Początkowa praca z młodym koniem
Początkowa praca z młodym koniem
Trening czwartkowy się nie odbył - Adiutant dostał klapsa od wujka Sekreta. Niestety wujas trafił w nogę, więc dla bezpieczeństwa zrobiłem małą przerwę. Kulawizny nie było, opuchlizny nie było, ale solidne rozcięcie, a więc siła uderzenia spora. Postanowiłem przeczekać jeden dzień.
Po czwartkowej przerwie, wykonałem piątkowe ćwiczenia już bez problemów. Odbyła się regularna lekcja ujeżdżeniowa, podczas której zwracałem szczególną uwagę na precyzyjnie wykonane elementy ujeżdżeniowe. Zaczynamy robić ćwiczenia w przejściach jak w programie czworoboku klasy L-WKKW. Pamiętając, że ćwiczenia ujeżdżeniowe niosą ze sobą spore obciążenie psychiczne, zwracałem baczniejszą uwagę na tętno przy samych przejściach. Wprawdzie cały czas mieściło się w założonych granicach (praca tlenowa o niskiej intensywności do 140 ud/min.), niemniej ewidentnie się podnosiło przy samych przejściach i przy wymaganiach np. wydłużenia kroku. Po zakończonej jeździe zsiadłem z konia i postanowiłem z nim pochodzić. I wtedy zdażyło się coś ciekawego. Adiutant był bardzo zainteresowany stodołą, bo tam odbywały się prace remontowe. Powiedziałem - "ok, jeżeli chcesz to możesz wejść". Postaliśmy chwilę przed, po czym młody wszedł do środka i zaczął lustrować z zainteresowaniem wnętrze "placu budowy" - sprawdził jawę (motocykl) w tym siedzenie i kiierownicę, palety, bardzo długo się bawił... młotkiem, pędzlami malarskimi, wąchał farbę i coś tam jeszcze, ale na końcu znalazł skrzynię z owsem. Skrzynię próbował otworzyć na różne sposoby i widziałem jak kombinuje. Wtedy powiedziałem parę ciepłych słów, pogłaskałem i poszliśmy do domczeku. Taką to ciekawą przygodę przeżył wczoraj Adiutant.
Spahis wąchał farbę i coś tam jeszcze,
Spahis wąchał farbę i coś tam jeszcze,
Wczoraj pojechałem z Sekretem i Adiutantem na trening krosowy. Sekret wypadł świetnie, ale to nie jest "jego miejsce", więc nie będę opisywał. Adiutant zaś wykonał przednią pracę i na nowym miejscu wyszedł jego brak doświadczenia.
W istocie skakaliśmy dwie przeszkody - jedną kłodę o bardzo nietypowym wyglądzie i jedną kłodę, ale skakaną do rowu. Adiutant nie do końca wiedział co ma zrobić z takimi przeszkodami, więc na wszelki wypadek skakał z ogromnym zapasem. Ewidentnie był zaskoczony, że po takim skoku lądowanie wypada niżej, ale nie miał najmniejszych problemów z utrzymaniem równowagi. Ważne też, że nowe miejsce nie zrobiło na nim najmniejszego wrażenia i nawet kiedy na Sekrecie znikałem za wałem ziemnym, on spokojnie sobie czekał.
Trening został uwieczniony. Już wkrótce pojawią się zdjęcia, a później także filmy.
Czy można wiedzieć, gdzie odbył się trening krosowy ?
I czy planujesz w przyszłości brać udział w zawodach militarii takich, jakie miały miejsce w ten weekend na Woli ?
whisperer13 Czy można wiedzieć, gdzie odbył się trening krosowy ?Trening odbył się w Baborówku, pod czujnym okiem Mirosława Szłapki - Trenera I Klasy i według mnie jednego z najlepszych jeźdźców i Trenerów (piszę tak, bo uważam, że trzeba pamiętać o najlepszych, nie tylko kawalerzystach).
whisperer13 I czy planujesz w przyszłości brać udział w zawodach militarii takich, jakie miały miejsce w ten weekend na Woli ?Nie. Przez 15 lat brałem udział w tych i mój czas w tej formule przeminął. Inaczej mówiąc jestem w rezerwie kawalerii ochotniczej.
whisperer13 Czy można wiedzieć, gdzie odbył się trening krosowy ?Trening odbył się w Baborówku, pod czujnym okiem Mirosława Szłapki - Trenera I Klasy i według mnie jednego z najlepszych jeźdźców i Trenerów (piszę tak, bo uważam, że trzeba pamiętać o najlepszych, nie tylko kawalerzystach).
whisperer13 I czy planujesz w przyszłości brać udział w zawodach militarii takich, jakie miały miejsce w ten weekend na Woli ?Nie. Przez 15 lat brałem udział w tych i mój czas w tej formule przeminął. Inaczej mówiąc jestem w rezerwie kawalerii ochotniczej.
Spahis Trening odbył się w Baborówku, pod czujnym okiem Mirosława SzłapkiI nie raczyli mnie szanowni Koledzy odwiedzić :?: :?: :?:
Spahis Trening odbył się w Baborówku, pod czujnym okiem Mirosława SzłapkiI nie raczyli mnie szanowni Koledzy odwiedzić :?: :?: :?:
To okropne, ale Pan Trener po dwóch treningach pędził na następny, a ja musiałem odtransportować załogę i odpowiednio zaopatrzeć. Signum temporis...
Dzisiaj nie byłem u chłopaków, bo niestety miałem obowiązkowe szkolenie.
Mam nadzieję, że jutro uda mi się wstawić parę zdjęć z zajęć na krosie. Żeby u Szanownej Frekwencjiwzbudzić nieco zainteresowania dodam, że Adiutant skakał jakby przed przeszkodami był znak "uwaga dzikie zwierzęta" - co oznacza według synów koleżanki, że znajdują się tam "wilki, rysie i łososie". Łososie są szczególnie przerażające.
Ps. Pozdrowienia dla Sebcia i Dominisia.
A teraz garść zdjęć z pierwszego krosu Adiutanta.
Nieźle się chłopak zbiera. :wink:
Mam wrażenie, że trochę za mało luzu w szyi. Czy nie za krótko trzymany??
Edytuję, żeby zwrócić uwagę na kamizelkę i kask.
Patrzcie i bierzcie przykład :!: :!: :!:
Nie chcę się wypowiadać za Spahisa, ale wydaje mi się ,że z koniem ,który skacze dużo powyżej przeszkody trudno się na początku zabrać... przypuszczam ,że po paru skokach, koń przestał skakać z takim zapasem, rozluźnił się , a i jeździec miał możliwość poprawienia dosiadu i ręki
Najpierw co do ręki. Trener nie zwracał mi na to uwagi, a ponieważ pytałem po treningu, więc było chyba nieźle. Uwagi dotyczyły czegoś zupełnie innego. Dosiad i ręka są niezłe, natomiast wrażenie ściągnięcia mogło powstać na skutek tego, że Adiutant podchodził blisko przeszkody, a potem skakał wysoko cały czas patrząc w dół między nogi. Mógł patrzeć, bo miał swobodę. Mój problem leży gdzieś indziej i nie jest to widoczne na zdjęciach.
Parę skoków to za mało, żeby koń przestał skakać z takim zapasem; potrzeba więcej skoków i więcej czasu.
Muszę napisać jeszcze jedno uzupełnienie. Wyjazd do Baborówka był miłą "kwietniówką", a byli jeszcze Kasia i Jacek - właściciele naszej stajni. Jacek wprawnie i bezpiecznie nas przetransportował, a Kasia robiła zdjęcia i zajmowała się Adiutantem oraz później Sekretem. A Dzieweczka kręciła filmy oraz zajmowała się Adiutantem oraz Sekretem (w czasie kiedy drugi pracował).
Przypomniało mi się, że raz dostałem od Trenera mały opiernicz. A było to tak:
"- I jak trening :?: (trener)
- Dobrze. (ja)
- Dobrze :?: Dlaczego nie bardzo dobrze :?: (trener)"
To tak w związku z zarzucanym mi czasami nadmiernym optymizmem.
Pewnie niedługo będą filmy z treningu.
Przez parę ostatnich dni nie mogłem zdać relacji ze stosowania Instrukcji ujeżdżania koni na przykładzie Adiutanta, bowiem były Święta, wyjazdy, a zaraz przy tym szaleństwo w pracy. Ale jeździłem. W tym czasie robiłem raczej proste jazdy, na których wykonywałem proste ćwiczenia w niskim zakresie wysiłkowym (do 139 ud/min.).
Co jednak ważne, dzisiaj był nieludzki doktor czyli weterynarz, który zna Adiutanta od maleńkości. Oglądał i powiedział, że zrobił się z niego "kawał konia" i że bardzo rozwinęła mu się klatka i że ma bardzo ładne nogi (czyste ścięgna). W przyszłym tygodniu natomiast robimy badania krwi, żeby przekonać się jaki jest stan Adiutanta. Wprawdzie nie uzyskam odpowiedzi na wszystkie pytania, będę jednak miał możliwość śledzenia dalszych zmian (kolejne badania po zakończeniu treningu, czyli w okolicach września). W kolejnych latach badania będą częstsze, ale to już coś innego.
Piątek to był lekki trening terenowy, w założeniu mieliśmy tylko pospacerować i trochę pokłusować. I tak było - tętno do 130 ud/min.
Sobota czyli dzisiaj była to trochę mocniejsza jazda terenowa. Był zatem galop pod zaprzyjaźnioną górkę i namiastka treningu szybkościowego. Namiastka, gdyż wykonałem jeden galop przy tętnie 180 ud/min. Przy właściwym treningu szybkościowym wykonuje się powtórzenia, zawsze przy tym samym tętnie (180 ud/min.) i mierzy przebyty dystans w ciągu jakiegoś czasu. Dla Adiutanta trening szybkościowy to jeszcze za wcześnie, ale namiastka jest wskazana.
Adiutant bardzo mnie ucieszył, gdyż wręcz żądał zwiększenia tempa przy galopie pod górkę. Ewidentnie przeciwność go mobilizowała. Na koniec zeskoczyliśmy z terenowego bankietu. Adiutant nawet się nie zawahał i to w przeciwieństwie do mnie.
A jutro trening skokowy pod czujnym okiem Pana Trenera Szłapki.
W niedzielę mieliśmy wyjątkowo trening skokowy - wyjątkowo, gdyż nawiedził nas z Adiutantem mój Mistrz czyli Trener Mirosław Szłapka. Mistrz wnikliwie ocenił ucznia i Adiutanta oraz przeprowadził trening skokowy. Nie pamiętam ile dokładnie oddaliśmy skoków, ale ukratkiem zaglądałem do wynik monitora i wyszło, że nawet nie przekroczyliśmy progu tlenowego (150 ud/min.). Mistrz uznał, że koń "skacze lekko" nie ma problemu z prowadzeniem, choć widać jeszcze brak doświadczenia i niewielką liczbę oddanych w życiu skoków. Z treningu będą zdjęcia.
W poniedziałek był dzień konia, a Dzieweczka i ja udaliśmy się z wizytą do Państwa Kukawskich. Jak zwykle złożyłem meldunek Pani Aleksandrze Kukawskiej w przedmiocie treningu, postępów konia i parametrów. Tym razem dysponowałem szczegółowymi parametrami i czasem restytucji po poszczególnych rodzajach wysiłku. Pani Kukawska - w końcu wieloletni rajdowiec i Mistrz Polski w rajdach - uznała, że wyniki są świetne i na poziomie konia rajdowego. A wszystko dzięki stosowaniu Instrukcji.
Panu Lesławowi Kukawskiemu złożyłem natomiast meldunek o kwestiach stosowania samej Instrukcji oraz dodatkowo zaopatrzyłem się w kolejne materiały. Niestety nie udało się znaleźć zdjęć treningowych ze szwadronów zapasowych (tam gdzie były szkolone konie), ani z Zapasu Młodych Koni.