Kłopoty techniczne z końmi
Kłopoty techniczne z końmi
wczoraj te konie mnie ździwiły. Nie chodziły one prawie 2 tyg, nie licząc stępa. Spowodowane to przez świeta. Miały bardzo dużo energii, że nawet sprowadzająć z padoku trzeba było uważać by nie pojeździć na butach.
Wsiadłam z ogłowiem na kantarze. Wpadłam na dziwny pomysł, by nie odczepiać uwiązu. Wjechaliśmy na teren ogrodzony i w stepie chciałam zobaczyć czy wogóle koń będzie wiedział o co chodzi. Nie byłam do końca przekonana czy to się uda, a jednak!
Co prawda skręcanie tylko w jedną stronę (tą z której miałam linkę), bo w drugą stronę skręcanie "szyją" nie bardzo się udawało, ale to już coś! Wywołało moje ździwienie nawet hamowanie!, nie wodzami lecz dosiadem i uwiązem!
Następnym razem wsiądę podobnie lecz z dwoma uwiązami
Teraz już wiem. Do wszystkiego potrzebny jest czas. "Kłopoty techniczne" jak je nazwałam były zarówno moją winą jak i koni. Dopiero 3 miesiące (wówczas) gdy były w swoim teraźniejszym domku. Nowy właściciel, nowi ludzie. Szybko się denerwowały. Było to też spowodowane za małą ilością ruchu. Mało miejsca na padoku, brak możliwości wybiegania. Do tego też dochodzi charakter, wzajemny brak zaufania.
Człowiek się uczy na błędach
Czasem trzeba pochodzić z koniem na uwiązie, posiedzieć przy nim gdy je trawkę, wygłaskać, wyczesać.. wtedy wiąże się więź, która moim zdaniem jest trudniejsza niż sama jazda.
Teraz problemy się zmniejszyły. Wracają tylko wtedy gdy w ciągu tygodnia nie mogą wyjść czasem na padok na dłużej (czyt. od 6 do 19-20 ) Trochę lonży z drążkami, prowadzanie
Nie długo chcę wsiąść na samym kantarze Na razie z siodłem. Na oklep też siedziałam. kawałek zakłusowałam nawet