Niedoświadczony koń: brak równowagi
Niedoświadczony koń: brak równowagi
Spokojnie , ja tez nie poczułam się urażona
Dajmy spokój
W odniesieniu do przytoczonych przez mnie cudzych słów , kilka moich własnych przemyśleń , jesli chodzi o metody tzw naturalne.
To jak nauka w szkole.
Po kolei stopnie wtajemniczenia, żeby zyskać niezbędną wiedzę, która pozwala potem podjąć sensowne działania.
Dlatego uczeń winien przerobić lekcje po kolei, a nauczyciel z dostępnych mu i znanych narzędzi wybierze to dokładnie, to potrzebuje, pomijając wcześniejsze etapy
A niektórzy intuicyjnie przeskakują, czy wybierają takie metody, które do nich przemawiają. :wink:
Albo inaczej : wiedza cudza jest dobra i często potrzebna , ale nic nas nie zwalnia z obowiązku myślenia
A ja chciałabym przytoczyć rady mojego przyjaciela poznańskiego, których mi udzielał pisemnie i które postanowiłam poukładąc. Uważam, że w niektórych punktach są bardzo fajne i ciepłe :-)
"• jedź od punktu do punktu, daj mu radość
• niech polata na rozgrzewkę tylko w kierunku, na luźnej wodzy
• potem trochę kłusika, ale nie zwracaj za bardzo uwagi na wpadanie, toleruj nawet małe błędy
• daj mu połazić trochę po górkach, ale spokojnie, masz czas, nie zrobi dziś, zrobi jutro
• pognij go na końcu jazdy, trochę tego co lubi i robi dobrze, daj mu jakąś nagrodę, a na koniec zrób kilka kółek i wymagaj "nie-wpadania" a jak zrobi nawet dostatecznie, to poklep, stęp i "do dziury"
• a potem przenoś to trochę wcześniej, na " w czasie jazdy" i pacnij go łydką, jak będzie wpadał, albo nawet kopnij lekko piętą (z uwagą głosową, odpowiednią intonacją, żeby wiedział, że coś jest "nie tak", że czegoś innego wymagasz)
Po kilku jazdach jak sam się już ustawi:
• wtedy możesz robić przejścia przez ujeżdżalnie, zmiany kierunku, ale zwracaj uwagę, żeby nie skracał, nie wpadał przy skrętach, bardzo wolny kłus, to najlepszy chód do tego
• ewentualnie możesz go mocniej (trochę mocniejszy kontakt niż zwykle) przytrzymać na zewn. wodzy, a puknąć wewnętrzną łydką
• wodzę trzymaj prawie do końca, jak zacznie się wyginać, trochę mu odpuść, ale dopiero wtedy
• możesz mu też wewnętrzną wodzą pokazać kierunek, trochę "zgiąć" w szyi "do środka"
ale delikatnie: na zasadzie sygnał i luz, sygnał i luz, wszystko na b. delikatnej ręce,
• szybkość nie jest tu istotną cecha, jak będzie gonił zacznij trochę wolniej anglezować, tak jakbyś o ułamek sekundy się spóźniała, sam się po chwili dostosuje do Twojego tempa, możesz go przytrzymać (trochę), ale łydką go gnaj do przodu i zwalniaj anglezowanie, powinien trochę zwolnić tempo (w przypadku hurra kłusa) i pójść "szerzej" ( przy tym samym wykroku pokrywa więcej powierzchni, to tak jak na drągach trochę)
• istotny jest ruch zadu i jego zaangażowanie, łbem nie zawracaj sobie zbytnio głowy, zamknij go tylko dołem i do przodu, bez gonienia i wpędzania w szybki kłus, niech tylko podnosi łapy w miarę energicznie (wolny kłus to wolne tempo, ale to nie cowboyski dżok), sam Ci "przyjdzie do ręki" za jakiś czas "
Sama może nie wszystko pojmuje, ale kilka rzeczy może ktoś sprytniejszy z tego wyciągnie.. a może ktoś ma inną koncpecję? Bo mnie temat w sumie też interesuje.
Cytat:Czy kręcenie wolt , czyli kręcenie koniem bez równowagi jest sposobem na uspokojenie?? Nie lepiej uspokajać głosem, klepaniem/głaskaniem, jazdą do przodu po prostu?Tak, jest to pewien sposób na uspokojenie - odangażowanie zadu i przejście z powrotem do lewej półkuli. Nie jest aż tak tragicznie, że nie może kręcić dużych wolt Zresztą to pomaga, skoro po kilku-kilkunastu krokach kłusa przechodzi do stępa i dalej jest w stanie skupić się na pracy. Klepanie i głaskanie jest ok, ale nie zawsze sprawdza się, gdy koń jest przerażony A jazda do przodu - ja mam ogólnie taką taktykę: pozwalam mu przez chwilę biec do przodu, a później zaczynam robić zakręt, i robię tak z każdym koniem, który szybko wyrywa. Jakbym pozwoliła mu biec jak chce do przodu, to nie wiem czy pewnego razu nie zostałabym na ścianie Już kiedys zrobiłam tak z pewną bardzo płoszącą się klaczą na oklep - no i niestety w pędzie zostałam rozplaśkana na ścianie ujeżdżalni (z szybkiego galopu zatrzymała sie nagle przed ścianą i skręciła - próbowałam sie wcześniej ewakuować ale nie udało się tak jakoś wyszło...)
Cytat:Skoro koń ma problemy z równowagą i psychiczną i fizyczną, zacznij może od jazdy do przodu i przejśc, bez wymagań zginania, ustawiania, pracy zadem?No przecież nie wymagam robie wolty przy spłoszeniach, no i pisałam wcześniej że w ramach ćwiczeń ósemki po całej hali.. ale nie wymagam ustawienia. Pisałam też wcześniej, że nie chcę żeby ustawiał mi tak głowę, jak to robił dotychczas.
Cytat: Nie rozumiem też dlaczego piszesz, że kilka miesiecy pracy z ziemi nie może prowadzić do zaufania?Tego nie napisałam. Jasne, że to prowadzi do zaufania - pisałam przecież, że robiłam to w celu tylko i wyłącznie pogłębiania relacji, a nie treningu mięśni. Miałam na myśli to, że w ciągu kilku miesięcy nie wypracuję zaufania całkowitego - bo przecież ten proces - moim zdaniem - trwa latami. To nie jest tak, że bawimy sie piłeczką 3 miesiące i o, juz mam konia który ufa mi zawsze i w każdej sytuacji. Jasne że to pomaga i do tego dażę, ale niemożliwe jest wypracowanie "bezgranicznego" zaufania w krótkim czasie...
Cytat:I dlaczego chambon (czy czambon) nie jest dobrym pomysłem?Haha, poprostu wiedziałam że takie pytanie się pojawi 8)
Cytat:A w jaki konkretnie sposób pracowałaś z nim z ziemi i na jakim sprzęcie?Starałam się w sposób ANDowy - podkreślam, że starałam się To były raczej lekcje dla mnie, a nie dla konia. Np. "first lesson - just be with your horse". Trochę też biegaliśmy razem, jak koń chciał, czasem jakieś cofania, zwroty.. Ale raczej takie nicnierobienie 8) No i trochę próbowałam uczyć chodzenia na cordeo, ale w sumie zdażyłam tylko zacząć. A jak juz musiał biegać z ziemi to się wszystko posypało i teraz zaczynamy od nowa na innych relacjach..
Cytat:Czy szanowny ogr ma możliwość wybiegania się na padoku zanim przystąpisz do pracy z nim?Niestety nie - cały czas stoi w boksie.. Dlatego przed każdą jazdą puszczam go po hali żeby pobiegał wedle własnej woli, zwykle zabiera nam to też sporo czasu z jazdy. Nie ma mowy żebym wsiadała na konia, który nie wybiegał się wcześniej i z którym nie nawiązałam kontaktu z ziemi.
Cytat:Podoba mi się Dan Franklin i jego sposób, może zbyt magiczny pracy z końmi!Oj, ja też bardzo lubię Franklina Podoba mi się rozmawianie z końmi przez intuicję, myśli, obrazy i uczucia.. wierzę, że to naprawdę działa!
Cytat:trzymam kciuki! I życzę powodzenia.Dzięki Duchowa, na pewno się przyda
Dzięki wszystkim za odpowiedzi
A teraz po kolei:
Cytat:Czy kręcenie wolt , czyli kręcenie koniem bez równowagi jest sposobem na uspokojenie?? Nie lepiej uspokajać głosem, klepaniem/głaskaniem, jazdą do przodu po prostu?Tak, jest to pewien sposób na uspokojenie - odangażowanie zadu i przejście z powrotem do lewej półkuli. Nie jest aż tak tragicznie, że nie może kręcić dużych wolt Zresztą to pomaga, skoro po kilku-kilkunastu krokach kłusa przechodzi do stępa i dalej jest w stanie skupić się na pracy. Klepanie i głaskanie jest ok, ale nie zawsze sprawdza się, gdy koń jest przerażony A jazda do przodu - ja mam ogólnie taką taktykę: pozwalam mu przez chwilę biec do przodu, a później zaczynam robić zakręt, i robię tak z każdym koniem, który szybko wyrywa. Jakbym pozwoliła mu biec jak chce do przodu, to nie wiem czy pewnego razu nie zostałabym na ścianie Już kiedys zrobiłam tak z pewną bardzo płoszącą się klaczą na oklep - no i niestety w pędzie zostałam rozplaśkana na ścianie ujeżdżalni (z szybkiego galopu zatrzymała sie nagle przed ścianą i skręciła - próbowałam sie wcześniej ewakuować ale nie udało się tak jakoś wyszło...)
Cytat:Skoro koń ma problemy z równowagą i psychiczną i fizyczną, zacznij może od jazdy do przodu i przejśc, bez wymagań zginania, ustawiania, pracy zadem?No przecież nie wymagam robie wolty przy spłoszeniach, no i pisałam wcześniej że w ramach ćwiczeń ósemki po całej hali.. ale nie wymagam ustawienia. Pisałam też wcześniej, że nie chcę żeby ustawiał mi tak głowę, jak to robił dotychczas.
Cytat: Nie rozumiem też dlaczego piszesz, że kilka miesiecy pracy z ziemi nie może prowadzić do zaufania?Tego nie napisałam. Jasne, że to prowadzi do zaufania - pisałam przecież, że robiłam to w celu tylko i wyłącznie pogłębiania relacji, a nie treningu mięśni. Miałam na myśli to, że w ciągu kilku miesięcy nie wypracuję zaufania całkowitego - bo przecież ten proces - moim zdaniem - trwa latami. To nie jest tak, że bawimy sie piłeczką 3 miesiące i o, juz mam konia który ufa mi zawsze i w każdej sytuacji. Jasne że to pomaga i do tego dażę, ale niemożliwe jest wypracowanie "bezgranicznego" zaufania w krótkim czasie...
Cytat:I dlaczego chambon (czy czambon) nie jest dobrym pomysłem?Haha, poprostu wiedziałam że takie pytanie się pojawi 8)
Cytat:A w jaki konkretnie sposób pracowałaś z nim z ziemi i na jakim sprzęcie?Starałam się w sposób ANDowy - podkreślam, że starałam się To były raczej lekcje dla mnie, a nie dla konia. Np. "first lesson - just be with your horse". Trochę też biegaliśmy razem, jak koń chciał, czasem jakieś cofania, zwroty.. Ale raczej takie nicnierobienie 8) No i trochę próbowałam uczyć chodzenia na cordeo, ale w sumie zdażyłam tylko zacząć. A jak juz musiał biegać z ziemi to się wszystko posypało i teraz zaczynamy od nowa na innych relacjach..
Cytat:Czy szanowny ogr ma możliwość wybiegania się na padoku zanim przystąpisz do pracy z nim?Niestety nie - cały czas stoi w boksie.. Dlatego przed każdą jazdą puszczam go po hali żeby pobiegał wedle własnej woli, zwykle zabiera nam to też sporo czasu z jazdy. Nie ma mowy żebym wsiadała na konia, który nie wybiegał się wcześniej i z którym nie nawiązałam kontaktu z ziemi.
Cytat:Podoba mi się Dan Franklin i jego sposób, może zbyt magiczny pracy z końmi!Oj, ja też bardzo lubię Franklina Podoba mi się rozmawianie z końmi przez intuicję, myśli, obrazy i uczucia.. wierzę, że to naprawdę działa!
Cytat:trzymam kciuki! I życzę powodzenia.Dzięki Duchowa, na pewno się przyda
a tak swoją drogą Mironek w pewnym momencie /już chodził grzeczne tereny stępa za klaczką/zaczął nagle na prośbę o ruszenie do przodu wyrywać galopem.
Niestety ktoś w takiej sytuacji siedział na moim koniu i nie poszedł za koniem, nie był z nim w równowadze i wtedy koń chyba się zaburzył na tyle /pewnie wytrącił się sam z równowagi/, że go to wystraszyło i bryknął. Dziewczyna spadła i od tamtej pory jest jak jest.
Od początku uczę konia spokojnego ruchu naprzód i częstego zatrzymywania się w koralu! Zachowuje się tak, jakby nic nie umiał! A przyznaję, że póki jest stęp to jest we mnie spokój...on rusza nagle galopem dzikim to idę za koniem i arab zaraz się uspokaja.
Jednak na galop w terenie /w nieco późniejszym czasie/pozwolę jedynie bardzo doświadczonej osobie...sama chyba nie przełamię się.
A było już tak, że arabek i kłusował grzecznie i galopował pod jeźdźcem.....
Dlatego Shadowy poproszę o kciuki za mnie! Bo koń jest ok...
DuchowaPrzygoda Dlatego Shadowy poproszę o kciuki za mnie! Bo koń jest ok...No jasne, trzymam kciuki za Was Mam nadzieję, że pomogą
DuchowaPrzygoda Dlatego Shadowy poproszę o kciuki za mnie! Bo koń jest ok...No jasne, trzymam kciuki za Was Mam nadzieję, że pomogą
no dzięki,
ale wiesz arabek jednak nie jest aż tak płochliwy..przeciwnie ,na straszne rzeczy z zewnątrz reaguje tak, jakby był zupełnie zrównoważonym koniem....stanie albo odskoczy.
Natomiast jest bardzo wrażliwy na wszystkie zmiany, które idą jakby od strony jeźdźca....albo sprzętu. I tylko gdy jeździec na nim siedzi. Obawiam się, że to jest jednak wrażliwość i na brak równowagi i na mój lęk.
No bo znajomy, który się go w ogóle nie boi wsiada i jedzie w każdym tempie w terenie i koń jest spokojny!!!!!!!!!
I jeszcze coś.....wczoraj miałam ciekawy moment. Jechaliśmy stępa...spokojnie, już był rozluźniony nawet. I wtedy w oczach stanęła mi ta sytuacja z upadkiem tej dziewczyny. Poczułam niepokój bo sobie pomyślałam, że "co by było gdyby". I w tejże chwili koń przysiadł na zadzie i skoczył galopem!
No ze stępa to się utrzymałam...ale dalej to już siebie nie widzę....Dlatego wiem, że lęk jest tu bardzo złym doradcą....chlip.
No to Duchowa gratuluję - masz wspaniałego nauczyciela!! Jak nauczysz się lepiej panować nad emocjami, to już widzę jak Twój Arabek rusza w galop od Twojej myśli!! Ładny widok
Żeby nie było że się wymądrzam, to ja też musze się tego nauczyć, pewnie nawet więcej od Ciebie Przykładem jest chociażby ten ogierek, już wszyscy są zgodni co do jednego - że mój brak równowagi psychicznej = jego..
Właściwie , jaki temat chciałas poruszyc w tym wątku?
Miałam wrażenie, że szukasz rady na poprawę równowagi głównie fizycznej konia , który długo nie pracował, a wychodzi na to, że szukasz sposobu na uspokojenie konia, lub siebie
Magda Gulina Właściwie , jaki temat chciałas poruszyc w tym wątku?
Miałam wrażenie, że szukasz rady na poprawę równowagi głównie fizycznej konia , który długo nie pracował, a wychodzi na to, że szukasz sposobu na uspokojenie konia, lub siebie
Magda Gulina Właściwie , jaki temat chciałas poruszyc w tym wątku?
Miałam wrażenie, że szukasz rady na poprawę równowagi głównie fizycznej konia , który długo nie pracował, a wychodzi na to, że szukasz sposobu na uspokojenie konia, lub siebie
no i czyż nie bywa tak, że poruszamy jakiś temat, ale ze względu na problem jaki mamy? A jak sie okazuje, że tenże temat nie jest dość adekwatny do owego problemu to mamy chyba prawo zjechać nieco w coś co okazuje się być główną przyczyną problemu....?
Zresztą już nic nie mówię. ....ale to nagłe zagalopowywanie, i brykanie tylko w sytuacji gdy jeździec traci pewność siebie /i równowagę/ bardzo mnie w tej chwili nurtuje!
Rozmowa o niedoświadczonych koniarzach kupujących niedoświadczone konie została wydzielona TU. Teolinek
Trusia Parelli ostrzega, żeby nie zamienić 7 gier w 7 tortur.Właśnie. I ma na myśli ten moment, kiedy gry się stają celem samym w sobie, nie drogą komunikacji... Kiedy się je robi automatycznie, nie myśląc co, po co i czemu, albo kiedy się stoi w miejscu i wałkuje coś, zamiast się razem rozwijać, albo kiedy się konia zanudza, albo skręca w przymuszanie (nawet w takie w "białych rękawiczkach").
Jeszcze raz wracając do początku... ;-) Shadowy.Horse wspomniała o mojej radzie dotyczącej "pasażerowania". To była sugestia dotycząca nie tyle równowagi (fizycznej), co raczej pociągnięcia dalej "oswajania", odmiany "gry w zaprzyjaźnianie", odczulania. Z opisu zrozumiałam, że koń nie ma przekonania do człowieka na grzbiecie w ogóle. Nie tylko nie chce konwersować via pomoce (kiełzno, łydki - tak?), ale nawet średnio akceptuje ich obecność.
Bo jeśli koń akceptuje samo wsiadanie (stoi spokojnie, na luzie, nie rusza natychmiast), to może potem pojeździć stępem "na pasażera"? Dać koniowi jakoś się spokojnie odnaleźć w sytuacji - że wędzidło sobie po prostu jest, że łydki sobie są i nie będą szturchać, że cała ta jazda to nie jest jakaś zasadzka na konia. Ot, taki stęp kilku-kilkunasto minutowy na rzuconej wodzy (albo za sprzączkę trzymanej), bez wpływania na kierunek, tempo (w ramach stępa), bez powstrzymywania przed zatrzymaniem, z dopasowaniem się do konia, bycia z nim. Tylko trzeba dobrać wielkość placu do poziomu swojej niepewności na danym koniu. Im niepewność większa, tym plac mniejszy. Nie, żeby pasażerowanie było jakimś panaceum - ale może być punktem wyjścia, zmniejszeniem presji, posłuchaniem konia, momentem na luz i oddech.
To jest parellowy artykuł o pasażerowaniu:
http://www.parelli-info.waw.pl/readartic...icle_id=44
Trusia Parelli ostrzega, żeby nie zamienić 7 gier w 7 tortur.Właśnie. I ma na myśli ten moment, kiedy gry się stają celem samym w sobie, nie drogą komunikacji... Kiedy się je robi automatycznie, nie myśląc co, po co i czemu, albo kiedy się stoi w miejscu i wałkuje coś, zamiast się razem rozwijać, albo kiedy się konia zanudza, albo skręca w przymuszanie (nawet w takie w "białych rękawiczkach").
czy ktoś z obecnych na forum wypróbował "pasażerowanie" /oczywiście oprócz Klary/. Jakie macie wrażenia?
Ja z klaczką robiłam coś podobnego, ale bez wędzidła i na oklep....ale ona wtedy zabiera się głównie za zjadanie drągów w koralu. To konik taki, który wciąż coś je....
No i już była zajeżdżona, a ja oswojona z nią.
Korci mnie, żeby spróbować tak z arabkiem.....może coś się w nim odblokuje. Bo nie powiem, żeby był happy pod jeźdźcem.Tyle, że jego brak happy nie wynika z tego, że trzeba kogoś nosić. Mam takie wrażenie, że on bardzo chce dogodzić jeźdźcowi, koncentruje się na nim, na sygnałach....i ti jest problem, bo ja nie zawsze potrafię dawać mu jasne komunikaty wg. niego.!
Normalnie odbieram go jako konia, który ze wszystkich sił chce słuchać jeźdźca ..ale ten jeździec /ja, żeby nie było, ze znowuż kogoś szkaluję/ nie zawsze wie, w jaki sposób się z nim skomunikować!
To bardzo łagodny konik i niesamowicie nastawiony na człowieka. Oooo do naturala by się nadawał....uwielbia kontakt z człowiekiem i zabawy, często sam je wymyśla.
DuchowaPrzygoda czy ktoś z obecnych na forum wypróbował "pasażerowanie" /oczywiście oprócz Klary/. Jakie macie wrażenia?
Magda Gulina Koń owszem starał się, ale na zasadzie " odwalania", pospiesznie, żeby miec z głowy :oops:
Dzięki Klarze , jej informacji o pasażerowaniu , nagle wszystko zmieniło się.
Zobaczyłam efekt swoich jazd na Kubie- koń zdany nagle tylko na siebie , pogubił się.
Przez 15 min, 13 razy po zrobieniu malutkich kółek stawał przy schodkach, bo nie wiedział co ma robić ( brak wskazówek).
Zrozumiałam, jaką ciągle na niego wywierałam presję , nie dając mu szans na samodzielność , rozluźnienie.
A teraz wsiadam w siodło, wodze rzucone i Kuba od razu idzie na ślad i stępuje na dużych kołach.
DuchowaPrzygoda czy ktoś z obecnych na forum wypróbował "pasażerowanie" /oczywiście oprócz Klary/. Jakie macie wrażenia?
Magda Gulina Koń owszem starał się, ale na zasadzie " odwalania", pospiesznie, żeby miec z głowy :oops:
Dzięki Klarze , jej informacji o pasażerowaniu , nagle wszystko zmieniło się.
Zobaczyłam efekt swoich jazd na Kubie- koń zdany nagle tylko na siebie , pogubił się.
Przez 15 min, 13 razy po zrobieniu malutkich kółek stawał przy schodkach, bo nie wiedział co ma robić ( brak wskazówek).
Zrozumiałam, jaką ciągle na niego wywierałam presję , nie dając mu szans na samodzielność , rozluźnienie.
A teraz wsiadam w siodło, wodze rzucone i Kuba od razu idzie na ślad i stępuje na dużych kołach.