Hej hej Ułani!!
Hej hej Ułani!!
Przybyli tu ułani choć bez koni,
Przybyli tu ułani choć bez koni .
Będzie miał przed wrogiem nas kto bronić,
Bedzie miał przed wrogiem nas kto bronić.
Przeniosłem to tutaj, bo tam gdzie było nikt nie czytał. :wink:
ano ano cudny :-) mam w pokoju przedwojenną kulbakę po dziadku altylerzyście. Może czas odnowić? W sumie tylko te poaski popręgowe nowe by się przydały :-)
No cóż, widzę że współcześni kawalerzyści nie mają w jeździeckim środowisku zbyt dobrych notowań: podsumowując - chleją, nie umieją jeździć, nie szanują koni ani mundurów które noszą. Niestety z bólem przyznaję, że tak w wielu wypadkach jest, choć nie powinno.
Osobiście jestem zaangażowany w temat kawalerii II RP od roku 1983, kiedy uczestniczyłem w odtwarzaniu zalążka obecnych formacji kawalerii ochotniczej. Były to zupełnie inne czasy, gdzie za publiczne pokazanie się w "sanacyjnym" mundurze przy szabli można było iść do paki na 48 godzin i zarobić przy okazji pałą. Dzisiaj te występy bardzo potaniały, a jakość zmalała, głównie w kontekście ideowym. SZKODA!
Powiem tyle: mam zaszczyt nosić mundur oficera 8 Pułku Ułanów od ok. 25 lat, jako jeden z ostatnich otrzymałem honorową Odznakę Pułkową 8 PU od Koła Pułkowego w Londynie, wszystko co robiłem było za aprobatą i zgodą Zrzeszenia Kół Pułkowych w Londynie, starałem się uczyć od najlepszych: ogromnie wiele zawdzięczam p. Lesławowi Kukawskiemu, śp płk. Bronisławowi Lubienieckiemu, śp mjr Tadeuszowi Tetmajerowi, śp. rtm Zbiegniewowi Jaroszyńskiemu, śp. por.rez Erykowi Brabecowi. Jednym z moich nauczycieli władania białą bronią był instruktor 3 PSK z Wołkowyska śp. st.wchm.Paweł Jackiewicz. Miałem przyjemność wraz z przyjaciółmi wystepować podczas uroczystości zakończenia szkolenia koni w SO Łobez w roku 1997, które to szkolenie osobiście nadzorował p. Trener Wojciech Mickunas, wspólnie z kawalerzystami z holenderskiej Królewskiej Eskorty Konnej robiłem pokazy władania białą bronią, które w ocenie p. Eryka Brabeca nie odbiegały poziomem od prezentowanych przez podchorążych z Grudziądza. Była to najcenniejsza pochwała jaka kiedykolwiek w życiu mnie spotkała ...
Piszę to nie po to, żeby się przechwalać (trochę za stary na to jestem), ale żeby uzmysłowić niektórym osobom, że prawdziwa idea i fantazja kawaleryjska nie mają nic wspólnego z opilstwem, chamstwem i arogancją wobec koni. Prawdziwe cnoty kawalerzysty to w pierwszym rzędzie:
- dbałość i troska o swego konia
- estetyka i elegancja w rzędzie końskim i ubiorze jeźdźca
- kultura osobista, szacunek wobec dam,
- pracowitość i dążenie do stałego doskonalenia swych umiejętności
- odwaga i nieraz brawura - ale nigdy kosztem konia, raczej w obronie jego dobra !
Na koniec mała ciekawostka. W roku 1982 kupiłem 2,5 letnią wówczas klacz WALERIA hod. SK Moszna (po Isador od Werona). Klacz ta, po kilku latach szkolenia, była jednym z pierwszych w powojennej Polsce koni służących do pokazów konnego władania szablą, lancą a także pistoletem. Koń idealnie zrównoważony, odgadujący zamiary jeźdźca ćwiczącego na linii pozorników, przyzwyczajony do strzałów z broni palnej, idealnie współpracujący z jeźdźcem. Na codzień służyła do sportu, głównie skoków i ... rajdów długodystansowych. Dodam też, że z chęcią skakała parkury idąc pod jeźdźcem dosiadającym jej na oklep, jedynie na kantarze i 2 sznurkach, a potem i bez tego. Nie maiłam wówczas pojęcia że istnieje takie coś jak szkoła naturalna. Po prosty wydawało mi się oczywiste że mój koń, skoro ma do mnie zaufanie, będzie tak sie ze mną bawił Najważniejsze jest to, że koń ten żyje do dziś, niedługo (za 2 tygodnie) kończy 29 lat i jest już ze mną 26,5 roku - czyli więcej niż pół mojego zycia. Wciąż żywotna, w doskonałej kondycji, choć już na zasłużonej emeryturze i przysługującym jej szczególnym prawom chodzenia swobodnie po całym ośrodku.
Wydaje mi się, że nie jest to dowód na brak poszanowania koni przez współczesnych kawalerzystów.
Bardzo miło czytać o ułanach i poszanowaniu tradycji.
Mój kontakt z taką grupą był baaardzo baardzo dawno.W połowie lat siedemdziesiątych.Nasz ośrodek odwiedzili Ułani z Biszczy. Pojawiło się kilku starszych panów /hi!hi!-pewnie młodszych niż ja obecnie/ i osiodłali nasze konie w prawdziwe kulbaki.Takie stare jak świat.Najpierw myśmy konie rozprężali i miałam okazję po raz pierwszy na siodle tego typu jeździć.
Bardzo to było miłe spotkanie.
sepet Piszę (...) żeby uzmysłowić niektórym osobom, że prawdziwa idea i fantazja kawaleryjska nie mają nic wspólnego z opilstwem, chamstwem i arogancją wobec koni. Prawdziwe cnoty kawalerzysty to w pierwszym rzędzie:
- dbałość i troska o swego konia
- estetyka i elegancja w rzędzie końskim i ubiorze jeźdźca
- kultura osobista, szacunek wobec dam,
- pracowitość i dążenie do stałego doskonalenia swych umiejętności
- odwaga i nieraz brawura - ale nigdy kosztem konia, raczej w obronie jego dobra !
sepet Piszę (...) żeby uzmysłowić niektórym osobom, że prawdziwa idea i fantazja kawaleryjska nie mają nic wspólnego z opilstwem, chamstwem i arogancją wobec koni. Prawdziwe cnoty kawalerzysty to w pierwszym rzędzie:
- dbałość i troska o swego konia
- estetyka i elegancja w rzędzie końskim i ubiorze jeźdźca
- kultura osobista, szacunek wobec dam,
- pracowitość i dążenie do stałego doskonalenia swych umiejętności
- odwaga i nieraz brawura - ale nigdy kosztem konia, raczej w obronie jego dobra !
sepet Piszę (...) żeby uzmysłowić niektórym osobom, że prawdziwa idea i fantazja kawaleryjska nie mają nic wspólnego z opilstwem, chamstwem i arogancją wobec koni. Prawdziwe cnoty kawalerzysty to w pierwszym rzędzie:
- dbałość i troska o swego konia
...
sepet Piszę (...) żeby uzmysłowić niektórym osobom, że prawdziwa idea i fantazja kawaleryjska nie mają nic wspólnego z opilstwem, chamstwem i arogancją wobec koni. Prawdziwe cnoty kawalerzysty to w pierwszym rzędzie:
- dbałość i troska o swego konia
...
Czując się po trosze wywołanym przez rtm Mikołaja Rey'a do tablicy postanowiłem napisać parę słów o koniu wyjątkowym dla mnie, o koniu który zrobił ze mnie ułana. Koniem tym jest klacz KASETKA.
Kasetka urodziła się w Stadninie Koni KUROZWĘKI w dawnym woj. Tarnobrzeskim, koło Staszowa (obecnie Świętokrzyskie). Urodziła się w roku 1983, jest rasy małopolskiej, jej ojciec to BROM xo, matka KASA po FART xo. W macierzystej stadninie była wykorzystywana do rajdów konnych – turystycznych i sportowych oraz do pracy w zaprzęgu.
Zastała zakupiona przez Mikołaja Rey’a do Stadniny Koni w Bolęcinie w wieku 12 lat z opinią konia bardzo trudnego w obsłudze – nie dawała nóg, nie pozwalała się wprowadzić do przyczepy, odsadzała się (i dalej się odsadza ). Rzeczywiście jej „poprawienie” wymagało dużo cierpliwości i pracy, ale przyniosło skutek. Jej pierwszym stałym jeźdźcem w barwach 8 PU był Darek Polakiewicz, który jeździł na niej z powodzeniem konkursy ujeżdżenia, startując w Mistrzostwach Małopolski w latach 1995 i 1996 i zdobywając medale w kategorii juniorów. Przygotowywał się tez do niej do startu w Olimpiadzie Młodzieży, ale niestety uległa poważnej kontuzji niedługo przed planowanym startem. Leczenie przyniosło efekt i koń powrócił do pracy. Służyła również do pokazów we władaniu bronią, uczestniczyła w pokazach nie tylko władania szablą i lancą na pozornikach, ale i w pozorowanych starciach jeźdźców uzbrojonych w białą broń. Zawsze bardzo odważna i opanowana, choć z silną indywidualnością i nieco nieprzewidywalnym charakterem. Wielokrotnie Mikołaj Rey miał okazję prowadzić na niej konne występy większych grup jeźdźców ulicami miasta podczas różnych uroczystości rocznicowych, obyta dobrze z ruchem ulicznym, cierpliwa i spokojna.
Równolegle cały czas służy w szkółce sportowej i do jazd rekreacyjnych w Klubie Jeździeckim im. 8 Pułku Ułanów Księcia Józefa Poniatowskiego „Szarża” w Bolęcinie, obecnie jest najstarszym koniem użytkowanym w tej stajni – 15 marca 2007 skończyła 24 lata.
Była również jednym z pierwszych koni szkolonych do udziału w zawodach pod damskim siodłem, uczestniczyła w I Mistrzostwach Polski Amazonek w Bolęcinie w 2004 a potem w pokazach konnych w Chantilly we Francji wraz z innymi końmi z Bolęcina i wielu innych stajen (między innymi Szwadronem Wojska Polskiego) – występ Kasetki w damskim siodle pod urodziwą amazonką, w reżyserii i choreografii Karoliny Wajdy wzbudził entuzjazm francuskiej publiczności.
Kasetka pojawiła się w moim życiorysie w marcu 2004 roku w dniu uroczystych obchodów Święta Pułkowego 8 PU, w dniu w którym zostałem na Wawelskim Wzgórzu mianowany przez rtm kaw. harc. Mikołaja Rey’a ułanem Księcia Józefa. Tego dnia wieczorem, podczas mini zawodów z okazji Święta Pułkowego zorganizowanych w KJ „Szarża” w Bolęcinie, miałem okazję po raz pierwszy dosiąść (dzięki namowom i życzliwości ułana z Pacanowa) konia po szkoleniu kawaleryjskim, z duszą kawaleryjską i w kawaleryjskim rzędzie. Mało tego – wziąłem udział w zawodach strzelania z pistoletu. I Kasetka wygrała dla mnie te zawody pilnując przy tym, żebym sobie nic nie zrobił. Pani Profesor i tyle. Wiele razy później miałem okazję uczestniczyć z Kasetką w szeregu imprezach polegających na uroczystych przejazdach przez Królewskie Miasto Kraków czy Trzebinię. Na stronie naszego Szwadronu Niepołomice w barwach 8 PU , w galerii zdjęć możecie znaleźć twarz z mojego avatara w połączeniu z resztą ułana siedzącego na Kasetce. Nawet na zdjęciach Kasetka wychodzi zdecydowanie lepiej niż ja. Umie pozować. Jak pisałem powyżej Kasetka ma już słuszny wiek, nadchodzi dla niej pomalutku czas odpoczynku. Dzięki zapobiegliwości naszego Dowódcy, nadal biorę udział w różnego rodzaju uroczystościach konno. Bardzo szanuję wszystkie konie których dane mi jest dosiadać. Ale sami przyznacie, że nie mogłem o Kasetce nie napisać.
Magda Gulina Miałam watpliwą przyjemność oglądania treningu dwóch ułanów , na jednym koniu, zresztą zupełnie nieprzygotowanym do świstu szabli przy ścinaniu łozy.
Panowie męczyli się, więc zmieniali, a koń był jeden i juz po kilku jazdach tego dnia.
Kon coraz bardziej przerazony, zaczął cwałowac po ujeżdżalni ( nigdy wczesniej nie cwałował), az w akcie desperacji próbował sforsować ogrodzenie.
Magda Gulina Miałam watpliwą przyjemność oglądania treningu dwóch ułanów , na jednym koniu, zresztą zupełnie nieprzygotowanym do świstu szabli przy ścinaniu łozy.
Panowie męczyli się, więc zmieniali, a koń był jeden i juz po kilku jazdach tego dnia.
Kon coraz bardziej przerazony, zaczął cwałowac po ujeżdżalni ( nigdy wczesniej nie cwałował), az w akcie desperacji próbował sforsować ogrodzenie.
Niestety prawie wszystko to prywatne środki członków stowarzyszeń. Niepołomice mają sporo szczęścia, bo zarząd Stowarzyszenia to skądinąd osoby mające ogromne doświadczenie w przedsiębiorczości i biznesie, więc na pewno łatwiej było im pozyskać pieniądze na zakup siodeł itd. Mundur każdy jednak szyje sam, każdy sam musi "szarpnąć się" na buty, szablę, karabinek, ładownice itd. Niektórzy też jeżdżą na prywatnych swoich koniach.
Natomiast czasami Stowarzyszenie otrzymuje dotacje od Miasta Krakowa za udział w uroczystościach patriotycznych (3 Maja, 11 Listopada) a także, ponieważ prowadzi działalnośc sportową - od Urzędu Marszałkowskiego, jak wszystkie kluby, którym to przysługuje.