie. w skrócie próbowałam cos przekac wiec prosze zanalizowac. :oops:
w terenie super sie uczy konie, które sie tam sychcznie wyluzowują bo z nerwusem nic nie osiągniesz poza nerwami oczywiscie :wink:
ecossaise ale zastanów sie czy koń jest już na etapie kiedy można juz opuszczac głowe w celu dopełniania ramy ...gdy koń zaakcetptuje to że coś w pysku się :
ecossaise ale zastanów sie czy koń jest już na etapie kiedy można juz opuszczac głowe w celu dopełniania ramy ...gdy koń zaakcetptuje to że coś w pysku się :
guli Właściwie głównie ćwiczymy różne rzeczy, choć nie ustawienie głowy, ale nadal jestem podróżującą na koniu.
Ale wracając do ustawienia głowy na ujeżdżalni.
Czy bez wypinaczy mozna osiagnac takie ustawienie ?
guli Właściwie głównie ćwiczymy różne rzeczy, choć nie ustawienie głowy, ale nadal jestem podróżującą na koniu.
Ale wracając do ustawienia głowy na ujeżdżalni.
Czy bez wypinaczy mozna osiagnac takie ustawienie ?