Początkowa praca z młodym koniem
Początkowa praca z młodym koniem
A teraz odnośnie dzisiejszych planów. Założenie jest proste - jedziemy w teren na godzinę. Trochę rozrywki się należy. W ramach ćwiczeń, przejadę również stępem marszowym (szybki, obszerny stęp) przez wieś. Jeżeli uda mi się załapać kogoś z miejscowych, poproszę o podejście i poklepanie oraz powiedzenie jak piękny jest Adiutant i dlaczego tak uważa. Oczywiście tak, żeby słyszał to koń.
Na wsi rozmowa z koniem i mówienie mu o tym jak jest wspaniały może budzić zdziwienie, a nawet zaskoczenie, ale to nic. Taki jest plan i trzeba go wykonać.
Ja też dzisiaj miałam plan - jedziemy w teren, do wsi i do lasu! Bo cała stajnia i okolica najbliższa... hmmm... popłynęła. Najpierw spacerek w ręku, dróżką kamienistą, spacerujemy, spacerujemy, a tu nagle zza zakrętu wyłania się piękna zimnokrwista kobyła z rozłupanym zadkiem. Na kobyle Pan Rolnik, na oklep, z jakimś żelastwem w pysku i postronkiem w ręku. Ale mniejsza z tym, toż to miejscowy folklor. Podjechał, zatrzymał się i opowiada jak to on grzejącą się kobyłę do ogiera prowadzi. I rzecze:
Pan Rolnik: Pani! Pani wsiada, co się pani boi. Albo niech pani JĄ puści, nie pokopią się! Ona do ogiera!
Ja: Panie! A jedź pan stąd! Toż mój to OGIER, a nie kobyła! :mrgreen:
Przecie nie będę zawiłości psychiki mojego konia (wałacha, który myśli, że jest ogierem!) prostemu człowiekowi tłumaczyła na drodze gminnej stojąc i obserwując męża podążającego za Siwym (a raczej męża zaciągniętego, bo Siwe pana swego nie zawsze słucha i czasem panem pomiata), który się witać podszedł... a może kryć? Bo się rozochocił tym spotkaniem... Dopiero napotkana sosenka (żarcie!) pozwoliła o romansie zapomnieć.
I zastanawiam się ciągle, co by to było jakbym w siodle siedziała. Seks grupowy? :wink:
Urocze są te spotkania z miejscową szlachtą.
Ja wczorajszy trening zrealizowałem zgodnie z planem. Pojechaliśmy w teren początkowo kierując się na gwiazdozbiór Oriona, a następnie skręciłem w lewo, i znowu w lewo i dalej jechałem w stronę Wielkiego Wozu. Cała wyprawa trwała godzinę, podczas której był bardzo intensywny stęp oraz parę minut kłusa. Po powrocie treningu gibkościowego nie było, bo zrobiło się za późno.
Muszę powiedzieć, że bardzo lubię wyjazdy przy blasku księżyca, kiedy jest jednak na tyle jasno, że mogę obserwować rzucany cień.
A wczoraj rzeczywiście księżyc świecił rewelacyjnie. Ja się wybrałam na spacer... z psami. Konie zostały w stajni. Było super
Wczoraj wspomniałem o kasztanach 3 Pułku Ułanów Królestwa Kongresowego, które zginęły w Bitwie pod Grochowem. Dzisiaj też o kasztanie, który padł 26 lutego 1789 r., a nazywał się Eclipse. Jak podaje Wikipedia:
"Koń EclipseEclipse – kasztanowaty koń pełnej krwi angielskiej.
Eclipse urodził się 1 kwietnia 1764 roku, a ponieważ w tym dniu miało miejsce zaćmienie Słońca, więc nadano mu imię - Eclipse (ang. - zaćmienie). Wprawdzie nie wiadomo gdzie dokładnie miały miejsce jego narodziny, jednak najprawdopodobniej było to w Windsor Forest, gdzie swoje stado miał William August, książę Cumberlandu. Po śmierci księcia koń, tak jak i inne, został wystawiony na aukcję, na której to kupił go za 75 gwinei William Wildman. 5 maja 1769 roku po pierwszym wygranym wyścigu połowę konia wygrał Irlandczyk Denis O'Kelly, choć niektóre źródła podają, że kupił ją płacąc 650 gwinei, a rok później odkupił drugą połowę za 1100 gwinei. Jak się okazało, był to dobry intres. Od 3 maja 1769 roku Eclipse wygrał wszystkie swoje wyścigi, których było 18. Po takiej serii wygranych, które często kończyły się kilkusetmetrową przewagą na mecie nad przeciwnikami, konkurenci nie chcieli wystawiać swoich koni do walki z Eclipse. W ten sposób dość szybko skończyła się jego kariera, i od tej chwili służył on jedynie jako reproduktor. Jednak i na tym zarobił jego właściciel 25 000 funtów. Eclipse zmarł na kolkę 26 lutego 1789 roku. Jego szczątki znajdują się teraz w Jockey Club Museum w Newmarket. Royal Veterinary College szacuje, że aktualnie 80% koni wyścigowych jest jego potomkami.
Aktualnie badaniem muzealnych szczątków Eclipse zajmują się naukowcy z Royal Veterinary College i Cambridge University. Chcą oni poznać DNA tego konia, i dowiedzieć się dlaczego tak mocno górował nad innymi końmi."
A teraz przedstawiam założenia treningowe na dziś.
1. Czyszczenie na dworze, a następnie siodłanie;
2. wsiadanie i stęp 10' na luźnej wodzy;
3. kłus 5' na delikatnym kontakcie, po liniach prostych i łagodnych łukach;
4. stęp 5' i wolty 7 m. W trakcie stępa ćwiczenia poprawnego zatrzymania, nieruchomość 10 sekund, a następnie ruszenie stępem skróconym;
5. kłus 5' na kontakcie i jazda serpentyną po całym dostępnym placu. Zakręty o średnicy około 7 m;
6. stęp 5', a w tym czasie trawersy na obie strony;
7. kłus 5' na kontakcie i jazda serpentyną po całym dostępnym placu. Zakręty o średnicy około 6 m;
8. chwilę stępa na luźnej wodzy a następnie trawersy na obie strony - 5';
9. zagalopowania na prawo, a potem na lewo. Po każdym zagalopowaniu galop około 200 m. - 5';
10. chwilla stępa i ćwiczenia w dodawaniu kłusa po 200 m.;
11. po zwolnieniu i wyrównaniu tempa, ćwiczenia w przejściach z kłusa do stój i ze stój do kłusa;
12. chwilę stępem na kontakcie, zsiadanie i prowadzenie konia w ręku do stajni - 10';
13. rozsiodłanie;
14. trening gibkościowy (stretching);
15. boks.
Z tego co wiem to stretching robi się przed treningiem a nie po . A tak wogóle to moim zdaniem jeteś do przesady detalistą z tym planowaniem pracy z młodym koniem .
Myśle,że to jest jak z człowiekiem, streching szkodzi przed rozgrzewką ! ,można sobie porządnie mięsień naciągnąc.... za to po krótkiej rozgrzewce słuzy
Artremor chyba widać efekty prawda? więc nie przesadzaj
JAKO ŻE ZOSTAŁEM ŹLE ZROZUMIANY Z POWODU MARNEJ CZYTELNOŚCI INTENCJI TEGO WPISU - POPRAWIAM SIĘ :oops:
Do Artemora:
Wiesz co, na mój rozum lepiej chyba być drobiazgowym pedantem niż popełnić grzech zaniechania. Chwała Spahisowi, że mu się chce!
Do Spahisa:
Zastanawiam się, jak wyglądałby Twój zapał gdybyś trafił na mniej pojętnego końskiego ucznia / partnera?
Moi Mili Forumowicze :!: Dziękuję za uwagi i teraz odpowiadam na wszystkie posty.
Dzięki za miłe słowo w związku z Eclipsem.
Co do stretchingu i jego usytuowaniu w planie. Otóż, jak trafnie zwróciła uwagę whisperer moja intencja jest taka, żeby nie uszkodzić Adiutantowi mięśni i ścięgien. Dlatego rozciąganie robię po treningu. I tyle.
Mój pedantyzm Drogi Artemorze, wynika z chęci pełnego zgłębienia istoty metody kawaleryjskiej. Przyświeca mi myśl arabskiego filozofa z XII wieku, który mówił, że żeby zrozumieć proces, należy się do niego przyłączyć (tak przy okazji powiem, że powiedział on też, że gdyby rozszczepić najmniejszą cząstkę materiii, to możnaby uzyskać energię zdolną zniszczyć miasto wielkości Bagdadu...). I dopiero teraz w pełni rozumiem te słowa. Instrukcja kawaleryjska zawsze mnie pociągała, poprzez moje zamiłowanie do kawalerii, ale teraz zaczynam ją rozumieć w pełni i widzę jak wiele jest wzajemnych połączeń. To fascynujące.
A teraz przedstawiam relację z trzech dni.
Piątek przedstawiony plan został zrealizowany w 100%. Koń był bardzo rozluźniony i kolejny raz miałem olbrzymią przyjemność z jazdy. Czułem się jak na doświadczonym koniu, sprawnym jak linoskoczek.
Sobota To dzień skoków i przeszkoda 50 cm. Adiutant podszedł bardzo dorośle, równym tempem odbił się w dobrym miejscu, a brak doświadczenia zdradził tylko zapas jaki sobie zostawił... kolejne 50 cm. Na szczęście mam świadków.
Niedziela czyli dzisiaj to była jazda terenowa. Przy wyjściu Adiutant pokazał, że jednak częściowo jest jeszcze ogierem. Wszyscy słyszeli, a jako jako że byłem najbliżej doznałem czasowej głuchoty. Ale w terenie był jak zwykle opanowany i zrelaksowany.
Dzisiaj skończyłem II okres podjeżdżania. Jutro przedstawię podsumowanie tych czterech miesięcy i założenia na III okres, ktory potrwa 5 miesięcy. Ale to jutro.
Spahis uwagę o uczniu traktuję jako daleko idącą kurtuazję :!:Ja na serio jestem ciekaw, czy mniej zdolny lub wręcz "problemowy" koń zmieniłby Twoje nastawienie? Bo że trafił Ci się fantastyczny towarzysz szkolenia - nikt nie ma wątpliwości!
Spahis uwagę o uczniu traktuję jako daleko idącą kurtuazję :!:Ja na serio jestem ciekaw, czy mniej zdolny lub wręcz "problemowy" koń zmieniłby Twoje nastawienie? Bo że trafił Ci się fantastyczny towarzysz szkolenia - nikt nie ma wątpliwości!