Początkowa praca z młodym koniem
Początkowa praca z młodym koniem
nie no, z pewnoscia krzywda mu sie nie dzieje! Tak jak nie dzieje sie krzywda psom, ktore od czasu do czasu nosza kaganiec!!!
ja widzialm na prawde krzywdzone konie i psy... .i uwazam, ze czesto przesadzamy doszukujac sie krzywd tam gdzie ich nie ma. A jezeli nawet sa w tym sensie, ze kon czy pies musza pracowac, to nalezy pamietac, ze one wlasnie dlatego przetrwaly, ze pracuja!!!
Kroi się nowy wątek: "Konie i wędzidła" he he he :lol:
DuchowaPrzygoda ja widzialm na prawde krzywdzone konie i psy... .i uwazam, ze czesto przesadzamy doszukujac sie krzywd tam gdzie ich nie ma. A jezeli nawet sa w tym sensie, ze kon czy pies musza pracowac, to nalezy pamietac, ze one wlasnie dlatego przetrwaly, ze pracuja!!!
DuchowaPrzygoda ja widzialm na prawde krzywdzone konie i psy... .i uwazam, ze czesto przesadzamy doszukujac sie krzywd tam gdzie ich nie ma. A jezeli nawet sa w tym sensie, ze kon czy pies musza pracowac, to nalezy pamietac, ze one wlasnie dlatego przetrwaly, ze pracuja!!!
A dlaczego taka opinia, że przetrwały pracując? z tego co wiem gatunek koń jest na Ziemi daleko dłużej niż człowiek i nie przetrwał dzięki temu, że znim pracował tylko dzięki innym czynnikom
Natomiast prawda taka, że dzisiaj zazwyczaj jest opcja - albo koń pracuje w przyzwoitych rekach, ma wędzidło, musi sie napocić na treningu nieraz czy zawodach itp, ale jest względnie dobrze traktowany, ma wygodny boks, padoki itp albo nie pracuje ale sie musi kisić na łańcuchu w boksie 24h an dobe, albo np przeżywa transport do Włoch itp. Lepiej na pewno jak koń chodzi pod siodłem, ale ma dobre warunki, niż jak nie pracuje ale tych warunków nie ma...
Ania Guzowska A dlaczego taka opinia, że przetrwały pracując? z tego co wiem gatunek koń jest na Ziemi daleko dłużej niż człowiek i nie przetrwał dzięki temu, że znim pracował tylko dzięki innym czynnikomNo pewnie masz rację, ale Duchowa też, bo gdyby konie nie były z nami blisko mogłyby podzielić los tura.
Ania Guzowska Natomiast prawda taka, że dzisiaj zazwyczaj jest opcja - albo koń pracuje w przyzwoitych rekach, ma wędzidło, musi sie napocić na treningu nieraz czy zawodach itp, ale jest względnie dobrze traktowany, ma wygodny boks, padoki itp albo nie pracuje ale sie musi kisić na łańcuchu w boksie 24h an dobe, albo np przeżywa transport do Włoch itp. Lepiej na pewno jak koń chodzi pod siodłem, ale ma dobre warunki, niż jak nie pracuje ale tych warunków nie ma...Prawda. Ale mam nadzieję, że nasze chłopaki i dziewczyna, mają warunki lepsze niż "względnie dobre". Ale o tym dowiem się po śmierci i mam nadzieję, że kiedy się TAM spotkamy, nie kopną mnie w tyłek.
Ania Guzowska A dlaczego taka opinia, że przetrwały pracując? z tego co wiem gatunek koń jest na Ziemi daleko dłużej niż człowiek i nie przetrwał dzięki temu, że znim pracował tylko dzięki innym czynnikomNo pewnie masz rację, ale Duchowa też, bo gdyby konie nie były z nami blisko mogłyby podzielić los tura.
Ania Guzowska Natomiast prawda taka, że dzisiaj zazwyczaj jest opcja - albo koń pracuje w przyzwoitych rekach, ma wędzidło, musi sie napocić na treningu nieraz czy zawodach itp, ale jest względnie dobrze traktowany, ma wygodny boks, padoki itp albo nie pracuje ale sie musi kisić na łańcuchu w boksie 24h an dobe, albo np przeżywa transport do Włoch itp. Lepiej na pewno jak koń chodzi pod siodłem, ale ma dobre warunki, niż jak nie pracuje ale tych warunków nie ma...Prawda. Ale mam nadzieję, że nasze chłopaki i dziewczyna, mają warunki lepsze niż "względnie dobre". Ale o tym dowiem się po śmierci i mam nadzieję, że kiedy się TAM spotkamy, nie kopną mnie w tyłek.
No i zaczynamy nowy tydzień, bardzo trudny, bo mało czasu. Wiadomo, przygotowania, rytualne obżarstwo, drugi dzień rytualnego obżarstwa, trzeci dzień rytualnego obżarstwa, wizyty, rewizyty. Wszystko to zacieśnia więzy rodzinne, co bardzo chwalebne, ale jednak wpływa na czasowe deficyty. A za tym idzie kłopot z jazdą.
Ale dzisiaj jest wtorek i trzeba wykonać pracę ujeżdżeniową na młodym. A w programie jest:
1. Czyszczenie na dworze, a następnie siodłanie;
2. wsiadanie i stęp pod jeźdźcem 10' na luźnej wodzy;
3. kłus 5' na delikatnym kontakcie, po liniach prostych;
4. stęp 3' tylko na kontakcie;
5. zatrzymanie i stanie w miejscu na luźnej wodzy, bez wymagania czegokolwiek - 1';
6. stęp 2' na kontakcie i wolty 10 m.;
7. kłus 5' na kontakcie i kilka woly 10 m;
8. stęp 3' a w tym czasie wolty o promieniu 7,5 m;
9. zatrzymanie i stanie w miejscu na luźnej wodzy, bez wymagania czegokolwiek - 1';
10. stęp 2' i wolty 7,5 m;
11. kłus 5' i wolty 7,5 m oraz dowolne, fantazyjne figury po placu;
12. stęp 5', a w tym czasie dwa trawersy na lewo i cztery na prawo;
13. Chwilę stępa i zagalopowania na prawo, a potem na lewo - 5';
14. stęp 10' na luźnej wodzy bez dodatkowych wymagań;
15. zatrzymanie i stanie w miejscu na luźnej wodzy, bez wymagania czegokolwiek - 3';
16. zsiadanie, rozsiodłanie, masaż i do stajni.
Niewykluczone, że zrezygnuję z zagalopowań z powodu ślizgawicy. Dzisiaj nie będzie treningu skokowego z uwagi na wczorajszy dzień wolny. Ale już jutro lekcja skokowa nr I.
Ps. Przypominam, że mamy przesilenie zimowe, święto Słowian, ale też od dzisiaj coraz dłuższy dzień. Co ja zrobię z tymi 30" :?: :?: :?: :?: Szaleństwo :!: :wink:
No i trening wczorajszy minął, ale w formie nad wyraz minimalistycznej. U nas przyszła odwilż, ale jednocześnie ziemia jeszcze bardzo twarda i woda nie wsiąka. Lodowisko.
Mimo wszystko idziemy dalej i dzisiaj będzie lekcja skokowa nr I. Na czym polega :?: Otóż kładę pojedynczy drąg i przechodzę przez niego stępem dwa razy z lewego najazdu, dwa razy z prawego i to samo w odwrotnym kierunku. Prostsze być nie może. I o to chodzi, bo koń ma jedynie zapoznać się z nowym ćwiczeniem (przechodzimy, a nie uciekamy i nie skaczemy). Zadanie jest tak proste, że oczywiście zostanie wykonane. Szkopuł tkwi w tym, by najazd był długi, na środek drąga i pod kątem prostym. I nie przeskakujemy przez drąg :!: A co jak skoczy :?: Powtórka.
Dzisiaj zatem następujący plan:
1. Czyszczenie na dworze, a następnie siodłanie;
2. wsiadanie i stęp pod jeźdźcem 10' na luźnej wodzy;
3. kłus 5' na delikatnym kontakcie, po liniach prostych;
4. stęp 3' tylko na kontakcie;
5. zatrzymanie i stanie w miejscu na luźnej wodzy, bez wymagania czegokolwiek - 1';
6. stęp 2' na kontakcie i wolty 10 m.;
7. kłus 5' na kontakcie i kilka woly 10 m;
8. stęp 3' a w tym czasie wolty o promieniu 7,5 m;
9. zatrzymanie i stanie w miejscu na luźnej wodzy, bez wymagania czegokolwiek - 1';
10. stęp 2' i wolty 7,5 m;
11. kłus 5' i wolty 7,5 m oraz dowolne, fantazyjne figury po placu;
12. stęp 5', a w tym czasie dwa trawersy na lewo i cztery na prawo;
13. Chwilę stępa i zagalopowania na prawo, a potem na lewo - 5';
14. Lekcja skokowa Nr I - 5';
15. stęp 10' na luźnej wodzy bez dodatkowych wymagań;
16. zatrzymanie i stanie w miejscu na luźnej wodzy, bez wymagania czegokolwiek - 3';
17. zsiadanie, rozsiodłanie, masaż i do stajni.
Już po wieczerzy. Ale ponieważ, to nie jest tematem tego wątku, więc po powrocie do domu, składam relację z dwóch dni.
Wczoraj trening wykonany w 100% według planu. Niewątpliwą atrakcją było to, że Adiutant skoro tylko poczuł pewny grunt, przy zagalopowaniach bił z radości zadem. Zresztą od początku był bardzo "wesoły" i puszył się przed innymi końmi. Tak więc bił zadem i to seriami, po trzy, cztery, a nawet pięć razy. Ja tylko nogi wysuwałem lekko do przodu i unosiłem brodę do góry, dzięki czemu nie pocałowałem przymusowo ziemi. Otuchy dodawały mi okrzyki "ja, ale fajnie". Szkoda, że nie sprzedałem wcześniej biletów, bo teraz to bogatszy byłby tylko Rokefeler.
Lekcja skokowa Nr I. Zgodnie z planem, no bo czym się miał chłopak stresować :?: I o to chodziło :!:
No ale wszystko zostało zrobione. A dzisiaj... Bardzo ograniczony trening, bo znowu przyszedł mróz i wstrzymał ruch. Znowu ślizgawka. Młody i tak swietnie sobie radził, a poza tym starannie wybieraliśmy trasę, ale o czymś więcej nie było mowy.
Ale to nic. Jutro kolejny dzień i kolejny trening. Ma być cieplej, więc może uda się przeprowadzić lekcję skokową Nr II. A oto ona:
Lekcja skokowa Nr II Przechodzenie w stępie przez dwa drągi, położone równolegle, w odległości 6 m.
Plan pracy na jutro:
1. Czyszczenie na dworze, a następnie siodłanie;
2. wsiadanie i stęp 10' na luźnej wodzy;
3. kłus 5' na delikatnym kontakcie, po liniach prostych;
4. stęp 3' tylko na kontakcie;
5. zatrzymanie i stanie w miejscu na luźnej wodzy, bez wymagania czegokolwiek - 1';
6. stęp 2' na kontakcie i wolty 10 m.;
7. kłus 5' na kontakcie i kilka woly 10 m;
8. stęp 3' a w tym czasie wolty o promieniu 7,5 m;
9. zatrzymanie i stanie w miejscu na luźnej wodzy, bez wymagania czegokolwiek - 1';
10. stęp 2' i wolty 7,5 m;
11. kłus 5' i wolty 7,5 m oraz dowolne, fantazyjne figury po placu;
12. stęp 5', a w tym czasie trzy trawersy na lewo i sześć na prawo;
13. Chwilę stępa i zagalopowania na prawo, a potem na lewo - 5' (Zagalopowanie, aż do pierwszego czystego zagalopowania, bez baranów);
14. Powtórka Lekcjaa Nr I, a następnie Lekcja Nr II - 5';
15. stęp 10' na luźnej wodzy bez dodatkowych wymagań;
16. zatrzymanie i stanie w miejscu na luźnej wodzy, bez wymagania czegokolwiek - 3';
17. zsiadanie, rozsiodłanie, masaż i do stajni.
Spahis, a skąd ty bierzesz 'plany lekcji'? Bo mi umknęło, czy to z jakiejs książki czy skąd?
Co do brykania to się nie przejmuj, mój ostatnimi czasy grzeczny burek też wali z zadu jak tylko wyjade na nie zamrznietą łąkę także i tym dojrzalszym koniom sie zdarza pobrykać jak chwyta odwilż - w końcu jest z czego się cieszyć, bo chodzenie po grudzie jest średnio przyjemne.
Aniu, to instrukcja Leona Kona z 1932 roku (chyba, w każdym razie z lat 30.)
ktoś dał linka:
http://www.lucznictwokonne.pl/zurawiejki...j/uj1.html
Ania Guzowska Co do brykania to się nie przejmuj, mój ostatnimi czasy grzeczny burek też wali z zadu jak tylko wyjade na nie zamrznietą łąkę także i tym dojrzalszym koniom sie zdarza pobrykać jak chwyta odwilż - w końcu jest z czego się cieszyć, bo chodzenie po grudzie jest średnio przyjemne.Dzięki :!: Ale ja się zupełnie nie przejmuję brykaniem. Wiadomo, że się cieszy, zwłaszcza teraz. A mnie cieszy, że on też się cieszy.
nora Aniu, to instrukcja Leona Kona z 1932 roku (chyba, w każdym razie z lat 30.)Dokładnie z 1936. Autor się zgadza. Był on zresztą autorem wcześniejszej instrukcji z 1928 r.
Ania Guzowska Widze, że jest instrukcja nauki kładzenia się konia Na marchewkęW rzeczy samej. Za jakiś czas też to będziemy robić. W każdym razie próbować.
Ania Guzowska Spahis, a skąd ty bierzesz 'plany lekcji'?Co do planu. Dokładnego planu minutowego w Instrukcji nie ma. Ale są wytyczne na poszczególne okresy i co ma być wcześniej a co później zrobione. Dodatkową pomocą służą mi ksiązki Królikiewicza i dokładny plan treningowy Leliwy-Roycewicza opublikowany w biuletynie PZJ w latach 50-tych. Dla przypomnienia Roycewicz też był kawalerzystą i startował w wkkw na IO w Berlinie (srebro).
Ania Guzowska Co do brykania to się nie przejmuj, mój ostatnimi czasy grzeczny burek też wali z zadu jak tylko wyjade na nie zamrznietą łąkę także i tym dojrzalszym koniom sie zdarza pobrykać jak chwyta odwilż - w końcu jest z czego się cieszyć, bo chodzenie po grudzie jest średnio przyjemne.Dzięki :!: Ale ja się zupełnie nie przejmuję brykaniem. Wiadomo, że się cieszy, zwłaszcza teraz. A mnie cieszy, że on też się cieszy.
nora Aniu, to instrukcja Leona Kona z 1932 roku (chyba, w każdym razie z lat 30.)Dokładnie z 1936. Autor się zgadza. Był on zresztą autorem wcześniejszej instrukcji z 1928 r.
Ania Guzowska Widze, że jest instrukcja nauki kładzenia się konia Na marchewkęW rzeczy samej. Za jakiś czas też to będziemy robić. W każdym razie próbować.
Ania Guzowska Spahis, a skąd ty bierzesz 'plany lekcji'?Co do planu. Dokładnego planu minutowego w Instrukcji nie ma. Ale są wytyczne na poszczególne okresy i co ma być wcześniej a co później zrobione. Dodatkową pomocą służą mi ksiązki Królikiewicza i dokładny plan treningowy Leliwy-Roycewicza opublikowany w biuletynie PZJ w latach 50-tych. Dla przypomnienia Roycewicz też był kawalerzystą i startował w wkkw na IO w Berlinie (srebro).