Odczulanie - różne pomysły
Odczulanie - różne pomysły
mojej klaczy zdecydowanie mniej szkodzi pobyt w zamkniętej szopie niż nawet silny wiatr i deszcz...aż sama przecieram oczy ze zdumienia.
Taki wiatr jest super na jazdę z folią. Bardziej szeleści. Bardziej owija sie wokół nóg. Ostatnio przekonywałam ją najpierw do szelestu ciągniętej za nami folii /trzymałam to w jednej ręce/ , a potem do machania solidnym kawałkiem nad głową.
Najpierw próbowaliśmy to w stępie a potem w kłusie.
Było całkiem ciekawie. Na koniec tej dziwnej jazdy puściłam wodze zupełnie /w koralu zawsze jeżdżę bez wędzidła/ i chciałam zobaczyć co zrobi klacz. A ona podeszła do folii i już zajmowała się nią wg. własnych pomysłów. Tj. grzebała kopytem, miętoliła, chwytała zębami i podnosiła bardzo wysoko. Potrząsała. Raz tak dmuchnęło, ze mieliśmy -ja i ona -zakryte zupełnie głowy.
Także nawet w taką pogodę może być atrakcyjnie całkiem.
DuchowaPrzygoda mojej klaczy zdecydowanie mniej szkodzi pobyt w zamkniętej szopie niż nawet silny wiatr ...
Taki wiatr jest super na jazdę z folią.
DuchowaPrzygoda mojej klaczy zdecydowanie mniej szkodzi pobyt w zamkniętej szopie niż nawet silny wiatr ...
Taki wiatr jest super na jazdę z folią.
Hmm.. zabawy z folią jeszcze chyba przed nami... ale chciałabym to robić :-) Brakuje mi tylko tego korala, bo na otwratym pastwisku jakoś mi ciężej eh...
u mnie zaczęło sie to od tego, że klacz bała się nawet malutkiej torebki foliowej ,od razu uciekała na drugi koniec pastwiska.
Pomyślałam sobie ooo a co by było gdybym była w terenie? I zaczęłam z nią pracować, aż doszło do tego, że chyba wpadłyśmy obie w nałóg foliowy....chlip.
Może podsuńcie mi inne pomysły...aha baloniki przerobiłam i duże kartony zsuwające się po głowie też. Bat też i wszelkie linki wokół nóg. Ciągle wracamy jednak do folii...
Ja na początku to też na pastwisku pracowałam ...ale naprawdę bardzo ostrożnie jeśli koniś się boi.
W koralu to tylko jeżdżę z folia i po folii...bo jednak bez wędzidła i bez siodła to lepiej na początek w ogrodzeniu.
Oczywiście to wsiadanie to dopiero gdy koń już nic a nic folii się nie boi....!
Cejloniara Hmm.. zabawy z folią jeszcze chyba przed nami... ale chciałabym to robić :-) Brakuje mi tylko tego korala, bo na otwratym pastwisku jakoś mi ciężej eh...
Cejloniara Hmm.. zabawy z folią jeszcze chyba przed nami... ale chciałabym to robić :-) Brakuje mi tylko tego korala, bo na otwratym pastwisku jakoś mi ciężej eh...
Ja sie zastanawiałam na odczulanie konia na otwierającą się parasolkę :-) Moja koleżanka, jak zaczynała pracę PNH ze swoimi końmi to miała ten kłopot, że konie jakoś niczego się nie bały i parasolka była pierwsza :-)
DuchowaPrzygoda ...
Może podsuńcie mi inne pomysły...aha baloniki przerobiłam i duże kartony zsuwające się po głowie też. Bat też i wszelkie linki wokół nóg. Ciągle wracamy jednak do folii...
....!
DuchowaPrzygoda ...
Może podsuńcie mi inne pomysły...aha baloniki przerobiłam i duże kartony zsuwające się po głowie też. Bat też i wszelkie linki wokół nóg. Ciągle wracamy jednak do folii...
....!
Mogę zacząć od reklamówki zaczepionej do końca kijka? (mam w domu bambusa, z którego chciałam zrobić karota). No własnie nie wiem, czy na linie, jak sie wystraszy silnie i zerwie to czy nagłe zatrzymanie na kantarze i ewentualnie szarpniecie się nie popsuje wszystkiego... No ja mogę nie nadążyć za jego wypłoszeniem.
Możesz zacząć choćby od paczki po chusteczkach higienicznych :-)
Konie szybko się uczą, wystarczy kilka powtórzeń, żeby mieć zaczyn schematu. Jeśli koń kilka razy ucieknie od "stracha", to może mu się w głowie ułożyć: pojawia się straszak > uciekam > jest znowu ok. Niezupełnie to, o co chodzi ;-) Z drugiej strony do paniki nikt konia doprowadzać nie chce. Dlatego najważniejsze jest wyczucie - obserwowanie na ile koń jest gotowy. Kiedy się trochę wycofać i zmniejszyć "straszność", kiedy dać pełną wygodę. Najlepiej, jak się da operwać w rejonach spokój-lekki niepokój, bez pójścia za daleko, do prawdziwego strachu. Tak żeby potrzeby ucieczki (albo walki, jak się nie da uciec) nie wzbudzać. A za to wydobywać z konia ciekawość.
słoiki , butelki, no to jest pomysł...tyle, ze szklanych nie będę stosować!!
Ale puszki po piwie....no, trzeba spróbować!
Wracając do folii /obsesjo ty moja!!!/ to ja nigdy nie doprowadzałam do paniki u klaczy....potem bym ją tylko bardziej zraziła.
Wstyd się przyznać, ale to był taki cykor...że.. wiecie jak zaczynałam?
Najpierw ona była dość daleko na wybiegu, a ja tylko leciutko szeleściłam torebką...najczęściej uciekała , ale nie daleko. Jeśli wracała to nagradzałam, głosem plus marchewką.
A potem jak już nie bała sie dźwięku małej torebki foliowej to podchodziłam z torebka do niej...nie za blisko...tak, żeby dobrze słyszała i widziała. No i przy niej rozpakowywałam...marchewkę..Podeszła -chwaliłam..
Podczas gdy jadła szeleściłam specjalnie. Coraz bliżej jej ciała.ale tak, żeby nie wywołać paniki.
Z czasem dała sie dotykać folią do łopatki, głowy itd.
No takie były początki u nas....bo klacz bała sie dosłownie wszystkiego, a szczególnie folii właśnie!
----------(wklejam tak, bo mi uciekł post Cejoniary i inaczej nie da rady. Teolinek)----------
Cejloniara : Oki, zrozumieć, dziekować Smile
Watek zrobił sie o odczulaniu ,a nie o pogodzie.
Może warto wydzielić i przeniesc gdzie indziej?
Cejloniara Ja sie zastanawiałam na odczulanie konia na otwierającą się parasolkę :-)
Cejloniara Ja sie zastanawiałam na odczulanie konia na otwierającą się parasolkę :-)