Kłopoty techniczne z końmi
Kłopoty techniczne z końmi
Poproszę o jeszcze jedno wyjaśnienie. Co to znaczy, że konie stoją w stajni ze względu na pogodę :?: Czy chodzi o zacinający śnieg/deszcz połączony z wiatrem i niską temperaturą, czy coś więcej :?:
Jeśli w tym boksie zrobimy poprostu korytarz i przedział tak by jedna stała z jednaj a druga z drugiej strony to bd lepiej?
w sumie i tak musi tak zrobić, bo on chce ja zaźrebić na wiosnę(nie uważam tego za mądry pomysł
Tak dokładnie. Konie stoją w stajni tylko jeśli pada taki poważniejszy deszcz(nie jakiś byle kapuśniaczek) i wiatr silny do tego. No wiadomo, ze nie wygnamy koni na padok gdy pies z budy nie chce wyjścWszystko w granicach rozsądku Jak były mrozy do -18 przy słońcu to były wypuszczane normalnie, bo one tak były trzymane w dawnej stajni
Przepraszam, że wtrącam moje pytanie w nie mój wątek, ale rozmawiacie właśnie o wypuszczaniu koni na padok w różną pogodę więc nie odbiegne od poruszanego tematu.
W stajni, w której stoją moje konie, są one wypuszczane codziennie niezależnie od pogody. Zimą są poza stajnią od 8:00 do 13:00, a w miarę jak się robi coraz dłuższy dzień ten czas się przedłuża nawet do 20:00. Zimą chodzą po padoko-pastwisku przy stajni, gdzie mają dostęp do świerzego siana w paśnikach i wody. Siano jest pod zadaszeniem, ale wyjadający je koń stoi już pod gołym niebem. Nie mają się gdzie schować przed deszczem. Na około jest las więc wiatr im za bardzo nie dokucza, ale zawsze trochę. Latem chodzą na pastwiska i są spedzane raz lub dwa razy dziennie w zależności od pogody na pojenie. Ja miałam na początku obawy, że koniom może to zaszkodzić, że mogą chorować, ale ponieważ właściciel stajni choduje konie do zawsze i od zawsze tak postępuje, zgodziłąm się, żeby moje konie chodziły tak jak jego. Dodam, że są to konie małopolskie i nie chodzą w derkach, nie pracują (przynajmniej zimą, bo nie mamy warunków), ewentualnie stępik po lesie. Moje obawy chyba były bezpodstawne, bo konie są zdrowe, jedna klacz miałe przez pare dni katar.
Co o tym sądzicie?? Czy są jakieś zagrożenia?? Choroby, które mogą się ujawnić w przyszłości?? Ciągle mam obawy, bo jak się ktoś dowiaduje, że konie zawsze chodzą po dworzu to się conajmniej dziwi...
Ten właściciel trzyma tak swoje konie (mam na myśli swojego) ponieważ one były tak trzymane i są przyzwyczajone. Są rasy SP, ale z tego co wiem to bardzo odpornej mieszanki(hanower-wplk). One nie są wypuszczane gdy jest śnieżyca, albo ulewny deszcz, bo nie mają się gdzie schować. Ale na wiosnę to się zmieni bo bd daszek stał
Kota-jest kilka wątków o padokowaniu koni i warunkach pogodowych.
Jesli koń jest do tego przyzwyczajony to może być nawet całą dobę na dworze! Byle miał się gdzie schować od deszczu jak solidnie leje.
Natomiast konia który stał w ciepłej stajni trzeba przyzwyczajać stopniowo-zahartować go po prostu.
Wiele osób na tym forum (w tym my) tzryma konie na dworze całodobowo (no u nas część koni tylko)
Pasiak, przeczytałam ponownie Twoje wypowiedzi dotyczące tych klaczy i podpisuję się pod tym, co napisały Magda i Krystyna - to jest po prostu niebezpieczne. Bardzo trudno jest zmienić nawyki konia 15-letniego, zwłaszcza, kiedy właściciel nie ma pojęcia o koniach.
Padokowanie i regularna praca (z mojego punktu widzenia co najmniej 4x/tyg) uspokajają konie, ale ponoszenie to poważny problem - czy na pewno chcesz się w to pakować? Mówiąc padokowanie mam na myśli minimum 4-5 godzin, a nie godzinę. Proponowane rozdzielenie ich to dobry pomysł, ale pytanie, czy pomoże w tym wieku ?
I jeszcze - konie gorącokrwiste różnią się od zimnokrwistych, nie ryzykowałabym bezpośredniego przekładania doświadczeń poczynionych z jednymi na drugie.
Poza tym musisz odpowiedzieć sobie na pytanie o priorytety. Czy mając za sobą dwa lata przygody z końmi powinnaś zabierać się za układanie ich? A może lepiej zainwestować ten czas w swój rozwój? Znaleźć dobrego nauczyciela, może wydzierżawić ułożonego konia i się podszkolić? Doświadczenie w obyciu z końmi jest ważne, ale zdobędziesz je przy każdym koniu. Może lepiej odpuścić sobie te klacze?
Z własnego doświadczenia wiem, że praca z "trudnymi" końmi przynosi mnóstwo satysfakcji, ale luki w umiejętności jazdy konnej i tak trzeba kiedyś nadgonić, a uwierz mi, że łatwiej i szybciej dokonasz teraz, niż później, kiedy utrwalą Ci się złe nawyki.
Ja nie porównuje zimnych z gorącymi, bo wiem jaka to róznica. I to nie jest tak, że ja robię to dla swojego widzi mi sie.
To nie są konie, które gryzą kopią... Moim zdaniem to nie jest nawyk nabyty od początków ich tylko od momentu jak one stoją u tego pana.
Ja wierzę w te konie.
Pamiętam moment gdy za 1.wszym razem pojechałam w teren (wtedy po chyba 4?miesiącach bez jazdy na takim koniu takim sposobem!), fakt to pewnie było dużo winy i mojej, ale teraz te konie są dużo spokojniejsze.
Czy możliwe, że jest to spowodowane zaakceptowaniem nas ogólnie wszystkich którzy aktualnie jeżdżą na nich? Najczęściej ja i właściciel, ale także moja kol i pani instruktor czasem.Ja zdaje sobie, ze jest to nie bezpieczne, ale wszystko jest niebezpieczne. Nawet najspokojniejszemu koniowi może się to przydarzyć
nawet najspokojniejszemu MOŻE się przydarzyć, a jeżdżąc na mniej spokojnych , może się to przydarzyć więcej razy
ale jak to ktoś powiedział....odnosnie do samochodów i prędkości...im szybciej jedziesz, tym bardziej skracasz czas ,w którym może Ci się coś przydarzyć... coś w tym jest?
Narazie dałam sobie na spokój z terenami...
I wogóle zrobiłam przerwę od koni już 2 tyg. (zobaczymy jak długo wytrzymam)
Wrócę, do niech gdy będę miałą ogrodzoną łąkę i w niej wyznaczę sobie jeszcze mniejszy kawałek do pracy.
Fakt - praca z takimi końmi jest niebezpieczna i może pozbawić Cię mozliwości uprawiania naszego pięknego sportu w przyszłości.
Warto wybrać się np na kurs jeździectwa naturalnego - to przyjemne i pożyteczne. Na pewno ułatwi Ci porozumienie z Twoimi końmi i będą Ci one za to wdzięczne. Najlepiej zaciągnij na kurs również właściciela koni. Korzyść będzie podwójna.
Też włąśnie się zastanawiałam nad takim kursem, szczególnie przydałby się on włąścicielowi który trochę przesadnie wział sobie nazwę"dosiad naturalny" i koń robi co chce. Jego zdaniem moze kopać, gryźć, a my niue możemy zwrócić koniowi uwagi
Szczególnie lepiej troszczyć się o siebie, niż o właściciela. Szkoda byłoby młodej, zapalonej miłośniczki koni. W siebie zawsze warto inwestować. Nie każdy problem warto rozwiązywać samemu i natychmiast. Ryzyko w jeździectwie należy minimalizować. Na kursie zdobędziesz na pewno nowe umiejętności i poznasz doświadczonych koniarzy, którzy będą mogli Ci pomóc. To jest dobra droga do zdobycia doświadczeń, a nie np. rozbita głowa, czy połamany kręgosłup. Żyjemy we wspaniałych czasach, kiedy naprawdę łatwo jest zdobywać wiedzę...
A żeby udowodnić, że naprawdę uważam, że warto się dokształcać - ja mając od 30 lat do czynienia z końmi, od 10 pracując jako instruktor, bedę w tym roku na co najmniej dwóch szkoleniach (na konsultacjacjach z Trenerem w tym tygodniu oraz na kursie Moniki Damec, który będzie u mnie).
Człowiek może się uczyć całe życie...
I przy takich instruktorach można się czegoś nauczyć a nie cwaniak z papierem instruktora, który uczył mozę małe dzieci kiedyś tam i cwaniaczy. Albo i wogóle nie umie;/ tyle, zę umie jeździć, ale nie umie wytłumaczyć co i jak;/
Szczególnie jestem teraz cięta na ins, bo ta pani inst. co"pokazywała" mojej kol. jak się jeździ, niby jej tumaczyła, ale gdyby nie fakt,że ja wcześniej wytłumaczyłam jej w dużym skrócie co i jak to nie wiemczy by wiedziała;/
wytłumaczyłam jej dlaczego ważne jest by pilnować palce, pięty.. i że to nie jest byle jakie widzimi się tylko to dla naszego zdrowia.
Ale o to chodzi, że ja własnie np. chcem się doszkalać, i zdobywam widzę nawet dzięki temu forum, książki, rady innych prawdziwych instruktorów, ale ja nic nie mogę zrobić. Właściciel też potrzebuje szkolenia;/ gdybym wiedziałą o jakimś w pobliżu narazie( bo to takie by samego włąściciela zmotywować), albo o dobrym inst. szanowanym w okolicy to by było inaczej Oczywiscie jakby inst/trener mógł przyjechać
ja sie nasłuchałam o szkoleniach na instruktora w lewadzie, ale to iles lat temu... zdawali ludzie ,kórzy nie umieli galopować!
chcialabym tam pojechac na kurs we wakacje... ale nie wiem czy chce na to patrzeć? czy ktoś wie,czy sie coś zmieniło ?