Pytania poczatkujacego wlasciciela mlodego konia
Pytania poczatkujacego wlasciciela mlodego konia
Jesli chodzi o spacery jestem jak najbardziej za. Moze niektorzy uwazaja to za malo odpowiedzialne bo np w lesie wiele rzeczy moze sie zdarzyc ale mi juz chyba nie da sie przetlumaczyc.
z "moim" Promieniem i jego mama zaczelam wychodzic na spacery w 3 tygodniu jego zycia. Poczatkowo krotkie kilku minutowe z racji jego wieku. z czasem coraz dluzsze i dluzsze. nie wazna pora roku czy pogoda zawsze bylo super nasze wyprawy trwal czasem 2-3 godziny ale "moj" Nygus i tak zawsze prowadzil. Nigdy nic go nie przerazalo zawsze szedl niczym czolg
Promienia zaczelam ukladac wraz z moja Przyjaciolka i powiem szczerze ze wyprawy w teren to chyba najgenialniejsza mysl jaka mi wpadla do mojej malej łepetynki. Mlody ma 3 lata 3 razy bylam z nim w terenie nie ma mocnych dla "mego " Rumaka. wszendzie wejdze staw , kaluza, row, wszedzie zejdzie stroma gorka itp rozebrany samochod- nic strasznego, stara wersalka- nic strasznego, sterta smieci- nic strasznego, quad- moze razem pobrykamy. Jest Panem swiata!!! az tu rowerzysta- niczym niedzwiedz wiejemy gdzie pieprz rosnie. Tylko i wylacznie rowerzysci sa strasznie co mnie bardzo dziwi bo z rowerami ma doczynienia na codzien
jestem jak najbardziej za spacerami z Mlodzierza
Kiedys opiekowalam sie Miglancem ktory stal sam z 2 kozami. gdy chodzilam z nim na spacer do lasu ulubiona zabawa bylo chowanego. super uczucie slyszec pelen galop rzenie i szukanie panci. gdy nie radzi sobie ze znalezieniem mnie czyli bardzo czesto wychodzilam na droge gwizdalam i lada moment szczesliwy kon wracal do mnie. Moze troche okrutne ale mialam wtedy 13 -14 lat. rozne dziwne rzeczy przychodza wtedy czlowiekowi do glowy. Np nauka stawania deba.
Zohara swietne zdjecia
ja tez jak nabradziej jestem za spacerami - jak czlowiek przy tym tez wypoczywa :wink:
co do tego co u nas . to mam znowu pytanko :oops:
z mlodym cwiczymy sobie odsylanie i polaczenie. powoli zaczynam dobrze odczytywac jegy sygnaly jak chce juz przyjsc do mnie i wtedy mu pozwalalam. i tutaj mam zagwostke.
podchodzi staje w odlegllosci ode mnie okolo metra. dlaczego? czy to znaczy ze akceptuje moja przestrzen jak to nazywa sie fachowo. podchodze wiec do niego i nagradzam pieszczota( dobrze robie?) a on stoi jak zahipnotyzowany, oszy postawione, wzrok zainteresowany ale wogole sie nie rusza. jest wyluzowany nie spiety ale zachowuje sie specyfcznie. widze ze wdzi za mna wzrokiem ale wogole sie nie rusza. ja go wtedy masuje wszedzie a on stoi jak posag.
co to oznacza?
potem przestaje go glaskac i ide przed siebie a on bez mojego slowa podaza za mna,
i teraz drugie pytanie. jak rozpoznac kiedy mam zakonczyc prace z koniem.
Jeżeli koń idzie za tobą to znaczy że uzyskujesz połączenie a taki jest cel tej pracy. Jeśli stoi nieruchomo z nastawionymi uszami to zanczy że jest na tonie maksymalnie skupiony. Czego więcej chcieć!
dzieki bardzo. o to mi chodzilo. :lol: zawsze lepiej wiedziec czy sie blednie czegos nie odczytuje :wink: