Sposoby na uspokojenie konia
Sposoby na uspokojenie konia
Z tego co wiem to Ludger jest ciagle wspaniałem jeźdźcem, i nie słyszałem by zmienił płeć :wink:
ciągle nowe przygody z końmi....
dziś pojechałam w teren z pewna dziewczynką. Do tej pory nie zdarzyło mi się, żeby moje konie poniosły. A już nawet jak arabek zagalopowywał to moja kobyłka ZAWSZE mnie słuchała i nie wyrywała do przodu. On mógł pogalopować trochę, a ja jak chciałam- spokojnie stałam.Klacz rozluźniona, łebek nisko.
Tym razem stało się inaczej....arab zagalopował...Lunka też, Miron walnął ją z zadu i popruł jak szalony do przodu....Niestety moja kochana małpeczka też. Czułam, że to nie jest zwykły galop....właściwie to była jakaś szaleńcza gonitwa....Teren , który robimy w godzinę przejechałyśmy chyba w 5 minut.
jak tylko poczułam, że klacz pędzi za arabem, nie reagując na żadne sygnały z mojej strony a ten ani myśli żeby się zatrzymać zaczęłam krzyczeć do dziewczyny, żeby się nie bała tylko siedziała spokojnie bo " w końcu się zatrzymają". Hihi...myślałam, że ona słyszy i już jest spokojna, więc usiadłam wygodnie w siodle....i było bardzo wygodnie. W tym pędzie prawie nie czułam wstrząsów.
Konie dały się zatrzymać po iluś tam kilometrach, ale "zmieniły" maść z gniadej na siwą....pot lał się im uszami. Dosłownie!
Uspokoiły się...myślałam, że będzie ok...Postępowałyśmy chwilkę i zawróciłyśmy do domu.. Znowuż arab dostał napędu na wszystkie cztery nóżki...pognały jakiś czas...ale znowu w końcu przeszły do stepa. Wtedy musiałam już zsiąść bo się okazało się nie czuję ani lewej ręki, ani nogi. Myślałam, że nie wrócę do domu ...ale jakos się dowlokłam. Teraz jest wieczór i nie jestem w stanie trzymać szczoteczki do zębów w jednej ręce....Ale jest coraz lepiej.
Mam tylko nadzieję, że koniom nic nie będzie...Szukam przyczyny. Z pewnością fakt, że one nie pracują intensywnie teraz /mimo że regularnie/ ma swoje znaczenie. Wczoraj dostały mesz, a generalnie nie dostają owsa.
Nie myślę o jeźdźcu na arabie...bo koń do tej pory nie robił tego nikomu.
Natomiast zauważyłam, że zmieniła się pozycja w stadzie. Teraz rządzi arab, a klacz mu się podporządkowała! Kto wie, czy ten fakt nie przyczynił się do tego, że nie byłam w stanie jej zatrzymać, a ten gnał przed siebie bo "wiedział", że ona już nie zostanie?
Podobną przygodę przeżyłam ostatni raz jakieś 15 lat temu...ale nigdy nie było tak, żebym straciła zupełnie panowanie nad koniem!!!! A przecież jeździło się na tylu różnych koniach!
I jeszcze jedna uwaga: było dość ślisko miejscami. Normalnie w stępie często się ślizgają....w tym pędzie ani razu /i dzięki Bogu!/ żaden nawet przez moment się nie zachwiał. Ciekawe...
Może u was nastapiła zmiana pogody?
U mnie zdecydowanie ociepliło sie i konie po raz pierwszy od dawna chętnie poszły na wybieg i nie bardzo chciały przyjśc po południu?.
Tak jakby poczuły wiosnę
Moje dodatkowo w czasie zmiany cisnienia , czyli wiatrów są pobudzone i biegające
Madziu, ale przecież ja jeżdżę regularnie w tereny praktycznie tylko i się zmienia często pogoda i ociepla i inne tam takie....NIGDY nic..
Fakt miałam wrażenie, że one same siebie nie kontrolowały....wyglądały fatalnie po tym biegu.
Siana jeść nie chciały chyba przez trzy godziny po powrocie ..a normalnie to nie do pomyślenia jest.
Pisałam w któryms wątku , jak ostatnio kuc zarządził galop.
Choc jeździ tylko w tereny.
Ale wtedy bardzo silnie wiało i byłam pewna, że długo na górze nie pobędziemy.
Choc nie myslałam, ze kuca tak poniesie :lol:
Zero reakcji , gnał przez zaorane pola, gdzie normalnie wchodziłby ostrożnie.
Kuba oczywiście biegł za nim, choc dla niego to nie był szybki galop- jednak jest róznica długości nóg :wink:
No cóż- czasem tak mają
hm, ja jeździłam w wiatr normalnie, nawet w wichury, deszcze- były trochę bardziej niespokojne, płochliwe...Ale nic z tych rzeczy!
Dziś u nas nie wiało też jakos specjalnie..U mnie "czasem tak nie mają"...mam nadzieję.....że to ostatni raz.
I jeszcze jedno, trochę więcej mi się sypnęło tego owsa /wczoraj/...one dostają mesz raz w tygodniu poza tym bez-owsowe musli. Juz wcześniej zauważyłam, że araba coś nosi nawet od niewielkiej dawki owsa. A może on jest na po prostu nadwrażliwy na owies....tylko co z moja kobyła????? Ona NIGDY tak....
Owies często działa na konie pobudzajaco , upajająco
A skoro arab został szefem, to nic dziwnego, ze i klacz poniosło
Dermott wszystkim swoim koniom, które miały spokojne usposobienie przed zawodami dawał owies i w trakcie zawodów(tak dostawały po garści - w zawody duuużo więcej). Twierdził, że owies działa bardzo szybko i że konie sa zywsze i bardziej bojowo nastawione.
Ale Branka np je teraz sieczke z siana i lucerny i też ma pełno energii(choc lucerna energie daje - ale ta pasza ma jej mało) - ostatnio pierwszy raz od jakiegos czasu musiałam cały czas jechać na krótkich wodzach i przytrzymywać i skupiac sie na tym, by koń nie leciał jak dzikus. Może to rzeczywiście wiosna...Rzadko kiedy ocieplenie jest tak mocne po tak długich i mocnych mrozach - przynajmniej u nas we Wrocławiu - u was nie wiem, może to normalne? Ale nasze konie wszystkie coś wariują, dziewczyny co maja konie prywatne były tez w terenie w niedziele i konie im ponoć strasznie zasuwały i nie chciały sie zatrzymywać.
Ale koń to kurcze jednak koń - zawsze czymś potrafi zaskoczyć, nie? Nawet jak sie go ma wiele lat i zna jak własną kieszeń.
A mi się podoba teoria o zmianie układu w stadzie, konie tak mają, że jak dasz na czoło jakiegoś konia z końca stada, to nie raczej nie ruszy z kopytka, a jak na czoło dasz szefa i on postanowi, że robimy rurę to nie ma siły, która zatrzyma tych pionków z tyłu. Myślą, że tygrys czy coś. Owczy pęd.
A poza tym co arabek to arabek One aż za dobrze wykorzystują paszę, jak małe reaktory.
taaak...
kiedyś pojechałyśmy z koleżankami na spacer z arabkami trzema, miało być wolniutko, nagle jeden się spłoszył , wyprzedził i pędziłyśmy przez pięć kilometrów zanim się zatrzymałyśmy w sąsiedniej wiosce
Wtedy im totalnie odbiło spowrotem miał być też stęp, ale nie dało rady ich utrzymać , a że było w stronę domu to już tym bardziej. Nidgy wcześniej nie pokonywałam zakrętu 90 stopni tak szybko (cud że nikomu się nic nie stało )
dodam tylko,że te konie ciodziennie chodziły dwie godzinki i nic nigdy im nie odbijało, a tu nagle....
Ania Guzowska Ale koń to kurcze jednak koń - zawsze czymś potrafi zaskoczyć, nie? Nawet jak sie go ma wiele lat i zna jak własną kieszeń.
Ania Guzowska Ale koń to kurcze jednak koń - zawsze czymś potrafi zaskoczyć, nie? Nawet jak sie go ma wiele lat i zna jak własną kieszeń.
oczywiście, że zawsze jest przyczyna !
Tyle, że my nie zawsze ją potrafimy trafnie określić...pewnie, że tak. Koniom nic nie "odbija"...to takie potoczne określenie czegoś czego nie rozumiemy. Jednakże w obszarze naszego "niezrozumienia" konie potrafią- tak jak Ania napisała- zaskakiwać. Nawet te najbardziej nam znane i spokojne.
Zresztą gdyby było inaczej to może byłoby to nudne? Nic od odkrywania?
może rzeczywiście niepotrzebnie użyłam słowa "odbija" :oops:
użyłam tego właśnie w takim kontekscie,że stało się to tak nagle i do dzisiaj nie mam pojęcia dlaczego tak się stało i chyba sie już nie dowiem, bo pogoda była ładna , nic niepokojącego sie nie działó (przynajmniej z naszego punktu widzenia)
nie wiem co na to konie ... nie powiedziały.... a może mówiły... tylko nie zrozumiałyśmy ?
A propos niespokojnych koni, to jakaś dobra duszyczka dosypała wczoraj koniom do obiadu i kolacji po dwie miarki owsa (bo wyglądały na głodne) i dzisiaj odbył się dzień dzikiego zachodu, największy człapak na świecie skakał z czterech nóg w powietrze, moje bąble dostały funkcji turbo i rodeo, a na koniec koleżanka zaliczyła glebę razem z koniem. Doszło też do kilku niespodziewanych walk między końmi i jednego ataku konia na człowieka.
Szkoda, że człowiek tak nie ma, że jak za dużo zje to dostaje nadprzyrodzonych mocy