Podkuwanie koni skraca im życie ?
Podkuwanie koni skraca im życie ?
DuchowaPrzygoda Podkowy przyniosły rozwiązanie tego problemu.
Może wg. tej Pani, o której piszecie podkowy w tym wypadku byłyby zbędne. Ale zanim klaczka doszłaby do stanu, kiedy jej kopyta uległyby poprawie to pewnie by padła...
DuchowaPrzygoda Podkowy przyniosły rozwiązanie tego problemu.
Może wg. tej Pani, o której piszecie podkowy w tym wypadku byłyby zbędne. Ale zanim klaczka doszłaby do stanu, kiedy jej kopyta uległyby poprawie to pewnie by padła...
Madziu klaczka podbijała się nawet na pastwisku...
tak, padłaby prawdopodobnie bo ten ropny stan powodował u niej odczyn w całym organizmie. Ona się kładła i nie wstawała.....potrzebne były antybiotyki. Ale po usunięciu ropy z kopyt odzyskiwała zdrowie na tyle, że mogła wstawać.
najpierw chodziła w takich opatrunkach od weterynarza, a potem już kucie ortopedyczne i ok.
Ale Tobie życzę, żeby kuc bez podków był zdrowy! Biedny konik
Czy ta klacz cały czas chodzi w podkowach, czy ma zdjęte?
Pewnie to jednak inny przypadek, bo kuc nie miewa ropy w kopycie poza jednym razem, ale to było prawie 3 lata temu.
straciłam ostatnio kontakt z jej właścicielami, ale jeszcze rok temu chodziła w podkowach
Oj mam nadzieję, że Twój koniś ma jednak lepszą sytuację niż miała ta kobyłka., ech!
W każdym razie ona może wozić tylko lekkie dzieci. I jest w tym dobra, bo bardzo cierpliwa i posłuszna...nie wycofana, bo to widać.
Mnika, to o owijkach odebrałam jako złośliwość. Może to faktycznie nadinterpretacja była. Moderator jest na urlopie, Trener w Strzegomiu więc staram się czytać wszystko. Wybacz :-)
Magdo, ja Cię nie zaatakowałam. Chyba mojego zdania o dr S. nie odbierasz, jako ataku na własną osobe?? A może z jakiegoś powodu ogólna uwagę, co napisałam w nawiasie, odnośnie całego forum o sposobie dyskutowania odniosłaś teraz do siebie? Reszty Twojego wywodu nawet nie skomentuję.
DuchowaPrzygoda W każdym razie ona może wozić tylko lekkie dzieci.:?
DuchowaPrzygoda W każdym razie ona może wozić tylko lekkie dzieci.:?
I to jest NAJWAŻNIEJSZE, że konik ma się lepiej....
czy w podkowach, czy bez, czy w butach... oby mu się już tylko polepszało!
Ale jak wspominamy ochwat to od razu aż mi serce podskakuje nerwowo....brrrr, nie chcę żadnych więcej doświadczeń z tym związanych. A klaczkę mam grubą....no, ale treściwe prawie zupełnie odstawione, a musli ma takie, że ponoć anty-ochwatowe jest. Oby!
Ja się przyglądam trochę dyskusji bo na razie za wiele nie mogę powiedzieć na ten temat. Mogę tylko napisać o swoich spostrzeżeniach jakie miałam z moją Amerą.
W zeszłe wakacje koń pracował pod siodłem do 3h dziennie (ja wcześniej nie miałam doświadczenia z podkowami) i postanowiłam żeby przyjechał kowal i podkuł, bo Amera ma skośne kopyta i nierówno sobie ściera. Po podkuciu moje spostrzeżenia były pozytywne bo wydawało mi się że koń chodził pewniej w terenie i w ogóle że jej się jakoś lepiej chodzi.
Ale po 2 tygodniach koń sam sobie postanowił zdjąć te podkowy. A robiła to zadzierając nogę o bramę i ciągnąc do siebie taż że podkowa się obluzowała. Zadzwoniłam do kowala pytając co robić (kowal z daleka wiec nie mógł podjechać) i miałam za zadanie dobić podkowę i podciągnąć podkowiaki. Nie miałam żadnego sprzętu żeby to zrobić i bałam się że jeszcze coś popsuję. Więc po ponownej konsultacji tel dostałam instrukcje jak zdjąć podkowy - i tak też zrobiłam. Widać było że po zdjęciu podków koń chodził ostrożnie i mniej pewnie niż z podkowami, ale nie podbiła się i nie kulała. Po dwóch tygodniach znów trochę zaczęła pracować ale już nie w terenie tylko na miękkim podłożu.
Teraz jest tylko werkowana i sama (podobnie jak Ania) się dokształcam a w kwietniu na kurs idę. Myślę że w moim przypadku gdy koń nie jest sportowcem i nie pracuje codziennie wystarczy tylko werkowanie.
A tak przy okazji jak dostałam mat. do nauki na ten kurs to zaczęłam zwracać uwagę na więcej rzeczy niż tylko sam wygląd kopyta. Myślę że każdy właściciel powinien coś tam o kopytach wiedzieć (chyba że ma naprawdę dobrego kowala, któremu może ufać).
Każde metody trzeba brać z "przymrużeniem oka" bo przecież nie ma metody doskonałej - sprawdzajacej się w każdej sytuacji. Ja osobiście nie czytałam książki Dr Strasser wiec nie wypowiadam się w tej kwestii.
faktem jest że są tacy co podkuwają konie i tacy co tego nie robią i nie da się na siłę przeciągnąć na jedną czy drugą stronę.
P.S. Magdo sama nie zmienisz świata :wink:
Ja powiem jedno, może nie konkretnie do kogoś stąd, by tu większość jednak jest przeciw kuciu, poza wypadkami kiedy nie wiadomo co zrobić, bo jest jakis problem z kopytami czy czyms wyżej.
Ja nie mam zdania póki co czy wszystkie konie moga być bose czy nie, ale uważam że zdecydowana większośc tych co ma podkowy mogłaby chodzic boso, gdyby własciciel wykazał trochę cierpliwości i koń byłby właściwe werkowany. Są jednak przypadki skrajne, być może wtedy podkowy są konieczne. W każdym razie podkowa ma negatywny wpływ na kopyto i to powie wam każdy wet, dlatego jak sie decyduje na kucie to nalezy naprawdę zrobic porzadny bilas zysków i strat.
Ja nie stosuję metody Strasser, ale jestem pod wrażeniem ilu koniom pomogło struganie w proponowany przez nią sposób.
Zarzuca sie jej, że jest radykalna i że tkwi w zaparte w swojej teorii - a co robią kowale i własciciele koni, które sa kiute tradycyjnie? Są zmaknięci na dyskusję, wyśmiewają metody strugaczy i nie chca o nich słyszeć. To jest dwustronne i nie jest tak, że wina lezy po jednej czy drugiej stronie tylko po obu.
Dlatego ja tak lubię Rameya - bo ten człowiek próbuje pogodzić ze sobą kowali, weterynarzy, właścicieli i strugaczy - bo kazdemu z nich zależy przecież na dobru konia. Każdy co innego będzie mówił, ale jego intencją jest dobro konia. Więc zamiast się kłocić wszyscy powinni usiąść i rozpocząć rozsądną dyskusję. To usiąść oznacza po prostu prowadzenie badań i dialog, wzajemne czerpanie wiedzy od siebie. A nie zamykanie oczu i zatykanie uszu jak robi to znakomita większość osób.
Ja bardzo ubolewam, że są kowale czy weterynarze którzy mają ogromna wiedzę, ale tkwią zaparte w swoim i nie da się z nimi porozmawiać. Strasser nie jest lepsza ani gorsza, denerwuje mnie takie jechanie po niej. wytykanie błędów jak wiekszości kowali tez można wytknąć błędy i brak obeznania w anatomii kopyta. Nawet pan Kowerski którego szanuję bardzo nie wie paru rzeczy istotnych. Ja metodą Strasser robić nie chce, bo jest skrajna w drugą stronę, ale cenie ją tak jak Kowerskiego. I gdybym miała np ochwatowca czy trzeszczkowca to bym pojechała pewnie na jej kurs albo chłonęła wiedze jaka ona zebrała.
I chciałam powiedzieć coś jeszcze o argumentach niektórych ludzi(może też nie tu, ale to powszechnie słyszę) - argument że koń został podkuty i mu się polepszyło i chodzi lepiej, jest dla mnie tak samo mało wartościowy jak argument Pawłowa, ze jak zastuka w miskę to pies sie ślini i to znaczy że zachodzi proces warunkowania i nie ma czegoś takiego jak psychika i procesy poznawcze. Jest tylko warunkowanie, bo je widać, a w środku nie zachodzi żadne myślenie u zwierzęcia czy człowieka. Jego poglądy szybko okazały się błędne, dzięki szeregowi dokładych badań. Tak samo bada się kopyta i wpływ podkowy na jego funkcjonowanie. To że coś z zewnątrz komuś się wydaje, nie oznacza że tak jest! To tak jakby powiedzieć, że ktoś kto właśnie stracił rękę się nieźle trzyma i nic mu nie jest, bo się uśmiecha. Może być w stanie histerii, a jego uśmiech wcale nie oznaczać zadowolenia, pogodzenia sie z danym faktem. Strasznie mnie denerwuje gadanie - podkułem konia i lepiej chodzi, to znaczy że podkowy są dobre. Za proste to rozumowanie. Za płytkie.
Oczywiście potrzebne są świadectwa danych przypadków, zbieranie danych o tym czy koń np po podkuciu lepiej się porusza czy gorzej, ale jeśli nie dysponuje się szczegółowymi badaniami danych koni i to nie tylko w momencie podkucia, ale i np po 5 czy 10 latach, to obserwacje sytuacji na zewnątrz jest mało wartościowe, szczególnie że ludzie mają skłonnośc do podciągania stanu rzeczy pod swoje idee.
Mam nadzieję, że kiedyś ktoś przeprowadzi porządne badania w których porówna konie kute z niekutymi i sprawdzi które częsciej odnosza kontuzje, choruja itp. ale takie badanie musiałoby objąć naprawdę dużą liczbe koni by mogło być wiarygodne. W Ameryce jest kilka miejsc gdzie prowadzi się badania na koniach, także tego typu, to może się doczekamy czegoś ciekawego.
mój kowal też uważa, że lepiej nie kuć...ale czasami jednak kuje. A np. konie które chodzą w rajdach wyczynowych też ponoć muszą być kute. I ktoś to musi robić, byle dobrze.
Ale znam konia, któremu podkuwanie pomogło , korekcyjne właśnie, bo pękało mu kopyto aż do koronki . I koń teraz nie chodzi w podkowach i jest ok.
Znam tez wiele koni starszych, które nie mają problemów z kopytami, a były kute.
Mnie się wydaje , że skrajności ...owszem , mają swoja wartość, jeżeli staja się pewnym stylem mającym podkreślić, uwypuklić pewien problem. Takie przerysowania są wtedy dobre, ale na co dzień trzeba uważać jednak z własnymi eksperymentami na istotach żywych.
Nie chcę być źle zrozumiana, nie potępiam tych , którzy nie kują koni, wydaje mi się, że tak jest oczywiście lepiej. Ale NIE ZAWSZE!
No właśnie Ania!!
Masz racje. Ja też na początku byłam zachwycona podkowami bo "wydawało" mi się że to lepiej. Ale wtedy wiedzy na temat kopyt miałam niewiele :oops: A im człowiek się więcej edukuje tym wiecej zaczyna się zastanawiać i więcej rzeczy dostrzegać. Ja już konia nie podkuję bo wiem ze w naszym przypadku werkowanie wystarcza i przynosi na razie pozytywne efekty. A wydaje mi się że jak dalej bedziemy sie werkować, poprawiać warunki bytowe koni (większe padoki) i poprawnie żywić to za rok - półtora (jeśli po drodze nie popełnie jakiś ogromnych błędów) będziemy mieć taki efekt "wrażenia" jak po podkuciu. Moce kopyto z przylegającą puszką kopytową do kości kopytowej, linia biała bez przerwań, dobrze wysklepiona podeszwa, koń chodzący od pięty. Moim zdaniem to można osiągnąć struganiem tylko trzeba czasu i jeszcze raz czasu.
Skrajności wywołuja dyskusję. A może nie tyle ile skrajności co nowe spojrzenie na coś. Nowe spojrzenie na kopyta daje m.in dr Strasser. Tylko w środowisku jeździeckim raczej brak jest dyskusji, to bardzo specyficzne środowisko...
Potrzeba badań jak z tą insuliną i ochwatem(swoją droga ciekawe czy ktoś robił replikacje tych badań?), relacje strugaczy nie wystarczą. Bo to jest tak, że kowal powie że czasem trzeba kuć, strugacz powie że nigdy i to jest cała rozmowa, zero porozumienia.
Dla ścisłości starożytność kończy się na upadku Cesarstwa , czyli w V wieku . O ile dobrze pamiętam , to pierwsze podkowy pojawiły się w środkowej Azji , podobnie , jak większość innych wynalazków związanych z jazdą konną , a więc na terenach , gdzie konie były i są do dziś utrzymywane w warunkach naturalnych .
A na temat - zastanawia mnie metoda radykalnego przywracania prawidłowego kształtu kopyta i mam co do niej dość poważne wątpliwości , mianowicie jak to się odbija na pozostałych częściach aparatu ruchu / ścięgna, stawy / Tu akurat większość literatury mówi, że taka korekcja może być przyczyną kontuzji wynikających z gwałtownej zmiany obciążenia poszczególnych jego części. Po drugie - czy rzeczywiście kąt przedniej ściany kopyta powinien być jednakowy u wszystkich koni , niezależnie od np kąta nachylenia pęciny. Wspomniany przeze mnie Jackson zauważył , że u większości dzikich koni kąt ten zawiera się w niewielkim przedziale / ok 50 stopni w kopytach przednich i 55 stopni w tylnych/ lecz rozrzut wynosi ok 10 stopni , tzn niektóre konie mają 45 ,a inne 55 . Nie spotkał natomiast konia , u którego kąt ściany tylnego kopyta był mniejszy niż przedniego .Po trzecie - przykłady na rzekomą szkodliwość kucia, jakie podaje dotyczą koni źle kutych . Absolutnie nie zgadzam się z twierdzeniem , że kucie powoduje zwężenie kopyt, pamiętam wiele koni z wąskimi kopytami , którym przez czas mniej niż roku prawidłowego kucia kopyta rozszerzyły się do prawidłowej formy i to pomimo zaawansowanego wieku. Konie , które kuję systematycznie od wielu lat jakoś nie mają zwężonych piętek .