Taśmy, sznurki - czyli grodzimy lonżownik/roundpen
Taśmy, sznurki - czyli grodzimy lonżownik/roundpen
Nie zmienia to fakty, że sizal tnie, jak brzytwa. Nie daje dzieciom brzytwy do zabawy, tak jak nie chce widzieć w poblizu swoich koni sizala. Znam je, ich pomysły i wole im słownie nie tłumaczyć, czego mają przy sizalu nie robić.
Ogrodzona jabłoń sznurkiem z sizalu.
Kuba nie podchodzi, a Weksel niewiele sobie robi ze sznurka , jesli musi zjesc jabłko.
Bierze sznurek na pierś i rozciąga, az do wygięcia palików - często przekracza go przednimi nogami . opierając sznurek o tylne.
Tu na zdjęciu łagodnie go traktuje
mysle, że to wspólna cecha kucow
niektóre również niewiele robią sobie z prądu
whisperer13 niektóre również niewiele robią sobie z prądu
whisperer13 niektóre również niewiele robią sobie z prądu
Taaa.... kuce to inny gatunek. Mamy 4 + kucoźrebaczka i wszystkie łącznie z małą można ogodzic, uwiązac czy upalowac czymkolwiek przywiązanym do czegokolwiek i nic sobie nie zrobią.
A mój Erick, czy taka pół-arabka Facurka, czy arabokonik Trapez zabili by się o takie wynalazki zanim bym się obejżała.
Za gorąca krew. Takie konie nie mają czasu na stanie w miejscu ;-)
Julie Taaa.... kuce to inny gatunek. Mamy 4 + kucoźrebaczka i wszystkie łącznie z małą można ogodzic, uwiązac czy upalowac czymkolwiek przywiązanym do czegokolwiek i nic sobie nie zrobią.
Julie Taaa.... kuce to inny gatunek. Mamy 4 + kucoźrebaczka i wszystkie łącznie z małą można ogodzic, uwiązac czy upalowac czymkolwiek przywiązanym do czegokolwiek i nic sobie nie zrobią.
U nas lonżownik jest odgrodzony tasmą ta taką biało-czerowoną i słupkami do pastucha. Są tego dwa rzędy, ale przy wyjściu jest tylko jedna taśma. Branka to w każdym razie respektuje bez problemu i nie dotyka tego ani nie próbuje uciec. A praca w takim czyms jest rzeczywiście fajna, mój jest co prawda trochę z amały i trzeba go będzie powiększyć, jakbym np chciała zrobić jakieś skoki luzek swobodnie, ale na skrócony galop i kłus jest ok.
Co do sizalu ja bym swojemu koniowi takiego ogrodzenia nie zrobiła, ale dlatego że ona jak się zaplącze w cokolwiek to panikuje i by się mogła skaleczyć. Ale może jakby była odczulona to bym ryzykowała..sama nie wiem, ja w sumie parząc wstecz na kontuzje mojego konia wiem, że musze z nią bardzo uważać, bo już zdażało jej się np włożyć nogę w płot tarzając się i sobie ją skręcić, czy np upaść na wybiegu na studzienkę(bo jest taki jedne gdzie sa takie dwie betonowe studziki czy coś w tym stylu)i mieć potem 2 miesiące stania w boksie...Także ja się nauczyłam z końmi uważać i starać się mieć w głowie najgorszy scenariusz na wszelki wypadek.
A ja mam takie pytanie.. Nie wiem czy akurat w tym wątku..
Co z pastuchami zimą?? W tamtym roku zakupiłam pastuch aby dogrodzić dodatkowy kawałek pastwiska. Teraz się zastanawiam czy zimą w takie mrozy ten pastuch by zadziałał?
Duchowa chyba Ty masz na cały rok pastucha?? Tak ze zdjęć wywnioskowałam..
Może ktoś jeszcze?
Jesli pastuch ma podłączenie do elektryzatora zasilanego z sieci 220 V , to będzie dzałał . Jeśli jest zasilany baterią , to bateria tak jak akumulator samochodowy na mrozie "padnie "
moja podopieczna ,roczna kobyłka -konik polski ostatnio napędziła mi niezłego stracha! sforsowała ogrodzenie, które sięgało jej powżej piersi... ogrodzenie z płaskich szerokich desek,biegła sobie po pastwisku i nie zauważyła (?!) płotu, zanim pojęła ,że musi hamować było za poźno, w pędzie wpadła na płot piersią, siła pędu była tak duża ,że zad się uniósł i koń przekoziołkował nad ogrodzeniem upadając z drugiej strony na plecy .... Oo nigdy się z czymś takim nie spotkałam, szybko do niej podbiegłam, błam w szoku...!!!ona z resztą też... ale koń wstał, poruszał się normalnie, język sprawdziłam ,wszystko było w porządku, nic jej sie nie stało na szczęscie....
Jeśli nie ma możliwości podłączenia pastucha do sieci, to można przedłużyć działanie baterii zabierając ją za każdym razem do domu. Ja niestety tego nie robiłem i tylko pół zimy wytrzymała.
Ja mam pastwisko ogrodzone plastikowymi słupkami i drutem do pastucha. Nie obawiam się tego zbytnio, bo drut jest na stałe umocowany tylko na końcu i początku. Miejsca łączenia robię tek, żeby przy niedużym nacisku się rozpiął. Taki sposób mocowania jest o tyle dobry, że obojętnie w jakim miejscu ogrodzenie zostanie przerwana to widzę ten defekt po zwisającym drucie w miejscu zakotwiczenia. Raz na 2, 3 lata moje ogony wybierają się sprawdzić, czy gdzieś w okolicy nie ma lepszego miejsca i trawy. Jak do tej pory drut puszczał i żadnemu ogonowi nic się nie stało. Bywa, że prowizorycznie grodzę podwójnym sizalem i też staram się go tak mocować, że bez problemu się rozłączał. W pastuchu, to prąd ma odstraszać, a nie drut, czy taśma.
Widywałem niestety pastwiska grodzone drutem kolczastym.
Ja w tym czasie chciałabym wyznaczyć miejsce do jeżdżenia.
Włąściciel u którego jeżdżę nie ma za wiele ziemi, ale mamy kawałek na którym mogę coś zrobić.
Mój problem jest taki, że chciałabym tak ogrodzić ten kawałek, by czuć się bezpiecznie.
Te konie mają tendencję do cwału w terenie z byle powodu(dlatego porzucę raczej tereny)
Wiem, że one boją się białej taśmy którą ogradza pan padok.
Ale nie wiem czy tylko to starczy.
I zastanawiam się, czy nie zrobić tak by całość ogrodzić, a w środku oddzielić jeszcze taki mniejszy kawałek do pracy.
Chciałabym zacząć pracę z drążkami i przypomnieć skoki sobie( instruktor już jest będzie czuwał), ale chyba w mniejszym będzie lepiej(mniejszy ok 5-7 arów, większy ma hektar)
I w tym problem nie wiem czym..
Czy mogłabym zrobić poprostu tak, ze na czas pracy odgradzać to taśmą np. drogową? a w razie pracy ryzykowniejszej(np. na samym kantarze) czymś mocniejszym?