Początkowa praca z młodym koniem
Początkowa praca z młodym koniem
Po długich przemyśleniach postanowiłem założyć ten wątek i podzielić się moim osobistym doświadczeniem z pracy z młodym koniem. Ponieważ to cały czas trwa będę opisywał poszczególne dni. Ale najpierw trochę historii i opis założeń.
Koń to wnęter. Kupiłem go jako 6-miesięcznego odsadka. Był duży i krzywy, ale - miał dobry stęp. Kierując się wytycznymi kawaleryjskimi patrzyłem czy nie ma blizn, czy ma dobry stęp i czy jest ciekawy świata. Wszystko miał, więc jest mój.
Na początek koń chodził zupełnie luzem. Jechałem w teren sam lub z zaprzyjaźnioną klaczą, a młodybiegł luzem. Tak nam minęły 3 lata i rozpoczął się czas zajeżdżania.
Postanowiłem, że będzie to pierwszy koń zajeżdżony ściśle według instrukcji ujeżdżania dla kawalerii. Pracę więc zaczęliśmy na jesień, kiedy koń miał skończone 3,5 roku.
Pierwszy tydzień, to praca na lonży, tylko w ogłowiu. Żadnych patentów. Praca na lonży początkowo 20 minut, potem 30, do 40. Reszta - do godziny, to spacer w ręku w terenie.
Nawroty kłusa stopniowo przedłużane, poczynając od 2 minut, do 4-5 minut. Liczba nawrotów 4. Obecnie chodzi 4x5 minut stępem i 4x5 minut kłusem z początkowym 20 minutowym spacerem w ręku.
W drugim tygodniu koń dostał siodło. Popręg początkowo był dopięty tylko tyle żeby siodło nie zjechało. Potem każdego dnia jedna dziurka więcej, aż do normalnego dopięcia. Siodło zakładałem początkowo pod koniec, potem coraz wcześniej i wcześniej.
Trzeci tydzień, to lonża pod siodłem, plus napierśnik i strzemiona (opuszaczone).
Czwarty tydzień, to kolejny element - wsiadanie. Początkowo tylko przewieszanie, potem podsadzanie, a następnie wsiadanie po strzemieniu. Żadnej jazdy. Tylko siedziałem, a koń stał.
Teraz zaczynamy kolejny tydzień, a w nim będzie stęp pod jeźdźcem. Ponieważ dzisiaj ma wolne, tydzień zacznie się jutro. W planie - 20 stęp w terenie, 5 minut kłusa, 5 stępa, wsiadanie i stanie, minuta stania, minuta stępa bez jeźdźca, pięć kłusa i tak cztery razy. na zakończenie 5 minut stępa pod jeźdźcem. To na jutro.
mnie sie podoba!!
bede trzymala kciuki Saphis! Poklep Konskie Dostojenstwo ode mnie..!
/mnie co prawda ktos kiedys wyrzucil slownie ze swiata koniarzy za to opuszczanie strzemion podczas loznzowania, jak sobie robilam kobylke....ale mnie to sie prawie wszystko podoba!/
Czy w galopie tez opuszczasz? bo ja nie...
Dzięki za miłe słowa!
Co do opuszczonych strzemion, to tak jak mówiłem - postępuję ściśle według Instrukcji Ujeżdżania Koni z 1936 roku. Tym samym realizuję moje małe marzenie... Przyjmuję, że skoro Oni (konkretnie Leon Kon, który jest autorem instrukcji - wybitny przedwojenny jeździec) uznali że tak trzeba, to ja tak właśnie robię. Modyfikacji wprowadziłem niewiele i starannie je przemyślałem - pierwsza to wędzidło (dałem podwójnie łamane, wtedy nieznane), a drugie to pasek ukośny żeby nie wyrzucił języka (problem dostrzeżony w Instrukcji). Wszystko inne jest ściśle przestrzegane.
To samo dotyczy galopu - na lonży konia nie galopuję. Teraz już wiem dlaczego. Siła odśrodkowa bardzo niszczy nogi. Okazuje się, że dużo lonży może powodować kontuzje stawów (cierpi zwłaszcza staw biodrowy). To są wyniki z Belgii, gdzie robi się prześwietlenia właśnie zadów.
I jeszcze jedno - wszystko jest na komendy słowne.
a, to ciekawe z tym galopowaniem na lonzy..powiem szczerze, nie wiedzialam.
Masz jakas intuicje w zwiazku z tym co do lonzowania , ale bez lonzy w koralu galopem? Myslisz, ze jest podobne ryzyko???
Dadam, ze u mnie to lonzowanie nie trwa dlugo. A galop w zasadzie istnieje tylko po to, zeby kon pamietal, ze ma na glos zagalopowac, chwilke pobiec, zawrocic /zawraca na glos i sygnal cialem/ i to wszystko.
a ta instrukcja o ktorej wspominasz to zaklada, ze zajezdzanie jest bez wedzidla?...bo jesli tak, to JUZ mi BARDZO MOCNO pasuje! i cudowny jest ten brak patentow..
jesli jednak uznales, ze w Twojej swiadomosci wedzidlo pomoze koniowi, to tez pewno dobrze, bo jak kazdy z nas wie, to co dzieje sie w nas wewnatrz, podczas pracy z koniem jest szalenie istotne...
Pisz dalej, moze cos sobie wykorzystam do pracy z moja mniejsza Ksiezniczka!
Spahis Masz jakas intuicje w zwiazku z tym co do lonzowania , ale bez lonzy w koralu galopem? Myslisz, ze jest podobne ryzyko???
Dadam, ze u mnie to lonzowanie nie trwa dlugo. A galop w zasadzie istnieje tylko po to, zeby kon pamietal, ze ma na glos zagalopowac, chwilke pobiec, zawrocic /zawraca na glos i sygnal cialem/ i to wszystko.
Spahis a ta instrukcja o ktorej wspominasz to zaklada, ze zajezdzanie jest bez wedzidla?...bo jesli tak, to JUZ mi BARDZO MOCNO pasuje! i cudowny jest ten brak patentow..
Spahis Masz jakas intuicje w zwiazku z tym co do lonzowania , ale bez lonzy w koralu galopem? Myslisz, ze jest podobne ryzyko???
Dadam, ze u mnie to lonzowanie nie trwa dlugo. A galop w zasadzie istnieje tylko po to, zeby kon pamietal, ze ma na glos zagalopowac, chwilke pobiec, zawrocic /zawraca na glos i sygnal cialem/ i to wszystko.
Spahis a ta instrukcja o ktorej wspominasz to zaklada, ze zajezdzanie jest bez wedzidla?...bo jesli tak, to JUZ mi BARDZO MOCNO pasuje! i cudowny jest ten brak patentow..
Zapomniałem jeszcze jednej ważnej rzeczy. Jeden dzień w tygodniu koń ma wolne. I w tym dniu idzie w kantarze na godzinny spacer w teren.
wiesz to jest bardzo fajna instrukcja, podoba mi sie tez bardzo to, ze dosc szybko jedziemy w teren...ja tak intuicyjnie robilam ze swoimi konmi.
kiedys, jak bylam zdrowa to pierwszy galop byl zawsze w terenie za drugim doswiadczonym koniem!
no, ale co do wedzidla, to ja bym raczej z Nahajka sie wstrzymala na dluzszy okres czasu i wprowadzila je dopiero po tym jak bedzie grzecznie reagowala na inne sygnaly, podobnie siodlo...tzn. siodlo wczesniej tak, ale bez jazdy, potem jazda na oklep i potem znowuz siodlo.
Dobra nie mące juz... poczekam jak Ci pojdzie, i co bedziesz przy okazji zauwazal..a jak konik reaguje???? jest zaciekawiony tym co z nim robisz czy czasami jest zdezorientowany???Jak go czytasz podczas tej pracy????
meczy mnie to lonzowanie, bo nawet jak chce je ganiac po duzym wybiegu, okolo hektarowym to one zawezaja tor ruchu i tak biegaja wokol mnie po kole....!!! Chlip
Młody jest bardzo zaciekawiony. Zanim go osiodłam zawsze daję mu powąchać siodło, bo inaczej się wierci. Codziennie dochodzi kolejny element, czasem bardzo mały, ale ciągle idziemy do przodu. Objawów buntu brak, poza jednym przypadkiem, kiedy przez nieuwagę dopiąłem popręg jedną dziurkę za dużo. No i wtedy jak zakłusował to wyskoczył w czterech w górę. Kopyta (wszystkie cztery) były na wysokości górnych drągów (160 cm). Zaimponował mi. Kary więc nie było, wymagałem tylko w dalszym ciągu ruchu do przodu.
To na co zwracam wielką uwagę, to pilny stęp. To bardzo ważne. No i zmiany chodów nie mogą być zbyt częste, bo to niepotrzebnie pobudza konia.
no to pewno bedziesz mial wrazliwego, ognistego rumaka...!
jaka to rasa???Jesli moge wiedziec, wez cos napisz o nim samym...zeby bylo wiadomo Kogo ta praca konkretniej dotyczy.../jesli chcesz, oczywiscie!!!/
napisz jaki ma lebek, jakie nozki, ile wzrostu, jakie oczy...jak patrzy na Ciebie to co w nich pojawia w roznych sytuacjach??Kocham konskie oczy, jezeli nie sa zabite przez czlowieka.Tyle w nich jest informacji..!
Kurcze, wiem, ze chodzi o sama prace. i wypelnianie instrukcji..ale mnie i sam kon mocno interesuje!!!
Potem juz bede tylko milczec i czytac, obiecuje.
Spahis jaka to rasa???Jesli moge wiedziec, wez cos napisz o nim samym...zeby bylo wiadomo Kogo ta praca konkretniej dotyczy.../jesli chcesz, oczywiscie!!!/
napisz jaki ma lebek, jakie nozki, ile wzrostu, jakie oczy...jak patrzy na Ciebie to co w nich pojawia w roznych sytuacjach??Kocham konskie oczy, jezeli nie sa zabite przez czlowieka.Tyle w nich jest informacji..!
Spahis jaka to rasa???Jesli moge wiedziec, wez cos napisz o nim samym...zeby bylo wiadomo Kogo ta praca konkretniej dotyczy.../jesli chcesz, oczywiscie!!!/
napisz jaki ma lebek, jakie nozki, ile wzrostu, jakie oczy...jak patrzy na Ciebie to co w nich pojawia w roznych sytuacjach??Kocham konskie oczy, jezeli nie sa zabite przez czlowieka.Tyle w nich jest informacji..!
Na imię ma ADIUTANT. Ja zostałem jego ojcem chrzestnym, bo urodził się w Święto 15 Pułku Ułanów Poznańskich. A że 15 Pułk jeździł na kasztanach, a ja jestem "starym wiarusem" to tak wyszło... Koń wielkopolski, urodzony w święto mojego Pułku o imieniu Adiutant... Co zrobić? Chyba jego przeznaczeniem było szkolenie według reguł kawaleryjskich. I teraz będę to opisywał.
piękna historia...dzieki. I czekam /czekamy/na ciag dalszy!
/Boze jak sie ciesze, ze ta instrukcja zaklada jednak mimo wszystko lonzowanie bo ja bym nie umiala od razu pojechac w teren na koniu bez wczesniejszej z nim pracy na lonzy /linka byc nie musi/, Ja i tak wedle wszelkich zasad jechalam za szybko w teren, ale konik byl happy..
/u mnie jest wbrew zasadom i to, ze jak klacz nie ma ochoty biegac w koralu to jej nie lonzuje!, tyle, ze ja widze po niej kiedy jest to zwykla odmowa wynikajaca z krnabrosci, a kiedy ma inny powod samopoczuciowy , dobra ciiii/
No to odpowiem językiem Instrukcji:
"Zdarza się, iż koń uporczywie nie spełnia jakiegoś żądania. W takim wypadku przyczyną bywa najczęściej nie zła wola, lecz:1. brak fizyczny, 2. choroba, 3. lub niedostateczne rozwinięcie.Ujeżdżacz powinien zdawać sobie z tego sprawę.W pierwszym (a) i drugim (b) wypadku, jeśli przeszkoda nie da się usunąć, a właściwe władze uznają konia za zdolnego do pełnienia służby wojskowej, należy swoje żądania dostosować do niedomagania konia.Trzeci wypadek © jest dowodem, że żądanie było stawiane za wcześnie."
Dobre, prawda?