Początkowa praca z młodym koniem
Początkowa praca z młodym koniem
Czas na ostateczne podsumowanie. Adiutant zakończył szkolenie według Instrukcji, a według języka teorii treningu sportowego okres szkolenia wszechstronnego. W tym czasie zdobyliśmy ogromne doświadczenie (klasyczne sprzężenie zwrotne!) i wydaje mi się, że zacząłem rozumieć sposób szkolenia konia jaki był wypracowany w kawalerii.
Z całą pewnością system treningowy jest wybitny. Potwierdzają to nie tylko wspaniałe rezultaty, które mają jednak charakter subiektywny, ale także obiektywne pomiary. Tętno Adiutanta jest fenomenalne - spoczynkowe to 29/30 ud/min.; średni czas spadku tętna ze 180 ud/min. do 40 ud/min to około 10'. Oznacza to, że po 10 minutach od zakończenia wysokiego wysiłku koń ma tętno jakby wyszedł właśnie z boksu.
Adiutant miał przeprowadzone badanie krwi, które wskazują na wybitny stan zdrowia.
Psychika konia jest niewiarygodna - brak negatywnych doświadczeń spowodował, że koń jest odważny, pilny, ufny i posłuszny. Są to cechy zachowania wykształcone w oparciu o wrodzony temperament, na skutek bardzo roztropnej, solidnej i systematycznej pracy. Pracy według myśli kawaleryjskiej.
Reasumując - po dwuletnim okresie treningowym uzyskałem konia, który według obecnych kryteriów badawczych jest wspaniały. W istocie tylko talent stoi na drodze dalszej kariery (nie tylko konia, również mój oczywiście).
Niewątpliwym minusem systemu jest jego czasochłonność (dwa lata) i związana z tym mitręga. Pytanie więc na ile jesteśmy zdeterminowani by stosować zalezenia Instrukcji.
Instrukcja jest niezykle spójna wewnętrznie i uważam, że zdecydowanie nie warto wprowadzać swoich innowacji poza nielicznymi o których pisałem kilka razy w ciągu tych dwóch lat.
I co dalej?
Zgodnie z zasadami treningu sportowego po treningu wszechstronnym następuje trening ukierunkowany, a później specjalny. Dla Adiutanta od 4 stycznia 2012 roku zaczyna się etap treningu ukierunkowanego, który potrwa do 31 grudnia 2013 roku, a więc dwa lata. Trening ukierunkowany jest już treningiem ściśle sportowym i podzielony jest na dwa roczne okresy - każdy ze swoim specyficznym podziałem. Jeżeli taka będzie wola to zostanie to wszystko opisane.
Każdy okres roczny ma swoje cele, ale o nich teraz pisać nie będę.
Do czasu rozpoczęcia treningu ukierunkowanego, Adiutant rozpoczyna służbę jako koń terenowy. Czekają go zatem zawody (w ostatni łikend również startowaliśmy), biegi myśliwskie i spacery w terenie. Na grudzień przewiduję także odpoczynek dla konia, a ja będę nieobecny.
Dalszy trening jest rozwinięciem treningu według Instrukcji i kolejne starty konia w zawodach w dyscyplinach olimpijskich. Ponieważ trening jest w założeniu treningiem konia wkkw, opierać się będę na Instrukcji ujeżdżania koni, regulaminie sportu konnego w wojsku, Sześciomiesięczym treningu konia do wkkw oraz całość będzie monitorowana za pomocą monitora pracy serca i aparatu do badania poziomu kwasu mlekowego (a także cykliczne badania krwi).
KONIEC
Śledząc Twój wątek mogę jedynie skonkludować: tego się spodziewałem.
Osobiście czekam na opisy kolejnych etapów - oby talentu starczyło Wam obu, skoro tylko to stanowi ograniczenie.
Gratulacje, bravissimo, frenezja...
Moim skromnym zdaniem koń po takim przeszkoleniu jak Adiutant byłby IDEALNYM koniem do szeroko rozumianej rekreacji. Koń spokojny i uczynny do nauki młodych, początkujących osób, oczywiście pod okiem odpowiedzialnego instruktora, odważny i pewny w terenie, nie płoszący się od byle spadającego liścia czy ruchomej folii na drodze ...
ale ....
no właśnie - ALE ....
czy każdy koń w rekreacji jest TAK szkolony jak Adiutant ??
Tego sobie życzyć należy!
Powodzenia w dalszym szkoleniu dla Adiutanta i jeźdźca, bo przecież jazda konna to praca w "parze" a nie tylko praca człowieka albo konia.
Jazda konna to SZTUKA i jako taka nie ma końca ...
Doskonalenie trwa !
Dziękuję Batku Atamanie za dobre słowo!
Adiutant jest wspaniałym, niezwykle zrównoważonym koniem. Teraz szkoli młodych - jedziemy w teren i on pokazuje, że "nie ma się czego bać, teren jest naszym domem".
Ataman Moim skromnym zdaniem koń po takim przeszkoleniu jak Adiutant byłby IDEALNYM koniem do szeroko rozumianej rekreacji. Koń spokojny i uczynny do nauki młodych, początkujących osób, oczywiście pod okiem odpowiedzialnego instruktora, odważny i pewny w terenie, nie płoszący się od byle spadającego liścia czy ruchomej folii na drodze ...
ale ....
Ataman Moim skromnym zdaniem koń po takim przeszkoleniu jak Adiutant byłby IDEALNYM koniem do szeroko rozumianej rekreacji. Koń spokojny i uczynny do nauki młodych, początkujących osób, oczywiście pod okiem odpowiedzialnego instruktora, odważny i pewny w terenie, nie płoszący się od byle spadającego liścia czy ruchomej folii na drodze ...
ale ....
wg. mnie po takiej początkowej (regulaminowej)pracy młody koń jest świetnie przygotowany do pracy wszechstronnej konia wierzchowego. Do rekreacji pod wielu jeźdźców -trochę szkoda, pod jednego dobrego w rekreacji może ... bo taki ambitny jeździec wczytując się uważnie w ten wątek konsekwentnie prowadzony przez spahisa będzie się starał nie uwsteczniać konia tak przeszkolonego. Ogólnie idealny jest układ jak w każdym trwałym związku: jeden koń -jeden jeździec :wink:
Przyznaję, że ja też jestem zwolennikiem zasady jeden jeździec-jeden koń. Jest to sytuacja wzorcowa. Wydaje mi się jednak, że byłaby również możliwość wprowadzenia czegoś na kształt "szkółki ograniczonej", tzn. konia dosiadałoby zamknięte grono jeźdźców. Pozwoliłoby to z jednej strony na ograniczenie pasażerów, z drugiej na aktywniejszą jazdę uczniów. Oczywiście pozostają szczegóły, a te są bardzo ważne.
Ostatni wpis był ponad rok temu. Ale postanowiłem podłączyć pewną uwagę do tego właśnie wątku, uwagę natury historycznej. Studiowałem traktaty mistrzów XVII wieku. I uśmiałem się serdecznie, kiedy przyczytałem traktat Pieniążka z początku XVII w. Parę cytatów zapamiętałem. Oto garść z nich
1. "pamiętaj, że nie konia, ale dziecię masz ku piastowaniu" - czy ktokolwiek przypuszczał, że taka delikatność charkteryzowała ludzi tamtych czasów?
2. "tylko głupi pachołkowie jeżdżą na koniach trzyletnich" - komentarz zbyteczny.
3. a w dziale "jak chronić się przed czarami" czytamy - "na ochronę przed czarami może służyć czerwona wstążka w ogonie. Wprawdzie nie pomaga, ale wiara czyni cuda" (sytat z pamięci). Ubawiłem się setnie. Nic dodać nic ująć. A czerwona wstążka przetrwała, ale teraz jako znak, że koń kopie. Ale pierwotnie chroniła przed czarami zabobonnych jeźdźców.
Ps. Traktaty XVII w. są wspaniałe. Obiecałem sobie, że kiedyś ujeżdżę konia według instrucji z XVII w. Ale to przyszłość.
Ps2. Wielkie znaczennie w ujeżdżeniu młodego konia grał kawecan. To na nim prowadziło się początkowe lekcje, łącznie z wyjazdami w teren. I to działało o czym świadczą sukcesy naszej jazdy.
Ps3. A dla ubarwienia filmik. Oczywiście według wytycznych szarża wyglądała inaczej - stęp, kłus, rysią i wskok.
:lol: :lol:
Cytat nr 1 w niemal identycznym brzmieniu jest u Dorohostayskiego, czasy te same
(nota bene jest to jedna z pierwszych w Europie książek nt ujeżdżania koni)
cytat nr 2 : Tenże Dorohostayski w swym dziele pisze, że wiek w którym można zacząć ujeżdżać młode konie różni się w zależności od klimatu i typu koni . W Persji ujeżdżają konie w trzecim roku ( a więc dwulatki), "tatarowie swych bachmatów aż w pięciu latach... dosiadają". W Polsce (" w naszych krajach ") uznaje za odpowiedni wiek ok 4 lat
Nr 3- w wielu rejonach Polski a również w innych krajach świeżo urodzonym źrebiętom wiąże się na szyi czerwoną wstążkę "od uroku"
Kawecan (przeważnie wykonany ze sznura) w ogole był dawniej często używany w pierwszym etapie ujeżdżania koni (oprócz źródeł polskich jest np w traktacie Wiliama Cavendisha, księcia Newcastle ).
Jednym z elementów występujących w dawnych metodach ujeżdżania było zatrzymywanie konia z każdego chodu stosowane od samego początku (zapewne niektórych współczesnych szkoleniowców przyprawiłoby to o palpitację serca). W ogóle sporo z dawnych metod przetrwało w jeździectwie westernowym i hiszpańskiej doma vaquera.
Jeśli chodzi o dzieła tyczące ujeżdżania koni to chronologia jest następująca: kowal królewski Conrad (1532 r.), Marcin Siennik (1563r.), autor nieznany (1600 r.), Krzysztof Drohostajski (1603 r.) i Krzysztof Pieniążek (1607 r.). W tamtych czasach autorzy wiele od siebie kopiowali - kiedy uznali, że coś jest warte uwagi.
Jeżali chodzi o zatrzymania z galopu to oczywiście wymagano, ale jednak stopniowo na co zwracał uwagę Pieniążek. To dzieło wydaje mi się najpełniejsze jeżeli chodzi o opis szkolenia młodego konia.
A na koniec dziękuję za kolejną porcję wiedzy od Przemiłego Forumowicza.
A skoro jesteśmy przy szkoleniu koni w XVII w. - film o Lisowczykach.
W trakcie kolejnego, wspaniałego seminarium z Gerdem Heusmannem porozmawiałem z kilkoma osobami, które żywo są zainteresowane treningiem według "metody kawaleryjskiej". Znakomity znawca jakim jest Gerd Heusmann podkreślił bowiem wspaniałość tego systemu, choć oczywiście nie mówił wyłącznie o polskiej instrukcji.
Ps. Ogromne słowa uznania dla organizatorów. Było wspaniale i ciekawie. A jak długa droga jeszcze niech świadczy epizod na koniec seminarium kiedy po zakończeniu, w trakcie ostatnich rozmów na halę wjechała dziewczynka na koniu zxaopatrzonym w czarną wodzę. Zabłądziła bidulka.
hej! Ja właśnie jestem na początku pracy z moim 3,5 latkiem. Przywiozłam go ze stadniny w wieku 2 lata 8 miesięcy i znajomi "sportowcy" stukali się w czoło dlaczego od razu nie wsiadam, dlaczego od razu nie lonżuję lonże wprowadziłam jak skończył lat 3, wsiadłam po 2 miesiącach jedynie po to by przyjął jeźdźca (zajęło nam 2 tygodnie od pierwszego stępa na lonży do swobodnego kłusa po ujeżdżalni, nawet odważyłam się w półsiadzie zagalopować, zero problemów mimo że zapowiadał się na konia "trudnego"), potem pół roku przerwy no i teraz powoli znów wsiadam. Przyznam że podglądałam Twój wątek "z zewnątrz" bo google naprowadziło mnie na niego gdy poszukiwałam tej Instrukcji, a teraz już jako forumowicz biorę się za lekturę od początku i przede wszystkim gratuluję
ps. dodam jeszcze, że w moich poczynaniach kieruję się zdrowym rosądkim i kilkoma źródłami - "Twoją" instrukcją, instrukcją dla koni do polo i książką R. Klimke o początkowej pracy z młodym koniem