Początkowa praca z młodym koniem
Początkowa praca z młodym koniem
A teraz krótka relacja z dwóch dni.
Sobota były skoki. Skakałem pojedyncze stacjonaty oraz szereg a w nim jako ostatnia przeszkoda okser. Adiutant szedł jak natchniony. Przez przerwę troszkę stracił wyczucie odległości, ale nie strącił żadnej przeszkody. Na 16 skoków były dwa puknięcia. Muszę napisać, że pozostawienie koniowi swobody w wyliczeniu skoku to jeden z najtrudniejszych elementów - galopujesz do przeszkody i widzisz, że odległość nie pasuje, a jedyne pytanie to czy skoczy z daleka czy bliska. No ale tak ma być więc nie ingeruję. W takiej chwili przypomina mi się anegdotka którą opowiedział mi Trener Mickunas kiedy jeden z wybitnych jeźdźców jechał kros, ale nie na swoim koniu. Pierwsze trzy skoki były dramatcznie złe i kiedy później zapytali go dlaczego te pierwsze skoki były tak fatalne to odpowiedział "żeby nie myślał, że może na mnie liczyć" (z soczystym przekleństwem). Coś w tym jest...
Przed jazdą - tętno 40 (był ściągany z padoku), po jeździe tętno 50, po 10 minutach 46, po kolejnych 5 minutach 44.
A potem pojechaliśmy z Dzieweczką do Państwa Kukawskich, gdzie zdałem relację z treningu Adiutanta. Pan Lesław Kukawski to kopalnia wiedzy o kawalerii (są wywiady na hipologii), a Pani Aleksandra Kukawska to doświadczony rajdowiec, wielokrotny Mistrz Polski. Odbyliśmy długą rozmową, jak zwykle wiele wyniosłem, za co jestem ogromnie wdzięczny (to wspaniałe uczucie zadawać pytania i słyszeć wyczerpującą odpowiedź).
Niedziela to była jazda terenowa. Kurcze, zima, mróz, ale woda w wielu miejca zaraznięta tylko na powierzchni. Wpradzie wiedziałem, że tak jest ale uczucie nieprawdopodobne kiedy lód załamuje się pod koniem. Adiutant miał więc sporo adrenaliny, przecież nie wiedział, że wylądujemy 5 czentymetrów niżej :!: Za każdym razem dostawał jednak nagrodę i wkrótce zaczęło go bawić łamanie lodu.
Jazda nie była jednak wyczerpująca co ilustrowały parametry serca - przed jazdą 40 (był na padoku), po jeździe 48, a 10 minut później 40.
Będąc u Państwa Kukawskich dostałem książkę Pani Docent Ewy Szarskiej "Badania laboratoryjne w treningu koni". Książkę już przeczytałem, po powrocie do domu mniej więcej międzu 2 a 3 nad ranem. Nie będę jednak streszczał tej pozycji, gdyż będzie ona wykorzystana bardzo wszechstronnie na późniejszych etapach; opiszę szerzej na wątku o planowaniu treningu Adiutanta.
W tym tygodniu rozpoczyna się nowy miesiąc, a wraz z nim nowe, bardzo trudne ćwiczenie - skrócony galop z miejsca. Ćwiczenie to wykonuję najpierw poprzez kilka króków stępa, potem coraz mniej, aż w końcu z miejsca. Udoskonalenie tego ćwiczenia będzie wtedy, gdy Adiutant będzie zagalopowywał po cofaniu (cofanie, chwila w stój i galop). Ćwiczenie to będzie początkowo oczywiście pod koniec jazdy. Po wykonaniu tegoż zrobię jedno proste ćwiczenie i kończą.
Dzisiaj rozpoczynam kolejny tydzień pracy z Adiutantem, ale jeszcze bez nowego ćwiczenia czyli zagalopowania ze stój. Na razie tylko powtórka dotychczasowych elementów, które cały czas szlifuję. Powoli zaczynam zwracać uwagę nie tylke na samo wykonanie ruchu lecz na jego dużą precyzję i jakość. Jazda potrwa 60 minut i oczywiście zdam relację a zwłaszcza poinformuję o parametrach pracy serca.
Wczoraj odbyła się pierwsza lekcja z serii jazd grudniowych. Adiutant był bardzo energiczny i niezwykle chętny do galopu, ale przy tym w 100% jezdny. Wbrew postanowieniu (trochę jestem na siebie zły, ale tylko trochę) postanowiłem spróbować zagalopowania ze stój. No cóż... Po prostu zagalopował i to bez problemów. Za pierwszy razem z paroma krokami stępa, za drugi już bez przytupu. Zrobił to na obie nogi. Początek może być jednak złudny, zobaczymy co będzie na kolejnych lekcjach.
Oczywiście dokonałem pomiaru tętna. Przed jazdą było to 36 ud/min. Po zakończeniu jazdy 38 i co ciekawe ta wartość utrzymała się po kolejnych 10 minutach odpoczynku. Niewykluczone, że miało to związek z niską temperaturą powietrza.
Dla przypomnienia - Adiutanta czyszczę zawsze na dworze. Podobnie po jeździe i występowaniu zostawiam go na myjce zewnętrznej, przy czym zawsze stoi jeszcze w siodle. Przy takiej temperaturze nigdy nie zdejmuję po zakończeniu siodła, a jedynie odpinam popręg. Przez około 10 minut koń stoi osiodłany i dopiero po wykonaniu wystkich czynności, zdejmuję siodło, przecieram szczotką i odprowadzam do stajni. Dzięki temu minimalizuję ryzyko przeziębienia.
Wczorajszy trening ograniczył się do stępa w ręku. Sceny jak z obrazów Kossaka, albo z filmu Krzyżacy. Śnieg, wiatr i mróz. Teperatura odczuwalna 0 stopni Kelina czyli -273,15 stopni Celsjusza. Jednym słowem - zero bezwzględne. Poznałem je po tym, że myśli zamarzały mi w locie.
I tak sobie w tej zadymce spacerowaliśmy z Adiutantam, a po powrocie do stajni pożegnałem się z końmi z resztek rozmrożonych myśli odczytałem pomysł, żeby Adiutanta zacząć szkolić uzupełniająco klikerem, bo bardzo polubił pewien niedozwolony smakołyk. I żeby szkolić go na komendy, przy czym komendy będą wydawane po łacinie.
Ps. Boję się co wpadnie mi do głowy przy nzastępnej zadymce.
Spahis Ps. Boję się co wpadnie mi do głowy przy nzastępnej zadymce.
Spahis Ps. Boję się co wpadnie mi do głowy przy nzastępnej zadymce.
Wygląda, że nie ma się czego bać.
Rajdowcy uważają, że koń powinien mieć nawet trzy dni wolnego w tygodniu i opierają to na analizie krwi. Tak właśnie tłumaczę moją dzisiejszą nieobecność w stajni, bo przecież nie takimi przyziemnymi problemami jak zawiane drogi czy brak prądu w stajence (na co komu prąd :?: :!: Pytanie jest tym bardziej uzasadnione, że siedzę w ciepłym domu... ciepłym od 15 listopada ).
Czego Ci serdecznie życzę :!:
A dziękuję Przywykłam do tego, że w końcu każde moje marzenie się spełnia więc sobie spokojnie czekam na tego hiszpańskiego... siwka 8) Bo to znowu pewnie będzie siwek...
Spahis możesz rozwinąć te 3 dni odpoczynku? To mają być 3 dni jednym ciągiem czy przeplatane pracą?
Tak się zastanawiam, bo ja nie daję rady być u konia codziennie, tylko 4 razy w tygodniu. I zwykle jest to wtorek, czwartek, sobota i niedziela. Tak wszyscy straszą, że taki koń się nie będzie rozwijać, że to nie trening, że to zabawa, blablabla...
A ja obserwuję coś zupełnie innego, koń się rozwija, mięśnie rosną, kondycja wzrasta a Siwy wygląda fantastycznie! Ja to jednak nazywam treningiem, to co robimy, bo jesteśmy ukierunkowani na stały rozwój i może nie robię tego tak dokładnie jak Ty Spahis, to jednak jakieś tam założenia mam, które sobie powoli realizuję dostosowując wszystko do "okoliczności przyrody". Ale nie czepiajmy się słówek Pytam o te 3 dni odpoczynku.
Dodam jeszcze, że staram się chociaż trochę stopniować wymagania w takim systemie w jakim pracujemy, najlżejszy jest wtorek pod względem pracy, czwartek i sobota trochę cięższe i staram się, żeby w niedzielę było najwięcej pracy. Ciekawe czy dobrze kombinuję
Kombinujesz napewno dobrze, że zawsze to co nowe i najtrudniejsze powinno być na końcu, czy to na jednej jednostce treningowej, czy w cyklu tygodniowym.
Dlaczego 3 dni :?: Nie wiem. Zdaje się, że chodzi o odbudowę sił organizmu, o mikroelementy i takie tam. Szczegółowo zapytam przy najbliższej wizycie Panią Aleksandrę Kukawską. Była wielokrotnym mistrzem Polski w rajdach, to mi odpowie na to bardzo szczegółowo. Nie ma wątpliwości.
A co do Adiutanta - trenujemy. Młody przeszedł jednak osobistą trgedię - kolega ze stada odbił mu jego dziewczynę. Możemy się śmiać, ale koń bez wątpienia to przeżywa, zapewne nie tyle wchodzi tu kwestia uczuć, co spadek znaczenia w stadzie. Wodził dzisiaj wzrokiem za dziewczyną, którą zaposiadł kolega Śnieg. Śnieg też przesunął w stadzie Kresa, dzielnmego kuca. Teraz chłopaki trzymają się razem.
Dzisiaj były skoki w trakcie których oddałem siedem skoków. Tylko siedem, bo skakał świetnie (ani jednego puknięcia). Mam nawet jedno zdjęcie w skoku, które na moją prośbę opublikuje Dzieweczka.
Adiutant jest wspaniały, ale plan treningowy to pomysł kawaleryjski. Wiedzieli co robić.
Cytat:oddałem siedem skokówZ całym szacunkiem Spahis , czy pożyczałeś te skoki że musiałeś je oddać :wink:
Spahis napisał
Cytat:oddałem siedem skokówZ całym szacunkiem Spahis , czy pożyczałeś te skoki że musiałeś je oddać :wink: