Początkowa praca z młodym koniem
Początkowa praca z młodym koniem
Badanie pracy serca w czasie treningu to sprawa dość świeża. Trening interwałowy u koni został zastosowany przez Jack'a Legoffa, trenera zespołu wkkw w USA, pod koniec lat 70-tych XX wieku. Do tej pory nie mierzono pracy serca, opierając się na wyczuciu trenerskim.
W literaaturze "kawaleryjskiej" pewnym wskaźnikiem jest pocenie się konia i szybkość oddechu. Z pewnością można w ten sposób zaobserwować poziom wysiłku. Te sposoby są jednak obarczone ogromnym błędem, a przede wszystkim wymagają dużego doświadczenia.
Powoli wracam do normalnego funkcjopnowania i do jazd. Na dobry początek zdjęcie Adiutanta.
To jeszcze w ramach zaspokojenia własnej próżności, wstawię jedno zdjęcie starszego kolegi Adiutanta.
A przez słupek też przeskoczycie?
Pytam z czystej ciekawości bo nigdy na żywo nie widziałam żeby koń naprawdę skoczył tylko przez krzesło, podziwiam.
Chciałem powiedzieć, że Sekret (ten skaczący przez krzesło) jest nieprawdopodobnym sukcesem szkoleniowym, którego nie udałoby się osiągnąć gdyby nie pomoc Mirosława Szłapki, który powiedział co i jak robić. Sekret jest bowiem koniem, który kiedy zacząłem na nim jeździć na cztery skoki wyłamywał trzy razy i który miał patologiczny uraz przed wodą; finalnie dotarliśmy jednak do 1* w wkkw.
Zdjęcie robi wrażenie
Sama kiedyś skakałam przez taka wąską przeszkodę, a były nią schodki do wsiadania
Spahisie, czekam na pm..
Wydaje mi sie, że gdzies już widziałam to zdjecie... hmm
Super Skok
Wczoraj odbyła się jazda "rozruchowa". Ćwiczenia, które były do wykonania, były prostymi ćwiczeniami rozluźniającymi - stęp, kłus, wolty, ciągi i jedno ćwiczenie zbierające, czyli cofanie. Wszystkie ćwiczenia odbyły się w najniższym zakresie wysiłkowym, tj. przy tętnie do 119 ud/min.
Istotne jest jednak to, że rozpoczęliśmy ostatni okres treningu, tj. II Okres dojeżdżania. Okres ten poświęcony jest szlifowaniu dotychczasowych osiągnięć i dalsze rozwijanie wyników (np. kontrgalop), ale przede wszystkim rozwinięcie umiejętności skoków przez przeszkody. Oddaję jednak głos Instrukcji:
"Zasady ćwiczenia w skakaniu pozostają bez zmian.
Szereg przeszkód pozostaje środkiem, a skoki przez pojedyncze przeszkody w galopie lub w wyciqgniętym galopie pod koniec dojeżdżania ostatecznym celem tej pracy.
Szereg przeszkód należy wykorzystywać nietylko dla udoskonalenia techniki skoku i obliczania go, lecz także dla wyrobienia w koniach orjentacji, t. j. żeby sobie dawały radę we wszystkich położeniach.
W tym celu odległość między przeszkodami można zmieniać na 12 kroków; na 5 kroków, a różne odległości można połączyć w jeden szereg przeszkód. Również wysokość przeszkód można zmieniać, aby się konie nauczyły używać odpowiedniego wysiłku, potrzebnego do wykonania danego skoku. Np. pierwszy skok - 80 cm, drugi - 50 cm, trzeci - 100 cm.
Należy coraz częściej podczas pracy na szeregu przeszkód unikać kładzenia wskazówek na ziemi przed przeszkodami. Lepiej jest ustawiać drąg nad drągiem, aby konie przyzwyczajały się obliczać odskok w takich warunkach, w jakich się znajdą podczas skoku przez przeszkodę naturalną. Sama odległość między przeszkodami szeregu przeszkód już powinna być dostateczna do obliczenia odskoku.
Gdy konie już łatwo zatrzymują się w galopie, należy od czasu do czasu zatrzymywać je między przeszkodami szeregu przeszkód dla udoskonalenia opanowania.
Pierwsze ćwiczenia w takiem zatrzymywaniu robi się między przeszkodami, rozstawionemi nie bliżej niż na 14 kroków.
Po zatrzymaniu można konia zawrócić i skoczyć przez poprzednią przeszkodę lub cofnąć i skoczyć na następną, albo zrobić woltę i skoczyć na następną lub poprzednią albo jakąś inną, ustawioną zboku, t. j. prowadzić porządek skakania w taki sposób, żeby koń przyzwyczajał się we wszystkich położeniach wykonywać skoki, ulegając bezwzględnie woli jeźdźca.
Mniej więcej w połowie II okresu dojeżdżania należy stosować inny sposób mierzenia odległości między przeszkodami szeregu przeszkód niż poprzednio. Jeśli w szeregu przeszkód są przeszkody, wymagające szerszego skoku, jak np. okser, odległość mierzy się od wewnętrznych, zwróconych ku sobie stron sąsiadujących przeszkód.
Praca na szeregu przeszkód, ustawionych w taki sposób, wyrabia w koniach śmielszy odskok, lecz jeździec musi bacznie uważać na odpowiednią szybkość prowadzenia konia na taki szereg przeszkód i umieć uprzedzić samowolne uchylanie się konia od należytej szybkości w przebywaniu przeszkód.
Ten nowy dla konia sposób ustawienia szeregu przeszkód stosuje się nie odrazu, lecz stopniowo, zwiększając odległość poprzednio opanowaną przez konia.
Mniej więcej w połowie II okresu należy rozpocząć skoki w kierunku skośnym do przeszkody.
Skoki te służą do sprawdzenia opanowania koni przed przeszkodą i udoskonalenia ich orjentacji przy odskoku.
Skoki w kierunku skośnym wykonywa się tylko przez pojedyńcze przeszkody, przeważnie w kłusie, w ilości l-2 skoków podczas każdej lekcji skakania. Kierunek skośnego skoku nie powinien wynosić w stosunku do przeszkody mniej niż około 45°, żeby przesadzając w wymaganiach, nie przyzwyczajać koni do wyłamywania.
Wykonywając skok skośny, należy obrać kierunek możliwie dalej od przeszkody, prowadzić konia na środek przeszkody po linji prostej i zachować obrany kierunek o ile można dalej za przeszkodą.
Na koniach, mających skłonność do skoku na prawo wskos, należy unikać skośnego skoku w prawo, zastępując go skokiem na lewo wskos; na koniach, mających skłonność do skoków na lewo wskos, postępuje się odwrotnie.
Konie już wyrobione muszą skakać przez przeszkody wysokości do 100 cm, a szerokości do 250 cm (rowy).
Skoków przez przeszkody większych wymiarów przed wcieleniem do szeregów w terminie podanym w pkt. 130 nie wolno stosować."
I jeszcze jedna uwaga odnośnie liczenia odległości w szeregu. Ponieważ ogólną zasadą jest to, że odległość musi "pasować", liczę takowe w metrach, przyjmując jedną foulee w szeregu na około 7,2 metrów, dwie do 11 metrów. Długość będzie się zmieniała w zależności od wysokości i odległości. Adiutant nie ma skakać więcej niż 1 metr (na razie).
Dzisiejsza jazda była niezwykle trudna, a to za sprawą wiatru. Wiało u nas z ogromną siłą i koń miał solidną siłownię idąc "pod"; momentami musiał młody nieźle balansować, bo podmuchy boczne znosiły nas jak jakiś okręt. Adiutant wykonał pracę jak przystało na dobrego konia kawaleryjskiego i nic mu nie było straszne. Jestem bardzo dumny i zadowolony - zachowanie spokoju w takiej sytuacji wystawia znakomitą ocenę.
Wczoraj nadrobiłem zaległość z poprzedniego okresu - wykonałem w terenie cwał. Dotychczasowa praca ujeżdżeniowa przyniosła efekty i po bardzo dobrym dodaniu mogłem palcami przytrzymać do normalnego galopu, a potem do kłusa. Bardzo mnie to ucieszyło.
Czasowo rozpiska wyglądała następująco:
20' stęp, 10' kłus, 5' stęp, 7,5' kłus, 2,5' galop (tempo ok 330 m/min), stęp 5', 7,5' kłus, 1' galop w tempie 450 m/min, 1' galop w tempie 550 m/min, 30" cwał, skrócenie i na koniec stęp 30'.
Bardzo mnie ucieszyła nie tylko jezdność konia, ale także jego wydolność. Po pierwszym galopie tętno wzrosło tylko do 130 ud/min, a więc była to praca tlenowa, przy drugim galopie w pierwszych dwóch fazach tętno nie przekroczyło 150 ud/min, a więc była to dalej praca tlenowa. Dopiero cwał był większym wydatkiem energetycznym z przekroczeniem progu tlenowego - tętno osiągnęło poziom 180 ud/min. Był to więc wysiłek submaksymalny. Po zakończeniuj wysiłku tętno w ciągu 1 minuty zeszło do poziomu 90 ud/min, a więc znakomity wynik. Po 30 minutach stępa tętno wynosiło 46 ud/min, a po zabiegach pielęgnacyjnych (około 10') spadło do poziomu 35 ud/min.
Bardzo wysoki poziom wydolności to nie tylko kwestia treningu. Drugi mój koń - Sekret - ma jeszcze lepsze wyniki. Sekret jest małopolakiem (według przepisów brytyjskich byłby wpisany jako xx), chodził na rajdy i startował też w wkkw. Też chodzi według zasad szkoły kawaleryjskiej. Ale jednak wyraźny progres odnotowałem u obu koni w ostatnim roku. Co się zmieniło :?: Konie chodzą bardzo dużo na pastwisko (w sezonie), albo na wybieg i odbywa się to w całym stadzie. Znakomity przykład na wpłych chowu konia na jego zdolności do znoszenia wysiłku.
Od jakiegoś czasu pojawiają się pytania tzw. wątpiących, o skuteczność metody kawaleryjskiej w szczególności Instrukcji ujeżdżania koni. Wątpiący domagają się dowodów w postaci filmów. Spieszę więc wyjaśnić, że dzielę się moimi doświadczeniami, które muszą na tym etapie wystarczyć jako dowód. Ostatecznym sprawdzianem będą zawody, a więc sytuacja stresowa w nowym miejscu. Żeby rozwiać zaś wszelkie wątpliwości - NIE CHODZI O WYNIK :!: Chodzi o sprawdzenie pary, sprawdzenie, czy wspólnie zasługujemy na miano centaura, czy nie. I tyle.
Ps. Mam jednak nadzieję, że film z pierwszych zawodów uda się nakręcić.
Pewnie nie chodzi o chęć udowodnienia światu, że metody działają, tylko o chęć zobaczenia wreszcie was w pracy.
Nie ukrywam,że ja też bardzo jestem ciekawa ,jak twój koń wykonuje wszystkie polecenia ,jak się rusza itd, czysta ciekawość ludzka
Wczorajszy trening był jednym z tych bardziej udanych - koń skupiony i chętny do pracy, a jednocześnie bardzo dynamiczny. Niestety z uwagi na zapadające ciemności nie udało mi się w pełni zrealizować planu, a mianowicie rozprężenie nie odbyło się w terenie. Prócz tego wszystko odbyło się według planu, a więc trzyczłonowa lekcja - rozprężenie, część właściwa i zakończenie.
Wczoraj najwięcej czasu zajęło rozprężenie w sumie około 30' w stępie i kłusie. Część główna treningu zajęła w sumie 15 minut i obejmowała wolty, zagalopowania oraz ciągi w stępie i kłusie. Ostatnia część to 10' występowania i nawet chwila postoju z głaskaniem. Końcowa część (ten postój)tak odprężyła Adiutanta, że całkowicie się zrelaksował, a jego tętno spadło do 35 ud/min. Pełen luz.
Wczoraj nie miałem w planie większego wysiłku, a jedynie oczekiwałem natychmiastowej reakcji na sygnały (napięcie łydki i minimalne przymknięcie palców). Po każdej takiej pozytywnej reakcji była chwila stępa na luźnej wodzy. Słowem - starając się wyegzekwować czułość na pomoce nie chciałem dostarczyć młodemu stresu.